Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

oczywiscie ze nie tylko w takich sytuacjach jest mi przykro. ale pisalam o momencie w ktorym zwyczajnie sie wykruszam. i wtedy jest tak zle ze nie potrafie juz niczego przed nikim udawac.

A oki, spoko.. chciałem tylko zwrócić uwagę, że być może fobijja społeczna czy coś.. spoko.

 

Ogóle w samotności można zregenerować siły, łatwiej się skupić, itd. Ale... czasem przychodzą takie momenty, że przydałby się ktoś obok kto wie 'co i jak'.

 

So true. W umiarkowanej samotności można się naprawdę skupić na realizacji własnych planów. Tylko czy to jest samotność? A może raczej po prostu przebywanie w skupieniu z samym sobą?

Bo gdy jest nadmiar samotności, skupić się jest naprawdę ciężko. Ciężko złapać koncentrację, myśleć klarownie.. a przecież pracować trzeba, rozwiązywać problemy trzeba, stale iść do przodu, uczyć się..

 

Matko naturo coś Ty mi we łbie zaprogramowała.. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poprzytulałabym się trochę. Najlepiej dużo, ale potem się robi niezręcznie i kłopotliwie :P Co mój były ze mną zrobił, kiedyś nienawidziłam jak mnie ktoś dotykał, a teraz sobie to wyobrażam i mi tego brakuje :bezradny: Czasami myślę, że wtedy było łatwiej, ale potem czytam swoje stare posty i ech :P Babie nigdy nie dogodzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale jak przychodzi co do czego to się chowam. tchórz ze mnie.

Ja od zerówki można by powiedzieć, że niszczę relacje w zarodku, już wtedy miałem tak, że gdy jakiś rówieśnik chciał coś do mnie zagadać, to chciałem, żeby jak najszybciej sobie poszedł, odczuwałem, że może mieć złe zamiary wobec mnie oraz, że nie pasuje do mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale jak przychodzi co do czego to się chowam. tchórz ze mnie.

Ja od zerówki można by powiedzieć, że niszczę relacje w zarodku, już wtedy miałem tak, że gdy jakiś rówieśnik chciał coś do mnie zagadać, to chciałem, żeby jak najszybciej sobie poszedł, odczuwałem, że może mieć złe zamiary wobec mnie oraz, że nie pasuje do mnie.

jak się z tym czujesz ,nie chcesz tego zmienić :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale jak przychodzi co do czego to się chowam. tchórz ze mnie.

Ja od zerówki można by powiedzieć, że niszczę relacje w zarodku, już wtedy miałem tak, że gdy jakiś rówieśnik chciał coś do mnie zagadać, to chciałem, żeby jak najszybciej sobie poszedł, odczuwałem, że może mieć złe zamiary wobec mnie oraz, że nie pasuje do mnie.

jak się z tym czujesz ,nie chcesz tego zmienić :?:

Wygodniej mi starać się nie rozmawiać w realu z nikim; a rozmawiać na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam przyjaciół,znajomych od lat i nie czuję się w tej kwestii samotna. Nie nawiązuję nowych znajomości w realu . Ale bycie samotną bez faceta jest idealnym rozwiązaniem. Nie cierpię,nie myślę,mogę robić co chcę. Ale czasami mam takie dni,że chciałabym się przytulić a tak na prawdę nie mam do kogo. I tak źle i tak źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-Nie wiem jak Ci to powiedzieć

-Mów, boje sie.

-Ale to dla mnie trudne. Nie wiesz jak bardzo.

To koniec.

Nie chciałem, żeby to tak wyszło.

-Dlaczego.

Chcesz mnie zostawić samą?

-Przepraszam..

-Czyli nie chcesz mnie?

-To nie tak.

-A jak? Inna? Znudziłam Ci sie?

-Nie, próbowałem, ale nie udało sie. Moja wina. Wcześniej to było to. Ale odeszło. Niestety. Przepraszam.

-Czyli to koniec tak? Skończyło sie. The end.

