Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

coma, powodzenia ;)

 

Dziś zaspałam,ledwo co zdążyłam na autobus.Na dworcu spotkałam sunię o której pisałam wcześniej.Nakarmiłam ją kiełbasą.Nie chciała iść za mną,a wzięłabym ją na kurs do ciepłego pomieszczenia.

Obeszłam targ i spóźniłam się na kurs.

Ale już jestem i zabieram się za robotę :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieliście kiedyś badanie poziomu serotoniny?

 

Ja się zastanawiam nad jedną rzeczą. W ulotkach piszą, ze nie stosować leku, jeśli się jest uczulonym na któryś ze składników. Ale skąd to mamy wiedzieć? Przecież, jak każdy lek w pierwszych dniach czy tygodniach zażywania powoduje złe objawy, to nie wiemy, czy to skutek uboczny, czy może właśnie uczulenie.

Kiedy wali serce albo występują trudności w oddychaniu, skąd mamy wiedzieć, czy to groźne, czy nie?

Albo czy to np. nie zespół serotoninowy? Nikt nam nie bada poziomu serotoniny przed zaleceniem leku. A może zwiększenie jej wydzielania czy stężenia spowoduje katastrofalne skutki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Omeeena, u osób z depresją i nerwicą poziom serotoniny jest obniżony, więc wątpie, że po krótkim czasie stosowania SSRI dojdzie do pojawienia się zespołu serotoninowego.

Paro~ łykam od 2 miesięcy. Za 2 tygodnie mam wizyte u psycho, to go wypytam o poziom serotoniny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta, juz 1/3 paczki zassałem. Jakichs olbrzymich rezultatów nie ma, ale nie łapie doła dzięki temu. 1 tabletka dziennie, a jak czuje, ze idzie kryzys to 2.

 

http://sklep.poradnia.pl/images/thumbnails/0/325/inozytol.jpg

 

Takie coś mam

 

 

Zen el kocurro

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

źle..chyba za bardzo intensywnie zaczelam myslec o tym jak bardzo jestem sfrustrowana i sie tym przeraziłam..bez sensu ech..jak sie nie mam bac swoich emocji? Boje sie, tak bardzo tesknie za stanem 'normalnosci' . POMOCY!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzie.dobrze, ja mam ciągle wątpliwości co do wszystkiego. Np. ciągle nie wierzę, że to moje rzyganie i mdłości są efektem nerwicy. Mam wrażenie, że jest odwrotnie, to długotrwałe cierpienie już mnie tak dołuje, że mam nerwa. I że jak wyleczę żołądek, uspokoi się reszta. Bo mam straszne obawy przed zależnością od leków. Ale jeśli nie mam racji, to tylko przedłużę chorobę i opóźnię leczenie.

I ciągle mam pragnienie, że to tylko długi koszmarny sen i w końcu się obudzę! Jak mam tak żyć, to nie chcę w ogóle!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zenon1989, tę B8 łykasz samowolnie, czy pytałeś lekarza?

 

-- 25 paź 2012, 13:35 --

 

bedzie.dobrze, to mój pierwszy raz taki.

 

Kiedyś, 11 lat temu, kiedy matka wyszła ze szpitala po 8 miesiącach ciężkiej choroby, ja się momentalnie rozsypałam. Z tym, że wyglądało to tak, że w domu wszystko było OK, a jak wychodziłam, mdlałam. Albo prawie. Wzywano pogotowie albo taksówkę. Albo ktos mnie do domu prowadził. W szpitalach przebadali mnie na wszystkie strony i w końcu stwierdzili, że to głowa. Wkoorwiłam się, bo myślałam, że nie potrafią znaleźć przyczyny, więc wariatkę ze mnie robią. Bo jeszcze wtedy nie miałam pojęcia, co to są objawy somatyczne i że nerwica, to nie skłonność do kłótni, a depresja, to nie smutek z powodu braku nowej kiecki. I nie rozumiałam, jakim cudem zamiast się cieszyć z powrotu matki do zdrowia, ja się sypię. Potem rzeczywiście doszło do tego, że zaczęłam mieć stracha przed wyjściem i zaczęłam miewać ataki w domu.

Ale dla świętego spokoju polazłam do psychiatry. Powiedział, że mój stan, to normalna reakcja na długotrwały stres. Że kiedy człowiek w jakiejś extremalnej sytuacji musi się trzymać twardo, to mózg blokuje wszystkie emocje, żeby organizm byl silny. A jak trauma przechodzi, mózg wypuszcza to wszystko, jak rozwalona tama i w jednej chwili zalewa nas to, co powinno wsześniej stopniowo się uwalniać.

