Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)


shadow_no

Rekomendowane odpowiedzi

WF był dla mnie spoko do czasu gimbusa. Wtedy dawało się we znaki to że mam słaby wzrok i przy zajęciach z piłką uciekałem od niej tak że nie potrafiłem jej złapać jak rzucano we mnie piłką z obawy że albo nie złapię albo dostanę w twarz i rozbiją mi się okulary co miało miejsce pod koniec IIG za sprawą kuzyna (nie mam do niego żalu) od tego czasu (wcześniej jeszcze w IG z powodu złamania ręki w łokciu) jeżdżę na zetce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przewroty, skoki przez skrzynię czy kozła wielbiłem ale nienawidziłem skoku wzwyż i urządzanego "konkursu". Wyglądało to tak, że trzeba było stanąć z piłką ręczną w odległości 5 m od ściany i odbijać piłkę o ścianę na wysokość co najmniej 2 metrów. Z opisanych wcześniej powodów oraz niedopracowania sił (odbijałem za mocno i piłka odlatywała za mnie albo w bok) nie znosiłem tego a było to na ocenę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest kampania w telewizji przeciwdziałająca zwalniania z wfu. Chodziliście? Lubiliście ćwiczyć w szkole? Ja tak. Nawet odnosiłam wyniki w sporcie.

Nie znosiłem w-fu, szczególnie w szkole średniej, bo tam nauczyciele nie byli za ciekawi. Przez cały okres szkolny byłem najsłabszy z w-fu spośród wszystkich ćwiczących. Bywały ćwiczenia, że miałem obniżone wymagania w porównaniu do reszty, żeby zaliczyć na pozytywną ocenę. Bywały też takie, których nie wykonywałem w ogóle bo się za bardzo bałem, że coś mi się stanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest kampania w telewizji przeciwdziałająca zwalniania z wfu. Chodziliście? Lubiliście ćwiczyć w szkole? Ja tak. Nawet odnosiłam wyniki w sporcie.

Od 3 lat nie ćwiczę. Kiedyś nawet lubiłam wuef, choć nie byłam zbyt wysportowana, ale po paru latach nauczycielka mnie do niego skutecznie zniechęciła i teraz cieszę się, że nie muszę ćwiczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest kampania w telewizji przeciwdziałająca zwalniania z wfu. Chodziliście? Lubiliście ćwiczyć w szkole? Ja tak. Nawet odnosiłam wyniki w sporcie.

Nie znosiłem w-fu, szczególnie w szkole średniej, bo tam nauczyciele nie byli za ciekawi. Przez cały okres szkolny byłem najsłabszy z w-fu spośród wszystkich ćwiczących. Bywały ćwiczenia, że miałem obniżone wymagania w porównaniu do reszty, żeby zaliczyć na pozytywną ocenę. Bywały też takie, których nie wykonywałem w ogóle bo się za bardzo bałem, że coś mi się stanie.

 

A ja jestem wf-ową ciotą i nie miałam żadnych obniżanych progów. Ta lekcja to dla mojej samooceny katorga, tym bardziej że jestem bardzo gruba w porównaniu do pozostałych dziewczyn. Gdybym tylko miała taką możliwość, załatwiłabym sobie zwolnienia na całe lata. Nieraz przed początkiem roku chciałam sobie coś złamać. Ale co by to dało, skoro potem trzeba by było wszystko zaliczyć na raz... I również są rzeczy, których nie wykonuję, bo się boję. (obroty, stanie na rękach, chodzenie po równoważni, obroty w powietrzu, cokolwiek...) :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

los_historicos, ja też przez chyba 2 lata ćwiczyłam w okularach. Były z tego powodu wieczne pretensje ze strony mojej nauczycielki jędzy strasznej.

Było też tak, że miałam później częściowe zwolnienie, miałam nie wykonywać niektórych ćwiczeń np. biegów na długie dystanse, rzucania piłką lekarską itp, ale nauczycielka miała to gdzieś i musiałam i tak wszystko wykonywać. Teraz taka jedna moja koleżanka przyniosła jej zaświadczenie, że tych biegów wykonywać nie może, ale to coś z alergią czy czymś związane. I też nauczycielka ma to gdzieś i jej każe biegać tak jak w moim przypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest kampania w telewizji przeciwdziałająca zwalniania z wfu. Chodziliście? Lubiliście ćwiczyć w szkole? Ja tak. Nawet odnosiłam wyniki w sporcie.

Nie znosiłem w-fu, szczególnie w szkole średniej, bo tam nauczyciele nie byli za ciekawi. Przez cały okres szkolny byłem najsłabszy z w-fu spośród wszystkich ćwiczących. Bywały ćwiczenia, że miałem obniżone wymagania w porównaniu do reszty, żeby zaliczyć na pozytywną ocenę. Bywały też takie, których nie wykonywałem w ogóle bo się za bardzo bałem, że coś mi się stanie.

 

A ja jestem wf-ową ciotą i nie miałam żadnych obniżanych progów. Ta lekcja to dla mojej samooceny katorga, tym bardziej że jestem bardzo gruba w porównaniu do pozostałych dziewczyn. Gdybym tylko miała taką możliwość, załatwiłabym sobie zwolnienia na całe lata. Nieraz przed początkiem roku chciałam sobie coś złamać. Ale co by to dało, skoro potem trzeba by było wszystko zaliczyć na raz... I również są rzeczy, których nie wykonuję, bo się boję. (obroty, stanie na rękach, chodzenie po równoważni, obroty w powietrzu, cokolwiek...) :hide:

Możliwość obniżonych wymagań chyba zależy od stopnia surowości w-fisty.

Ja chciałem mieć zwolnienie z w-fu, szczególnie w szkole średniej, bo tam w-fista czasem chyba celowo prowokował klasę, by się naśmiewali lub złościli na mnie.

Jedynie na 1 roku studiów w-f mi jakoś bardzo nie przeszkadzał; bo tam było trochę inaczej, niż w szkole.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×