Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Moja psychiatra stwierdziła, że to napady lękowe, ale to był chyba zbyt krótki czas, aby zdiagnozować nerwice lękową. Brałam przez 3 dni zoloft, ale odstawiłam, bo go nie tolerowałam, a potem po jakimś czasie coaxil. Moja psychiatra nie chciała go odstawiać po tym jak się dowiedziałam, że choruję na tarczyce, ale ja się uparłam, bo nie czułam żadnej poprawy, a nawet obrzydzenie biorąc go, uważałam, że mi szkodzi. Mam brać tranxene doraźnie, ale biorę w naprawdę skrajnych sytuacjach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam,

jestem tu nowa, niepokoję się ostatnio o moją mamę, czy przypadkiem nie jest chora na nerwicę.

Przez większość życia była bardzo zapracowana - 3, a później nawet 4 dzieci, pracowała jako nauczycielka, a po lekcjach jeszcze jako tłumacz. Nie była sama - mój tata zawsze ją wspierał, tak samo moja babcia, z którą mieszkaliśmy.

Kilka lat temu moja siostra wyjechała do Anglii - właściwie 2 lata nie było z nią kontaktu. Potem nagle był stamtąd telefon - że jest w strasznym stanie - uzależniona od narkotyków, jak się później okazało też w ciąży, nawet nie z tym co myślała z początku. Po odwyku zamieszkała wraz z dzieckiem w rodzinnym domu. Ja tymczasem poszłam już na studia, reszta rodzeństwa dawno się usamodzielniła. Siostra wyszła z tego, chodziła przez długi czas na terapie, tak samo moi rodzice - na grupy wsparcia dla rodziców narkomanów. Moja mama wciąż na nie chodzi, chociaż jak mówię - z siostrą jest wszystko w najlepszym porządku, z dzieckiem z resztą też. Także w moim domu rodzinnym mieszkają - moi rodzice, moja babcia i siostra z dzieckiem.

Rok temu zmarła siostra mojej mamy - faworyzowana przez ich matkę, a moją babcię. To spowodowało trochę konfliktów i spięć i z babcią i z mężem mojej cioci, m. in. przez sprawy spadkowe, nieuregulowane sprawy majątkowe. Na grupie wsparcia moja mama żaliła się z tych powodów, radzili jej asertywność, odcięcie się od tej strony rodziny.

Moja mama jest więc teraz na emeryturze - tłumaczeń też ma dużo mniej niż kiedyś, a przez to, że większość dzieci jest już na swoim garnuszku (moja siostra zarabia), ma dużo więcej i czasu i pieniędzy.

 

I o ile wcześniej - pomimo zajęcia, a może też właśnie przez to - raz na jakiś czas - widywała się z jakimiś koleżankami ze szkoły czy skądś, teraz, w ciągu ostatniego roku nie kojarzę, żeby widywała się z kimś poza grupami. Jedynie grupa wsparcia, czasem grupa ćwiczeń fitness, mój brat z dziećmi, ja czy drugi brat i to właściwie tyle z nieobowiązkowych kontaktów. Za to jest coraz bardziej wrogo nastawiona na swoją matkę - z którą przecież mieszka, mówi, że nią rządzi, że jest 'małym Napoleonem', większość rozmów między nimi brzmi jak przesłuchania. Zaczęła rządzić ze strasznym rygorem, którego wcześniej nie pamiętam - wszystko ma być po jej myśli, jeśli nie jest - mówi regułkami asertywnymi z tej grupy - że JA mam prawo do własnego zdania, że należy MNIE uszanować, że ona tylko wyraża co myśli. Więc gdy widzę, gdy ucina jakiekolwiek opinie wygłaszane przez np. moją babcię, to zwracam uwagę, że to jest takie samo zdanie jak i jej. Co roku na Wigilię łamaliśmy się opłatkiem - każde z każdym, mówiliśmy życzenia indywidualne. W tym roku mama wymusiła na tacie (który stał się dużo bardziej cichy - a możliwość swobodnej rozmowy z nim mam tylko sam na sam w jeździe samochodem, on chce mieć po prostu święty spokój) by odczytał jakieś puste frazesy kościelne, zaczynając od słowa "Kochani" - choć nigdy się tak do nas nie zwracał, po czym mieliśmy się złapać za rączki i puścić iskierkę. Nie wiem co to miało być. Nie wiem po co te zmiany. Jakiś czas temu wymyśliła sobie, by spisać reguły domu - kto dokładnie kiedy ma sprzątać z godzinami, kiedy ma mieć otwarty swój gabinet, kiedy jedzie na rynek, kto za co ma być odpowiedzialny, męczyła z 2 tygodnie wszystkich, by wymyślali kolejne reguły, chociaż wyraźnie nikt nie miał na to ochoty. Potem kazała podpisać się pod tym każdemu. Też nie wiem po co to było - bez tego każdy znał swoje obowiązki, chociaż wiadomo - nie zawsze każdemu wszystko się chce, czasem trzeba komuś o czymś przypomnieć - w granicach normy.

