Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie mogę znaleźć chłopaka/dziewczyny


peace-b

Rekomendowane odpowiedzi

Myślę, że większość portali społecznościowych to takie właśnie strony. Choć większość użytkowników na nich udaje nie wiadomo kogo to tak naprawdę szukają tam znajomych a nie w realnym świecie.

 

bingo :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boli, boli...strasznie boli :(...ale cóż począć z pewnością, że już do końca życia będzie się samemu. Nie, żebym pesymistką była. Ale jestem już na takim etapie, że podchodzę do tej sprawy realnie. Grunt by jak najmniej myśleć o tej samotności. Trochę pogoda na to nie nastraja - ta zieleń wokoło, kolory kwiatów i szwendające się pary - ale starać się zachować "spokój".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że większość portali społecznościowych to takie właśnie strony. Choć większość użytkowników na nich udaje nie wiadomo kogo to tak naprawdę szukają tam znajomych a nie w realnym świecie.

 

bingo :!:

Moim zdaniem jednak pomyłka. Wg mnie większość wcale desperacko nie szuka, lecz mimo to znajduje i jest to całkowicie naturalny fakt z racji podobnych zainteresowań, sytuacji życiowej, stylu komunikowania się, który może się obydwojgu nawzajem podobać etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno niektóre leki zmniejszają libido... choć wydaje mi się że jak ktoś ma gorący temperament to mu żadne leki go nie zmniejszą, heh.

 

A jeśli myślisz o seksie i nie masz akurat z kim poseksić to nie wiem.... posprzątaj mieszkanie, idź na siłownie albo..... po prostu zrób sobie dobrze.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na silownie juz prawie codziennie chodze...

A zrobienie sobie dobrze raczej nie zaspokaja, wprost przeciwnie, od razu pojawia sie swiadomosc, ze to jedyne co bylo i co pozostalo juz do konca zycia.

To kurde jakas wiagre robia, a nikt nie pomyslal o lekach w druga strone :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Seroxat... Mi się 2 związki rozwaliły w sumie mam wrażenie właśnie przez to że po seroxacie nie miałem absolutnie ochoty. Aż nie do poznania - libido zawsze miałem spore, a po sero zupełnie w drugą stronę, za rękę bym chodził albo w ogóle nic nie robił, a już na pewno nie łóżko.

 

Tyle że to skutek uboczny (który zresztą sprawił że zmieniłem seroxat na efectin) - to ssri, nie lek przeciwko libido. Bierzesz jakieś leki tego typu Jasiek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biore w tej chwili wellbutrin, a raczej zaprzestalem go brac bo przestal na mnie dzialac, a poki czekam na wizyte u psychiatry to biore kreatyne na przyrost masy. Boje sie laczyc suplementy tego typu z psychotropami, a skoro juz i tak chodze na silownie to zeby jakis efekt byl. Kto wie, moze mi sie samoocena troche zwiekszy...chociaz to i tak zawiele nie da...

Wellbutrin dodatkowo zwieksza libido, ktore tez mam dosc spore, co wcale mi nie ulatwia. Psychiatra na pewno bedzie chcial znowu mi przepisac cos aktywizujacego ze wzgledu na to, ze jestem caly czas ospaly i ogolnie nie do zycia.

Kurde, to tez mnie w pewnym stopniu wprowadza w depresje. Nawet sie w tej chwili chyba nie czuje facetem. Najlepiej by byly jakies leki, zeby byc calkiem pozbawionym uczuc i kuzwa kastracja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mowicie ze jestesmy sami bo za bardzo chcemy z kims byc, a ja przez ostatnie 2 miesiace wogole nie myslalam o tym ze kogos potrzebuje ze mi zle samej no nic z tych kategorii i co?

nie szukam nie placze a dalej jestem sama...

no to gdzie tu zlota definicja?

psychika to jest zbyt skomplikowana 'rzecz'. czasami mysle ze gdybym miala polowe mozgu mniej to bym byla szczesliwsza bo ja za duzo mysle i roztrzasam... :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mowicie ze jestesmy sami bo za bardzo chcemy z kims byc, a ja przez ostatnie 2 miesiace wogole nie myslalam o tym ze kogos potrzebuje ze mi zle samej no nic z tych kategorii i co?

nie szukam nie placze a dalej jestem sama...

no to gdzie tu zlota definicja?

psychika to jest zbyt skomplikowana 'rzecz'. czasami mysle ze gdybym miala polowe mozgu mniej to bym byla szczesliwsza bo ja za duzo mysle i roztrzasam... :/

Jesteś pewna, że na prawdę Ci nie zależy na byciu z kimś, czy tylko wyparłaś to z umysłu? Po Twoim poście sugeruje, że to drugie. Pewnie pomyślałaś sobie tak: nie będę o niczym negatywnym myśleć przez 2 miesiące i poczekam na gwiazdkę z nieba. A tu ani gwiazdki, ani dobrego samopoczucia, tylko powrót wypartych myśli i uczuć.