(Cisza...)

Potrzebuje Cie... wiesz.. bardzo

- Nie potorfie. Chce, ale nie umiem.

Być z kimś, do kogo nic nie czuje.

(Jej płacz)

-Nie płacz...

- Zostań proszę...

Powiedz ze to tylko chwilowa wątpliwość.

To tak nie mija..

-Nie czuje tęsknoty do Ciebie

(Płacz)

-Nie mów tak

(koniec)

 

-- 16 sie 2013, 21:07 --

 

To nie jest szósty zmysł. Żad­ne z na­maszczeń znacho­ra, ob­ja­wień ani żaden dar. Tak moc­no i wy­raźnie czułem to tyl­ko raz… Bo tyl­ko raz tak sza­leńczo kochałem. Chciałbym umieć opi­sać to co dzieje się w głowie, w ser­cu i jak opęta­na sta­je się wte­dy mo­ja dusza. Lecz nie ma ta­kich słów. Ciało w odrętwieniu pod­da­je się rzeczy­wis­tości. Na­tural­nie i nierucho­mo po­daję rękę, roz­ma­wiam, śmieje się. Tak cho­ler­nie na­tural­nie! A wnętrzności wy­buchają niszcząc wszys­tko dookoła. Chciałbym uciec, oca­lić to co jeszcze nie jest zniszczo­ne, lecz mogę tyl­ko pat­rzeć jak gi­nie.

Wte­dy już nie by­liśmy parą, jed­nak to co nas łączyło mog­liśmy zam­knąć w cały wachlarz emoc­ji i uczuć. Czy­taliśmy siebie dłońmi, w oczach od­bi­jały się nasze dusze. Tak niewiary­god­nej przy­jaźni nie było mi da­ne przeżyć nig­dy więcej.

Sie­dzieliśmy na ław­ce, wtu­leni w siebie jak dzieciaki. Przy­jaciele. Dziś brzmi to jak kiep­ski żart. Zna­liśmy się la­ta, wieki, mi­liar­dy lat świet­lnych. Noc mieniła się bro­katem roz­sy­panym przez zas­pa­nego Dziad­ka Cza­su. Piękniej­szej ciszy nie było. Spoj­rzała na mnie… Uśmie­chnęła się. Cisza trwała na­dal.

- Po­wiedz coś - szepnąłem.

- Kocham cię. – La­wa roz­lała się na mo­je ser­ce. Cen­ty­metr po cen­ty­met­rze pa­liła gorącem mo­je ciało, później zas­ty­gając i zmieniając wszys­tko w skałę.

- Powtórz jeszcze raz.

- Kocham cię. - I to jest ta chwi­la, kiedy wiem, że nig­dy już te­go nie usłyszę. Pier­wsze i os­ta­nie kocham ja­kie miało dla mnie znacze­nie. Na ja­kie cze­kałem i ja­kie chciałem zacho­wać w pa­mięci. Os­ta­nie. Jak os­tatni ta­niec, po którym kończy się bal. Os­tatni po­wie­dziany na­wet mi­lion ra­zy zaw­sze będzie os­tatnim.

To jed­nak nie jest to uczu­cie przy którym za­mierasz nie mogąc nic zro­bić.

Gdy przyszła ta chwi­la czułem wszys­tko. Żal i ulgę. Roz­pacz zmie­szaną z "jakąś" ra­dością i ból. Wszecho­gar­niający ból, który naj­bar­dziej od­czułem po la­tach.

Czy na prawdę można tak kochać? Złud­ne myśle­nie, że mo­ja miłość zwy­cięży wszys­tko… Żałos­ne. Tak bar­dzo żałos­ne w us­tach do­rosłego fa­ceta.

Stałem przed nią jak każde­go in­ne­go dnia. Roz­ma­wialiśmy tak jak wczo­raj, tydzień te­mu, rok… Wszys­tko tak sa­mo, tyl­ko z tym dziw­nym uczu­ciem, które karze ci coś zro­bić, a nie możesz nic. Nie pot­ra­fiłem.

