Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

witam.lecze się od kilku lat na nerwice lękową i wegetatywną .Ciagle się badam echo serca miałem 6 razy 4 razy nic nie wyszlo a dwa razy tak pierwszy rok temu .Otoz mam albo duszności problemz nabuieraniem powietrza (, tomografia pluc ok spirometria 10 razy) .

albo stany ze prawie będę mdlał .to echo miałem robione na własny koszt i stad pytanie bo wyszlo cos takiego" pogrubiony momentami mocniej wysycony worek osierdziowy w sąsiedztwie prawej komory - i tu znak zapytania... co myślicie czy to bardziej od newicy ? duszności utrzymują się już o 3 lat a omdlenia wcześniej . co to może znaczy ze to guz plyn zwłóknienie czy po prostu taka fizjologia? pozdrawiam

 

Ja bym obstawiał nerwicę. Duszności i strach przed omdleniem jest całkiem naturalny przy tej chorobie. Miałem identycznie. Ponadto cierpisz na hipochondrię, bo się ciągle badasz. Wiadomo, że w którymś badaniu (dwudziestym, pięćdziesiątymósmym, szejsetdwudziestymdrugim) coś Ci "wykryją" chociażby ze "statystycznego" powodu. 99% ludzi chorujących na nerwicę jest przewrażliwiona na swoim punkcie i w każdym jednym nierównym uderzeniu serca, zakręceniu się w głowie, czy wzroście ciśnienia doszukuje się jakiejś strasznej choroby. Życzę Ci żebyś nie był w tym 1% ludzi naprawdę chorych na jakąś poważną chorobę (nie to, żeby nerwica nie była poważną chorobą, ale ona jest bardziej psychiczna) i żebyś się poczuł całkiem zdrowy jak wyleczysz się z nerwicy.

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ozi198, Myślę podobnie jak kamilwin, raczej to objawy nerwicy niestety i hipochondrii wykończysz się tymi badaniami i straszeniem siebie.Doradzam psychoterapie jeżeli dotąd nie chodziłeś same leki to nie wszystko.Problem Twój tkwi w błednym myśleniu,postrzeganiu ktore z kolei nakręca Twój organizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. nie jestem pewna czy powinnam tu o tym pisać . i trafiłam na odpowiedznie forum . Od jakiegoś dłuzszego czasu mam dziwne lęki . Niewiem czy obawiam się ciemności czy tego co w niej zobacze . Na dworze boje sie ze wyskoczy na mnie potwór lub gwałciciel i mnie zabije. a zaś w domu obawiam się w nocy że opęta mnie szatan ( pomimo tego że jestem zawziętym ateistą) rano oczywiscie się z tego smieje. wczesniej nic z tym nierobiłam bo myslałam ze wyrosne z tego ale nasila się to i nie potrafie spac cała noc bo obawiam się ze jakis demon mnie obserwuje . Mam papugi i wiem ze hałasuja czasem w nocy i mimo iz wiem ze to one to w nocy wmawiam sobie ze to jakaś zjawa . Lub tez kiedys obejrzałam egzorcyzmy i potem przez miesiąc budziłam się o 3 w nocy bo to niby godzina szatana ( przez to nie patrze juz na zegarek kiedy sie w nocy budze). Tak w skrócie to opisałam niewiem czy to jakas nerwica czy normalne . Boje się ze z wiekiem bedzie gorzej . Przepraszam za błędy . Pozdrawiam

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

patryk31, Wygląda mi to bardziej na nerwicę lękową. Jeśli wykluczyłeś inne możliwości (a wydaje się że tak), a to dalej nie mija, to idź z tym do psychiatry. Działo się ostatnio coś stresującego, trudnego?

Pracowałem przez 2 lata po 14-16 godzin dziennie
To naprawdę dużo. Może jakoś twój organizm zareagował na tę zmianę. Dlaczego aż tyle pracowałeś? Zaburzenia lękowe, podobnie jak ucieczka w pracę mogą przykrywać głębsze problemy (przed którymi się ucieka). Ale jak jest u ciebie to mogę tylko zgadywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

