Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

a ja mam już wszyzstkiego dość. To leczenie jest bez sensu. Niczego nie planuję, ale mam świadomość, że w pudełu z lekami jest jeszcze 120 mg lexotanu a w zamrażarce trochę wódki i nawet przestałam się tego bać, bo wiem, jak to wygląda. Do psychiatryka nie dam się znowu zawieźć przez przypadek. Tym razem to nie będzie próba samobójcza, tylko out, kostnica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OSTATNI kur** raz spędzam weekend w ten sposób.Cały dzień się uczyłem,a przynajmniej zakładałem się uczyć,ale ile można bez przerwy,także pół dnia gapiłem się w książke bez sensu,mało co zrobiłem,jestem zmęczony,znudzony i wkurzony.No dalej tak być nie może.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz kurde wybaczyłbym sobie jakbym robił coś fajnego w tym czasie.Ale nie łaziłem po domu,patrzyłem się na przemian w okno i książkę i w sumie ale nie odpocząłem ani się niczego konkretnego nie nauczyłem.To jest jakiś absurd.Potem się dziwie że nie mam dziewczyny jak cały weekend siędze w domu.Dobrze że to w końcu zauważyłem.Szkoda że dopiero po 21 latach życia naszła mnie ta refleksja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cały weekend przespany, a przede mną tydzień. Bez jakiegokolwiek wsparcia i ze środowiskiem, które mnie w to wpędziło - mam nadzieję, że nie będę czuć niczego w tym tygodniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co, nie przebierając w słowach, to ja mam kurwa tego wszystkiego serdecznie dość. Nikt z nas nie pchał się na ten popierdolony świat, a już tym bardziej nikt z nas nie chciał być, ładnie mówiąc, zaburzony, zachwiany, zakichany. Siedzimy w domu, łykamy prochy, od czasu do czasu ich nie łykamy i się najebiemy z byle powodu, uczenie się prawie nie wchodzi w grę, wyjście gdzieś z ludźmi których nie znam (sic, chyba opowiadam czyjeś inne życie z tym wyjściem...). Za co kurwa? JA się pytam za co? Przeczytałam dzisiaj piękny cytat z rozmowy "-Tato, a czy śmierć da się wyleczyć? - Nie, synku, śmierć nie jest chorobą, śmierć jest darem tak, jak narodziny". Każdy zrozumie, jak chce. Ja już sama nie wiem, co rozumiem, a czego nie rozumiem. Byłam w zasranym psychiatryku - myślałam, że gorsze miejsce na ziemi to hospicjum. Okazało się, że życie jest trochę bardziej wyrafinowane. Zabrało mi mamę w wieku 42 lat. Nie, nie moich, ja mam 23.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym żeby było lepiej. Chociaż czasami nie wiem dla kogo. Powoli a nawet z chęcią ciągnie mnie żeby zakończyć ten żywot żeby zapomnieć. Bez obwiniania kogokolwiek bez winy po prostu - nie pasuje tutaj. Nie mogę ciągle - nie mam siły - udowadniać ze nie jestem garbaty. Chyba spadło na mnie zbyt wiele i nie potrafię tego unieść. Wszechświat nie znosi próżni a ja sie w niej zakopałem. I nie widzę wyraźnego powodu żeby ją opuszczać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ampułek Ty sam jesteś tym powodem...żyj dopoki mozesz warto zawsze jest nadzieja,a zasługujesz na słońce w życiu walcz o nie dla siebie..

 

 

Dziekuje - ale ja nie potrafie myslec w ten sposob. W zasadzie przez wiekszosc/cale zycie zylem dla kogos/czegos. Nie ma miejsca dla mnie - to bardzo trudne dla mnie zmienic nastawienie w ten sposob. Taka niepelnosprawnosc mniejsza o to dlaczego tak sie stalo. Ja wiem - bylem na psychoterapii przez 2 lata - ale nie potrafie sie tak odnalezc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

żle mi cholera

bo czuję się jak niepasujący element do wszystkiego...do życia,

nieprzystosowana życiowo...niepełnosprawna

nie wiem co chcę robić ...w tym życiu :-|

czy zyć czy nie żyć, nie moge znależc dla siebie w nim miejsca,

wiem, że nikt za mnie go nie przeżyję, a ja nie mam już siły do walki...jestem słaba, boże jaka ja jestem słaba

tak siebie nienawidzę i chyba przez to wszystkich innych szczęśliwych, usmiechniętych

nie umiem siebie polubić, nie akceptuję czegoś takiego jak " ja"

podnoszę się i upadam i tak w kółko do osrania

:hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co, nie przebierając w słowach, to ja mam /cenzura/ tego wszystkiego serdecznie dość. Nikt z nas nie pchał się na ten popierdolony świat, a już tym bardziej nikt z nas nie chciał być, ładnie mówiąc, zaburzony, zachwiany, zakichany. Siedzimy w domu, łykamy prochy, od czasu do czasu ich nie łykamy i się najebiemy z byle powodu, uczenie się prawie nie wchodzi w grę, wyjście gdzieś z ludźmi których nie znam (sic, chyba opowiadam czyjeś inne życie z tym wyjściem...). Za co /cenzura/? JA się pytam za co? Przeczytałam dzisiaj piękny cytat z rozmowy "-Tato, a czy śmierć da się wyleczyć? - Nie, synku, śmierć nie jest chorobą, śmierć jest darem tak, jak narodziny". Każdy zrozumie, jak chce. Ja już sama nie wiem, co rozumiem, a czego nie rozumiem. Byłam w zasranym psychiatryku - myślałam, że gorsze miejsce na ziemi to hospicjum. Okazało się, że życie jest trochę bardziej wyrafinowane. Zabrało mi mamę w wieku 42 lat. Nie, nie moich, ja mam 23.

moją mamę zabrało w wieku 48, kiedy ja miałam 21.

da się żyć.. tylko długo to wszystko trwało, dojście do siebie. nie ma hop-siup.

jestem dowodem na to, że może być lepiej, znośnie... a nawet i pojawia się szczęście.

 

-- 29 lis 2011, 12:48 --

 

tak naprawdę powinniśmy się cieszyć, że mamy możliwość odkrywania tego pięknego świata.

a że czasami jest brzydki i nieznośny - to już skutek działania ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie jest łatwo.

Były facet przyleciał z Holandii na kilka dni. Chciałabym dać nam szansę,zbudować cos nowego,nowa miłość,na nowych zasadach jakbyśmy się

dopiero poznali,szczerosć,zaufanie, wierność.

Zraniłam go kiedyś...bolało go to a mnie dręczyło poczucie winy. :(

Nie byliśmy przez 5 miesięcy razem,ale były telefonu, maile...

Doszło do spotkania,poważnej rozmowy z której wynika że ja mam jakieś obawy. Obawy o to,że moge go znów skrzywdzić...ale chce spróbować.

On za 2 dni jedzie spowrotem do Holandii, chciałabym tu na Niego czekać...

Następnym problemem jest to,że mam najgorsze myśli na swój temat: że jestem do niczego,że krzywdze tylko ludzi,myśli samobójcze.

Mówie o tym otwarcie swojemu byłemu...on mówi że tak nie można...ale ja nie umiem tego jak narazie bynajmniej zmienić.Wścieka sie bo to przekłada sie na "nasz związek"

Chodze na terapie indywidualną ,biore leki...i co

czy ja kiedyś zmienie myślenie na swój temat?

co takiego musi sie stać? :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×