Chodzi o to, że zaczęła wytwarzać jakieś sztuczne granice, między rodziną jej a inną - czyli moją babcią, której docina na każdym kroku. Zwłaszcza, że ona nie chce się odciąć od męża jej siostry. Przyszedł do nas np. przed wigilią złożyć życzenia - mówił, że będzie 13-15, a przyjechał o 16 - moja mama uznała to za spisek, że chciał się wkręcić na Wigilię JEJ rodziny. Przyszedł by złożyć życzenia i był w pokoju mojej babci - jak to moja mama określa - na terytorium babci - i nie chciała przejść paru metrów by złożył jej życzenia - bo powinien wejść na jej terytorium w tym celu - czyli do innego pokoju.

Kiedyś nie była taka przewrażliwiona na punkcie tak drobnych gestów - a jeszcze bardziej potrafi ją ubóść złe wyrażenie słów.

Jest dużo bardziej płaczliwa niż kiedyś, gdy NAPRAWDĘ miała więcej trudności. Mówi wszystkim, że nie ma czasu, że ma tyyyyle zajęć - fakt, zawsze sobie coś znajdzie, ale to są drobnostki - pieczenie, gotowanie, pielęgnowanie ogródka, pójście do sklepu dalszego niż zwykle by mieć spacer. Gdy jakaś koleżanka z ćwiczeń zaprosiła ją na kawę - mówi, że się obroniła przed oderwaniem jej od jej zajęć, że potrafi być asertywna i odmówić. Że najważniejsza dla niej jest rodzina, że to się teraz dla niej tylko liczy.

Strasznie łatwo ją zranić, spowodować, że się rozpłacze, nie przyjmuje żadnej krytyki swojego zachowania wyrażonej spokojnie, bez nerwów - odparowuje krzykiem/płaczem z zawodzeniem, że ona ma prawo do spokoju/prawo do robienia jak chce/decydowania o sobie/nie zasługuje na to co ją spotyka od strony rodziny/tyle robi dla rodziny, a my się jej tak odpłacamy. Tylko nie widzi, że tak naprawdę postępuje egoistycznie - chociaż ja nawet takiego słowa nie użyję, bo wiem, że się rozpłacze.

Krytykuje też na każdym kroku moją siostrę - odnośnie tego jak wychowuje dziecko - w bardzo drobnych kwestiach - chociaż jak powtarza, każdy ma prawo do decydowania o tym jak żyje i jak wychowuje dziecko. Generalnie widzi przez strasznie wąską perspektywę, czego wcześniej u niej nie było. Dziś opowiadała o filmie China town - mówię, że nie widziałam, kojarzę tylko z tytułu - JAK MOŻNA TEGO NIE WIDZIEĆ? PRZECIEŻ TO JEST KLASYK! No ja tego nie rozumiem! TAKI PIĘKNY FILM, A TY GO NIE WIDZIAŁAŚ? KLASYKA! - i to nie jest w formie żartu powiedziane, tylko całkiem poważne oburzenie.

Tego wszystkiego nie zauważa moja siostra mieszkająca na codzień, ale babcia tak. Widzę ja, gdy przyjeżdżam raz na miesiąc, jak i mój brat, który też wpada raz na kilka miesięcy.

