Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jest coraz gorzej.


inu

Rekomendowane odpowiedzi

To drugi raz kiedy piszę na forum szukając pomocy. Pierwszy raz nie poskutkował niczym dobrym. A czułam się tylko bardziej upokorzona. Pomyślałam, że może pisanie na forum to nie jest sposób na rozwiązanie moich problemów. Samo mówienie o tym, jak się czuję, nigdy nie przyniosło mi ulgi, ani nie pomogło rozwiązać problemów. Zwykle było tylko gorzej, tylko bardziej podle się czułam. Ale jednak, dzisiaj jestem tutaj, piszę i mam nadzieję, że to coś zmieni. Że coś się zmieni na lepsze.

 

Niespełna rok temu próbowałam jeszcze szukać wsparcia w grupie pomocy. Podejrzewano wtedy u mnie depresję (i cóż… mam praktycznie wszystkie typowe objawy), przydzielono mi godziny z terapeutą … Tak przez kilka miesięcy chodziłam na terapię i na zajęcia grupowe, ale po tym wszystkim było jeszcze gorzej. Moja frustracja się pogłębiła, przestałam wierzyć, że mogę dokonać pozytywnych zmian w swoim życiu, że mogę znaleźć rozwiązanie dla swoich problemów. Zajęcia były upokarzające. Miałam wrażenie, że nie pasuję, że jestem najgorsza, że nikt mnie nie rozumie... A wkrótce zaczęło mi się wydawać, że nie rozumiem nawet samej siebie. Na koniec tego wszystkiego zaproponowano mi wizytę u psychiatry.

 

Nie potrafię pomóc sobie sama. A jest tylko gorzej. Z roku na rok, z miesiąca na miesiąc…

Mam 20 lat. Żadnego pomysłu na życie, marzeń, ani celów. Żadnych prawdziwych znajomych, co dopiero przyjaciół. Dostałam się na studia, ale boję się, że nie wytrzymam – jak rok temu. Że po trzech dniach poddam się, ucieknę… Nie chcę studiować, nie ma niczego, co chciałabym studiować, bo nic mnie nie interesuje. Nie wierzę, że dam sobie radę na studiach, czy w pracy, czy gdziekolwiek… Zawiodłam moich rodziców, zawiodłam samą siebie. Boję się dorosłości, odpowiedzialności za siebie. Nie jestem na to wszystko gotowa. Boję się ludzi, boję się z nimi rozmawiać. Nie potrafię z nimi rozmawiać. Boję się tłumów, boję się wychodzić na zewnątrz. Większość dni po prostu spędzam w swoim pokoju, spędzam nic nie robiąc. Wstydzę się siebie. Wstydzę się tego, że nic nie potrafię, że nie mam żadnych pasji. Kiedyś często wpadałam w histerię, teraz już nawet nie mam na to sił. Często nie mogę spać, lub śpię przez większość dnia. Często nie mogę pić ani jeść. Często mam myśli samobójcze, chociaż wiem, że się nie zabiję. Wiem jakim tchórzem jestem.

 

Sytuacja w mojej rodzinie nie jest pozytywna. Problemy finansowe narastają, a jesteśmy niebogatą rodziną. Moja matka od lat choruje na depresję. Miała wycinaną tarczycę. Mój ojciec po stracie dużej sumy pieniędzy popadł w pracoholizm. Nie wiem jak być dla nich wsparciem, oni nie wiedzą jak wesprzeć mnie. Nikt nikogo już nie próbuje pocieszać. Kryzys zdaje się opanowywać każdy aspekt życia.

 

Nie wiem jak wydostać się z tego stanu marazmu i zniechęcenia. Skąd wziąć motywację do życia, do działania. Od początku liceum – od czterech lat jest źle, jest coraz gorzej. Liceum w dużym stopniu wyniszczyło mnie psychicznie. Starania o dobre oceny zepchnęły na daleki plan jakiekolwiek refleksje nad tym co ja sama chciałabym w życiu robić, jaką drogą podążyć. I w tym momencie… po prostu nie wiem. Od czterech lat nie udało mi się też nawiązać żadnych znajomości, poza internetowymi, które szybko się rozpadały. Coraz trudniej mi rozmawiać z ludźmi. Moje kompleksy narosły, a nadzieja, że może być jeszcze dobrze zmalała.

 

Chciałabym być normalnym człowiekiem – mieć przyjaciół, pasje, marzenia, cele. Ale jak? Jak ruszyć do przodu i stawić czoła problemom, a nie tylko uciekać? Chciałabym móc z kimś normalnie porozmawiać. Nie czuć się jak ktoś gorszy, lecz jak ktoś potrzebny. Ale to chyba niemożliwe… Nie chcę słyszeć, że mam 20 lat i życie przed sobą. Ja już nie widzę przed sobą życia. Chociaż chcę, nie widzę…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inu, Witaj.

