Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość schizotypowa (schizotypia)


Pomidorek12345698

Rekomendowane odpowiedzi

Mam pytanie, czy zaburzenia schizotypowe równają się jakiemuś ograniczenu intelektualnemu?

się nie równają.

 

Osobiście mam inne określone zaburzenia osobowości z przewagą schizotypowych i musze powiedzieć, że czuję się "słabo' intelektualnie, niepokoi mnie to i zastanawiam się czy to jedno z subiektywnych odczuć jak z domniemanym cierpieniem.

to, że czujesz się "słabo intelektualnie" niekoniecznie musi wiązać się z zaburzeniami osobowości, choć, z drugiej strony, ja też się raczej słabo intelektualnie czuję. coraz słabiej właściwie. jakby to jakieś postępująco otępiające było. mam zdiagnozowaną osobowość schizotypową, w którą nie do końca wierzę (to tylko etykieta - jedna z wielu), co nie zmienia faktu, że problem(y) jak najbardziej MAM, że sobie zdaję sprawę z ich (nie)ISTNIENA, że sobie z nimi nie radzę, że sobie ze sobą nie radzę, że nie czuję się (i nie funkcjonuję) dobrze, że mnie to (q***) BOLI, że jest mi po prostu ŹLE. ale pomijając (lub nie), to, co we mnie, to, co w mojej głowie, niezaprzeczalnie wpływa na... no właśnie, na pismo nawet, w formie czegoś w rodzaju rozkojarzenia na przykład, zakłóca myśl, przerywa ciąg myślowy, nie pozwala się skupić na... (itp). zdarza się więc, że mówię/piszę w sposób mało logiczny, mało zrozumiale, co też może być odbierane jako przejaw upośledzenia intelektualnego (wręcz). poza tym ostatnio zauważyłam, tak sobie samą siebie czytając zauważyłam, że pisząc pod wpływem tego robię sporo błędów przeróżnych - ortografia, literówki - pomijając te zamierzone, są też i takie na pewno nie celowe, a napisane nieświadomie, w tym naprawdę poważne, DUŻE, na poziomie dzieciaka z pierwszej klasy podstawówki (aż wstyd) [nigdy - od dłuższego czasu "nigdy" - ich nie poprawiam, nawet tych w necie, choć się ich wstydzę, nie poprawiam, nie zmieniam, nie chcę się przejmować takimi bzdurami, ponieważ mam skłonności do obsesji - nie obsesjuję się].

 

I jescze jedno, powiedzcie mi jak przebiegają Wasze psychoterapie, na czym polegają po krótce, sam podejemowałem się terapii ale po paru wizytach u terapeuty się zraziłem i prawde mówiąc nie wierze, że terapia może mi pomóc, z drugiej strony nie wiem co by mogło.

moja ostatnia psychoterapia (przerwana kilka tygodni temu) polegała na siedzeniu i (za przeproszeniem) pie***leniu (jak też wszystkie inne - te, na które uczęszczałam) o problemach, o dzieciństwie, o rodzicach/rodzinie, o wszystkim tym co złe (nas w życiu spotkało i jeszcze spotkać może), w wielkim skrócie - o CIERPIENIU. wybrałam, wybierałam, chociaż nie, to nie to - nie wybierałam, bo nie ja to, a los/przypadek - po prostu trafiałam na nieodpowiednie (dla mnie) rodzaje/nurty (psycho)terapii, nieodpowiednich (psycho)terapeutów być może. ja chodziłam do psychiatry-psychoterapeuty więc oprócz grzebania w korzeniach (a drzewo do wycięcia, lub "obejścia" właściwie. ZOSTAWIĆ to. ŻYĆ), masochistycznego (i sado może i też) rozdrapywania ran, biorę (?) też leki.

 

(ja też w skuteczność terapii nie wierzę)

 

Pozdrawiam.

również i też. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też tak "po prostu" - i szczerze mówiąc (pisząc szczerze) nawet nie w tym konkretnie problem widzę. sposób/styl - jak to nazwać (?) - myślenia mi nie przeszkadza: myślę co myślę, wierzę w to, co myślę, i nawet jeśli inni (większość - ogół) myślą inaczej, postrzegają świat inaczej, wierzą w co innego (lub nie wierzą w nic/wcale) to przecież nie znaczy, że to oni (inni) mają rację, że to ja się mylę. (istnieje w ogóle coś takiego jak prawda uniwersalna? z tego co mi wiadomo każdy ma swoją)

 

przeszkadza mi coś innego - to, co we mnie, z czym sobie nie radzę właściwie, a co niby jest objawem tego "zaburzenia" czy tam (niby)choroby, czy (jeszcze lepiej) osobowości (moje zaburzenie-nie.choroba-osobowość jakąś nazwę ma! jakże osobliwa ta moja osobowość, jakże osobliwa ja;) - bo ja miewam coś w rodzaju rozkojarzenia, a spowodowane to natłokiem myśli właśnie, "atakiem" myśli właściwie, tak jakby niekoniecznie "moich", choć one we mnie, huczą mi wręcz w głowie, czasami też głosem wyraźnym nie.moim(?) przez co <- jak sądzę "przez to" właśnie (i głównie) miałam podejrzenie schizofrenii (tzn. nie ja "miałam" a psycho-lekarze mnie leczący/prowadzący - diagnozujący) dopiero kilka lat temu udało mi się "uzyskać" diagnozę schizotypii (trochę dziwnie się czuję pisząc "udało mi się uzyskać" <- jakby to zysk jakiś i jakbym się o to starała... a jednak. bo, pomimo, że nie do końca widzę u siebie schizotypię, to już na pewno nie widzę schizofrenii).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, wiesz, dla nas takie myslenie to norma, innym trudno to.srozumiec, bo oni tez.mysla inaczej.