 

Nie wiem czy to jest nerwica, czy jakieś inne zaburzenie. Jak patrzyłam na objawy somatyczne - moja mama ma wysokie ciśnienie, gradówkę, napięte mięśnie okręgu barkowego, drobne problemy z trzustką, wątrobą czy wzdęciami, szumy w głowie, czasem bezsenność.

 

Co powinnam zrobić, by jej pomóc? Z resztą, nie tylko jej, bo przez nią cierpi i moja siostra z siostrzeńcem i babcia i tata poniekąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich może zacznę od przedstawienia się .

Na imię mam Michał mam 26 lat na nerwice hipochondryczną cierpię chyba od dzieciństwa . wmawiałem sobie już dużo chorób i po przebadaniu nic . Ale ostatnio jestem na etapie sm wszystko zaczęło się gdzieś w Listopadzie 2011 r zakręciło mi się w głowie i trafiłem na pogotowie tam po kilku h mnie puścili i powiedzieli , że to przez nerwy . Później w marcu 2012 zdrętwiały mi ręce i nogi naraz oraz miałem uczucie cięzkiej nogi jakbym jej nie mógł podnieść uczucie tej nogi trwało jakieś 2 minuty i było z 3 razy .Poszedłem do neurologa ten mnie zbadał powiedział , że to nerwica i dał jakieś tabletki na uspokojenie nie pamiętam co to a jak nie przejdzie to mri po czym nie wytrzymałem i sam prywatnie poszedłem na rezonans który nic mi nie wykazał po około 5 dniach od rezonansu wszystko mi przeszło i wróciło teraz dokładnie jakiś 1 miesiac temu dowiedziałem się że mój kolega na to własnie zachorował i wróciły do mnie dolegliwości a mianowicie znowu z 3 razy miałem uczucie cięzkiej nogi nogi , dretwieją mi ręce i nogi na zmiane tyle tylko że po kilka h i przestają ale najgorsze co mi spokoju nie daje to na przestrzeni ostatniego miesiąca miałem uczucie jakby przez 2- 3 sekundy prąd mi przeszedł po szczęce miałem to może z 7 -10 razy i to mi strasznie żyć nie daje , czy uczucie przebiegającego prądu może dawać objaw nerwicy zastanawiam się czy pójść jeszcze raz na rezonans czy może powrócić na terapie do psychologa (od 3 lat nie chodzę )z góry dziękuje za pomoc i wszystkich pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nihal129, Witaj na forum.

Skoro Twoją trudnością dalej są skłonności hipochondryczne, myślę, że powinieneś wrócić na terapię.

Dlaczego ją przerwałeś?

Przyszła poprawa i zaniechałeś terapii? Czy skończyłeś ją o czasie?

 

 

Witaj , postanowiłem , że jutro z powrotem zapisze się na terapie

Terapie przerwałem , ponieważ dobrze się poczułem i także z kwestii finansowej jak zaczynałem to kosztowało 55 zl a jak kończyłem to 85 zł za wizytę też troszkę na to popatrzyłem ,ale nie zmienia to faktu , że poprawa też miała swoje znaczenie . Moniko zadam Ci jeszcze jedno pytanie czy te prądy które przychodzą mi po brodzie to może być wina tej nerwicy bo w sumie to tylko to mnie nie pokoi reszte jestem wstanie wytłumaczyć nerwicą ale te prądy są krótkie ale straszne pozdrawiam

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich może zacznę od przedstawienia się .