Zaproponowano mi terapię, albo leki doraźne. Nie miałam czasu na chodzenie po psychologach (chora matka, małe dziecko) więc zostałam przy lekach. Tylko to było na zasadzie: atak-lek-poprawa. Szybko z tego wyszłam.

Teraz jest zupełnie inaczej :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja pierwszy epizod z nerwica miałam w wieku 11 lat..samo przeszło po 2 miesiacach...nasteppny w wieku 19 lat i to juz byla tragedia..9 miesiecy wegetacji, lęku, płaczu, bezradności ( chyba zle miala dobrane leki..zmienilam lekarza i tabletki i jakos to wszystko ruszyło)...potem majac 28 lat znow nawrot, ktory trwał 3 tygdonie...no i teraz trwa juz 4 miesiace. Jest inaczej niz te 10 lat temu..pewnie dlatego,ze chodze na terapie...czasem udaje mi sie samej bez leków opanować lęk, czasem mam dobre dni..tesknie bardzo stanem normalnosci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w ogóle od początku choroby nie czytam nic oprócz tego forum. Książki...? Gazety...? Kolorowe czasopisma...? Zero!!!

Jestem tak skupiona na swoich dolegliwościach, na ogromie choroby i walce z objawami, że patrzę i nie widzę. Tylko znaczki, obrazki i kolory. Kompletny brak zainteresowania! Tak jak słyszeć, a nie słuchać (to też mi się zdarza coraz częściej, a słynęłam z doskonałej pamięci).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A TV?

Jak mnie rano telepie, rzygam, nie mam sił się ruszyć i czekam w łóżku, aż proch zacznie działać, próbuję coś obejrzeć dla odwrócenia uwagi. Też nie idzie. Drażnią mnie migające obrazy, muzyka i gapię się nie wiedząc o co w ogóle chodzi, albo wyłączam. Dopiero wieczorem, jak odpuszcza, mogę się położyć i normalnie zalukać. Tylko wtedy przeważnie zasypiam po całym dniu wysokich obrotów :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja ostatnio sie cieszylam, bo w koncu zabrałam sie za czytanie ksiazki i mnie wciagneła..ale od dwoch dni znow dół. Tez jestem skupiona na swojej chorobie..denerwuje mnie to:/ chciałabym sie zajac czyms..ale co chwile tu zagladam, opisuje swoje odczucia itd. Zobacze co mi dzis terapeutka powie..byle do 16

 

P.S. gotuje fasole po bretonsku 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzie.dobrze, ja ostatnio nagotowałam cały gar. Ja nie jem, ale córka bardzo lubi i może jeść co drugi dzień.

A dziś przyprowadziła koleżankę i zjadły co zostało!!!!

Normalnie nie żałuję nikomu, częstuję chętnie, ale teraz, kiedy nawet zapach cukru w cukiernicy potrafi spowodować cofkę, to stanie nad garami jest dla mnie męką (oprócz oczywiście innych dolegliwości).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejszy dzień to rozczarowanie. Poszłam do pani psycholog, było fajno, ale potem się okazało, że jak nie mogę przychodzić codziennie na terapię grupową (a nie mogę być codziennie bo studia) to generalnie lipa... zapisali mnie za 2 tygodnie na kolejną wizytę i może wtedy uda mi się znaleźć terapeutę indywidualnego, ale to nic pewnego. Więc w sumie... zostałam z niczym, jedynie z kolejnymi tygodniami oczekiwania.

Jest mi smutno i nie wiem co robić. Miałam się przeprowadzać w ten weekend, nadal nie podjęłam decyzji, bo po tym co się stało w zeszły piątek, po tym weekendzie przeleżanym w łóżku z fatalnym samopoczuciem to ja po prostu nie wiem czy dam radę. Liczyłam, że psycholog mi powie, czy to dobry pomysł, czy może lepiej nie... sama nie umiem zdecydować :( Czasem chcę, czasem się boję tego, nie umiem się określić i się tym bardzo stresuję tylko.

Nawet nie wiecie jak mi przykro, tak czekałam na dzisiejszy dzien i zostałam z niczym znów. Załamię się. Beczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzie.dobrze, ja ostatnio nagotowałam cały gar. Ja nie jem, ale córka bardzo lubi i może jeść co drugi dzień.

A dziś przyprowadziła koleżankę i zjadły co zostało!!!!

Normalnie nie żałuję nikomu, częstuję chętnie, ale teraz, kiedy nawet zapach cukru w cukiernicy potrafi spowodować cofkę, to stanie nad garami jest dla mnie męką (oprócz oczywiście innych dolegliwości).

 

Męczy Cię jadłowstręt?

ja nie mogę patrzeć na cokolwiek co jest jadalne :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×