Skocz do zawartości
Nerwica.com

Primavera

Użytkownik
  • Postów

    100
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Primavera

  1. No to chyba się przeprowadzam. Jestem jednocześnie podjarana i zdenerwowana. Uh. Jest niby fajnie ale trochę się boje i mix uczuć.
  2. Impreza jest taka, że przegrzebałam internet, ogarnęlam namiary na prywatnych psychiatrów najtaniej jak tylko mogłam, i jak za 2 tygodnie na NFZ znowu mnie odprawią to dzwonię i się umawiam i tyle no. A na razie Persen + silna wola i dam radę może jakoś. Nie będę już dziś pisać bo w sumie wkurzona jestem tym dzisiejszym dniem. DUPA.
  3. No właśnie liczyłam na to że na NFZ mi się uda bo u mnie z kasą krucho, ale jak za 2 tyg nic nie wyjdzie to idę prywatnie, już trudno.
  4. No właśnie nijak, dziś miałam pierwszą wizytę to mnie odesłali z kwitkiem i znowu za 2 tygodnie każą przyjść, jak już wspomniałam. Sorry, strasznie nadal zdenerwowana jestem, piszę jak potłuczona.
  5. W ogóle psycholog mi dziś powiedziała, że ona widzi że mi się ten stan pogłębia i że jak nie otrzymam pomocy w niedługim czasie to będzie gorzej, jak ja mam po takim tekście funkcjonować? matko...
  6. Teraz to i tak nie mam czasu nikogo szukać bo przeprowadzken na głowie. Muszę coś zjeść bo jestem od rana na serku i bananie. Tak do tematu omeeena, i greeniwoszek, ja też miewam jadłowstręt, głownie rano, cofa mnie, jak zaglądam do lodówki to mnie odrzuca aż, rzuca mną nawet jak za mocno szalik ścisnę.
  7. Przemęczę się te 2 tyg i jak nic się nie wyklaruje to pójdę do psychiatry... albo w ogóle prywatnie, najwyżej nie będę miała za co żyć. Schudnę chociaż.
  8. No ale już pomijając to, to ja naprawdę jestem tak na maksa przybita teraz... 2 tygodnie czekania i MOŻE znajdą mi kogoś... wykończę się... boże no liczyłam, że będzie już coraz lepiej teraz, a po prostu zostałam z niczym i dupka blada.
  9. Dzisiejszy dzień to rozczarowanie. Poszłam do pani psycholog, było fajno, ale potem się okazało, że jak nie mogę przychodzić codziennie na terapię grupową (a nie mogę być codziennie bo studia) to generalnie lipa... zapisali mnie za 2 tygodnie na kolejną wizytę i może wtedy uda mi się znaleźć terapeutę indywidualnego, ale to nic pewnego. Więc w sumie... zostałam z niczym, jedynie z kolejnymi tygodniami oczekiwania. Jest mi smutno i nie wiem co robić. Miałam się przeprowadzać w ten weekend, nadal nie podjęłam decyzji, bo po tym co się stało w zeszły piątek, po tym weekendzie przeleżanym w łóżku z fatalnym samopoczuciem to ja po prostu nie wiem czy dam radę. Liczyłam, że psycholog mi powie, czy to dobry pomysł, czy może lepiej nie... sama nie umiem zdecydować Czasem chcę, czasem się boję tego, nie umiem się określić i się tym bardzo stresuję tylko. Nawet nie wiecie jak mi przykro, tak czekałam na dzisiejszy dzien i zostałam z niczym znów. Załamię się. Beczę.
  10. u mnie główny problem to nie nauka a frekwencja. bardzo dużo mnie kosztuje by nie opuszczać zajęć, zdarzało mi się pare razy "uciekać" do domu przez nerwicę własnie. także no. ale obiecałam sobie że choćbym miała się czołgać z indeksem w zębach to się obronię i koniec.
  11. Zaczęłam płakać wieczorem, samo jakoś tak się zrobiło, i jak już sie otworzyła tama to koniec, nie mogłam przestać, popłakuję do teraz... ughhhh ocipieję niedługo sama ze sobą.
  12. Staram się być dobrej myśli bo czytałam dobre opinie o tej pani psycholog i w ogóle juz tak długo czekam na to (3 tygodnie temu się zapisałam, a wcześniej 2 razy mi odmówili bo brak terminów), i bardzo bardzo chcę żeby było lepiej więc ta wizyta to coś na co z utęsknieniem wyczekuję, tylko no... stresuję się, że ona mi powie np. że już nigdy nie będzie jak dawniej czy coś takiego, w ogóle to nie wiem w sumie czego się spodziewać tam i trochę mnie stresik zjada.
  13. skorzystałam z rady bedzie.dobrze, aby się czymś zająć, ignorować i wyśmiewać lęki i dziś od rana starałam się nie zasiadać na kanapie tylko coś robić, posprzątałam, byłam w bibliotece książki oddać, do domu wracałam okrężną drogą żeby sobie spacer zrobić. Nie jest jakoś super, ale jest lepiej niż było w weekend a to sukces. Zjadłam obiad, zasiadłam pod kocem z popołudniową kawką bo mnie troche głowa rozbolała. Poza tym dostałam okres i mnie łamie w kościach i jakoś mi się odechciało wszystkiego. Dzwoniłam dziś potwierdzić moją jutrzejszą wizytę u psychologa, denerwuję się trochę... uhh -- 24 paź 2012, 16:19 -- tahela, nie duś tego, mi zawsze lepiej i lżej jakoś jak sobie trochę popłaczę
