Skocz do zawartości
Nerwica.com

kaska08

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kaska08

  1. Chyba będę musiała się w końcu odważyć i rzeczywiście wybrać się do psychiatry. Porozglądam się w internecie za dobrymi psychiatrami w mojej okolicy. Wiedziałam, że kiedyś będę musiała to zrobić, ale niestety wolałam się łudzić, że może z czasem to wszystko minie. Dam znać, jak już umówię się na wizytę, a to będzie niemały wyczyn z mojej strony, bo już na samą myśl ściska mnie w żołądku! Dzięki za wsparcie! :)
  2. Witam wszystkich, już kiedyś pojawiłam się na tym forum, ale po krótkim czasie zrezygnowałam z udzielania się na nim, sama nie wiesz dlaczego…więc postaram się opisać wszystko jeszcze raz. Otóż podejrzewam u siebie nerwicę. Wszystko zaczęło się w maju 2010 roku. Przez około tydzień czułam się osłabiona, myślałam, że to pewnie przez nadmiar nauki, do czasu aż pojawił się pierwszy lęk. Dzisiaj nazywam tą sytuację lękiem, ale wtedy nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. W czasie lekcji, na której pisaliśmy sprawdzian, a dokładniej gdy rozpoczęło się pisanie tego sprawdzianu zrobiło mi się strasznie gorąco, poczułam silne zawroty głowy, ręce trzęsły mi się do tego stopnia, że nie potrafiłam napisać jednego słowa! Zawsze byłam nerwowa, ale nigdy mój organizm nie reagował aż w taki silny sposób na stres. Wzięłam parę głębszych oddechów, uspokoiłam się, dokończyłam sprawdzian, ale po tej sytuacji zwolniłam się do domu. W drodze do domu ciągle kręciło mi się w głowie, jeszcze bardziej nakręcały mnie myśli, że pewnie zaraz zemdleje, że nikt mi nie pomoże itp. Myślałam, że to jednorazowy przypadek, ale niestety nie. Po tej sytuacji obawiałam się chodzić do szkoły, bo bałam się że dalej przytrafi mi się coś takiego. Z racji tego, że była to końcówka roku szkolnego, mogłam więcej polabować. Ciągle czułam się źle: uczucie ciężkiej głowy, bóle głowy, kołatanie serca itp. Oczywiście wmawiałam sobie wszystkie choroby świata. Zaczęły się wakacje, a ja bałam się wyjść z domu, bo ciągle miałam myśli, że zemdleje itp. Wybrałam się do lekarza rodzinnego, zrobiłam podstawowe badania, wszystko w jak najlepszym porządku, więc przestałam się doszukiwać chorób. Pokonałam jakoś lęk wyjścia z domu, ale od tamtej pory mam dziwne ataki lęku i aż trudno uwierzyć w to, że minęło już trzy lata…nauczyłam się żyć z tymi lękami, ale jest mi coraz ciężej. Lęki dopadają mnie w różnych miejscach, np. podczas stania w kolejce w sklepie. To jest koszmar, automatycznie szukam kasy gdzie kolejka jest najkrótsza, a gdy już muszę postać dłużej to oczywiście zaraz myśl, że nie wytrzymam, że zemdleje, serce bije mi jak oszalałe, mam ochotę zostawić wszystkie zakupy i wyjść! Dzisiaj lęk dopadł mnie podczas wizyty u fryzjera, zresztą niepierwszy raz. Serce biło mi tak mocno, że chciałam już powiedzieć fryzjerce, że źle się czuje i czy możemy na chwilę przerwać, ale po chwili jakoś się uspokoiłam. Nie wspomnę już o lęku pójścia na uczelnie, przez pierwszy rok studiów zmagałam się z nim prawie codziennie, ale tłumaczyłam sobie, że przecież jeżeli coś mi się stanie to na pewno ktoś mi pomoże i że to tylko moja psychika! Lęk często dopadał mnie w sytuacjach stresowych na uczelni, np. kolokwium czy egzamin, zawsze starałam się usiąść blisko okna, żeby móc je uchylić, bo zawsze robi mi