Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Wydaje mi się, że najważniejsze, żeby mieć balans życiowy w sobie, a nie szukać go w zachowaniach innych... ja go nie mam i często jestem jak worek bez dna. Choć może za bardzo analizuję, może przesadzam z psychologizowaniem, może po prostu nie umiem zaakceptować momentów, kiedy mam obniżkę formy i nie umiem na spokojnie przetrawić konfrontacji z rzeczywistością. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Byłem z kobietą 5 lat , i nie była to imprezowiczka a czas spędzony z nią czasem sprawia że wszyto bym oddał za 1 minutę z tamtych chwil . Wspólne spędzanie czasu sprawia że ludzie się bardziej "łączą".

Łączą, jeśli się je lubi. a jeśli style życia są zupełnie odmienne, to nie wypali. Podam przykład pary, którą ja znam, z mojego homo-podwórka:) : obie osoby pracują zawodowo i przez tydzień nie mają dla siebie aż tak dużo czasu, bo praca do późna, zmęczenie, itp. Ale obie mają zupełnie odmienne pomysły na życie: jedna uwielbia aktywny tryb życia, weekend oznacza ruch, wyjazd, a nawet w tygodniu znajduje czas na siłownię, basen, itp. Druga woli spokojnie posiedzieć przed telewizorem, a ruch, oczywiście, jeśli oznacza wyjście do kina, restauracji, bądź na zakupy. Na początku chemia działała, ale teraz obie muszą iść na kompromisy i nie mogą się dogadać, bo ze względu na odmienne style życie prawie w ogóle się nie widzą. Pewnie, ze fajniej byłoby zakochać się w kimś, kto ma podobny styl życia, podobne wartości, itp., ale miłość nie bierze często takich rzeczy pod uwagę.

 

Każdy człowiek ma takie problemy nie zależnie czy jest mężczyzną , czy kobietą . A co do tych waszych "wad" , znam parę gdzie kobieta jest pełna ich a facet nie ( wiem że zrozumiecie przesłanie ) i są po ślubie a jak na nich patrzę to widzę miłość :).

 

ile znasz tych facetów z piersiami obwisłymi do pasa? :D Wyjątki zawsze się znajdą, tylko że przy takich ograniczeniach trudno drugą osobę, której to nie przeszkadza i która by się zakochała. Takich par jest relatywnie mało. Baardzo mało. Jeśli widzę pary, w których kobieta jest nieatrakcyjna, to zwykle druga połówka też nadmiarem urody i szczupłością nie grzeszy.

 

Jak kogoś kochasz w danym momencie nie możesz być nieszczęśnikiem , to się wyklucza . Człowiek zakochany potrafi wszytko wiem po sobie :)

Chodziło mi raczej o inną sytuację: spotykasz kogoś podobnego do siebie i myślisz, ze skoro macie podobne problemy, to razem pójdzie lepiej, bo się rozumiecie. i tak sobie jesteś z kimś, kogo nie kochasz, ale jesteś, bo uważasz, ze inna osoba cię nie zechce. Kłopoty się podwajają. A nawet jeśli się jednak te osoby w sobie zakochają, to problemy się pojawią. nie wierzę w hasła: milość leczy wszystko i tym podobne pierdoły.

 

 

Na koniec , ja mam takie samo myślenie jak Ty , zwód , rozczarowanie , żal , smutek i bark chęci życia . Ale wiem że ktoś jest tam kto pokocha mnie za to jaki jestem , a nie jaki powinienem być . A URODA drogie panie mija z wiekiem :) , więc miłość to nie uroda :) nie kasa :) tylko to COŚ ;)

 

Owszem, jeśli uroda mija z wiekiem w związku, to nie odgrywa to już takiej roli, bo zakochujesz się w tej osobie, kiedy jest ładniejsza i młodsza, więc gdy uroda przeminie, to wiążą cię z tą osobą inne uczucia wypracowane przez lata (albo jednak wymieniasz ją na "nowszy model"). Na to COŚ już sobie trochę poczekałam i do najmłodszych osób już nie należę. Ileż można czekać.