  14. trzeba mieć wenę na takie porządki
  15. Zrobiłam sobie porządek na kompie, wywaliłam ponad 5,5GB plików OMG
  16. bedzie.dobrze, ja najgorzej jak rano poczuję taką "miękkość" bo chyba oprócz tego "dryfowania głowy" to najbardziej mnie wkurzają miękkie kończyny, łapy i nogi mi się trzęsą, są takie jakby słabe czy bez siły troche, nie umiem tego wyjaśnić. Po prostu nie sposób tego ignorować więc chcąc nie chcąc zwracam na to uwagę i ciągle myślę. Wiecie to już nie jest nawet przesada, ja wczoraj od wstania o 7, do powrotu do domu jakoś tuż przez 15 NON STOP myślałam o swoim samopoczuciu. To jak się miałam czuć jak ponad 7 godzin nakręcania sobie zafundowałam? niby ja to wiem, ale jak już zacznę to nie mogę opanować tego. W domu ze mnie zeszło z czasem to myslałam, że się posikam ze szczęścia jak poczułam się normalnie, wow ale to było super uczucie, a dziś od rana znowu karuzela. Nic no, sprzątnę pokój bo bajzel.
  17. bvb25, to samooooo, potrafię odwlekać wstawanie do 12 byle tylko nie startować z nowym dniem nerwicy. nawet jak poprzedniego dnia czułam się lepiej to mnie to potrafi złapać. NIENAWIDZĘ RANO WSTAWAĆ. zenon1989, jak mi się czasem przypomni jak ja kiedyś zapieprzałam, potrafiłam do 3 w nocy siedzieć nad nauką, o czterech kawach, a rano wstać i lecieć na cały dzien na uczelnię i żyć. aż szkoda...
  18. omeeena, ja własnie też, budze się czasem w wolny dzień jakoś koło 7 i już czuję że się telepię, wczoraj obudziłam się o 4 (budzik miałam na 7) i na myśl o wstawianiu tak mną trzęsło że myślałam, że nie ogarnę. Jezooo zenon1989, dawaj umów się ze mną w takim razie ;D grumpy mordka podbiła me serce
  19. No to na bank masz alergię pewnie na coś co pyli latem albo faktycznie na kurz, mi też łzawią oczy tak w okolicach kwietnia/maja bo coś lata wtedy w powietrzu. Uszy do góry! P.S ja też miałam skiero do neurologa które się już dawno przeterminowało ;/
  20. Ja przez długi czas w snach tego nie mialam, ale po ostatnim weekendzie, kiedy to ledwo mogłam z łóżka wstać bo mi głowa pływała na wszystkie strony i się czułam przez 3 dni z rzędu jak pijana, to zaczęło mi się własnie śnić, że cośtam robie i normalnie mam objawy we śnie! Miałam 2 takie sny przez ostatnie dni, to może wynik szoku po tym ostatnim pogorszeniu, mam nadzieje, że to mi tak nie zostanie, bo naprawdę nie mam ochoty jeszcze na nocne ataki jakieś.
  21. Oczy Ci mogą łzawić od kompa, od zbyt suchego powietrza (ja np. śpię obok kaloryfera bo tak mam łóżko ustawione i też mi przesusza śluzówki), jeśli ktoś pali u Ciebie w domu to to może podrażniać, a przede wszystkim od tego, że myślisz o objawach i one się pojawiają. Tak jak można mieć urojoną ciążę z mdłościami normalnie i innymi objawami tak też można sobie "wyhodować" różne choroby w głowie i je odczuwać na ciele.
  22. Tukaszwili, no, zamiast się cieszyć z wczorajszej poprawy to ja od rana się boję, że dziś znów będzie źle i kółko się zamyka - od zamartwiania się tym faktycznie jest źle. Brawa dla mnie ;/
  23. kasia000, masz te objawy tylko dlatego, że sobie je wmawiasz, mówię Ci. Jak ja wmawiałam sobie ziarnicę to swędziała mnie skóra (jeden z objawów wyczytanych w necie), jak wmawiałam sobie wściekliznę to zaczęłam się ślinić (!!!!), wszystko to się roi w głowie. Nie ma możliwości fizycznie żebyś od 17 lat miała hiv i o tym nie wiedziała, żeby w badaniach ogólnych nic nie wychodziło itp
  24. paulag24, nic nie masz, w głowie masz tylko nerwicę. A nos zapchany jednostronnie to katar a nie rak moja droga W mojej przychodni też już panie w rejestracji i pielęgniarki mnie witają z imienia ... mam szufladę pełną różnych wyników z ostatnich dwóch lat, musiałam zmienić lekarza pierwszego kontaktu bo moja pani doktor powiedziała, że nie chce mnie widzieć dopóki nie zacznę się leczyć u psychologa, żebym dla mojego własnego dobra przestała przyłazić do tej przychodni i wynajdywać sobie choroby. Drastyczne, ale miała rację... tak też powinnam od razu zrobić
  25. Po wczorajszym tragicznym dniu na uczelni o dziwo zrobiło mi się lepiej, późnym popołudniem będąc w domu poczułam się... normalnie. Boże jak mi się humor poprawił, super uczucie. Jednak dziś lęk był pierwszą rzeczą o jakiej pomyślałam dosłownie tuż po przebudzeniu. Wstałam żeby nie leżeć i nie rozmyślać głupkowato.
×