Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Witam , mi z kolei córka uciekła z domu , dwie noce jej już nie było ma 13 lat , jak ja mam się wyleczyc z tej depresji skoro ciągle coś sie dzieje, jak iśc do pracy i udawac że jest wszystko ok ....jestem jednym wielkim bólem...

 

Zgłosiłaś sprawę na Policję. Trzeba jej szukać bo to strasznie głupi wiek dla dziecka - okres buntu.

Tak zgłosiłam szujkają jej, najgorsze jest to że nic nie zapowiadało tego że ucieknie.Wydaje mi się że znalazła jakieś towarzystwo przez internet, bo powiedziała mi kiedyś że gdyby uciekła z domu miała by sie gdzie zabunkrowac.Mam nadzieję że ją znajdą... zastanawiam sie tylko jaką mam jeszcze granicę wytrzymałości?....Serce mi boli tak autentycznie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Edyedy, szczęście w nieszczęściu, że zabunkrowała się u znajomych, przynajmniej ma jakiś dach nad głową i raczej nie szwęda się nie wiadomo, gdzie. Daj znać, jak czegoś się dowiesz, i trzymaj się :)

Niedawno dowiedziałam sie od jej koleżanki że napisała do niej smsa z nr. zastrzeżonego , żeby sie nie martwiła i że jest ok. nie podpisała się co prawda, ale Paulina jej koleżanka podejżewa że to moja córka go wysłała, od razu tę informacje zgłosiłam na policję...O ironio dopiero od lutego leczę się na depresję a tu taki kopniak...jakoś mnie trzyma ten Asertin 50 i sedam 3 w sporych ilościach przyznam...naprawdę czasem zastanawiam się dlaczego te dzieci które tak kochasz potrafią byc tak niewdzięczne..... Pozdrawiam wszystkich i dziekuje za troskę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Edyedy, niestety to taki wiek kiedy dzieci nie potrafią do końca mówić o swoich problemach i często buntują się przeciw ustalonym zasadom. Może Twoją Córkę coś dręczyło i postanowiła uciec. Znajdzie się, na pewno. Trzymam za to kciuki. I Ty także się trzymaj.

 

Mam ZA DUŻO nauki. Teraz mam pozytywne podejście, ale boję się co będzie za tydzień...

Już tylko miesiąc... Muszę dać radę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znalazła się , ale dziś od rana mam jazdy ... żadnego słowa przepraszam...postanowiła jechac do swego ojca(jestem rozwiedziona , drugi raz wyszłam za mąż) Oboje chcieliśmy by miała jak najlepiej .... ale wniosek jest taki żę miała chyba źle....bo starałam się ustalic pewne granice i nałozyłam dwa obowiązki ;sprzątanie swego pokoju , i odrabianie lekcji, czasem pomoc w zaprowadzeniu lub odbiorze młodszej siostry z przedszkola............Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Edyedy, szczęście w nieszczęściu, że zabunkrowała się u znajomych, przynajmniej ma jakiś dach nad głową i raczej nie szwęda się nie wiadomo, gdzie. Daj znać, jak czegoś się dowiesz, i trzymaj się :)

Niedawno dowiedziałam sie od jej koleżanki że napisała do niej smsa z nr. zastrzeżonego , żeby sie nie martwiła i że jest ok. nie podpisała się co prawda, ale Paulina jej koleżanka podejżewa że to moja córka go wysłała, od razu tę informacje zgłosiłam na policję...O ironio dopiero od lutego leczę się na depresję a tu taki kopniak...jakoś mnie trzyma ten Asertin 50 i sedam 3 w sporych ilościach przyznam...naprawdę czasem zastanawiam się dlaczego te dzieci które tak kochasz potrafią byc tak niewdzięczne..... Pozdrawiam wszystkich i dziekuje za troskę

 

Zaczynam się bać, mój synek ma dopiero pięć miesięcy i wydaje mi się uroczym skarbem, ale nie wiem, co będzie się działo jak dorośnie. Czy w ogóle będę mogła go w jakiś sposób ogarnąć, postawić granicę?

 

http://wszystkooterapii.blogspot.com/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję, że moje życie nie ma sensu :/

W podstawówce trzymałem ze złym towarzystwem, lecz postanowiłem coś zmienić, dostałem się do elitarnego gimnazjum, gdyby nie to, pewnie teraz miałbym kolekcje flaszek wystawioną na półce, a za 2 miesiące obudziłbym się naćpany gdzieś w środku lasu...

W gimnazjum poznałem nowych ludzi, zmieniłem styl życia... Dostałem się do tej samej szkoły do liceum... teraz jestem w 3. klasie, lecz czuje, że coś mi umyka, coś... coś idzie nie tak!