Brak w tym wszystkim świadomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miłość... kojarzy mi się z baśniowymi opowieściami jak to "żyli długo i szczęśliwie", bajki uplecione z marzeń....

Problem w tym, że bajki nie zdarzają się w rzeczywistości. Ostatecznie dorastamy i to raczej koszmary zawsze stają się realne.

Pewnego dnia otwieramy oczy, a bajki znikają, ale rzecz w tym, że trudno całkowicie zrezygnować z bajek, bo prawie każdy nadal chowa w sobie iskierkę nadziei, że któregoś dnia otworzy oczy i to wszystko stanie się prawdą.

Wiara to zabawna rzecz. Pojawia się, kiedy tak naprawdę tego nie oczekujesz. To tak, jakbyś pewnego dnia odkrył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyobrażeń.

Bo tak naprawdę... nie jest ważne "długo i szczęśliwie", ale "szczęśliwie" teraz...

 

Dlatego warto czasem przestać wszystko komplikować.

Raz na jakiś czas ktoś może nas zaskoczyć. Raz na jakiś czas ktoś może nawet zaprzeć nam dech w piersiach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie. Te wszystkie niepowodzenia odbieraja calkowita chec do dzialania. Bo coz z tego, ze przelamuje swoje nerwy i strach probujac nawiazac kontakt jak i tak zawsze konczy sie to tak samo...

Owszem zostaja przyjaznie. Tylko te przyjaznie nie daja mi tego, czego oczekuje. Dziewczyny chca sie ze mna przyjaznic mimo, ze nawet nie zabiegam o to, a nie widza we czegos wiecej. Dlatego nikt mi nie powie, ze wyglad nie jest wazny...

I zyc tak czekajac na jakis fart, ta "gwiazdke z nieba" ? Chyba juz nie ma sensu, skoro nikt przez tyle lat nie byl wstanie sie nawet troche mna zainteresowac...Najtrudniej przyznac sie do porazki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LucidMan, masz rację, tak rzeczywiście bywa, ale z drugiej strony są lęki o niepowodzenie i po prostu zaprzestanie nadawania jakichkolwiek sygnałów...a to uniemożliwia bliższy kontakt z bliżej niezaznajomionymi.. tak jest.
Lęk związany z niepowodzeniem - inaczej lęk przed porażką - dochodzi do głosu, gdy ktoś ma oczekiwania co do drugiej osoby.

 

coś jest chyba na rzeczy z naszym podejściem do ludzi...przynajmniej moi znajomi mi zawsze mówią "masz złe podejście"...cokolwiek to (dla mnie) znaczy ;)
Dokładnie o to się rozchodzi!! Podejście i punkt widzenia. Szukając dziewczyny, automatycznie przyjmuje się jedno z takich nastawień: potrzeba miłości, bliskości, stłumienie samotności, poprawienie humoru, bajkowa miłość (post Korby :D ), wzbudzenie zainteresowania, a także bardziej subtelne: podwyższenie swojego poczucia wartości, manipulacja, poczucie władzy, zachowanie ciągłości ego, zaangażowanie.

Jest jeszcze inne podejście, mianowicie brak podejścia, jakiegokolwiek nastawienia (co próbowała samotna_zagubiona) ale o tym za chwilę.

 

Jeśli nastawiamy się, że osoba, której poszukujemy (lub już mamy) ma zapełnić jakąś lukę w nas (np. samotność), to już na samym początku jesteśmy zgubieni. Oczywiście na początku będzie pięknie ładnie: druga osoba spełnia nasze wyobrażenia co do niej i wszystko jest cacy.. Niestety w tym samym czasie rośnie przywiązanie, uzależnienie (nie czuję się przy niej samotny, chcę jej/jego więcej!!!), a także lęk utraty. Następnie jak to bywa z większością związków, po prostu się sypią.

 

Przyjęcie postawy bez postawy nie jest proste i wymaga sporej świadomości. Nie szukasz nikogo z określonym zamiarem, tylko pozwalasz się znaleźć. Spotykając kogoś, najpierw zastanawiasz się, czego od tej osoby oczekujesz, czego wymagasz, co chcesz od niej dostać. Jeśli coś takiego zaistnieje (aprobata, miłość, dobre traktowanie), zrobisz wszystko (!) ażeby to uzyskać: od manipulacji po bycie manipulowanym. Lecz jeśli nic takiego się nie pojawi (!), żadne pragnienie, żadna potrzeba, to co się dzieje? Nie ma żadnych masek, żadnych lęków, żadnych dziwnych zachowań. Np. nie czujesz lęku skompromitowania się przed panem/panią x, ponieważ nie wymagasz od niej pochwał, aprobaty i itp.