się duszno. Zbliża się październik, drugi rok studiów i wiem, że te pierwsze tygodnie będą ciężkie. Mogę tylko domyślać się skąd wzięły się u mnie objawy nerwicy…niestety nie miałam łatwego dzieciństwa, ojciec lubiący sobie wypić, nocne awantury. Nie mogę się przełamać, żeby pójść do psychiatry czy psychologa, chociaż myślę o tym coraz częściej. Czasami wmawiam sobie, że to jednak nie nerwica, bo przecież nie robiłam żadnych szczegółowych badań, ale przecież organizm nie wytrzymałby 3 lat z takimi objawami, jeżeli to by było coś poważnego! Mam do Was pytanie, czy lepiej wybrać się od razu do psychiatry czy może najpierw do psychologa? I czy w ogóle jest możliwość pokonania lęków bez przyjmowania leków? Z góry dziękuję za odpowiedzi. Pozdrawiam Was wszystkich!
  3. no i u mnie to samo, tyle że ja zanim wejde do szpitala już się denerwuje a jak już jestem tam u kogoś to siedze jak na szpilkach i myśle tylko, żeby wyjść..nawet przy najzwyklejszej wizycie u lekarza z chorym gardłem mam takie lęki, zimne ręce, szybkie bicie serca, nie potrafie tego opanować.
  4. u mnie to zależy, czasami potrzebuje 10-15 min, a czasami też trwa to dłużej..
  5. to mnie najbardziej denerwuje, zaczynam wtedy panikować jak nie wiem co, a jak tylko wyjde ze sklepu wszystko wraca do normy..
  6. Dzięki! :) wiem, wiem, że muszę się wybrać na jakąś terapie, ale narazie to się muszę z tym wszystkim oswoić, mam dopiero 18 lat i to jeszcze nieskończone a tu takie rzeczy..
  7. Nerwica - moja historia Jestem nowa na forum i chciałabym po krótce opowiedzieć moją historie. Chciałam zaznaczyć, że od zawsze byłam bardzo nerwowa, stresowałam się byle czym, wizytą u lekarza itp. Zaczęło się niewinnie, na stresującej lekcji w szkole, czułam się przez chwile dziwnie, jakby wszystko działo się gdzieś obok, nie przejęłam się tym, pomyślałam że pewnie jestem przemęczona, ale to samo uczucie powtórzyło się kolejnego dnia. Później było gorzej, obudziałam się rano, byłam osłabiona, a w szkole zakręciło mi się w głowie, zrobiło mi się gorąco, miałam ochote wyjść, ale jakoś dałam radę. Wracałam do domu z lękiem, że coś mi się stanie, że nikt mi nie pomoże. Po tym zdarzeniu, codziennie rano budziłam się z ciężką głową, ale i to minęło. Dzisiaj mam tylko ataki, tzn lęki. Boję się wyjść z domu, bo zaraz robi mi się słabo i nogi mam jak z waty! To samo dzieje się, gdy jestem w sklepie i stoje w kolejce! Czasami w nocy budzę się i mam kołotania serca, a w dzień dopadają mnie nagłe osłabienia, któremu towarzyszy lęk i szybkie bicie serca, mam też zimne dłonie i stopy. Staram się to jakoś opanowywać, ale nic z tego. Wiem, że nie jestem sama i jest masa ludzi, którzy cierpią na nerwice, ale czasami mam takie chwile słabości, że łapie za poduszke i rycze jak głupia ;/
  8. boję się chodzić do Kościoła, sklepów a do niedawno bałam się w ogóle wyjść z domu. Gdy tylko stoje w kolejce w sklepie, czuje że zaczyna robić mi się słabo, kręci mi się w głowie i mam ochote wyjść, pare razy już to zrobiłam, ale postanowiłam że jakoś muszę to wytrzymać, tłumacząc sobie, że to tylko nerwica! boję się nawet zostać sama w domu, wtedy praktycznie nie wychodzę z łożka do momentu aż ktoś wróci..
  9. kaska08

    Witam wszystkich!

    Witam, mam 18 lat, nazywam się Kaśka i mam do czynienia z nerwicą. Mam nadzieje, że jakoś się tu odnajdę :)
×