Nie mnie stawiać diagnozę, ale z tego co piszesz wynika ,że masz depresję. Piszesz ,że uczestniczyłaś w terapii i nic Ci to nie dało., wręcz przeciwnie. Nie wiem jakie były tego przyczyny, może źle trafiłaś, albo nie jesteś na terapię jeszcze gotowa, trudno powiedzieć. A co z tym psychiatrą? Czy dostałaś jakieś leki? Brałaś je? W takim stanie jakim jesteś leczenie wydaje się być koniecznością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inu, Mnie również wydaje się ,że powinnaś się leczyć niech psychiatra ustali diagnozę przepisze leki i psychoterapia też byłaby wskazana.Stan w którym jesteś nie wzioł się znikąd dlatego

należało by docieć przyczyny tego wszystkiego przepracować to na terapii.Będać w tym stanie zawodzisz najbardziej samą siebie bo nie walczysz o swoje zdrowie,szczęscie a masz przecież prawo do tego jak każdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki... Nie poszłam do psychiatry z kilku powodów. Moja matka była temu przeciwna. Była przeciwna również terapii, w której uczestniczyłam i to, że nie przyniosła ona pozytywnych skutków jeszcze bardziej utwierdziło ją w przekonaniu, że do psychiatry iść nie powinnam. Sama ma złe doświadczenia z tego typu pomocą, boi się, że gdybym ja się zapisała i rzeczywiście zdiagnozowano by u mnie depresję i przepisano leki, mogłoby to się później za mną "ciągnąć". (Cokolwiek miałoby to znaczyć.)

 

Jeśli o mnie chodzi to wcześniej nie miałam żadnych uprzedzeń co do psychiatrów. Ale jeżeli pomoc zwykła psychoterapeutyczna wygląda tak, jak wygląda - czyli w moim mniemaniu wyrządza więcej szkód niż pożytku (może to dlatego, cała ta terapia była sponsorowane z dotacji unijnych) - to już sama nie wiem... W tej chwili nie mam nawet pieniędzy na psychiatrę. A za państwowe (o ile taka możliwość w ogóle istnieje) nie mogę iść, bo nie mam ubezpieczenia.

 

Nie ma innego rozwiązania? Czy szukanie pomocy u lekarzy i w lekach to jedyne, co już mi zostało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dybym ja się zapisała i rzeczywiście zdiagnozowano by u mnie depresję i przepisano leki, mogłoby to się później za mną "ciągnąć". (Cokolwiek miałoby to znaczyć.)

 

nikogo nie musisz informować o postawionej diagnozie.

 

Moja matka była temu przeciwna

to Twoje zdrowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz 20 lat dlaczego opierasz sie na tym co mowi Ci matka ktora jak sama piszesz choruje na depresje?Dobrze napisano powyzej to Twoje zdrowie,jesli sama o nie nie zadbasz bedzie tylko gorzej.Mozna sie leczyc na NFz u psychiatry pozniej psychologa nie widze innego rozwiazania.Jakos Twojego zycia zalezy od Ciebie wiec nie mysl o tym co kto mowi,bo akurat leki i inna terapia moga Ci pomoc stanac na nogi.

 

-- 16 sie 2012, 11:29 --

 

Dlaczego nie masz ubiezpieczenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wyobrażam sobie iść do psychiatry, nie informując rodziców. Co z tego, że mam 20 lat? Nie mogę nie brać pod uwagę opinii mojej matki o psychiatrach, opinii w mojej sprawie. Moja matka chce mojego dobra. Terapeutka podobno również chciała mojego dobra, ale wyszło, jak wyszło... Po prostu teraz sama przestaję wierzyć, że psychiatra, którego leczenie ma polegać na przepisaniu mi leków, może mi pomóc. Może teraz się zapędzam, może jakaś część mnie wie, że nie muszę być skazana na psychotropy, ale... Czy nie ma innej drogi wyjścia z depresji? Rozumiem, że to choroba, ale czy leki to konieczność?

Nie mam ubezpieczenia, bo przecież jeszcze nie studiuję. No i jestem bezrobotna.