patryk31, Witaj

Mnie też Twoje opisane objawy bardziej podpadają pod nerwice lękową ,zmiana trybu życia nagle samo praca po tyle godzin dziennie kumulacja tego wszystkiego stres z tym związany może dawać takie własnie objawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, już kiedyś pojawiłam się na tym forum, ale po krótkim czasie zrezygnowałam z udzielania się na nim, sama nie wiesz dlaczego…więc postaram się opisać wszystko jeszcze raz. Otóż podejrzewam u siebie nerwicę. Wszystko zaczęło się w maju 2010 roku. Przez około tydzień czułam się osłabiona, myślałam, że to pewnie przez nadmiar nauki, do czasu aż pojawił się pierwszy lęk. Dzisiaj nazywam tą sytuację lękiem, ale wtedy nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. W czasie lekcji, na której pisaliśmy sprawdzian, a dokładniej gdy rozpoczęło się pisanie tego sprawdzianu zrobiło mi się strasznie gorąco, poczułam silne zawroty głowy, ręce trzęsły mi się do tego stopnia, że nie potrafiłam napisać jednego słowa! Zawsze byłam nerwowa, ale nigdy mój organizm nie reagował aż w taki silny sposób na stres. Wzięłam parę głębszych oddechów, uspokoiłam się, dokończyłam sprawdzian, ale po tej sytuacji zwolniłam się do domu. W drodze do domu ciągle kręciło mi się w głowie, jeszcze bardziej nakręcały mnie myśli, że pewnie zaraz zemdleje, że nikt mi nie pomoże itp. Myślałam, że to jednorazowy przypadek, ale niestety nie. Po tej sytuacji obawiałam się chodzić do szkoły, bo bałam się że dalej przytrafi mi się coś takiego. Z racji tego, że była to końcówka roku szkolnego, mogłam więcej polabować. Ciągle czułam się źle: uczucie ciężkiej głowy, bóle głowy, kołatanie serca itp. Oczywiście wmawiałam sobie wszystkie choroby świata. Zaczęły się wakacje, a ja bałam się wyjść z domu, bo ciągle miałam myśli, że zemdleje itp. Wybrałam się do lekarza rodzinnego, zrobiłam podstawowe badania, wszystko w jak najlepszym porządku, więc przestałam się doszukiwać chorób. Pokonałam jakoś lęk wyjścia z domu, ale od tamtej pory mam dziwne ataki lęku i aż trudno uwierzyć w to, że minęło już trzy lata…nauczyłam się żyć z tymi lękami, ale jest mi coraz ciężej. Lęki dopadają mnie w różnych miejscach, np. podczas stania w kolejce w sklepie. To jest koszmar, automatycznie szukam kasy gdzie kolejka jest najkrótsza, a gdy już muszę postać dłużej to oczywiście zaraz myśl, że nie wytrzymam, że zemdleje, serce bije mi jak oszalałe, mam ochotę zostawić wszystkie zakupy i wyjść! Dzisiaj lęk dopadł mnie podczas wizyty u fryzjera, zresztą niepierwszy raz. Serce biło mi tak mocno, że chciałam już powiedzieć fryzjerce, że źle się czuje i czy możemy na chwilę przerwać, ale po chwili jakoś się uspokoiłam. Nie wspomnę już o lęku pójścia na uczelnie, przez pierwszy rok studiów zmagałam się z nim prawie codziennie, ale tłumaczyłam sobie, że przecież jeżeli coś mi się stanie to na pewno ktoś mi pomoże i że to tylko moja psychika! Lęk często dopadał mnie w sytuacjach stresowych na uczelni, np. kolokwium czy egzamin, zawsze starałam się usiąść blisko okna, żeby móc je uchylić, bo zawsze robi mi się duszno. Zbliża się październik, drugi rok studiów i wiem, że te pierwsze tygodnie będą ciężkie. Mogę tylko domyślać się skąd wzięły się u mnie objawy nerwicy…niestety nie miałam łatwego dzieciństwa, ojciec lubiący sobie wypić, nocne awantury. Nie mogę się przełamać, żeby pójść do psychiatry czy psychologa, chociaż myślę o tym coraz częściej. Czasami wmawiam sobie, że to jednak nie nerwica, bo przecież nie robiłam żadnych szczegółowych badań, ale przecież organizm nie wytrzymałby 3 lat z takimi objawami, jeżeli to by było coś poważnego! Mam do Was pytanie, czy lepiej wybrać się od razu do psychiatry czy może najpierw do psychologa? I czy w ogóle jest możliwość pokonania lęków bez przyjmowania leków?

 

Z góry dziękuję za odpowiedzi. Pozdrawiam Was wszystkich!

