Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak odkryć czy jestem sobą czy gram role samego siebie ?


Anonymousxd

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba wiem mniej więcej co autor ma na myśli.

Też nie wiem do końca kim jestem, jaka jestem ponieważ czuję czasem, ze siedzą we mnie tak jakby 2 osoby. Pewna siebie, wygadana, spontaniczna, a druga patrząca na siebie i świat ponuro. Dodam, że nie mam żadnej psychozy. Jeśli w przyszłości były jakieś negatywne czynniki w naszym środowisku to obraz własnego JA może być zaburzony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

owszem, histrionik z pewością gra, ale jest w tym teatralny i przerysowany. poza tym jest wiele innych zaburzeń/form zaburzeń obrazu JA, o którym wspomniał ktos wyżej. można być np takim aktorem jak ja, przyjmując kolejno różne tożsamości, ale każda z nich jest "normalna" ale nie przerysowana, poprostu nowa i inna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

slow motion, ze mną jest tak, że całe życie przyjmuje/kradnę/zapożyczam/adaptuje (można sobie wybrać) okresowo tożsamości innych osób, fikcyjnych lub prawdziwych, elementarnie lub bardziej całościowo, bardziej tj nie tylko ubranie, włosy, ale tez mimika twarzy, sposób reakcji, sposób mówienia, rodzaj śmiechu, uśmiechu, nawet unoszenie brwii, ogólnie gesty typowe dla tych osób. ponadto potrafię się zrobić mniej/bardziej introwertyczna, mniej bądź bardziej dowcipna, pewna siebie itp.

ogromnie trudne było przyznanie się do tego przed samą soba, długo wmawiałam sobie, że wszyscy tak robią, że "kradną" pomysły które podpatrza sobie w gazecie dajmy na to. ale to coś więcej, zmiana jest zawsze diametralna i głęboka, oczywiście nie wierzę, że staję się kimś innym, raczej że odkryłam nową siebie w takim obrazie, formie, w której bede się czuć dobrze już zawsze. problem polega na tym, że każda z takich 'kreacji" po pewnym czasie zaczyna na mnie wyglądać fatalnie igroteskowo, czuje, że mimo iż była świetnie przemyślana, to ja ją popsułam swoją beznadziejnością, przez co zaczynam się czuć źle i muszę ją zmienić. jak natknę się na postać, która mnie czymś zafascynuje, zmieniam się praktycznie od ręki, czując, że tym razem ta kreacja będzie już TĄ na zawsze. ogólnie żenada, czuje się z tym beznadziejnie bo nie mam swojej własnej tożsamości.

 

to jedna rzecz, druga to taka, że mam w tendencję do dostosowywania swojego zachowania do grupy z którą aktualnie przebywam. grupy jak to grupy, są różne, jedna jest bardziej "żywiołowa" więc musze wejśc na wyższe obroty, druga koncentruje się na intelektualnych dyskusjach i żartach, więc trzeba się odpowiednio z nimi "ztonować".

 

obydwie postawy staram się niwelować od kiedy chodze na terapię, ale przez to czuje się przeźroczysta, popadam cały czas w apatię bo mam wrażenie, że bez tych nowych "skór" jestem skrajnie beznadziejna. no nie jest za fajnie

 

-- 30 mar 2012, 23:49 --

 

dodam jeszcze, że czuję się kompletnie skonsternowana w takich chwilach, gdy np w ramach ćw robimy na zajęciach testy osobowości (arkusze) i ja mam zaznaczać odpowiedzi "jestem taka, albo taka" a ja poprostu nie potrafie, bo nie wiem :( nie umiem się uczciwie ustawić na takiej osi... nie wiem jaka jestem.

 

-- 30 mar 2012, 23:59 --

 

uprzedzając pytania co mi jest - nie wiem, nie zostałam obdarowana tą wiedzą, wiem tylko, że zaburzenie osobowości :<img src=:'>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zielona miętowa ujęłaś to...genialnie.