 

Ale podstawy w f.21 maja punkty wspolne ze wchizofrenia. Ja tez.mialam na poczatku schizofrenie.zdiqgnozowqna. sorry ze literowki, ale juz mam dosc poprawiania na tym tablecie.

 

Mialam tez stany psychotyczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, wiesz, dla nas takie myslenie to norma, innym trudno to.srozumiec, bo oni tez.mysla inaczej.

no właśnie, każdy właściwie myśli inaczej, choć są tam niby jakieś "wytyczne" - normy - tego myślenia. z drugiej strony, gdybym ja miała problem TYLKO z tym "myśleniem" to bym prawdopodobnie w ogóle nie szukała pomocy (w sumie to ja chyba nie szukałam, ale nie o tym), nie trafiłabym do psychiatry w ogóle. w sumie to pod to, co oni nazywają "myśleniem magicznym" na przykład, to można by było podciągnąć tak WIELE przeróżnych myśli, obsesji, zachowań, wierzeń (itp), że prawdopodobnie ponad 90℅ społeczeństwa trafiając do do jakiegoś psychodiagnostyka wyszło by z diagnozą. ;)

 

Ale podstawy w f.21 maja punkty wspolne ze wchizofrenia. Ja tez.mialam na poczatku schizofrenie.zdiqgnozowqna.

Mialam tez stany psychotyczne.

możesz napisać coś więcej? jakie były to "stany psychotyczne" - tzn. na czym polegały, jakie dokładnie miałaś objawy? bo widzisz, ja też miałam "psychozę" raz jeden jedyny, tylko i wyłącznie RAZ <- chodzi mi o pełne objawy psychotyczne, tzw. "duże" - schizofreniczne - gdzie oczywiste jest (było) dla wszystkich jasne i oczywiste, że coś jest ze mną "nie tak" - do tego by to stwierdzić/zauważyć właściwie psychiatry nie trzeba... trzeba (było) natomiast do tego by coś z tym "stanem" zrobić - jakoś to naprawić - niech będzie, że "naprawiono" (szpital, leki - wiadomo). wtedy właśnie "rozpoznano" u mnie schizofrenię, i tak, z przyzwyczajenia chyba, "rozpoznawano" przez lat następnych ileś, nie zastanawiając się nad tym, że... albo inaczej - nie dostrzegając w ogóle, że to był JEDEN epizod, a ja bez neuroleptyków prawie (wracam do "leków" gdy czuję się źle, gdy czuję/wiem, że powinnam, co też jak sądzę świadczy o tym, że mam "wgląd" <- zachowany krytycyzm = brak schizofrenii) od lat. no więc tak się "leczyłam" i (nie)leczyłam, zmieniając tych swoich "lekarzóf", szukając, być może nawet nie do końca świadomie/nie celowo, ale SZUKAJĄC kogoś, kto przyzna, że inni niekoniecznie mają/mieli rację, że mogli się mylić. no i znalazłam - dwa/trzy(?) lata temu (właściwie to do niej - to była kobieta - też już nie chodzę; ja w ogóle często - i szybko - uciekam od tych wszystkich psycho-lekarzy, psychiatrów, psychoterapeutów, jakoś im nie wierzę i nie bardzo ich "lubię").

 

w tej chwili - tzn. "w tej chwili" (w sensie teraz - gdy to piszę) akurat nie - tak w ogóle od ładnych kilku(nastu?) już lat, nie mam (prawie) żadnych objawów psychotycznych, pomijając ten chaos w głowie, natłok myśli, głos... tylko, że ja nie jestem też pewna czy to jest PSYCHOTYCZNE - po prostu nie wiem CO to jest i jaka jest (jeśli w ogóle jest) tego przyczyna.

 

sorry ze literowki, ale juz mam dosc poprawiania na tym tablecie.

spoko, mi się literówki nawet na papierze zdarzają, nie wspominając już o błędach nieliterówkowych... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamy podobna historie w takim razie. Ja mam piec pobytow w szpitalu za soba. Tez mialam na poczatku schizofrenie.

 

Stany psychotyczne mysle, ze wystapily poniewqz mialam bardzo trudna sytuacje rodzinna, zdrowotna, emocjonalna, spoleczna ... naprawde wiele zdarzen mnie przygniotlo. Doszlo do dezintegracji osobowosci i ambiwalencji. Czulam jak sie rozpadam. Nie jadlam nic. Nie wychodzilam z pokoju. To dlugo sie.rozwijalo. myslalam wiekszosc zycia, ze nie mam urojen. A mialam. Ksobne, wielkosciowe, religijne. Ale nie chodzilam z transparentem po ulicy ani nic takiego. Na poczatku mialam tylko psychoterapie, psychoanalize lub dynamiczna, testy. I wtedy cos ruszylo, potemmyslano ze to borderline a doszlo do psychozy. Mialam dziwne sny bardzo. I dysocjacje. Teraz juz tego tak nie pamietam, ale musialam isc do szpitala.

 

Takze schizotypia to taka inna schizofrenia. Powiedzmy, ze utajona lub z krytycyzmem. Sa w niej tez tzw. Quasi psychozy, bo to nie sa jednak klasyczne glosy i omamy, nie ma takiego przesladowania. Jest wiecej ekscentryzmu i odrealnienia. Ale ja akurat mialam pelna psychoze wtedy, bo to bylo tak mocne odrealnienie, ze zero krytycyzmu. I mialam cos jak glosy ale w mojej glowie wiedzialam, ze sa. Tak jakby kilka odlamow mojego ja. Ale mocno rozdzielonych, jak sprseczne wartosci.