Na imię mam Michał mam 26 lat na nerwice hipochondryczną cierpię chyba od dzieciństwa . wmawiałem sobie już dużo chorób i po przebadaniu nic . Ale ostatnio jestem na etapie sm wszystko zaczęło się gdzieś w Listopadzie 2011 r zakręciło mi się w głowie i trafiłem na pogotowie tam po kilku h mnie puścili i powiedzieli , że to przez nerwy . Później w marcu 2012 zdrętwiały mi ręce i nogi naraz oraz miałem uczucie cięzkiej nogi jakbym jej nie mógł podnieść uczucie tej nogi trwało jakieś 2 minuty i było z 3 razy .Poszedłem do neurologa ten mnie zbadał powiedział , że to nerwica i dał jakieś tabletki na uspokojenie nie pamiętam co to a jak nie przejdzie to mri po czym nie wytrzymałem i sam prywatnie poszedłem na rezonans który nic mi nie wykazał po około 5 dniach od rezonansu wszystko mi przeszło i wróciło teraz dokładnie jakiś 1 miesiac temu dowiedziałem się że mój kolega na to własnie zachorował i wróciły do mnie dolegliwości a mianowicie znowu z 3 razy miałem uczucie cięzkiej nogi nogi , dretwieją mi ręce i nogi na zmiane tyle tylko że po kilka h i przestają ale najgorsze co mi spokoju nie daje to na przestrzeni ostatniego miesiąca miałem uczucie jakby przez 2- 3 sekundy prąd mi przeszedł po szczęce miałem to może z 7 -10 razy i to mi strasznie żyć nie daje , czy uczucie przebiegającego prądu może dawać objaw nerwicy zastanawiam się czy pójść jeszcze raz na rezonans czy może powrócić na terapie do psychologa (od 3 lat nie chodzę )z góry dziękuje za pomoc i wszystkich pozdrawiam

psychoterapia oraz leki i wszystko wróci do normy moja znajoma ma podobne objawy i to wszystko "sprawka "nerwicy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

jestem Kacper i mam 17 lat (w zasadzie za tydzień kończę 18). Chodzę do 2 klasy liceum, nieskromnie mówiąc liceum na bardzo dobrym poziomie, gdzie wymaga się od uczniów sporego nakładu pracy. Co za tym idzie - jest stres; czasami w dużych ilościach, wiem jednak już, jak funkcjonować w tej szkole i tego stresu POWINNO BYĆ mniej.

A teraz do rzeczy. Wraz z początkiem nowego roku szkolnego (2 klasa) przeniosłem się do najlepszej grupy języka angielskiego, ponieważ uważam, że mam predyspozycje językowe i dobrze by było zadbać o coś, z czego jest się dobrym. Od początku radziłem sobie nadzwyczaj dobrze (a ciężko jest nadrobić zaległości, jeśli nie było się w tej grupie od początku 1 klasy). W zasadzie radzę sobie dobrze do dzisiaj, lecz na przełomie października i listopada zaczęło dziać mi się coś dziwnego. Mianowicie, większość czasu spędzamy na rozwiązywaniu różnych zadań i robimy to po kolei (każdy czyta, odpowiada i tak dalej, żadnej filozofii). Gdy przychodzi moja kolej, trzęsą mi się ręce ze strachu (do którego nie mam żadnych podstaw, bo nawet jeśli zrobię przykład źle, to nic się nie stanie), pocę się i, co najważniejsze, ciężko mi wydobyć z siebie głos - muszę "się pojąkać" przez kilka sekund, aby przeczytać przykład. Z innej perspektywy wygląda to dosyć komicznie, lecz ja nie mogę wtedy racjonalnie myśleć.

Myślałem, że potrzebuję odpoczynku (zaczęło się to przed 1 listopada, więc miałem szansę odpocząć). To nic nie dało. Z czasem było coraz gorzej - odchodziłem od zmysłów w momencie rozpoczęcia lekcji. Zdecydowałem się tu napisać, ponieważ dziś mój stres przekroczył wszelkie granice - zrobiłem scenkę, że niby mi słabo i muszę na chwilę wyjść, byleby tylko nie musieć się odzywać - gdybym miał to zrobić, chyba oszalałbym. Potem wyszedłem ze szkoły pod pretekstem bolącej głowy.

Nie potrafię tego sobie wytłumaczyć. Naprawdę nie mam żadnych powodów do tego, aby się stresować. Nie jestem jakimś piątym kołem u wozu tej grupy - radzę sobie bardzo dobrze. Nie może to też być wina nauczycielki, bo to - choć bardzo wymagająca - życzliwa i miła osoba. Nie jest to też spowodowane jakimś przerostem ambicji czy strachem przed porażką, ponieważ - tak jak napisałem wcześniej - znam swoje możliwości i je w odpowiedni sposób wykorzystuję. Nie wstydzę się też mówić po angielsku poza klasą - potrafię przeprowadzić płynną rozmowę z obcokrajowcem. Poza klasą jestem otwartą, a nawet dosyć gadatliwą osobą. Nigdy nie miałem problemów ze stresem czy wysławianiem się.