 

-- 18 wrz 2013, 00:22 --

 

Wydaje mi się, że najważniejsze, żeby mieć balans życiowy w sobie, a nie szukać go w zachowaniach innych...

 

Wszyscy wiedzą, że to prawda, a jednak trudno do tego dojść w praktyce. Gdyby było to takie proste, to zniknęłaby większość problemów - przynajmniej moich. Każdy człowiek, mniej lub bardziej podświadomie, szuka akceptacji i komplementów u innych, co zresztą wiele technik sprytnie wykorzystuje marketingowo, itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim, najważniejsze, żeby się stosować do tego: "(...) 'Oswoić' znaczy 'stworzyć więzy' (...) Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie. Jesteśmy odpowiedzialni za wszystko, co oswoimy."

Unikniemy wtedy sytuacji, w których ranimy innych naszą niefrasobliwością albo brakiem balansu i niewiedzą, o co nam samym chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W swoich odpowiedziach sama zawierałaś odpowiedzi na to co chciałaś zaprzeczyć :P Kurcze jestem młody stosunkowo :P i może dlatego mam takie podejście do życia :) Życie naprawdę wiele mnie nauczyło , uważam że musimy starać się o szczęście ( już nie piszę włączyć :P ) , czasem trzeba pomóc szczęściu :)

Ale do rzeczy :

 

Miłość nie wybiera racja :) ale " muszą iść na kompromisy " każdy związek musi być oparty na kompromisach , i jeśli się kochają będą ze sobą :) bo chęć bycia przy 2 osobie sprawi że będą kompromisy .

KOMPROMISY I ZAUFANIE

 

"lie znasz tych facetów z piersiami obwisłymi do pasa? " jako że chodzę na siłownie 5 razy w tygodniu 2 razy na basen :P Tylko dlatego że kocham sport od dziecka kochałem i sprawia że jestem szczęśliwy na tą chwilę i mogę zapomnieć o wszystkim . Widzę więcej facetów niż kobiet :) naprawdę .

 

"Jeśli widzę pary, w których kobieta jest nieatrakcyjna, to zwykle druga połówka też nadmiarem urody i szczupłością nie grzeszy" : I co z tego jak są szczęśliwi ? Może mnie wyśmiejecie ale ja bardziej patrzę na to co ma dziewczyna w sobie niż jak się prezentuje :)

 

"hasła: milość leczy wszystko" : problemy zawsze są jak w życiu :) ale jest zaufanie , kompromis i chęć słuchania drugiej osoby , i jej problemów . A potem przychodzi godzenie :) :D

 

"nowszy model" : jaki myślisz że jak będę kochał będę chciał lepszy model ? żart . To jedno z moich marzeń mieć zawsze przy sobie taki model :) .

 

 

I popatrz mimo że masz inne podejście do życia ja mam inne , inny przedział wiekowy . Ale dzięki kompromisowi i wzajemnemu szacunku wymieniamy zdania i ja Cie rozumiem , choć inaczej patrzę na świat . Czyli da się da :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze jestem młody stosunkowo :P i może dlatego mam takie podejście do życia :) Życie naprawdę wiele mnie nauczyło , uważam że musimy starać się o szczęście ( już nie piszę włączyć :P ) , czasem trzeba pomóc szczęściu :)

 

Kwestia wieku na pewno ma znaczenie. Gdybym miała dwadzieścia kilka lat, to może byłabym większą optymistką. Wiek odgrywa znaczenie. Mniej opcji, mniej wyboru, bardziej uwypukla się nieogarnięcie życiowe. W młodości nieogarnięcie nie razi, w starszym wieku niezbyt dobrze świadczy o człowieku i sprzyja dodatkowej myśli o tym, że przegrało się życie.