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na mój gust to nerwica lękowa. A to, co Cię pierwszy raz napadło na sprawdzianie, a teraz Cię nachodzi w kolejce w sklepie, stresujących sytuacjach, u fryzjera, to tak zwane ataki paniki. Niezbyt przyjemne dolegliwości, wiem coś o tym. Ja poza marketami, fryzjerami i szkole, miałem je też często w autobusach i pociągach.

 

Trzymaj się ciepło!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Również uważam, że to nerwica. Miałam pdobne objawy do Twoich plus objawy somatyczne. Duszności, brak oddechu, paraliż. Somatyki zaczęły się, bo zlekceważyłam pierwsze objawy. Idź do dobrego psychiatry i porozmawiaj z nim :) Może obejdzie się bez leków i wyśle Cię tylko na terapię :) Będzie dobrze, głowa do góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba będę musiała się w końcu odważyć i rzeczywiście wybrać się do psychiatry. Porozglądam się w internecie za dobrymi psychiatrami w mojej okolicy. Wiedziałam, że kiedyś będę musiała to zrobić, ale niestety wolałam się łudzić, że może z czasem to wszystko minie. Dam znać, jak już umówię się na wizytę, a to będzie niemały wyczyn z mojej strony, bo już na samą myśl ściska mnie w żołądku!

 

Dzięki za wsparcie! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powietrzny Kowal, to nie jest forum, gdzie stawiamy diagnozy, więc proszę nie szafuj stwierdzeniami, że to na 100% nerwica. Prawdopodobieństwo jest bardzo duże, ale diagnozę stawia tylko doświadczony lekarz na podstawie wywiadu z pacjentem i wielokrotnych z Nim spotkań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dolacze sie do pytania...

Mam zdiagnozowana nerwice lekowa, ale musze powiedziec ze moje objawy sa troche inne, niz te najczesciej przez Was opisywane.

Ja nie mam kilkuminutowych napadow paniki. Nie boje sie wyjscia z domu, czy przestrzeni. Nie obawiam sie o swoje zdrowie. Bardziej o przyszlosc. Mam kilkudniowe (dwu,, trzy dniowe) okresy kiepskiego nastroju. Czuje sie taki 'nieposkladany'. Rzadzi wtedy mna taki wewnetrzny niepokoj. Calkowite rozbicie. Czuje sie nic nie warty itp Polaczone jest to z napadami kolatania serca.

Jak sadzicie, czy to nerwica, czy raczej deprecha?

 

Pozdr

Gargul

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy naprawdę coś mi jest czy to znowu nerwica ???

 

Z nerwicą lękowo - depresyjną zmagam się wiele lat. Dodatkowo bardzo utrudnia mi życie hipochondria. Zawsze coś mi dokucza i zadręczam wtedy siebie i najbliższe osoby wizjami ciężkich chorób, raków i CIERPIĘ ... Bóle i dolegliwości są bardzo realne i nie pozwalają zazwyczaj skupić się na niczym innym. Zdesperowana ląduje zwykle u lekarza, po czym wszystko ustępuje by za jakiś czas zmienić lokalizację kolejnego schorzenia. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że uniemożliwia mi to rozróżnienie, czy naprawdę coś się dzieje niepokojącego czy to znowu tylko nerwica - ucieczka od trudnej rzeczywistości, z którą często nie jestem w stanie sobie poradzić. Albo przynajmniej tak się mojej głowie wówczas wydaje ...

Od półtora miesiąca bardzo cierpię, czuję się chora i nie potrafię sobie z tym poradzić. NIE WIEM CZY NAPRAWDĘ JESTEM CHORA CZY TO TYLKO UROJONE na tle nerwowym. Mianowicie cały mój układ pokarmowy oszalał.

Na początku sierpnia przeżyłam bardzo stresującą sytuację i mam wrażenie, że od tego momentu zaczęły się moje dolegliwości, które trwają do dzisiaj ... Być może to jednak zbieg okoliczności ...