Co najgorsze, zauważam, że ten problem powoli pojawia się na innych przedmiotach. Nie chodzę często do szkoły tylko po to, żeby nie czuć tego cholernego stresu (choć powtarzam to sobie co minutę i jestem tego pewny - nie mam się czego bać). Brałem leki bez recepty (Nervomix), czasami nawet w zbyt dużych dawkach, ale nie pomagały one w żaden sposób.

Chcę jak najszybciej udać się do specjalisty, ponieważ mój problem nie daje mi normalnie funkcjonować - tracę w szkole swój czas i niczego z niej nie wynoszę. I teraz kieruję swoje pytanie - do kogo powinienem się zwrócić?

Z góry dziękuję i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do 1969

 

Myślę że po prostu zbyt wielkie wrażenie na tobie zrobiło że trafiłeś do najlepszej grupy angielskiego.

Zdajesz sobie sprawe że te zdenerwowanie jest głupie ale ono jest silniejsze od ciebie.

Gdy człowiek coś sobie ubzdura i przejmuje się tym dłuższy czas potem cieżko jest się tego pozbyć.

Pewnie w czasie gdy jak piszesz zaczynać się pojąkiwać przed czytaniem czegoś myślisz że w klasie śmieją się z ciebie i zaczynasz denerwować się jeszcze bardziej.

Twój problem to nie jest jakaś tragedia myślę że w szkołach masa ludzi ma to samo.Najważniejsze żebyś przestał się tym zamartwiać bo im dłużej o czymś myślisz tym gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, mam takie pytanie czy Wy też miewacie tak, że w stanach silnego lęku dosłownie odbiera Wam głos na parę minut? U mnie pierwszy raz zdarzyło się to jakieś trzy miesiące temu, na początku występowało to sporadycznie , ale teraz zdarza się coraz częściej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

katasza, Mi przy silnym napadzie zdarza się takie powiedzmy zatykanie.. Głos mi sie załamuję, nie mogę nabrać powietrza i mówię tak jak maratończyk po ogromnie wyczerpującym biegu..

mam tak samo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam mam pytanko. Wczoraj czułem dziwną rzecz w mojej głowie takie jakby tępy ucisk. Uczucie jakbym był otępiony na maxa, z tym ze lęk nie był taki duży. Byłem w miarę spokojny jakbym był na jakiejś fazie. Nie brałem żadnych leków. Ten stan jakby narastał przez cały dzien. Ciało nie dawało żadnych znaków ze cos złego sie dzieje. Jak by te lęki były silne ale gdzieś na boku. Macie jakis pomysł ? Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1969też tak miałam, gdy byłam w Twoim wieku. Doszło do tego, ze szłam do szkoły biorąc 3 ziołowe table. uspakajające i 2 validole. Była to fobia szkolna, u postaw której była nerwica lękowa. Pomogła mi wtedy psychoterapia indywidualna oraz mój ówczesny chłopak. Naprawdę dało radę. U Ciebie tez wszystko będzie dobrze. To dotyka ludzi wrażliwych i ambitnych. Polecam Ci spotkanie z psychologiem.

szy123 U nie te fazy się łączą lub występują naprzemiennie z objawami somatycznymi. mam nerwicę lekową. Takie fazy mam gdy nie biorę leków lub są źle dobrane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od 5 miesięcy nie biorę leków, terapia pomogła bardzo. Wiadomo bywało źle ale dawałam jakoś radę.

Jestem załamana. Od 4 tygodni na diecie-bóle żołądka, do tego od kilku dni ciągłe zawroty głowy, lęk i słabość okropna.

To chyba nawrót prawda?

Trułam się lekami na żołądek przez kilka tygodni, one mają w skutkach ubocznych m.in. depresja, zawroty głowy, lęk.

Moje pytanie jest takie, czy te leki mogły spowodować nawrót nerwicy??? Czy może są to objawy uboczne leków? Jak to rozpoznać?

pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1969 Myślę, że ok pól roku. Ale już po pierwszych spotkaniach z Panią psycholog było lepiej. Naprawdę dasz radę!!!!!! Tylko trzeba jak najszybciej zacząć terapię. Ten stan, który przezywasz jest uciążliwy, ale terapia świetnie daje sobie z tym radę. Będzie dobrze!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Nie jestem nowy - zmieniłem tylko nazwę ponieważ zapomniałem hasła do poprzedniego konta.