 

 

Miłość nie wybiera racja :) ale " muszą iść na kompromisy " każdy związek musi być oparty na kompromisach , i jeśli się kochają będą ze sobą :) bo chęć bycia przy 2 osobie sprawi że będą kompromisy .

KOMPROMISY I ZAUFANIE

Tak, ale co innego zwykłe kompromisy, a co innego kompromisy nie pozwalające na cieszenie się tym, co zawsze lubiło się robić. I w miarę upływu czasu chęć do kompromisów znika. Znam siebie i wiem, ze mam wiele przyzwyczajeń, których zmiana unieszczęśliwiła by mnie bardziej niż dotychczasowe życie. I w moim wieku już trudniej zaczynać z kimś coś od początku, bo każdy ma już swoje życie, często dobrze zorganizowane. Podam ci przykład: kiedyś pojawiła się w moim życiu osoba bardzo dla mnie ważna, oczywiście nic z tego nie wyszło, nawet nie zostałam brana pod uwagę jako ktoś "do związku". Teraz patrząc się na to z perspektywy oceniam jakiekolwiek szanse i nawet, gdyby do czegoś doszło, to nie widzę możliwości kompromisu: tamta osoba, mniej więcej w moim wieku, z dobrą i lubianą pracą i na stanowisku, na które pracowała sobie wiele lat, mieszkająca dość daleko, z zupełnie innym stylem życia i ja: bez możliwości przeprowadzenia się, z zupełnie odmiennym stylem życia, z pewnymi losowymi przeszkodami, itp. Żadnej szansy na kompromis, chociaż gdyby cokolwiek zaistniało, to nie żałowałabym niczego. i ogólnie w tym wieku dość często spotyka się ludzi z odzysku, którzy są poprzyczepiani do swych miejsc, bo mają dzieci, osoby do opieki, pracę, której nie ca stracić, itp.

 

 

"Jeśli widzę pary, w których kobieta jest nieatrakcyjna, to zwykle druga połówka też nadmiarem urody i szczupłością nie grzeszy" : I co z tego jak są szczęśliwi ? Może mnie wyśmiejecie ale ja bardziej patrzę na to co ma dziewczyna w sobie niż jak się prezentuje :)

Może są szczęśliwi, może nie. Różne mogą być powody ich związku. Poza tym nie ukrywam, że coś by mnie musiało w tej drugiej osobie przyciągnąć. Nie potrafiłabym się zakochać w kimś, kto nie byłby dla mnie atrakcyjny i mnogość gustów nie ma tu wiele do rzeczy. Pewne standardy są ogólne. to, co w środku, na pewno jest cenne, ale na pewno zwracasz uwagę na opakowanie. Ono dość często wpływa na postrzeganie owego wnętrza:)

 

"hasła: milość leczy wszystko" : problemy zawsze są jak w życiu :) ale jest zaufanie , kompromis i chęć słuchania drugiej osoby , i jej problemów . A potem przychodzi godzenie :) :D

 

Albo coraz więcej problemów. i zastanawianie się: czy nie mogłabym być z kimś mniej problematycznym? Mam dość swoich problemów, a tu jeszcze cała hałda innych.

 

"nowszy model" : jaki myślisz że jak będę kochał będę chciał lepszy model ? żart . To jedno z moich marzeń mieć zawsze przy sobie taki model :) .

 

a kto w ferworze uczuć i namiętności myśli od razu o nowszym modelu? :D A potem lata mijają, rozwody są dość częste, a ilu wymienia sobie starych partnerów na "nówki"?

 

I popatrz mimo że masz inne podejście do życia ja mam inne , inny przedział wiekowy . Ale dzięki kompromisowi i wzajemnemu szacunku wymieniamy zdania i ja Cie rozumiem , choć inaczej patrzę na świat . Czyli da się da :)

rozmawiać zawsze się da :D wymiana poglądów i doświadczeń to rzecz cenna :D

 

-- 18 wrz 2013, 01:28 --

 

zmęczona_wszystkim, najważniejsze, żeby się stosować do tego: "(...) 'Oswoić' znaczy 'stworzyć więzy' (...) Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie. Jesteśmy odpowiedzialni za wszystko, co oswoimy."

