Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niebieska Karta


Gość Monar

Rekomendowane odpowiedzi

zawsze mogę trafić na psychopatę, albo zboczeńca. na świecie pełno takich ludzi. strach się bać. idę do szkoły policealnej zaocznie, chciałabym iść do pracy i jak wystarczyłoby kasy, to może bym się usamodzielniła. chociaż boję się, że sobie nie poradzę. no, ale warto spróbować, zawsze można wrócić do domu.

 

-- 25 lip 2012, 12:39 --

 

ojciec powiedział, że na starość ma się z nią rozwodzić i zostawać sam? ja się go spytałam "to wolisz się z nią męczyć?" on odpowiedział, że tak -.-

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, zawsze możesz trafić na mordercę czy psychopatę - na ulicy także. Czy to wystarczy, by już nigdy nie wyjść z domu i pozostać w nim z agresywną matką?

 

Masz rację: świat nie jest bezpieczny. Znacznie więcej niebezpieczeństw czeka Cię jednak w domu niż poza nim. To, że mogą spotkać Cię przykrości nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Dorastanie polega między innymi na nauce wykrywania ludzi niegodnych zaufania oraz niebezpiecznych sytuacji. To dlatego pięciolatkowi nie pozwalamy wyjść samopas na ulicę, a piętnastolatkowi tak. Ty jesteś dorosła i chyba pora korzystać z wiedzy, jaką w czasie dorastania zdobyłaś.

Coś mi się zresztą widzi, że tak naprawdę sama nie wierzysz we własne słowa i szukasz pretekstów, by nie zmieniać nic w swoim życiu. Trwasz w sytuacji, która - choć trudna - jest Ci znana.

 

Widzisz, Twój ojciec wie, że nie chce w swoim życiu już nic zmieniać. Przyznał się do tego, powiedział to głośno.

 

Ty też zastanów się nad tym. Jeśli nie chcesz nic zmieniać, nie obwiniaj ojca o to, że robi to samo co Ty. Jeśli jednak chcesz coś zmienić... zrób to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej właśnie poza domem czeka mnie większe niebezpieczeństwo.

Jak to szukam pretekstów, by nic nie zmieniać? Przecież szukałam pomocy, znalazłam ją - psychoterapeuta, psychiatra a więc i leki, no i wniosek o przymusowe leczenie. To jest NIC ? Myślałam, że ten wniosek pomoże. A to, że pewnie nic nie pomoże - już nie ode mnie zależy. Trwam w sytuacji, trwam w rodzinie, bo to moja rodzina i muszę z nimi być na dobre i złe. Sami wiecie, że alkoholizm to choroba. Jakby Wasza matka zachorowała na raka, to nie zostalibyście przy niej? Ja zostanę. Nie będzie łatwo, ale nikt nie powiedział, że będzie. Trzeba się pomęczyć, a nuż będzie kiedyś lepiej. Jak przetrwam, wytrzymam, jestem silna, więc jakoś sobie poradzę. Muszę.

Ojciec nie robi tego samego co ja. To dla mnie obraza. Ja coś zrobiłam w tym kierunku, by nam pomóc. On nie. On wszystko utrudnia. Choć tak naprawdę to jego rola, to on powinien zadbać o dobro dzieci. Matka nie pije od wczoraj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cudak tak, wiem. ale ja nie czuję się odpowiedzialna za nią, tylko tak jest, że w zdrowiu i chorobie powinnam byc przy rodzicach, toteż jestem, tak? alkoholizm to choroba...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, nie, dzieci wcale nie są od tego żeby być przy rodzicach... są od tego, żeby im ewentualnie pomagać, ale nie swoim kosztem. Od pomocy i leczenia są lekarze i ośrodki, nie Ty.

Poza tym: co są warci rodzice, którzy rozwiązują swoje problemy kosztem dziecka ?

Choroba to nie jest usprawiedliwienie. Każdy chory rodzic zamiast korzystać ze służby zdrowia mógłby oczekiwać opieki od dziecka. Ty masz zastępować leczenie ? sam pomysł jest kuriozalny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zastępować. Kurcze. Przecież staram się, by moja matka poszła na to leczenie. A jeśli by poszła na leczenie, to będę ją wspierać, a wspiera się osobę wtedy, gdy się jest przy niej i gdy ta osoba wie, że może na kogoś liczyć - w tym przypadku moja matka na mnie.

 

-- 25 lip 2012, 18:05 --

 

wiem, że cholera no źle myślę, źle postępuję, ale ja jestem uparta jak osioł, trudno mi cokolwiek wytłumaczyć, iż jest inaczej niż ja sądzę. nawet to, że jestem dda i współuzależniona - niby to wiem, wszyscy mi to mówią, włącznie z terapeutą, ale ja nie wierzę, że takie coś istnieje. po prostu zaprzeczam sobie. jestem pojebana. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po prostu zaprzeczam sobie.

otóż to

zaprzeczanie to normalna rzecz na początku drogi terapeutycznej u dda

jak przejdziesz ten etap będzie już tylko "z górki" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie założyłam Niebieskiej Karty w końcu... Nawet nikt nie chciał tego zrobić, jak przyjeżdżali na interwencje - choć widzieli, że matka ma problem. :roll: Więcej pracy by miał pewnie dzielnicowy, biedak. A też dobrze wiedział, jaka jest u nas sytuacja. Faktycznie, nie ma sensu prosić się o tylko niebieską kartę, w takich sytuacjach trzeba czegoś więcej. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta,u mnie to wyglądało w ten sposób że przyszedł pracownik socjalny głownie zainteresowany wybadaniem szarej strefy,rozmowy z moimi rodzicami były monologiem tudzież zjebą jacy są źli nie dobrzy i nie ma już nadziei że będą lepsi.

Teraz z kolei w związku z podjęciem pracy przeze mnie przyszła policja zrobić wywiad i jak się okazało że się leczę plus że jest karta to nawet nie musiałam czekać na odpowiedź bo zadzwonili jeszcze tego samego dnia z odmową.Chodź za cholerę nie wiem w czym to przeszkadza jeśli chodzi o stanowisko na którym jedyne co robisz to przerzucasz papierki i siedzisz na kompie.

Jedyne co pomaga to wyprowadzić sie w cholere,i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×