 

Potrafilam wtedy tez myslec tak jak nalezy. To sie nazywa rezonerstwo chyba. Mam tak w karcie.

 

Juz nie biore lekow. Bardziej mi pomagaja inne witaminy na mozg. Zmienilam troche odzywianie mozgu ;)

 

jest ok, czuje ze nie potrzebuje normalnosci do szczescia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamy podobna historie w takim razie.

chciałam napisać coś w rodzaju: "o, jak fajnie!" ale tak sobie pomyślałam, że właściwie to nic w tym "fajnego" (we wszystkich schizo-zaburzeniach, czy też w zaburzeniach psychicznych w ogóle), no ale faktem jest, że mamy podobne doświadczenia, podobne historie i nawet się uśmiechnęłam czytając Twój post, to, co napisałaś, bo to tak jakby trochę o mnie - jakbym o sobie czytała.

 

Ja mam piec pobytow w szpitalu za soba. Tez mialam na poczatku schizofrenie.

ja w szpitalu byłam trzy razy, choć tylko ten pierwszy pobyt był, no nie wiem, powiedzmy, że - przymusowy; dwa kolejne to już moja decyzja, moja wola (?) ... "zgoda" po prostu (wola-niewola).

 

Stany psychotyczne mysle, ze wystapily poniewqz mialam bardzo trudna sytuacje rodzinna, zdrowotna, emocjonalna, spoleczna ... naprawde wiele zdarzen mnie przygniotlo. Doszlo do dezintegracji osobowosci i ambiwalencji. Czulam jak sie rozpadam. Nie jadlam nic. Nie wychodzilam z pokoju. To dlugo sie.rozwijalo.

u mnie było podobnie. przed pojawieniem się pierwszych objawów, albo inaczej - przed "wybuchem psychozy", bo jakieś tam "objawy" to ja chyba miałam dużo wcześniej, nie wiem nawet czy nie "od zawsze", w sensie, że wiem (teraz to widzę, zdaję sobie z tego sprawę - teraz to wiem), że od wczesnego dzieciństwa właściwie myślałam, czułam, postrzegałam świat trochę inaczej ("inaczej" niż inni ludzie, "inaczej" od innych dzieci - rówieśników [z tego też powodu, tak myślę, że między innymi z tego powodu nie miałam koleżanek/kolegów - szczególnie we wczesnym dzieciństwie, w okresie przedszkolnym i w pierwszych latach szkoły podstawowej, zawsze czułam się tak jakby z "innej planety", żyłam w świecie fantazji, byłam jakaś taka... nie wiem nawet jak to określić - dziwnie "odrealniona"]). ale wracając, kończąc niedokończone zdanie :P niedokończoną myśl właściwie - bo się roznawiasowałam i zgubiłam sens <- to, do czego zmierzałam, co napisać/przekazać chciałam - chodziło mi o życie w nieustającym stresie, nieustannym napięciu, chronicznym przerażeniu (wręcz), w środowisku niezbyt przyjaznym, raczej "nieprzyjaznym" (dom, szkoła) - WROGIM ... w sumie to mnie to męczy, nawet pisząc o tym czuję się tak jakoś dziwnie zmęczona. do dziś mam spore blokady, zahamowania jakieś. zmęczyło mnie samo pisanie/myślenie (o tym), samo wspominanie dzieciństwa (męczą mnie wspomnienia).

 

chciałam jeszcze napisać coś o jakichś tam predyspozycjach, skłonnościach, lub o wpływie człowieka na człowieka (był/jast tu na forum taki temat, w którym ktoś pytał czy można się "zarazić" schizofrenią, gdzie nawet napisałam, że moim zdaniem można, choć jasne przecież że nie dosłownie, z drugiej strony... nieważne, nie o tym) bo mój dziadek miał podobne zaburzenia, ale... nie pozbieram już myśli, zresztą nieważne to.

 

myslalam wiekszosc zycia, ze nie mam urojen. A mialam. Ksobne, wielkosciowe, religijne. Ale nie chodzilam z transparentem po ulicy ani nic takiego.

ja urojenia miałam tylko w tym pierwszym "rzucie" - i w sumie ostatnim, przynajmniej tak "czysto psychotycznym" <- bo nie wiem jak to inaczej określić, i nie wiem jak określić to, co teraz, bo teraz to już od dawna nie stan psychotyczny, ale wiem, że też nie do końca to "stan zdrowy" ... więc jakiś to taki "stan międzystanowy" (śmiać się z tego chyba powinnam, bo przecież nie płakać, olać to :P).

 

Takze schizotypia to taka inna schizofrenia. Powiedzmy, ze utajona lub z krytycyzmem. Sa w niej tez tzw. Quasi psychozy, bo to nie sa jednak klasyczne glosy i omamy, nie ma takiego przesladowania. Jest wiecej ekscentryzmu i odrealnienia.

o, to chyba to.

tylko, te głosy - u mnie głos <- nie liczba mnoga - to (nie)klasyczne... nie wiem, częste to.

 

Juz nie biore lekow.

ja to z tymi lekami tak różnie i od zawsze - biorę i nie biorę... i w sumie nawet nie tylko o neuroleptykach mowa bo ja sobie przez te wszystkie lata "pomagałam" (ha!) naprawdę różnie i różnymi "wspomagaczami" - w tym też alkoholem, "lekami" (jakby to z "leczeniem" cokolwiek wspólnego miało...), no ale faktem jest, że w różne nałogi, nawet te "lekowe" się pakowałam (tak w ogóle to potrzebuję nałogów - schematu zachowań; nie wiem czy ma to coś wspólnego ze schizotypią, ale faktem jest, że tak mam) <- kiedyś sądziłam, że to uzależnienia, dziś wiem, że nie, bo nigdy nie miałam typowych objawów odstawiennych (przez lata brałam benzo), pomijając te psychiczne/emocjonalne - nałóg więc to, nie uzależnienie.