 

Czy leki pokażą mi drogę wyjścia z trudnego stanu? Czy tylko złagodzą ból istnienia, pomogą ciągnąć moje marne życie dzień za dniem? Czy biorąc leki będzie mi łatwiej zawierać znajomości i utrzymywać je? Czy leki pokażą mi jak powinnam żyć, by cieszyć się życiem, jak zaakceptować siebie? A może chociaż dzięki nim odkryję, kim chciałabym być, albo poczuję się jak normalny człowiek?... Pytam na serio. Bo to właśnie są problemy, które naprawdę chciałabym rozwiącać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inu, zarejestruj sie w UP i już masz ubiezpieczenie,Wg mnie jesteś bardzo uzależniona od opini innych swojej matki w szczególnośći.Chcesz się wyleczyć?poczuć lepiej?Twoja matka chodziła kiedykolwiek na terapie?skoro choruje samej jej by się to przydało.Ważniejsze jest dla Ciebie twoje zdrowie czy to,ze kiedyś może wyjść na jaw że leczyłaś się na depresje?Potrzebujesz pomocy?leki są potrzebne

aby ustabilizować Twój stan.Terapia też by była wskazana.To jednak twoje zycie i decyzje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój stan jest bardzo stabilny. Od czterech lat równia pochyła...

 

Chcę się wyleczyć, poczuć lepiej, tylko boję się, że odziedziczyłam po matce takie samo "szczęście" do lekarzy, psychologów, którzy wydają się nigdy nie wiedzieć o co mi chodzi, nie rozumieć mnie kompletnie i patrzeć jak na kretyna, kiedy ja staram się jak mogę, by wypowiedzieć to wszystko, co w sobie trzymam, nakreślić im swoją sytuację (co nigdy nie jest łatwe), by mieli jakiś materiał do obrabiania w swoich uczonych umysłach. W ostateczności ja sama przestaję siebie pojmować i tracę wszelki grunt pod nogami, bezpieczeństwo. W porządku. Jestem człowiekiem nic nie wartym, z którego po prostu nic już nie będzie, któremu nie trzeba pomagać, bo nie stanowi zagrożenia, bo... najwyżej sam siebie wykończy. Takie myśli mi zostały po blisko półrocznej terapii. I mam iść teraz do psychiatry? Iść do psychiatry, tak jak mówiła mi terapeutka, jak wy mówicie? Iść do psychiatry po leki? Iść na kolejną terapię? Na terapię po terapii? A potem na terapię po kolejnej terapii? I to są absolwentki psychologii? Kobiety po kursach i szkoleniach? Czego one się tam uczą, skoro nie mogą pomóc, nie mogą nawet dotrzeć do człowieka takiego jak ja, którego sytuacja nie jest przecież jakaś tragiczna. Kiedyś, idąc pierwszy raz na terapię, do psychologa, nie miałam żadnych oczekiwań. Szłam mając nadzieję, że ktoś ze mną porozmawia, jak równy z równym. Ale ilekroć rozmawiałam z kimkolwiek z tamtego miejsca, czułam się źle i niekomfortowo. A jednak chodziłam, jak głupia, na każdą godzinę terapii. Po tym wszystkim nie mogłam nie czuć, że lepiej by było, gdybym nigdy się na to nie zdecydowała.

 

Zapewne nie ma wiele sensu w tym, co mówię. Ja już sama nie próbuję się go doszukiwać. Ale co mi zostało... Walka z samą sobą na forum internetowym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inu, Nie zawsze jest tak że zaraz terapia Ci pomoże,może było coś na tamtej terapii w czym nie mogłaś się odnależć?Skoro nie widzisz wyników ,oczywiście,że trzeba spróbować iść na inną

może w innym nurcie?Walka ze sobą na forum internetowym zapewniam nie zastapi leczenia.Może pomóc,ale nie zastąpi.Jeśli człwowiek się poddaje wtedy przegrywa.Ty idż na psychoterapie do psychoterapeuty ,a nie psychologa bo to zasadnicza róznica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga inu, widzę, że jesteś bardzo pesymistycznie nastawiona do zycia, a to niczemu nie wróży. Wiem, że będąc w depresji trudno znaleźć w sobie siły by przeżyć kolejny dzień, motywację do działania. Jednak zachęcam Cię jednak do pójścia do psychiatry. Sama biorę leki na depresję i nerwicę i mogę Cię zapewnić : one działają , nawet lepiej niż niejedna terapia :D tak zdaję sobie sprawę, że są prochy ale to lepsze niż życie w ciągłym marazmie

 

A jak Twoja matka leczy się swoją depresję, piszesz, że nie miała szczęścia do lekarzy : to tylko znak aby uczyć się na cudzych błędach i nie iść do tych samych. Mama ma zapewne duże doświadczenie którym zapewne może się z Tobą podzielić. Tylko wiedz, że ona nie może Cię zniechęcać do leczenia, jeśli rzeczywiście chce dla Ciebie jak najlepiej to powinna Cię wspierać, a nie dołować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, inu w twojej wypowiedzi dominują rzeczy który nie możesz zrobić. Niestety wyjście z depresji zaczyna się dopiero gdy większość myśli w ciągu dnia dotyczy czynności które *można* zrobić. Tak więc wydaje mi się że twój stan jest beznadziejny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mogłoby to się później za mną "ciągnąć"

 

tak myślą ludzie starszego pokolenia,kiedyś jak człowiek tylko napomknął ,że ma depresje to od razu był uważany za psychicznie chorego,

niestety musi chyba minąć kilka pokoleń żeby ludzie przestali tak myśleć

 

 

Nie ma innego rozwiązania? Czy szukanie pomocy u lekarzy i w lekach to jedyne, co już mi zostało?