Studia nadchodzą. Boję się, że się nigdzie nie dostanę... Moi rodzice, mój brat... oni zawsze mieli pasek na świadectwie, zawsze najlepsi w klasie... ja? może i dostałem się do dobrej szkoły, ale nigdy nie miałem świetnych ocen, piątki na świadectwach często były z łatwych przedmiotów, albo wypracowane tylko dlatego, że koledzy dawali mi ściągać... Uczyłem się, dużo się uczyłem, ale nauka nigdy nie wchodziła mi tak łatwo jak im... zawsze byłem jednym z najgorszych w klasie... pasek dostałem tylko w drugiej lic i prawdopodobnie w tym roku... na dodatek poszedłem do szkoły muzycznej, chodzę już 12 lat i zaczynam myśleć, że zmarnowałem tysiące godzin, które mogłem przeznaczyć na naukę, na spotkania z kolegami... Z instrumentu nie jestem dobry, a bez tego resztą przedmiotów mogę się podetrzeć... Zawsze kiedy przynosiłem świadectwo słyszałem pochwały "jest lepiej niż ostatnio!", "dobrze się spisałeś!" ale zawsze czułem, że w głębi serca myślą, że mogę dać z siebie więcej, że mi się nie chce, że oni byli o wiele lepsi... moi koledzy też zawsze mieli lepsze stopnie... zwłaszcza mój najlepszy kumpel. Chociaż nazywano nas bliźniakami, to zawsze czułem się jego gorszą wersją... on: najwyższy w klasie, najlepsze oceny, przystojny, prezydent miasta osobiście wręczył mu nagrodę za wyniki w nauce, ma wspaniałą dziewczynę z którą chodzi od 4 lat, a ja? Niby wysoki ale niski gdy staje obok niego, jeden z najgorszych w klasie jeżeli chodzi o naukę, prezydenta miasta na oczy nie widzał, a chociaż trzy razy zagadywałem do dziewczyn to jeszcze ani jedna się nie zgodziła na wspólne wyjście i to nie dlatego, że celowałem w jakieś super laski...

Od długiego czasu myślę, że świat byłby lepszy beze mnie, raz nawet próbowałem zejść z tego świata, chciałem się udusić w wannie, jednak do łazienki wszedł mój brat i poczułem, że to był sygnał od Boga "Marcin, jesteś jeszcze potrzebny na tym świecie, masz na nim misję która musisz wykonać". Jednak było to dawno temu, coraz częściej myślę o własnej śmierci...

Starałem się patrzeć na pozytywne cechy u siebie. Jednak zakończyło się to jedną wielką porażką... Jedyne co w sobie pozytywnego potrafię znaleźć to to, że potrafię się fajnie ubrać i pocieszałem się tą myślą, ale po tygodniu naszła mnie myśl "to jest tak, jakby owinąć g***o w papierek i mówić, że ma się cukierka"...

Mam wspaniałą rodzinę, wspaniałych kolegów, mój kumpel bez problemu mógłby sobie znaleźć lepszego kumpla, lecz dalej mnie nie opuszcza... Boję się, że nie dostanę się na studia, będę zamiatał szkoły, mieszkał w byle jakim mieszkaniu na który wezmę kredyt na całe życie, a w domu nie będą na mnie czekać żona czy dzieci... Boję się, że będę odwiedzał moich znajomych, którzy zostaną wiejskimi lekarzami, wybudują piękne domy w ładnej okolicy, zawsze mając u boku żonę która będzie z nimi w czasie ich problemów... Boję się przyszłości!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Baxtorian,

kończysz szkołe muzyczną, dobre liceum, masz kumpla, który Cie ubi i ty jego przyjaźń jest w zyciu ważna, nie jest tak źle tylko ty wyjmujesz z zycia to co złe a jak spojrzysz z innej perspektywy to jest calkiem nieźle

 

-- 03 cze 2012, 20:12 --

 

kurde wszystko jest bez sensu co robię w zyciu , traz tak sie czuje wszystko bz sensu, jestem obok śwata

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem, kończę szkołę muzyczną, ale niestety, nie jestem dobry z instrumentu, wyciągam 4-, nie będę dobrym akordeonistą (gdyż na tym instrumencie gram).

Przyjaźń jest ważna, ale samą przyjaźnią nie wyżyję... Doceniam jego przyjaźń, ale boję się, że nie dam rady poukładać sobie życia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest dziwnie, nie wiem w co wierzyć, czy co jest w życiu ważne, czy też lepiej w nic i nikogo nie wierzyć prócz instynktu samozachowawczego jak przeżyć i "ukrywać" swoje emocje... albo czekać na ich zanik...?

Nie liczę że życie jakieś dobre będzie, było średnio,jest gorzej :<.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z góry przepraszam, jeśli nie piszę w odpowiednim miejscu czy w ogóle po co tu piszę, jak widać - nowicjuszka.

Właściwie nie wiem, co mi odbiło, że się zebrałam, aby tu napisać.

Chyba szukam słów otuchy. Nie wiem co napisać, a co dopiero zacząć. Chyba mam problem. Bardzo dużo emocji w sobie duszę i jedynym ujściem jest dla mnie wyżywaniem się na sobie, jeśli tak to bym miała ująć. Samookaleczałam się jakiś czas, raczej epizodycznie, do tej pory się powstrzymuję, przez to szukam innej drogi do ulżenia sobie. Piję, nadużywam leków. W miarę możliwości nie pogardzę narkotykami. Gdy nie mam takich rzeczy pod ręką prowokuję wymioty. Czasem też się obżeram, powstrzymuję się od wymiotów, następują wyrzuty sumienia. Takie zachowania zazwyczaj zdarzają się sporadycznie, staram się wyciszać, ogarnąć, powstrzymać. Mam wrażenie, że im bardziej próbuję się opamiętać, tym bardziej wybucham.

Przepraszam jeśli jestem niezrozumiała, cały czas coś mnie w duchu szarpie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skarpetta, specjaliści,korzystasz z pomocy psychiatry i psychologa?

Oczywiście wiele osób cię tu pocieszy, ale twoje zachowanie jest mocno niepokojące... rozumiem że nie jest łatwo dusić w sobie te emocje, ale rozładowując jest w taki sposób ranisz się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×