Zaczęło się od bólu brzucha wieczorem w dzień po tej sytuacji. Następnie miewałam kłucia w dole brzucha ( na wysokości jajnika) po lewej stronie i pieczenie żołądka. Doszły wzdęcia i uczucie pełności. Jak tylko coś zjadłam mój brzuch wyglądał jakbym była w ciąży. Kłucia w miejscu jajnika czuję podczas kaszlu i zmianie pozycji z leżącej na stojącą. Ból brzucha zaczął się przemieszczać, raz bolało wyżej raz niżej , raz po lewej stronie to po prawej, a gdy mijało zaczynał boleć dół pleców - i tak na zmiane. Zaczęłam się niepokoić. Ponieważ na tamtym etapie najbardziej dokuczały mi wzdęcia i gazy zaczęłam jeść mniejsze porcje, sięgnęłam po jogurt activia i herbatki z melisy i mięty. Udałam się też do lekarza. Nie dostałam żadnych leków tylko skierowanie na krew, mocz, enzymy wątrobowe i usg brzucha. W badaniach krwi wyszła mi anemia ( hemoglobina 11,1 hematokryt 34 z kawałkiem ) Reszta badań ok. Dostałam żelazo i czekam na usg. Tymczasem moje dolegliwości zaczęły się zmieniać. Wzdęcia jakby ustąpiły, ale po każdym posiłku występował ból i konieczność wypróżnienia - raz stolec jest zbity i twardy raz biegunkowy. Zaczęłam bać się posiłków bo od razu spodziewałam się bólu. Po kilku dniach ból brzucha zamienił się w pieczenie przełyku i żołądka. Bolesne jest przełykanie - czuję jak pokarm przesuwa się i mam wrażenie, że wiem gdzie leży. Prawie cały czas mnie piecze, mam uczucie ściśniętego przełyku. Jakby ktoś mnie tam ściskał, jakby w żołądku leżało coś czego nie mogę do końca połknąć. Chwilową jakby ulge przynosi odbicie się. Najgorzej jest po posiłku i gdy się denerwuję ... Zaczynam już unikać posiłków a przecież mam anemie. Od 5 dni przyjmuję żelazo i chyba od tej pory odczuwam właśnie to pieczenie. Przypomniałam sobie, ze już kiedyś miałam takie pieczenie - 5 lat temu , robiłam wtedy gastroskopie i diagnoza brzmiała przepuklina rozworu przełykowego przepony. Dostałam wtedy jakiś lek ale nawet go nie wzięłam tylko zastosowałam diete i po prostu przestalam się przejmować. Objawy ustąpiły. Przeczytałam, że mięta może obudzić refluks, a ja przecież ostatnio codziennie wypijałam jedną lub dwie. Nie wiem co mam robić. Nie mam żadnych leków, wciąż czekam na usg brzucha i wizytę u ginekologa. W poniedziałek są zapisy do chirurga, do którego też mam skierowanie. Szukałam jakiegoś gastrologa - ale niestety nie ma żadnego w mojej okolicy a ja potrzebuję szybko jakiejś rady ! Od 3 dni pieczenie jest nie do zniesienia, mam wrażenie jakby coś mi stało na końcu przełyku i nie mogę tego połknąć. Zaczynam się bać i wymyślać ... Wcześniej podejrzewałam torbiel jajnika, jakieś problemy ginekologiczne, potem zespół jelita drażliwego. Teraz myślę, że chyba odezwał się refluks. Już sama nie wiem co robić, biorę żelazo i czekam na badania ale zanim mnie zdiagnozują to chyba zwariuje. Proszę o jakieś sugestie i rady. Jak sobie doraźnie pomóc. Do tego jeszcze jestem cały czas potwornie spięta, chce mi się cały czas płakać. Czuję się przytłoczona swoim zżyciem i problemami, które wydaja mi się nie do rozwiązania. Wszystko jest cholernie trudne. Czuję się przeraźliwie samotna i opuszczona.

Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam ... Bardzo się boję. Gdybym mogła płakałabym przez cały czas ale i tak nikogo to nie obchodzi ...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam chciałbym was prosić o poradę.Mianowicie ostatnio cierpię na dziwne stany objawia sie to całkowity.m brakiem sily,np wstaje rano i jestem zmeczony tak jak po calym dniu pracy,ostatnio dziwnie widze wszystko tak ja by z szybą uczucie jak bym byl we snie za mgłą,mam pustke w głowie i nie moge sie na niczym skupić bardzo stresuje mnie ten stan i caly czas sie nim martwie,np rozmawiam z kims i mam taką dziwną pustke w glowię,ogolnie caly czas jestem poddenerwowany i spięty.Zastanawiam sie czy to nerwica,czy depresja czy poleczenie tych dwoch schorzen czy moze cos innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pralinka1, przeczytałam o Twoim samopoczuciu,lekarzem nie jestem i nie stawiam "diagnozy" ale mi wygląda to jak nic na refluks, nasila się on także z powodu stresu ! Do wizyty u lekarza zmień dietę (nie pij mięty!!!!!!!) , no i podpytaj go o grzybice przełyku ,j amiałam podobne objawy przy grzybicy po antybiotykoterapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O czym świadczą moje objawy? Bardzo proszę o pomoc

 

Witam od około 14miesiecy mam zawroty głowy dokładnie uczucie podobne do bycia pijanym ... Odbywa to się w pozycji stojącej a najgorzej podczas chodu takie dziwne uderzenia aż musze uważać , żeby się nie przewrócić .