 

neuroleptyków zawsze się... tak, chyba się BAŁAM, i boję się ich do tej pory. boję się tego, co robią z mózgiem, boję się ich wpływu na mózg... zawsze starałam się jak najkrócej z nimi - ograniczyć to do minimum; ograniczałam więc, leczenie przerywałam jak najszybciej, kiedy tylko mogłam. to, co mój dziadek miał po tych wszystkich prochach - po latach ich przyjmowania... (ja wiem, że to były leki starej generacji, że teraz ryzyko tych wszystkich dyskinez, parkinsonizmu, objawów pozapiramidowych, czy jak to się tam zwie, jest mniejsze - ale tak czy siak się tego boję).

 

Bardziej mi pomagaja inne witaminy na mozg. Zmienilam troche odzywianie mozgu ;)

zdradzisz jakie to "witaminy" i jak ten mózg odżywić i czym, żeby mi się w ramach wdzięczności uspokoił trochę? ;)

 

jest ok, czuje ze nie potrzebuje normalnosci do szczescia.

to chyba dobrze:) to znaczy, że nauczyłaś się z tym żyć (?) przyzwyczaiłaś się (?) zaakceptowałaś (?) (co właściwie należy zaakceptować - siebie czy "zaburzenie"?). przyznam szczerze, że ja sobie raczej kiepsko radzę i nie jestem szczęśliwa (!!! skąd to słowo w ogóle - do szczęścia to mi daleko) ogólnie *ujowo się czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te schematy to trovhe przypomina.mi.autyzm, asperger. Czesto nasladujemy emocje bo.naprawde to ich czesto nie mamy. Tak samo relacje nasladujemy. Nie do konca czujemy, ze to jest naprawde. Mi na.to pomaga olejek cbd. Wtedy w koncu mam naturalne ludzkie emocje, spoleczne i z empatia bez sztywnosci, autyzmu i paranoi.

 

Dostalam od lekow.dyskinez i parkinsonizmu.dlatego tez zaczelam sie.leczyc suplementami typu L teanina, witaminy B, magnez, kwasy omega3, L Lizyna i ziola gotu kola i.ashwagandha.

 

Z lekow teraz probowalam mianseryne, ok dziala na mnie, pierwszy lek dzialajacy ok. Do tego oksazepam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te schematy to trovhe przypomina.mi.autyzm, asperger.

w sumie to mi też trochę przypomina. tzn. myślałam o tym, nawet kiedyś podejrzewałam, że mogę coś tam mieć z tego całego ASD, być może mogę... no ale nie, jednak nie mogę, nie mam. nawet się tam zarejestrowałam, coś napisałam (na tym autystycznym forum), tak z czystej ciekawości, poza tym podążając za... (kimś). ktoś mi jakiś czas temu zasugerował, że mogę mieć ZA, właściwie to samo TO, że "ktoś tam" mi "coś tam" diagnozuje wystarczyło bym się oddiagnozowała, odautodiagnozowała, poza tym oni (ci "aspi" lub raczej ci, którzy się za takowych uważają) mają coś, czego mi brakuje... lub może ja mam coś, czego brakuje im (?) <- zmierzam do tego, że nie potrafię się z nimi utożsamić (jesteśmy inaczej "wybrakowani" :P).

 

Czesto nasladujemy emocje bo.naprawde to ich czesto nie mamy.

z tymi emocjami to też tak naprawdę nie wiem... nic już nie wiem, zupełnie nie wiem co mam napisać. bo ja o tym ostatnio myślałam trochę, a nawet trochę więcej niż trochę, i moje zdanie na temat mojej "emocjonalności" jako takiej (czyli jakiej?) zmieniało się i zmienia tak często jak i same emocje, nie zawsze nawet moje, bo i emocje innych potrafią wpłynąć na (...), myśli (innych o mnie), opinie, wszystko to, co ktoś tam sobie uroił/wymyślił/wyobraził, (we mnie) zobaczył WPŁYWA NA ... (i znowu blok, bo...) na co właściwie?

 

z jednej strony: jestem NADEMOCJONALNA - wszystko na mnie wpływa, tzn. nie musi, może, zdarza się (często?) i odbieram, wyczuwam, wychwytuję najdrobniejsze nawet sygnały, niedostrzegalne dla innych nieczytelne, tak, że niekoniecznie nawet uświadomione, przed... a *h*! chciałam coś, ale to będzie/by było super-hiper-schizotypowe. a tak w ogóle to mnie to wku***a, denerwuje mnie i chyba boli, bo ja się nauczyłam, bo mnie "nauczono", bo musiałam się NAUCZYĆ blokować to wszystko; wszystko to, co we mnie, każdą emocję, każdą swoją myśl, by nie widziano we mnie OBJAWÓW, jakiejś DIAGNOZY, czy czego tam jeszcze. nawet na forum nie potrafię dokończyć zdania, bo mi się "lampka zapala" "bo to już poza linką czerwoną" jak z tymi krateczkami, datami. ja nawet jakieś stany lękowe załapuję, w sensie, że chcę coś powiedzieć czy nawet pomyśleć nie mogę, nie zawsze mogę z powodu tych BLOKAD nie wiem już co mam robić, jak się odblokować nie.dopuszczając(?) do...

 

z drugiej strony: PŁYTKIE TO (wszystko) nie doświadczam niczego "głębokiego". jestem rozchwiana emocjonalnie co nie znaczy, że... nicponadtonieznaczy (w sensie, że stwierdzenie faktu bez znaczenia). a tam...