Unikniemy wtedy sytuacji, w których ranimy innych naszą niefrasobliwością albo brakiem balansu i niewiedzą, o co nam samym chodzi.

 

Tylko czy oswoić znaczy w tym przypadku kochać? Cytat ładnie brzmi, ale jakby się tak zagłębiać, to nie chciałabym być z kimś dlatego, że mnie potrzebuje. Niech mnie nie potrzebuje, ale po prostu chce ze mną być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko czy oswoić znaczy w tym przypadku kochać? Cytat ładnie brzmi, ale jakby się tak zagłębiać, to nie chciałabym być z kimś dlatego, że mnie potrzebuje. Niech mnie nie potrzebuje, ale po prostu chce ze mną być.

Jeśli kogoś kocham to chcę z nim być przez cały czas i potrzebuję go - żeby czuć się szczęśliwa, żeby czuć się bezpiecznie, żeby sama czuć się potrzebna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim, "oswoić" nie znaczy "kochać". Znaczy - przyjaźnić się, kolegować się, utrzymywać normalny, zdrowy kontakt. Ja osobiście bardzo boję się ludzi, którzy prowadzą ze mną szczere rozmowy, analizują nawet moją sytuację rodzinną, po czym nagle znikają... na rok. :roll: Bo im się te rozmowy znudziły, przynajmniej ja to tak odczytuję. Fakt faktem, niewiele takich osób na swojej drodze spotykam, ale kiedy już spotkam, rozwala mnie to. A jako że ostatnio mnie podobna sytuacja spotkała, jestem w "proszku" - bo przywiązuję się do ludzi, przed którymi się otworzę - zarówno do facetów, jak i do kobiet. Może nie warto się otwierać? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

New-Tenuis, warto się otwierać, ale w moim przypadku to otwieranie na całego przynosiło wiecej szkody niż pożytku. W tym też trzeba mieć umiar, bo są sprawy o których np. nie powiedziałabym nikomu oprócz może najbardziej zaufanych wieloletnich przyjaciół. Z doświadczenia wiem, że zasypywanie innych swoimi problemami może być na dłuższą metę zgubne, o ile do takiej osoby nie masz absolutnego zaufania (i vice versa). Znałam przypadek, który miał potrzebę przyjaźni i wygadania się. Sęk w tym, że gość dość trefnie analizował jednostki pod względem bycia jego potencjalnym przyjacielem i tym sposobem swoją historią życia zameczał wszystkich, którzy znaleźli się w jego strefie bezpieczeństwa. I nie dziwota, że tych znajomych powoli mu ubywało. Każdy człowiek ma swoje problemy i jeszcze na dokładkę dochodzą problemy całego tabuna innych osób. Lepiej mieć jedną zaufaną osobę niż szukać kilku takich, które na oko wyglądają na zaufanych, a koniec końców uciekają. I to chyba już powinno świadczyć o tym, że trafiałaś na nieodpowiednie osoby do dzielenia się swoją historią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli kogoś kocham to chcę z nim być przez cały czas i potrzebuję go - żeby czuć się szczęśliwa, żeby czuć się bezpiecznie, żeby sama czuć się potrzebna.

 

To już chyba kwestia bardziej filozoficznych dociekań, co oznacza słowo "potrzebna". Niekiedy to słowo oznacza "handel wymienny" - jestem z kimś, bo go potrzebuję z różnych powodów. Mniej lub bardziej egoistycznych. "chcę z nim być cały czas" - dla kogoś mogłoby zabrzmieć bardzo zachłannie :D A mogłabyś trafić np. na kogoś, kto ceni sobie samotność i lubi czuć niezależność. Czy to by jakoś przeszkadzało w tym uczuciu?