Ja swojego czasu miałam silne poczucie, że ja (jako ciało) jestem pasożytem, który zamknął wgłębi siebie, w klatce tą prawdziwą mnie. Byłam w stanie czuć i słyszeć jej krzyk. Jej ból. Myślałam podwójnie: jedna chciała popełnić samobójstwo, bo wiedziała, że istnieje tylko dzięki tej w środku i jednocześnie chciała ją uwolnić. Druga...nie wiedziała co robić, bo czuła się zamknięta jak w próżni skąd nie dobiega żaden dźwięk. Pogmatwane, wiem. :bezradny:

Chodzę na terapię....ale mówiąc o tym wszystkim co siedzi w mojej głowie, mówiąc o wszystkim i o niczym zarazem...gubię się. Jak już naprawdę nie wiem kim jestem. Jest tak wiele mnie, o różnych emocjach, często strasznie sprzecznych. Jednocześnie...po wyjściu z gabinetu czuję się tak strasznie 'normalna', bo niekiedy nawet terapeutka powie coś, co do mnie trafia, czuję się lepiej, czuję się jednością....ale wtedy coś podpowiada mi, że tak nie może być. Że jestem zbyt 'nijaka', muszę znowu wrócić do tego samego stanu. I wracam do punktu wyjścia.

Czy to ma sens? :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drę się na cały głos, nikt nie chce się ze mną bawić, ojciec mnie nie lubi. (mija kilka lat)

Nikt mnie nie polubi takiego i takiego, trzeba się schować. (i znowu)

Taki też nie mogę być. Muszę zostać kimś wyjątkowym. Wezmę ten kawałek siebie, nada się. Pierwsze sukcesy. (...)

Taki też nie mogę być bo coś strasznego się stanie (wtedy miałem nerwicę), to kim. Oficjalna wersja mnie. (-||-)

I kim ja teraz jestem? W kawałkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja, widząc po nielicznym odzewie, sądziłam, że jestem jakimś klinicznym wyjątkiem ;)

 

ednocześnie...po wyjściu z gabinetu czuję się tak strasznie 'normalna', bo niekiedy nawet terapeutka powie coś, co do mnie trafia, czuję się lepiej, czuję się jednością....

hm no tak, brzmi znajomo. bywa tak, że człowiek wychodzi "spójniejszy" chociaz to subiektywne wrażenie, nie wiem jak to jest na prawdę. może poprostu wychodze spokojniejsza, a nie spójniejsza? nic juz nie wiem, gubię się w sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie z reguły terapeutka w ogóle nie ogarnia o czym mówię, tak strasznie chaotycznie o wszystkim mówię i zmieniam tematy....sama w końcu się gubię, nie pamiętam już o co mnie pytała na początku...w końcu wkurwiam się na siebie i się zamykam. ;c

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak odkryć czy jestem sobą czy gram role samego siebie ?

 

Hahaha

 

Zajebiste :D

 

Jak wchodzę głębiej to też nie wiem i nie chodzi o żadne histrioniczne coś.

 

Nie historyczne, gdyż chodzi o to, że rzucam jakąś kolejną setną teorię na temat wszystkiego i dlaczego tak, a nie inaczej i się okazuje że ta setna teoria jest sprzeczna lub niewspółmierna (ciekawe słowo) z dwudziestoma innymi teoriami wyjaśniajacymi wszystko. Tak jest na terapii, więc dlatego postanowiłem zrezygnować i od poniedziałku mam zamiar się udać do trenera/ki na siłownię.

 

To ma nawet swoją nazwę w Nowoczesnej Postmodernistycznej srychologii : dialogiczne Ja (IH jak mówią Niemcy)? Chyba tak, już zapomniałem, poprawcie mnie jeśli się mylę.. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego nie zaakceptować faktu, że siedzą w nas dwie osoby.

To nie jest tak, że wystarczyłoby tą jedną osobę wyrzucić i byłoby wszystko w porządku.

Każdy z nas ma w sobie wewnętrzne dziecko. W ciele dorosłego może być niezrozumiałe.

Dlatego warto starać się by je zrozumieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miś wesołek, bardzo interesująca alternatywa dla terapii :D jako uzupełnienie dodam, że mój mężczyzna onegdaj stosował alternatywną formę terapię depresji. Nazywała się "wódka i kobiety". Twierdzi, że bardzo skuteczna :twisted:

 

*Monika*, moje wewnętrzne dziecko stoi na środku jak ta sierota obrzygana, z zaryczaną twarzą i smarkami wiszącymi po pas. wiecznie rozhisteryzowane i nieszczęśliwe. Mam go już powoli dosyć :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×