 

Tak samo relacje nasladujemy. Nie do konca czujemy, ze to jest naprawde.

DOKŁADNIE TAK. u mnie to SZCZEGÓLNIE relacji właśnie dotyczy, bo emocje jako takie (jak wyżej) posiadam, odczuwam, tyle tylko, że mało w nich chyba... jak zwykle słowa mi brakuje - chciałam napisać, że "prawdy" ale to nie to, bo ja raczej nie kłamię, niczego nie udaję - UCZUĆ w tym mało chyba (wspomnianej głębi mi brakuje).

 

Dostalam od lekow.dyskinez i parkinsonizmu.

tak to właśnie jest z tymi... no i znowu blokada, bo gdybym ja miała napisać co ja tak NAPRAWDĘ myślę o tych wszystkich "lekach" o sposobach/metodach "leczenia", o psychiatrii, o całej tej psychonauce w ogóle, to by mnie z każdego forum wypie***lili. NIEWAŻNE to (jak wszystko zresztą, bez znaczenia).

 

dlatego tez zaczelam sie.leczyc suplementami

naprawdę szczerze Ci życzę byś już NIGDY nie musiała wracać do neuroleptyków. :)

 

olejek cbd. L teanina, witaminy B, magnez, kwasy omega3, L Lizyna i ziola gotu kola i.ashwagandha.

wszystko sobie spisałam, mam zamiar stosować. thx.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te schematy to trovhe przypomina.mi.autyzm, asperger.

w sumie to mi też trochę przypomina. tzn. myślałam o tym, nawet kiedyś podejrzewałam, że mogę coś tam mieć z tego całego ASD, być może mogę... no ale nie, jednak nie mogę, nie mam. nawet się tam zarejestrowałam, coś napisałam (na tym autystycznym forum), tak z czystej ciekawości, poza tym podążając za... (kimś). ktoś mi jakiś czas temu zasugerował, że mogę mieć ZA, właściwie to samo TO, że "ktoś tam" mi "coś tam" diagnozuje wystarczyło bym się oddiagnozowała, odautodiagnozowała, poza tym oni (ci "aspi" lub raczej ci, którzy się za takowych uważają) mają coś, czego mi brakuje... lub może ja mam coś, czego brakuje im (?) <- zmierzam do tego, że nie potrafię się z nimi utożsamić (jesteśmy inaczej "wybrakowani" :P).

Ja jeszcze jakiś czas temu uważałem, że mam ZA lub jakieś inne spektrum autyzmu, ale jednak okazuje się, że to prawdopodobnie schizofrenia o typie całościowego zaburzenia rozwoju, (czyli objawy zaczynają się w dzieciństwie, jest dużo cech spektrum autystycznego + stopniowo postępujące stany psychotyczne).

Cechy spektrum autyzmu mam od zawsze, pierwsze stany psychotyczne miałem w wieku 6 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam tak samo, monapayne i fifikse. :( Nie mam pojęcia jak to się nazywa, z resztą w ogólnym rozrachunku, nie ma to żadnego znaczenia. Chciałabym po prostu żyć sobie tak spokojnie jak każdy 'normalny' człowiek. Pamiętam, że parę lat temu żyło mi się trochę lepiej, czułam że bardziej pasuje. Na przestrzeni ostatnich czterech lat coś się zmieniło, urwalam kontakt ze znajomymi, przestałam rozmawiać z dalszą rodziną, bo odnosze wrażenie, że nie mamy o czym rozmawiać, zupełnie tak, jakbyśmy byli z innych światów. Nie potrafię jakoś porozumiewać się z ludźmi, zdają się być strasznie plytcy, mało rzeczy jest w stanie wywołać we mnie jakiekolwiek emocje poza strachem. Zaczyna się nowy okres w moim życiu, a ja nie wiem co mogę zrobić.

Przepraszam, że tak się wtracam, po prostu chciałam gdzieś to wyrzucić, choć nie jest to wszystko co siedzi gdzieś tam głęboko w głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej nie powinnismy sie izolowac i jednak pogodzic z zaburzeniem. Jest tez duzo rzeczy na nastroj i funkcje poznawcze. Mysle, ze to u nas potrzebne. W sensie suplementow wwpomagajacych.

 

Chyba aktywnosc ruchowa tez by nam sprzyjala.

 

Ja stosuje tez diete taka jak przy autyzmie i pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze jakiś czas temu uważałem, że mam ZA lub jakieś inne spektrum autyzmu, ale jednak okazuje się, że to prawdopodobnie schizofrenia o typie całościowego zaburzenia rozwoju, (czyli objawy zaczynają się w dzieciństwie, jest dużo cech spektrum autystycznego + stopniowo postępujące stany psychotyczne).

Cechy spektrum autyzmu mam od zawsze, pierwsze stany psychotyczne miałem w wieku 6 lat.

no to ja też to mam. w sumie to sama nie wiem, mogę mieć WSZYSTKO. kiedyś, lat temu ileś, zaczynając pisać na psycho-forach, nie przyznając się do schizofrenii - wtedy sądziłam, że ją mam... lub raczej "miałam" diagnozę, której się wstydziłam - nie pisałam więc wprost "mam schizofrenię", a mam "wszystko" - nie kłamiąc więc, lecz się nie przyznając, no i nie etykietując, nie zaklinając rzeczywistości, nie przywołując (wierzę, zawsze wierzyłam w magiczną wręcz moc wypowiedzianych słów).