Od kilku miesiecy nie pisałem, więc mam sporo pytań do Was wszystkich.

Jak sama nazwa wskazuje " czy to są obiawy nerwicy " mam dylemat.

Mieliście kiedykolwiek problem z mięśniami szyi. Może dokładniej to opiszę.

Mam coś w rodzaju częstego mimowolnego napinania mięśni z tył głowy - czasem wydaj mi sie że nasila się to pod wpływem emocji np. muszę się z czymś wyrobić, albo próbuje rozwiązać jakić problem czy zadanie.

Większość rzeczy mi przeszła ale przychodzą kolejne - czy tak już będzie zawsze ?

A do tego ciśnienie - czy ktoś z Was mieży kilkakrotnie i co pomiar wychodzi że już prawie ze mną koniec - czy to też może wywołać nasza znajoma nerwica - a może coś gorszego ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to nerwica?

 

witam, mam niecałe 18 lat. mój problem trwa od kiedy pamiętam tzn już w podstawówce odczuwałem objawy, ale dopiero jakiś czas temu dowiedziałem się że to może być nerwica lub inna choroba.

 

już w czasach podstawówki czułem sie ''dziwnie'' tzn:

MOI RODZICE CIĄGLE KAZALI MI COŚ ROBIĆ. PATRZYŁEM ŻE KOLEDZY SOBIE ODPOCZYWAJĄ, ROBIĄ CO CHCĄ, BAWIĄ SIĘ NO I MAJĄ OGÓLNY LUZ. A JA CIĄGLE MUSIAŁEM POMAGAĆ RODZICOM. CO CHWILA MNIE WOŁALI ŻEBYM COŚ ZROBIŁ CHOĆ NIE BYŁO TO AŻ TAKA CIĘŻKA PRACA. MNIE TO PO PROSTU DRAŻNIŁO NO ALE POMAGAŁEM CHOĆ NIE MIAŁEM ENERGII ITD. A CO Z TEGO MIAŁEM? - NIC.

Będąc w szkole chciałem tam zostać jak najdłużej, ale nie na lekcjach bo były dla mnie męczące. Po prostu siedziałem na korytarzu z kolegą i nic nie robiliśmy i ja sie cieszyłem że czas leci i nie jestem w domu. ale jeśli rodziców nie byłoby w domu to chciałbym tam wracać jak najszybciej.

reszta objawów

- ciągłe zmęczenie

- nagłe pogorszenie wyników w nauce. nie moge się skoncentrować a przez to nic zapamiętać

- bóle zaczęły sie chyba w gimnazjum tzn najczęściej ból głowy i barku

- brak energii

- senność w szkole i trudności z zasypianiem wieczorem

- brak motywacji do działań

- ciągłe napięcie

No i to trwa do tej pory. Czuje tak jakby lęk siedząc przed komputerem/telewizorem itd kiedy rodzice są w domu. Czuje że w każdej chwili mogą na mnie nakrzyczeć (choć rzadko sie to zdarzało chyba)

Nie wiem czy dobrze opisałem to wszystko ale nie znam sie jeszcze na nerwicy i innych tego typu chorobach. I nie wiem co robić w takim przypadku. Rozmowa z rodzicami nie wchodzi w gre

 

PS. chciałbym to napisać jakoś lepiej, bo wiem że mógłbym no ale nie moge zebrać myśli. to też można uznac za objaw bo bardzo często mi sie to zdarza

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje pytanie jest takie, czy te leki mogły spowodować nawrót nerwicy??? Czy może są to objawy uboczne leków? Jak to rozpoznać?

pozdrawiam.

Jakie lekarstwa?

Leki na nadkwaśność, które muszę przyjmować, a po których źle się czuję. Głównie famotadyna z leku Famogast. Inhibitorów pompy protonowej nie mogę brać (Nolpaza, Controloc, Emanera itd) bo fatalnie się czuję i nie pomagają.

Psychiatra dopiero w marcu, nie mam kogo zapytać.