Pat­rzyłem na nią i wie­działem, że widzę ja os­tatni raz. Nie po­całowałem jej, nie wyz­nałem miłości, na­wet nie przy­tuliłem.

- We­sołych świąt – powtórzyła któryś raz z ko­lei jak­by chciał usłyszeć ode mnie coś jeszcze.

Co ty byś po­wie­dział miłości swo­jego życia. Doj­rzałego, od­po­wie­dzial­ne­go życia. W najśmiel­szych fan­tazjach mat­ce swoich dzieci i żonie. Naj­lep­szej przy­jaciółce i kochan­ce. Co byś po­wie­dział wiedząc, że to wasz os­tatni raz?

- We­sołych świąt.. Spełnienia marzeń… Zdro­wia.. Pieniędzy… Nie! To nie były te słowa. – Życzę ci abyś po­kochała ko­goś, kto będzie cię kochał tak moc­no jak ja. Wte­dy będziesz szczęśli­wa. – Naj­mniej skład­ne zda­nie ja­kie udało mi się wy­powie­dzieć. Os­ta­nie ja­kie po­wie­działem do niej. I pier­wsze z ja­kim budzę się każde­go dnia. Nie widziałem jej już nig­dy. Cza­sami tyl­ko siadam na ław­ce, spoglądam na ten przeklęty bro­kat i myślę… Myślę o tym gdzie jest, co ro­bi, czy ma męża, dzieci... Myślę o tym co po­wie­działem i o tym jak bar­dzo jes­tem żałos­ny w tej właśnie chwi­li.

„Lecz kochałem - całym ser­cem i duszą - a to moim zda­niem wys­tar­czająco dużo.”

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam przyjaciół ani znajomych, każdy odwrócił się ode mnie bo nie mam kasy i jestem dziwakiem. Owszem ludzie dzwonią do mnie, ale jak czegoś potrzebują. Do klubów nie mam wstępu bo źle wyglądam, a na odpowiednie ubranie mnie nie stać. Taka jest ta moja samotność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BTW

 

Moim zdaniem większości osób stąd przydałaby się taka socjalizacja jak w Idiotach - tyle, że profesjonalniej ale z równie "lekkim" regulaminem.

Wszyscy umrzemy, pogoń za mamoną kosztuje wiele zdrowia, którego my nie mamy, jedyne co można to się jednoczyć, leczyć w ten sposób

swoje mózgi, które są stworzone do interakcji z innymi, jedyna przeszkoda to egoizm, bo każdy chory/zaburzony - jest słaby, a skoro jest

słaby to postawa OD/NAD zaczyna dominować. Nie zastąpią tego żadne leki, żadne psychoterapie - reintegracja/resocjalizacja.

 

 

Czuję się jak postać gry komputerowej w której nie chcę grać,

bo ta gra jest nudna, wszystkie te strategie: punkty, tysiące, miliony,

bonusy, trofea, powiązania - na ch*j mnie to :|

 

Bycie samotnym to też zwycięstwo "demona" dzisiejszego ustroju,

podzielić ludzi, skłócić, jedni nie mają, drudzy mają aż nad to - zazdrość/zawiść/nienawiść/poniżenie.

podziały, różnice, socjotechnika - nawet portale informacyjne

jak onet.pl potrafią manipulować człowiekiem - jeszcze pare lat temu dawałem się nabierać na te dziennikarskie brednie.

Czemu tak jest ? retoryka, a ze mnie też pizd* a nie rewolucjonista.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się jak postać gry komputerowej w której nie chcę grać,

bo ta gra jest nudna, wszystkie te strategie: punkty, tysiące, miliony,

bonusy, trofea, powiązania - na ch*j mnie to :|

ta gra jest bez sensu bo nie mozna grac po swojemu. nasze spoleczenstwo jest najzwyczajniej zle zaprogramowane i kazde odstepstwo od normy spotyka sie ze sprzeciwem takze albo dostosujemy sie do panujacych regul albo przegrywamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×