 

...no więc - faktycznie "mam wszystko" w tym też cechy które można(by) nazwać autystycznymi, tymi schizo-autystycznymi jak również (tymi) ze spektrum (ASD), z drugiej strony sporo cech autystycznych do mnie nie pasuje, nie widzę ich u siebie, nie rozpoznaję, więc, wracając do "no więc"... ;) nie wiem sama.

 

mam też jakieś tam "nerwice" - stany lękowe, depresyjne, lękowo-depresyjne, czasami nawet jakieś "nibyeuforie" - hipomanie (to tak już oczywiście trochę na siłę podciągając wszelkie moje "stany" pod "objawy" - diagnozując/nazywając [nie sądzę/nie twierdzę, że mam np. ChAD]) plus: coś w rodzaju OCD, ED nawet. no i te nałogi/uzależnienia, wspomniane "schematy"... no, WSZYSTKO mam.

 

stany psychotyczne też mam od wczesnego dzieciństwa, tylko, że ja dorastałam pośród i wśród takowych "stanów" (podobne schizo-zaburzenia w rodzinie; w domu), sądzę więc, tzn. zawsze uważałam, że pewne osoby mi (bardzo) bliskie UKSZTAŁTOWAŁY mój sposób myślenia, postrzeganie świata, odbiór rzeczywistości (itp).

 

(...) Chciałabym po prostu żyć sobie tak spokojnie jak każdy 'normalny' człowiek. Pamiętam, że parę lat temu żyło mi się trochę lepiej, czułam że bardziej pasuje. Na przestrzeni ostatnich czterech lat coś się zmieniło, urwalam kontakt ze znajomymi, przestałam rozmawiać z dalszą rodziną, bo odnosze wrażenie, że nie mamy o czym rozmawiać, zupełnie tak, jakbyśmy byli z innych światów.

u mnie jest podobnie. zupełnie się ODCIĘŁAM - od przyjaciół (prawdziwych przyjaciół właściwie to nigdy nie miałam, może poza jedną osobą, którą znam od dzieciństwa i do tej pory widzę w niej "przyjaciółkę" choć, z mojej winy, nie widujemy się zbyt często [może raz na kilka lat]), znajomych, rodziny, od świata, od ŻYCIA w ogóle. w tej chwili nie wiem już nawet z jakiego powodu, nie pamiętam (dla)czego się bałam, nie wiem czy chcę, czy chciałabym w ogóle, albo czy POTRAFIĘ, czy mogę - czy bym mogła, gdybym chciała... czego ja bym w ogóle chciała?

 

Przepraszam, że tak się wtracam, po prostu chciałam gdzieś to wyrzucić, choć nie jest to wszystko co siedzi gdzieś tam głęboko w głowie.

nie przepraszaj, temat dla każdego z podobnymi problemami, czasami dobrze jest móc coś z siebie wyrzucić, chociażby w necie, na forum, jeśli nie ma możliwości/umiejętności (?) w realu, chociaż z drugiej strony... zawsze uważałam, że to nic nie daje, że to tylko, no NIC to - takie tam pisanie; dobrze by było zmienić coś w rzeczywistości, w świecie realnym - nie pisać, nie myśleć, DZIAŁAĆ (to tak do mnie - do samej siebie, no wiecie, coś w rodzaju: dziewczyno zrób coś, zacznij ŻYĆ! ale... no właśnie "ale" nie bardzo wiem jak, gdzie, z kim, od czego zacząć w ogóle...)

 

Raczej nie powinnismy sie izolowac

właśnie o to chodzi. najważniejsze by się NIE ZAMYKAĆ, nie izolować, a nawet jeśli... jeśli się stało a przed nami mur przez lata budowany - ZBURZYĆ TO (!) łatwo powiedzieć, wiem, ale warto próbować.

 

jejku, jakim optymizmem na koniec pojechałam... ;)

wszystkim Wam, albo i nam (bo w tym też sobie, a co;) wszystkiego DOBREGO życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znowu mnie dopadł epizod depresyjny ta schizotypie mnie wykończy czuję się zmęczony nie czuję uczyć, jestem całkowicie zobojętniały oraz nie potrafię odczuwać przyjemności , macie też tak, czy braliście jakieś leki Na taką aktywizację? zauważyłem że schizotypia z tymi negatywnymi objawami przypomina Schizofrenię rezydualną

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, ja do was z takim pytaniem: jak często macie tak, że zastanawiacie się, czy słyszane dźwięki (takie normalne jak szum ulicy, muzyka zasłyszana obok) są rzeczywiste?

 

Uwaga autodiagnoza. Dopuszczam możliwość, że mogę mieć schizotypię. Wystąpiło u mnie wiele objawów, które można podciągnąć pod to zaburzenie, mam tendencję do izolowania się od ludzi, podejrzewano u mnie zespół Aspergera (i wykluczono), jestem raczej ekscentryczna. Często czuję, że jestem w jakiś sposób odmienna od reszty ludzi. Ale z drugiej strony... nie jest to wszystko jakoś bardzo nasilone. Więc może u mnie to nie ta choroba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, ja do was z takim pytaniem: jak często macie tak, że zastanawiacie się, czy słyszane dźwięki (takie normalne jak szum ulicy, muzyka zasłyszana obok) są rzeczywiste?