 

-- 18 wrz 2013, 12:16 --

 

zmęczona_wszystkim, "oswoić" nie znaczy "kochać". Znaczy - przyjaźnić się, kolegować się, utrzymywać normalny, zdrowy kontakt. Ja osobiście bardzo boję się ludzi, którzy prowadzą ze mną szczere rozmowy, analizują nawet moją sytuację rodzinną, po czym nagle znikają... na rok. :roll: Bo im się te rozmowy znudziły, przynajmniej ja to tak odczytuję. Fakt faktem, niewiele takich osób na swojej drodze spotykam, ale kiedy już spotkam, rozwala mnie to. A jako że ostatnio mnie podobna sytuacja spotkała, jestem w "proszku" - bo przywiązuję się do ludzi, przed którymi się otworzę - zarówno do facetów, jak i do kobiet. Może nie warto się otwierać? :roll:

 

Myślałam, że chodzi Ci o bardziej intymną relację. A że ludzie znikają? Ja się do tego przyzwyczaiłam. Takie czasy, taka kultura. Kilkuset znajomych na FB, a tak naprawdę nie ma niekiedy z kim poważnie porozmawiać: to obecnie częsta sytuacja. I też uważam, że może nie warto wszystkich obarczać swoimi problemami, bo po co? Czy każdy musi o nich wszystko wiedzieć, rozkminiać je razem z Tobą? Nie wystarczy 1-2 zaufane osoby?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli kogoś kocham to chcę z nim być przez cały czas i potrzebuję go - żeby czuć się szczęśliwa, żeby czuć się bezpiecznie, żeby sama czuć się potrzebna.

 

To już chyba kwestia bardziej filozoficznych dociekań, co oznacza słowo "potrzebna". Niekiedy to słowo oznacza "handel wymienny" - jestem z kimś, bo go potrzebuję z różnych powodów. Mniej lub bardziej egoistycznych. "chcę z nim być cały czas" - dla kogoś mogłoby zabrzmieć bardzo zachłannie :D A mogłabyś trafić np. na kogoś, kto ceni sobie samotność i lubi czuć niezależność. Czy to by jakoś przeszkadzało w tym uczuciu?

Trafiłam na taką osobę w przyjaźni - bo dla mnie przyjaźń to także miłość, tylko inaczej rozumiana. I obie uczymy się tego, że chcemy czego innego i czego innego potrzebujemy. Ale nie sprawia to większych problemów - wystarczy szczerze rozmawiać i potrafić dochodzić do kompromisów.

Dlatego powiem tak: trochę mi to przeszkadza, ale mogę z tym żyć i umiem się tego uczyć ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trafiłam na taką osobę w przyjaźni - bo dla mnie przyjaźń to także miłość, tylko inaczej rozumiana. I obie uczymy się tego, że chcemy czego innego i czego innego potrzebujemy. Ale nie sprawia to większych problemów - wystarczy szczerze rozmawiać i potrafić dochodzić do kompromisów.

Dlatego powiem tak: trochę mi to przeszkadza, ale mogę z tym żyć i umiem się tego uczyć ;)

 

Trochę inaczej wygląda akceptacja czyjejś niezależności i skłonności do samotnictwa i wolności u przyjaciela, a inaczej u partnera/partnerki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

k...... mać nie znoszę tego rozczarowania, nie godzę sie na samotność, mam fajnych znajomych, ale potrzebuje też, żeby ktoś mnie pokochał i wiem, że to nie da się tak hop siup i poznaje, poznaje i nagle słysze podoba mi się Twój kolega, niech to szlag