 

Nie wiem czy zrozumiale napisałem. Istotne jest uświadomienie swoich motywów, a nie tylko poleganiu na wyuczonych reakcjach. Oczywiście nie mówię o byciu całkiem biernym. Myśliwy chcąc coś upolować, nie czeka aż sarna przyjdzie do niego i mu się położy pod nogami. Określa sobie cel, ale nie myśli o nim np. w ten sposób: a co się stanie jak nic nie upoluje? A co będzie jak mnie niedźwiedź zacznie gonić. A co będzie jak karabin nie wypali? ... Określa cel, przygotowuje się, poluje, ale nie przywiązuje aż tak wielkiej wagi do efektu i jest świadomy swych poczynań. Może płytki ten przykład, ale zawsze coś :D

 

Wiadomo już skąd lęk przed ludźmi? ;) Coś w ten deseń ...

 

Puenta? Chcesz być w z kimś związku? Naucz się być w związku z samym sobą.

Reszta, nie ma znaczenia ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, a czy nie za dużo w tym wszystkim filozofii?

 

Zakładając, że chciałabym się zakochać i być szczęśliwą, chyba mniej bym o tym myślała, bo im bardziej bym rozkminiała swoje ewentualne problemy i przeszkody, tym bardziej bym traciła ochotę na miłość.

 

Myślę, że potrzeba w kontaktach więcej spontana, a mniej kalkulacji, więcej skupienia na drugiej osobie i okolicznościach, zamiast na sobie, jednym słowem mniej egoizmu i cackania się ze sobą, no i trochę wiary (wiem, o to najtrudniej).

 

Osobiście nie mam za grosz zaufania do nikogo (i wiem, że to mój problem), a w zachowaniach płci przeciwnej zawsze doszukuję się nieczystych zagrań i nie wierzę w szczerość niczego, co słyszę, ale ale..... pozwalam sobie na ryzyko, wolę dostać w dupsko raz i drugi niż szukać sobie powodów, żeby nie być szczęśliwą (myślę, że wiele z nas szuka wymówki, żeby się wymigać). Uczucia to jak gra na giełdzie, nie ma inwestycji, nie ma zysku. Grasz, a nie zastanawiasz się, czy warto grać, bo w międzyczasie minie Ci niejedna szansa na hossę.

 

Myślę że problem w kontaktach damsko-męskich tkwi w strachu przed bliskością i przed odpowiedzialnością (bo miłość to też odpowiedzialność za uczucia drugiej osoby), a nie kwestia pecha, złych ludzi czy też własnych wad, blokad, oporów i cholera wie, czego jeszcze....

 

Tak sobie myślę. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mowicie ze jestesmy sami bo za bardzo chcemy z kims byc, a ja przez ostatnie 2 miesiace wogole nie myslalam o tym ze kogos potrzebuje ze mi zle samej no nic z tych kategorii i co?

nie szukam nie placze a dalej jestem sama...

no to gdzie tu zlota definicja?

 

moim zdaniem przesadzasz, 2 miesiące to tak długo?? osoby ukochanej się latami szuka. a na pewno nie należysz do osób, które "zadowolą się" byle kim.... no i też kwestia, jak dużo osób się poznaje., gdzie się bywa, itp. Ale nie rób tragedii z tego, że przez 2 mies nic - tylko trzymaj tak dalej :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W porównaniu do tego, do czego ludzie są zdolni żeby "zdobyć miłość", tu nie ma żadnej filozofii ;)

 

więcej skupienia na drugiej osobie i okolicznościach, zamiast na sobie, jednym słowem mniej egoizmu i cackania się ze sobą, no i trochę wiary (wiem, o to najtrudniej).

 

A ja sobie myślę, że zupełnie odwrotnie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, ze milosci sie szuka przez cale zycie i trzeba ryzykowac, zeby mozna bylo sie dac jej znalezc. Tylko co zrobic, jak ktos jest od razu odrzucany na starcie ? W tym rzecz, ze osoby takie jak ja nie maja nawet szansy zaryzykowac... Czas leci, samotnosc sie poglebia, takze strach, nerwy i ma sie coraz wieksze oczekiwania do nowo poznanych osob. Pozostaje "brac" pierwsza, ktora sie mna zainteresuje, czy czuje cos do niej, czy nie.

Niektorzy nie maja po prostu zadnej szansy na milosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W porównaniu do tego, do czego ludzie są zdolni żeby "zdobyć miłość", tu nie ma żadnej filozofii ;)

 

więcej skupienia na drugiej osobie i okolicznościach, zamiast na sobie, jednym słowem mniej egoizmu i cackania się ze sobą, no i trochę wiary (wiem, o to najtrudniej).

 

A ja sobie myślę, że zupełnie odwrotnie ;)

 

Może i masz rację. Moja terapeutka zarzuca mi, że w związkach za mało dbam o własne dobro ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×