 

Ja tak mam nawet zdaje mi się jak coś zobaczę to się zastanawiam czy to było rzeczywiste czy też nie, np. ostatnio widziałem przelatującą sowę i nagle znikła w drzewach :D nie wiedziałem czy to była fikcja czy rzeczywistość

mi to zdiagnozowali jak miałem 16 lat pamiętam od dzieciństwa że byłem inny od reszty , wycofywałem się ze społeczeństwa, wierzyłem w czary, astrologię , tarota, numerologię , energię nadprzyrodzonę w dodatku mój brat starszy chory na schizo. paranoidalną teraz ma 23 lata i znowu mnie dopadły objawy negatywne przez stres (apatia,anhedonia,nastrój depresyjny ) ;((

 

umów się na wizytę do psychologa niech ci zrobi testy na osobowość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No chodzę, na razie stwierdzili F61 (zaburzenia osobowości mieszane i inne) i powiedzieli mi wprost, bo panikowałam bardzo, "pani nie jest chora psychicznie". :D Kiedyś, cztery lata temu, dostałam jeszcze diagnozę "zaburzenia konwersyjne". O wszystkim chętnie gadam psychiatrze. Próbuję się dostać na terapię grupową na oddział dzienny.

 

Na chwilę obecną przeszkadza mi w życiu: niestałość zainteresowań, tendencja do wycofywania się, niekonsekwencja w zachowaniu (jestem nieprzewidywalna nawet dla samej siebie), opisane wyżej wrażenie nierealności.

Absurdalne leki i objawy depresyjne spadły po małej dawce citabaxu.

Raczej wyszłam z fobii społecznej, derealizacja mi w dużej mierze przeszła, całkowicie ogarnęłam się z myślenia magicznego i wiary w ezoterykę, panuję nad paranoicznością, irracjonalne natręctwa nie są tak nachalne jak kiedyś, trochę lepiej idzie mi rozpoznawanie moich emocji, nauczyłam się składnie mówić, wyszłam z perfekcjonizmu. Mam przyjaciół, zainteresowania, jakoś radzę sobie w społeczeństwie i naprawdę lubię być wsród ludzi, nawet jeżeli nie jestem duszą towarzystwa.

Także to nie jest u mnie szczególnie poważne. Jeżeli to w ogóle schizotypia. Może to być schizotypia, bo na schizofrenię paranoidalną zachorował mój tata, kiedy miałam 8 lat.

Zresztą zaczyna mi być wszystko jedno, jaka będzie diagnoza.

 

Ostatnie pół roku mojego życia to był koszmar, bo z powodu nasilenia lęków, derealizacji, anhedonii, wahań nastrojów i problemów z koncentracją przestałam chodzić na studia i wcofałam się z prawie wszystkich aktywności. Ale już się uspokoiłam i próbuję odbudować życie; zresztą też się do końca nie poddałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Varelsa ile masz lat?

Dziwnie że Ci to zdjagnozowali f61

Według mnie masz f21+ tak jak napisałaś że na schizofrenię. Paran. Zachorował twój tata (genetyka) ale ja nie jestem psychologiem ani psychiatra więc nie bierz tego do siebie ale raczej te najsilniejsze objawy schizotypii zaczynają się w dzieciństwie tak jak u mnie np. Często się czułem obserwowany przez innych ludzi i wyśmiewany z deklaracjami poczucia zagrożenia ze strony rówieśników i obgadywany za plecami przez co się wycofywałem ze społeczeństwa np. Szkoły z nasiloną podejrzliwościśą i lękami

Przez co byłem samotny całe dzieciństwo, myślałem że potrafię przewidywać przyszłość z liczb hehe

Potem mnie dopadło to co Ciebie przez pół roku depresja i leżałem w psycholach i tam miałem masę badań psychologicznych. w wieku lat 17 te wszystkie urojenia i lęki przed ludźmi przesły i zacząłem wychodzić do ludzi i skończyłem szkołę, teraz mam nawroty depresyjne ale cza jakoś Żyć

Musiałem się wyżalić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedź!

 

Podzielę się z wami moim mottem życiowym, cytat z piosenki "Du riechst so gut": szaleństwo to tylko wąski most, brzegami są rozum i instynkt.

Druh chyba nie chcę sobie wkręcać choroby. To, że na przestrzeni życia wystąpiły u mnie zachowania częściowo zbieżne z kryteriami diagnostycznymi, jeszcze nie przesądza sprawy.

 

Dzieciństwo do pewnego okresu miałam całkiem szczęśliwe i normalne, problemy zaczęły się wraz z chorobą taty, a moje własne, gdy miałam 10 lat, i wcale nie jazdy w stylu schizo-, tylko adaptacja w nowym środowisku, zły kontakt z rodziną (wszystkich nas uderzyło w psychikę) i skutki uznawania, że zachowanie schizofrenika jest normalne (bo nikt ze mną o tym nie rozmawiał). A potem znalezienie się pod wpływem kobiety, która była podręcznikowym przykładem narcyza i wierzyła w czary, parapsychologię i takie tam, rownież psypisując sobie te umiejętności. Przed obecnym załamaniem nerwowym mocno zaangażowałam się w aktywizym i nie wiem, może psychikę położyło mi lekkie PTSD czy coś.

Często się czułem obserwowany przez innych ludzi i wyśmiewany z deklaracjami poczucia zagrożenia ze strony rówieśników i obgadywany za plecami przez co się wycofywałem ze społeczeństwa np.

Ja tak nie mam. Lubię być wśród ludzi, lubię być w centrum uwagi (jeżeli mam nad tym kontrolę, aczkolwiek etap "co ludzie pomyślą" zawsze pomijam), a moje doszukiwanie się złych zamiarów, spisków i zagrożeń nie jest związane z urojeniami ksobnymi ani w ogóle z urojeniami - po prostu gubię się w intencjach. Nigdy nie czułam się śledzona itp.

 

Także wydaje mi się, że u mnie to jednak naprawdę mieszane zaburzenia osobowości (ze wskazaniem na histrioniczną) + nerwica. Samodzielnie można sobie wszystko + BARDZO pomaga mi mała dawka (!) leku na depresję/nerwicę natręctw/fobię społeczną.