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielokrotnie przeglądałam to forum jako niezalogowana...i zastanawiałam się czy to naprawdę nerwica potrafi tak wykończyć...to moje objawy:

- kołatanie serca

- drętwienie kończyn

- zawroty głowy

- pocenie się i uczucie zimna i gorąca na przemian

- duszności

- ucisk w klatce piersiowej

- drżenie mięśni

- nudności

- bóle brzucha

- biegunka

- płaczliwość

- nerwowość

Wszystko zaczęło się kiedy dowiedziałam się ,że moja ciocia umiera w szpitalu na raka...a nawet nie wiedziała,że go ma.W tym czasie już moja mama chorowała na raka(od roku już nie żyje).Zaczęło się od nerwów i kołatania serca,które mnie obudziło...do tego zawroty głowy.Było pogotowie,ale EKG było w porządku i od razu lekarz powiedział,że to nerwy.Poszłam do rodzinnego,który mi wtedy przepisał xanax i jakiś drugi,którego nie można było razem z tym brać(tak było na ulotce),ale brałam i wtedy zaczęła się jazda...myślałam,że zejdę...potem jakoś się wszystko uspokoiło...i teraz znowu po kilku już latach wszystko wróciło...teraz mam tak,że najpierw czuję ściskanie w głowie,ból brzucha i lekki zawrót głowy i szybkie bicie serca i tak co kilka dnia...trwa to chwilę...ale się boję...na co dzień jestem sama z synkiem bo mąż w pracy i boję się co będzie jak stracę przytomność?co z maluszkiem?jak się zaczyna to na wszelki wypadek otwieram drzwi z zasuwki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielokrotnie przeglądałam to forum jako niezalogowana...i zastanawiałam się czy to naprawdę nerwica potrafi tak wykończyć...to moje objawy:

- kołatanie serca

- drętwienie kończyn

- zawroty głowy

- pocenie się i uczucie zimna i gorąca na przemian

- duszności

- ucisk w klatce piersiowej

- drżenie mięśni

- nudności

- bóle brzucha

- biegunka

- płaczliwość

- nerwowość

Wszystko zaczęło się kiedy dowiedziałam się ,że moja ciocia umiera w szpitalu na raka...a nawet nie wiedziała,że go ma.W tym czasie już moja mama chorowała na raka(od roku już nie żyje).Zaczęło się od nerwów i kołatania serca,które mnie obudziło...do tego zawroty głowy.Było pogotowie,ale EKG było w porządku i od razu lekarz powiedział,że to nerwy.Poszłam do rodzinnego,który mi wtedy przepisał xanax i jakiś drugi,którego nie można było razem z tym brać(tak było na ulotce),ale brałam i wtedy zaczęła się jazda...myślałam,że zejdę...potem jakoś się wszystko uspokoiło...i teraz znowu po kilku już latach wszystko wróciło...teraz mam tak,że najpierw czuję ściskanie w głowie,ból brzucha i lekki zawrót głowy i szybkie bicie serca i tak co kilka dnia...trwa to chwilę...ale się boję...na co dzień jestem sama z synkiem bo mąż w pracy i boję się co będzie jak stracę przytomność?co z maluszkiem?jak się zaczyna to na wszelki wypadek otwieram drzwi z zasuwki...

wiem że to trudne ale nie bój się:) mi się jescze nie zdarzyło zemdleć, a umierałem milion razy:) powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja przede wszystkim staram się, żeby nie dochodziło do takich sytuacji,

różnie to wychodzi, ale staram się ustabilizować tryb życia, unikać stresów, a na to czego się uniknąć nie da patrzeć z innej strony... Próbuję też znaleźć czas na relaks, niestety nie zawsze mam możliwosć..

Co do moich objawów to głównie bóle brzucha, głowy,

w sumie teraz najgorzej jest rano, choć to akurat nie wiem czy nerwica, bo mam skierowanie na operacje przegrody nosowej (ale boje się, że to jednak coś z nerwami i co jeśli operacja nie pomoże?)..

Dzień w dzień budze się i czuje jakbym był po jakimś wielkim wysiłku, odczuwam takie drżenie

czasem nie moge wstać z łóżka, potrzebuje z godziny żeby dojść do siebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×