 

jeśli masz fajnych znajomych, to już coś. Większa możliwość poznania kogoś na imprezach/urodzinach spotkaniach. Koleżanki znajomych, itp. i prościej jest wyjść do ludzi i iść gdzieś z kimś, niż samemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim, no wiadomo ale znajomi to znajomi, przez znajomych poznaje sie innych znajomych i nie koniecznie zainteresowany jestem, każdą nowo poznaną osobą, jako docelową partnerką Ale jak już myslę sobie, dobra ktoś mi się podoba i zaczyam poświęcać więcej czasu tej osobie, nie wiedząc jaki ona ma stosunek do mnie i cholernie obawiając sie rozczarowania, to widzę, że i tak nic nie wychodzi z tego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, ze nie chodzi o traktowanie każdej dziewczyny jako potencjalnej partnerki, ale o poszerzanie kręgu znajomych. Wychodząc do ludzie ma się jednak więcej możliwości poznania kogoś, niż nie mając realnych znajomości. Ja moge polegać tylko na znajomościach internetowych, a one mają to do siebie, ze szybko się urywają, prawie zawsze prowadzą donikąd. A im więcej poznawanych ludzi, tym większa (chyba) szansa na trafienie na kogoś odpowiadającego nam.

 

-- 18 wrz 2013, 22:54 --

 

I jeszcze ma się przynajmniej wyjść z kimś wieczorem albo w weekend, a nie siedzieć tylko przed kompem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz od kilku miesięcy wreszcie to ponownie poczułam. Tak jakby odblokowały mi się chwilowo emocje, nagle zrozumiałam, że przecież nic się od tamtej pory nie zmieniło. Jestem sama, kompletnie sama, nie pasuję do ludzi, nie wiem z czego się śmieją i czuję to bardzo, całą sobą. W tym momencie czuję się, jak za czasów liceum, czyli za tych najgorszych lat. Fajnie, cieszmy się wspólnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wychodząc do ludzie ma się jednak więcej możliwości poznania kogoś, niż nie mając realnych znajomości.

Teoretycznie tak. W praktyce, jeśli ktoś jest wrażliwy, świat go skopie tak, że będzie musiał się zahartować, ale to będzie okupione bólem. Czy warto się hartować? Warto. Jeśli nawet nic nie wychodzi w jednej sferze, wychodzi w innej - a to jest koło napędowe - trzeba sprawić, by zaczęło się obracać. Co do uczuć, zależy, czy godzisz się na kompromis, jakim jest zaaranżowanie związku przez np. portal randkowy i zdawanie sobie sprawy, że to sztuczne, ale zaprzeczanie temu, czy też czekasz na okazję, aż strzała amora przebije twoje serce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie tak. W praktyce, jeśli ktoś jest wrażliwy, świat go skopie tak, że będzie musiał się zahartować, ale to będzie okupione bólem. Czy warto się hartować? Warto. Jeśli nawet nic nie wychodzi w jednej sferze, wychodzi w innej - a to jest koło napędowe - trzeba sprawić, by zaczęło się obracać. Co do uczuć, zależy, czy godzisz się na kompromis, jakim jest zaaranżowanie związku przez np. portal randkowy i zdawanie sobie sprawy, że to sztuczne, ale zaprzeczanie temu, czy też czekasz na okazję, aż strzała amora przebije twoje serce...

 

dlatego właśnie oduczyłam się wychodzenia. Zresztą nie mam znajomych, którzy mieszkaliby blisko, więc nie mam do kogo wyjść ani z kim się spotkać.

własnie problem jest wtedy, kiedy w żadnej sferze nic nie wychodzi i koło nie ma się jak rozpędzić.

Portal nie aranżuje związku, a jedynie umożliwia nawiązanie kontaktu, który czasami może ograniczyć się do jednego maila, czasami do kilku, czasami do spotkania, po którym już kolejnych maili nie ma. Jest to sztuczne i denerwujące, ale innego sposobu nie ma. lepszy taki sposób na próbę nawiązania kontaktu, niż żaden. Chociaż z czasem męczy... Czekanie na strzałę amora byłoby chyba bezcelowe. mogłabym tak czekać z kilkadziesiąt lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×