 

Witamy w kapitalizmie ;) ty jesteś towarem i twoja choroba także nieważne czy jesteś gruby łysy masz depresję czy chcesz przestać palić ,za odpowiednią cenę można kupić receptę ,

a dla ubogich zawsze zostaje wiara i nadzieja

 

ja bym zrobił jak radzą inni...iść do psychiatry po jakieś dobre tabletki na rozruch, a jak poczujesz się lepiej i pewniej to może powrócisz na terapie,

nie ma co się poddawać po jednym razie...zresztą co masz do stracenia skoro mówisz że i tak jest coraz gorzej?

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój stan jest bardzo stabilny. Od czterech lat równia pochyła...

 

Chcę się wyleczyć, poczuć lepiej, tylko boję się,/.../. Jestem człowiekiem nic nie wartym, z którego po prostu nic już nie będzie, któremu nie trzeba pomagać, bo nie stanowi zagrożenia, bo... najwyżej sam siebie wykończy. Takie myśli mi zostały po blisko półrocznej terapii. I mam iść teraz do psychiatry? Iść do psychiatry, tak jak mówiła mi terapeutka, jak wy mówicie? Iść do psychiatry po leki? Iść na kolejną terapię? Na terapię po terapii? A potem na terapię po kolejnej terapii? I to są absolwentki psychologii? Kobiety po kursach i szkoleniach? Czego one się tam uczą, skoro nie mogą pomóc, nie mogą nawet dotrzeć do człowieka takiego jak ja,

Rozumiem, zraziłaś się.

Rolą pdychoterapeuty nie jest to, by on / ona Ci pomógł, lecz by pokazać Ci, jak Ty sama Sobie możesz pomóc. Odpowiedzialność to przykre słowo. Ale w Pani wypadku to jedyne wyjście.

Odpowiadasz na doświadczenia z przzeszłości ( przykre) i patrzysz z wizją przyszłośći, w której Twoje szczęście nie zależy już od rodziny, znajomych, lekarzy, tylko od Ciebie. No , bo

 

 

, czułam się źle i niekomfortowo. A jednak chodziłam, jak głupia, na każdą godzinę terapii. Po tym wszystkim nie mogłam nie czuć, że lepiej by było, gdybym nigdy się na to nie zdecydowała.

 

Jest taka metafora Psychoterapia jest jak obieranie cebuli.

Dużo łez i za każdym razem jest następna warstwa do obrania.

Zatem spodziewaj się po terapii łez i bólu a nie rozczarujesz się.

 

Owszem czasami trafiasz na terapeutę- równiachę lub terapeutę-fachowca.

W pierwszym przypadku jest miło , w drugim przypadku skutecznie.

Miałaś pecha do rzeźników, że tak nazwę służbę zdrowia,

ale myślisz, że ja miałem szczęście?

 

 

Ale co mi zostało... Walka z samą sobą na forum internetowym.

 

A to mało? To Twoja szansa, prawda?

Biorąc pod uwagę, że nie wiem nic o Tobie służyć mogę tylko poradami najogólniejszymi.

Oto jedna z takich porad:

1. Nauka czytania ze zrozumieniem

2. Zdobycie wiedzy.

a) co mi dolega

b) co mi na to powie np. psychologia poznawczo-behawioralna

3. Wykorzystanie wiedzy do naprawy sytuacji.

a jak?

Gdybym powiedział, że wiem jak, to spytałabyś, co ja tu jeszcze robię,

więc powiem, że teoretycznie wiem jak, ale nie każdy pod słowem depresja

rozumie to samo. Powiedzmy, że miło mi, że jesteś z nami, a gdy będziesz z nami dłużej,

znajdą się ludzie mądrzejsi ode mnie, którzy Ci mądrze doradzą.

Czytaj posty innych - lepiej uczyć się na cudzych błędach.

-nomorewords43

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inupolecam Ci książkę dr. Bartosza Wrony "Jest Dobrze" , potem podejmij decyzję co do własnej terapii. Nie bądź uzależniona od tego co mama Ci mówi,zadbaj o siebie.Jesteś młoda. Nie wstydź się chodzenia do psychiatry,na pewno Ci nie zaszkodzą a wręcz pomogą takie wizyty. Wiele osób myśli,że psychiatra to cudotwórca i jak On Ci nie pomoże to już nic Ci nie pomoże. Przede wszystkim trzeba chcieć i pozwolić sobie pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×