 

Następnym objawem jest miejscowy ucisk głowy który przybiera nawet uczucie swędzenia nie jest to jakieś straszne bo da się z tym żyć również czasami kłuje mnie w tym miejscu , ale o bólu nie ma mowy .

 

Drżenie nóg

Brak koncentracji w pracy

Uczucie zmęczenia , sennośći

Częste gazy

Zdania mi się mylą czasem

 

Nie mam nudności

Śpię normalne

Mam apetyt

Mam ochotę tylko leżec albo siedzieć

 

Nigdy wcześniej nie miałem takich objawów jedynie z tego co pamiętam jak byłem młodszy to w duzych marketach miałem zawroty .

 

Co do badań to robilem kiedyś ekg wszystko ok a powód to kłucia serca .

 

2 miesiące temu odwiedziłem prywatnie Panią Neurolog bo wiadomo jak to na fundusz .

Gdy powiedziałem co i jak dostałem ochrzan , że jak długo mogłem tak czekać ... Zrobiła podstawowe badania typu stukanie młotkiem i powiedziała , że nie widzi żadnych uchybień.

Na koniec spytala czy jestem nerwowy i czy coś przepisać . I ot tak 100 zł za 5 minut a zawroty jak były tak są .

 

A o jeszcze jednym zapomniałem mam też astygmatyzm i duża wadę wzroku .

Siostra ma mocną nerwice , może to to samo robiła mase badań ekg , TK , rezonanse .

 

Zaczynam się nakręcać , że mam guza , tętniaka , Stwardnienie ech ...

 

Cóż dalej zrobić , może miał ktoś podobne objawy .

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może być psychika ale nie musi. Często poleca się po wykluczeniu wszystkich chorób psychiatrę, ale myślę, że niektóre choroby są trudnowykrywalne, do tego ci nasi specjaliści.. Więc może łatwiej sprawdzić czy psychiatra pomoże, a jeśli nie, to założyć, że powinno się jeździć po specjalistach.. Jedno jest pewne - wyjdzie taniej niż jeżdżenie po specjalistach od wszystkiego:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ Pralinka1

 

Nie jestem specjalistą, ale na problemy z pieczeniem w żołądku powinno pomóc mleko. Ma odczyn zasadowy więc neutralizuje kwasy żołądkowe.

 

 

Hmm, jeśli chodzi o mnie...

 