 

Mam 20 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie do Inga_Beta: kto i jak zdiagnozował ci schizotypię? Czy masz schizofreników w bliskiej rodzinie?

Z ciekawości przejrzałam pobieżnie historię twoich postów, bo w tym temacie mocno wyróżniały się od innych świadectw schizotypii, i głównie piszesz o "odcięciu od siebie", lękach, traumie z niemowlęctwa i rozpoznawaniu swoich uczuć do matki/ojca/siostry w wieloletniej relacji z terapeutą. Może jest coś, co mi umknęło, ale - jak to się ma do kryteriów diagnostycznych, gdzie tu podobieństwo twoich zaburzeń do schizofrenii?

 

Od razu zaznaczam, że moim celem nie jest atakowanie cię ani sprawienie ci przykrości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogóle, ja tak o sobie, ale Estusflask, *tulu*! Oto ładny obrazek na pocieszenie: http://orig14.deviantart.net/2b34/f/2015/176/4/8/whimsicott_by_bluekomadori-d8yoa12.gif

Czy byłeś już u psychiatry?

Oraz czy myślał ktoś o znalezieniu psychoterapeuty wyspecjalizowanego w pacjentach leczących się na psychozy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogóle, ja tak o sobie, ale Estusflask, *tulu*! Oto ładny obrazek na pocieszenie: http://orig14.deviantart.net/2b34/f/2015/176/4/8/whimsicott_by_bluekomadori-d8yoa12.gif

Czy byłeś już u psychiatry?

Oraz czy myślał ktoś o znalezieniu psychoterapeuty wyspecjalizowanego w pacjentach leczących się na psychozy?

 

Byłem w maju, objawy się już tak nasiliły że ja nie byłem w stanie normalnie funkcjonować dla mnie zrobienie coś do jedzenia było wielkim wysiłkiem - (napięciowy ból głowy , bezsenność, brak koncentracji, problemy z pamięcią, anhedonia , lęki różne ) psychiatra przepisała mi Asertin 50 i Mianseryne na sen , asertin nic nie pomógł , po Miansec spałem normalnie ale objawy nie ustępowały postanowiłem pojechać odpocząć że tak powiem do szpitala tam trochę doszedłem do siebie - rozpoznanie mi dali zaburzenia adaptacyjne - miałem bardzo stresujący rok 2015 przez pracę - po wyjściu ze szpitala chciałem jeszcze raz spróbować leki typu SSRI teraz odczuwam że mi pomagaa ;D. Od jutra już jestem zapisany na psychoterapię na oddział dzienny - lekarz mi powiedział na wywiadzie że teraz mam depresję i lęki a epizod zaburzeń schizotypowych był kiedyś i że to już nie wróci i chyba miał rację, bo to że ja mam "resztki po schizotypii" tzn . Że Wierzę w Astro i mam przeczucia to nic przecież nieznaczy, da się z tym żyć ;D ;) nawet ostatnio zaobserwowałem że w ogóle już nie zaglądam do mojego kosmogramu urodzeniowego i nie obchodzi mnie jaka planeta jest w danej chwili w moim horoskopie, wcześniej to robiłem natrętnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uhm, przyznam, że w jakiś sposób cieszy mnie twoja diagnoza, w sensie, że jest paradoksalnie optymistyczna. Oczywiście epizod lękowo-depresyjny to strasznie przykra egzystencja i naprawdę bardzo współczuję, ale chyba lepiej rokuje niż cokolwiek z kręgu schizofrenii. Ciekawe też, że udało ci się wyleczyć ze schizotypii jak z epizodu psychotycznego.

Bardzo fajnie, że idziesz na oddział dzienny. Mam nadzieję, że tam z tego wyjdziesz. *tulu*

 

Że Wierzę w Astro i mam przeczucia to nic przecież nieznaczy, da się z tym żyć ;D ;) nawet ostatnio zaobserwowałem że w ogóle już nie zaglądam do mojego kosmogramu urodzeniowego i nie obchodzi mnie jaka planeta jest w danej chwili w moim horoskopie, wcześniej to robiłem natrętnie

To jest super, że umiesz wyjsć z Otchłani i skoncentrować się na prawdziwym życiu, z prawdziwymi związkami przyczynowo-skutkowymi. :great:

Od siebie polecam ignorować przeczucia po całości, bo to odwraca uwagę od obserwacji swiata realnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, ja do was z takim pytaniem: jak często macie tak, że zastanawiacie się, czy słyszane dźwięki (takie normalne jak szum ulicy, muzyka zasłyszana obok) są rzeczywiste?

Nie zastanawiam się.

Raz spotkała mnie pewna rzecz, której nie umiem wyjaśnić i wtedy się zastanawiałem, czy było to rzeczywiste, czy to był omam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, ja do was z takim pytaniem: jak często macie tak, że zastanawiacie się, czy słyszane dźwięki (takie normalne jak szum ulicy, muzyka zasłyszana obok) są rzeczywiste?

 

Uwaga autodiagnoza. Dopuszczam możliwość, że mogę mieć schizotypię. Wystąpiło u mnie wiele objawów, które można podciągnąć pod to zaburzenie, mam tendencję do izolowania się od ludzi, podejrzewano u mnie zespół Aspergera (i wykluczono), jestem raczej ekscentryczna. Często czuję, że jestem w jakiś sposób odmienna od reszty ludzi. Ale z drugiej strony... nie jest to wszystko jakoś bardzo nasilone. Więc może u mnie to nie ta choroba.

 

Przepraszam, mogę zapytać na podstawie jakich objawów podejrzewano u Ciebie zespół Aspergera ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×