Zaczęło się tak, że od gimnazjum miałem "problemy" z masturbacją, tzn. nie chciałem tego robić, a jednak robiłem i związane z tym wyrzuty sumienia. Co prawda może trochę przesadzone, bo robiłem to raz na tydzień, czasem częściej, czasem rzadziej, ale co to w porównaniu z osobami, które robią to kilka razy na dzień. Jednak miało to wpływ na spadki mojego samopoczucia, utratę pewności siebie, izolowanie się od otoczenia. Nikomu o tym nie mówiłem, wiele razy chciałem się z tego wyspowiadać, ale po prostu nie dałem rady. Takie błędne kółko sobie stworzyłem. Ale powiedzmy, że jakoś z tym było, przyzwyczaiłem się i dałem radę w miarę funkcjonować. Kolejne problemy zaczęły się w szkole średniej. Zawsze byłem pracowitym, ambitnym i w miarę uśmiechniętym uczniem. Jednak, nowa warunki, znajomi, "styl bycia" (przekleństwa, alkohol, rozmowy z kumplami o seksie) zrobiły swoje. W 1 kl. technikum, gdzieś w okolicach zimy miałem dziwny epizod, a mianowicie byłem strasznie smutny, zmęczony, nic mnie nie cieszyło, może nawet troszkę wystraszony, ciągle chciało mi się spać. Niestety, znów nikomu o tym nie powiedziałem i mimo, że było mi ciężko, przeczekałem ten okres. Na wiosnę wszystko powoli zaczęło wracać do normy. W 2 kl. miałem pewne problemy z bólami kręgosłupa i znów spadki nastroju z tego powodu, poczucie od izolowania od znajomych, tym razem rozmawiałem o tym z rodzicami i zgłosiłem się do specjalisty, przyczyną prawdopodobnie była wada postawy i moja chuda budowa - zero mięśnia. W każdym bądź razie udało się zażegnać problem. Następnie zaczął się okres, końcówka 2 klasy kiedy naprawdę czułem się wspaniale, pewny siebie, czułem, że mogę wszystko, fajne wakacje i fajne wspomnienia. Zaczęła się 3 klasa i trach, kolejne problem, śmierć bliskiej osoby, którą o dziwo dobrze zniosłem, jednak ta osoba utrzymywała moją rodzinę. Zacząłem się znów martwić o finanse, bardzo się tym przejmowałem. Zanim tata znalazł pracę minęło ponad pół roku, przez ten czas utrzymywaliśmy się z jakiś ochłapów z opieki społecznej i wyżebranych datków od rodziny. W międzyczasie mama chora na schizo trafiła do szpitala i miałem sprawę o opiekuństwo nad nią, taka szybka szkoła życia, ale ciągle dodawałem sobie otuchy, że to ten okres przejdzie i znów będzie zajebiśćie. W końcu ojciec znalazł pracę i problem finansowy minął, teraz może nie jesteśmy bogaczami, ale przynajmniej nikogo nie trzeba błagać, żeby mieć na chleb z margaryną . Wydawałoby się, że wszystko jest ok, jednak ja... dalej miałem taki leciutki lęk, coś co nie pozwalało mi się cieszyć beztrosko chwilą. W wakacje udało mi się zahaczyć o pracę, mimo, że była męcząca, to byłem zadowolony, udało mi się zarobić kilka K. Przyszedł wrzesień 4 klasa, a tu znów problem z bezsennością i jakimiś lękami. Masturbować się przestałem od miesiąca, bo wiem, że to był jeden z problemów, zacząłem też wierzyć w Boga, ale nieraz miałem więcej problemów, a czułem się lepiej, a teraz ? Czasem jest ok, a czasem nie dam rady do szkoły iść. W nocy śpię, bo mi lekarz przepisał jakiś lek na spanie. Wiem, że nie ma coś się poddawać tylko trzeba wierzyć, że będzie dobrze i działać.

 

W najbliższym czasie umawiam się pierwszy raz w życiu na wizytę u psychologa, doktorka pierwszego kontaktu wstępnie zdiagnozowała mi zaburzenia nastroju i lękowe, szczerze nie czułem się ani trochę zszokowany, nawet mi trochę ulżyło, że wreszcie wyszło to poza mnie. Ponadto, mam w planach iść się szczerze wyspowiadać, nie w swojej parafii, bo wstyd mi, ale w sąsiedniej. Troszkę się boje, że nie będzie mi chciał dać rozgrzeszenia, usłyszy grzechy, że tyle nie byłem do spowiedzi, że pewnych grzechów nigdy nie wyjawiałem, ale wiem, że liczy się to co jest w sercu, a w moim naprawdę jest dużo skruchy i żalu.

 

Jeszcze jedna rzecz mnie nurtuje, że przez tyle czasu udawało mi się maskować moje problem, udawać, że wszystko jest dobrze, ludzie jak na mnie patrzą myślą, że czuje się świetnie.

 

Zaliczyłem chyba najdłuższego posta w swoim życiu, także dzisiejszy dzień zakończam osiągnięciem ;) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rashid, nie dziwie się twojemu stanowi. Dostałeś od życia ostrą nauczkę i to na samym początku, gdy tak na prawdę kształtuje się dojrzała osobowość. Najważniejsze zrozumieć, że to wszystko, to nasza psychika. Weźmy masturbację i to że się tego wstydzisz i przez to masz mniejsze poczucie własnej wartości. Musisz sobie uświadomić, że to bzdura. Chyba że weźmiesz pod uwagę dogmaty wiary. Ale z punktu czysto naturalnego, to najbardziej normalne.

W twoim przypadku myślę że pomogło by Ci wygadanie się. Jeżeli nie możesz skorzystać z psychologa, spowiednik też będzie dobry. Na pewno ci ulży. Tylko pamiętaj że czasami możesz trafić w konfesjonale na jakiegoś świra. Nie przejmuj się tym. Oni są też tylko ludźmi i jak ma nawalone w głowie, to truje dookoła bez podstaw. Jak niektórzy nauczyciele w szkole. Pewnie sam wiesz o co chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×