Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

Trzeci dzień walczę z nałogiem palenia. Jestem na ciężkim głodzie. I o, ironio losu, obudził mnie dzisiaj przed 8:00 rano listonosz i przyniósł... kilogram tytoniu. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sabaidee, :mrgreen:

 

Wiesz Jacuś, ja naprawdę staram się od paru lat rzucić to gówno (opiaty), nie zrobię tego z dnia na dzień :(

Nie pal 3 miesiące, no dwa, to pogadamy 8)

 

-- 27 gru 2011, 09:42 --

 

Moja mama rzuciła palenie, i zmarła na raka, paliła dwadzieścia lat, rzuciła prawie z dnia na dzień... Orientacyjnie wychodzi na to, że rak zaczął się rozwijać właśnie po rzuceniu palenia, więc Jacek, powodzenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja będę oryginalna i nie opowiem Wam o swoim dzisiejszym dniu, tylko przedwczorajszym.

 

Kuzyn mój, pan po 40-tce, wyprawił urodziny na niemal 100 osób, w tym większość to rodzina, a ja i tak rozpoznałam ledwo kilka osób. Tańce, hulanka, swawola, czyli okropne miejsce dla takich świrów jak my. Ale nie w tym rzecz. Rzecz w samej osobie kuzyna... Otóż, jest to człowiek, który brnie ciągle naprzód. Ciągle próbuje czegoś nowego. W młodości miał wypadek, przez co przez wiele, naprawdę wiele lat chodził o kulach (dopiero niedawno przestał). Znam go tylko połowę jego życia, a w tym czasie zdążył założyć wiele działalności, w tym ranczo :shock: (które swoją drogą spłonęło, więc... więc je odbudował...) oraz zwiedzić pół świata. Aktualnie zabrał się za zwiedzanie głębin morskich...

 

Chciałabym być choć w 1/10 taka jak on... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya, życie Twojego Kuzyna, jak i wielu innych ludzi, sprawia, że czuję się osobą "wybrakowaną"...bo boję się - metra, "kto to słyszał - pod ziemią to tylko krety i nornice..., samolotem nie polecę, bom nie ptak...itp, itd...

Wiem, że taka moja "uroda", cóż zrobić???

Nie chcę taka być..ale to moja natura, muszę z tym żyć....i przykład Twojego Kuzyna, bardzo pozytywnie na mnie działa, cieszę się, że ludzie potrafią pokonywać realne problemy życiowe, napawa mnie nadzieją, że może kiedyś i mnie się uda....

Muszę też bardzo uważać, by nie straszyć swoimi fobiami Synów, którzy, na szczęście, nie odziedziczyli po mnie okropnej lękliwości, bojaźni!!!!

Zazdroszczę ludziom, że nie myślą o strachu /chociaż z pewnością, też czasem go odczuwają, ale nie determinuje on ich życia/,nie uprawiają czarnowidztwa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasaw, też czuję się wybrakowana. Lęków jako takich nie mam (tzn. jak juz to takie, które nie paraliżują życia), za to mam depresję. Cieszę się, że Twoi synowie nie mają lęków :) Tobie też uda się pokonać życiowe problemy. Małymi kroczkami, ale się uda, na pewno :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech, niestety moja fobia bardzo niszczy mi życie i utrudnia codzienne obowiązki :-|

Mój dzisiejszy dzień zaczął się całkiem dobrze, od 2 dni byłam u chłopaka, więc dziś obudziłam się u jego boku :105: zjadłam śniadanie i on musiał lecieć do pracy, a ja siedzę teraz już w moim domu i niestety muszę się uczyć, jutro mam egzamin i czuję że nic nie umiem. W dodatku znów jest gorzej, znów czarne myśli, paniczny lęk :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już kolejny raz powtarzam, ale muszę o tym pisać...jakie miałam szczęście, że zupełnie przypadkiem trafiłam na to forum. Od bardzo wielu lat /ponad trzydziestu, jak sobie przypominam/, miałam te, jak nazywacie moi Drodzy...ataki. Ja nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Przez lata uważałam, że jestem chora..kolejno na wszystkie choroby. W tamtych czasach nikt nie leczył takich dzieci, uważali, że jestem nadmiernie wrażliwa, nerwowa itp...

W latach osiemdziesiątych próbowano wyciszać mnie różnymi tabletkami, ale one źle na mnie działały.

 

Teraz już wiem, dlaczego tak się działo, dlaczego mój organizm i psychika buntowały się... dzięki temu forum zgłębiam wiedzę na temat nerwicy, czytam różne książki, słucham różnych relaksacji, muzyki relaksacyjnej, uporządkowałam swoje życie...

Ja miewam ataki prawie codziennie, z mniejszym i większym natężeniem, ale są uświadomione, więc nie załamuję i staram się je pokonać, bagatelizować.

Jak pisałam wcześniej, moja nerwica "zaprzyjaźniła się" z zaburzeniami hormonalnymi /jak to u kobiet dojrzałych bywa/, i czasem "używają sobie" na mnie...bardzo nieprzyjemnie..wytrzymuję jednak, chwytam się każdego pozytywnego drobiazgu, każdej małej radości, mobilizuję swoje siły wewnętrzne, by nie dać się.

Nie wiem, czy powinnam pójść na terapię, ale moja p.doktor rodzinna stwierdziła, że widzi we mnie możliwości do samodzielnej walki. Zobaczę..jednak mnóstwo młodych ludzi, wchodzących w życie potrzebuje pomocy,trzeba im dać te wolne terminy u psychologów, a ja na rencie, mam możliwości, by pracować samodzielnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam to samo...Gdy rozgladam sie wokol widze ludzi,ktorzy prowadza ciekawe zycia,wszedzie ich pelno,tryskaja energia i nie boja sie swiata....Czuje sie wtedy taka bezuzyteczna i zgaszona...Tez wiele bym chciala zrobic,ale sama mysl o tym wzbudza we mnie leki,a co dopiero jakiekolwiek dzialania w tym kierunku...Kiedys bylam pewna siebie,odwazna,potrafilam wiele zdzialac,nie balam sie...Teraz w ogole nie przypominam tamtej dziewczyny,ktora kiedys bylam.W dodatku mam straszne wyrzuty sumienia,ze jestem zla matka i nie potrafie zapewnic mojemu dziecku atrakcyjniejszego zycia,bo nie jestem w stanie sie przemoc...W dodatku frustruje mnie fakt,ze musze sie wloczyc po swiecie za chlebem,daleko od domu,tu gdzie wcale mnie nie chca....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rina, musimy zaakceptować swoje możliwości, a także brak niektórych...

Nie mamy wyjścia, bo właśnie brak uświadomienia sobie tego, powoduje w nas frustracje, konflikty wewnętrzne.

Nie możesz myśleć o sobie, że jesteś złą matką, że nie potrafisz zapewnić Dziecku atrakcyjnego życia. Matki mają za zadanie, tak wychować swoje pociechy, by one same potrafiły w przyszłości urozmaicać, wzbogacać, organizować sobie życie. Naszym zadaniem jest takie wspieranie dzieci, by wyzwalały w sobie te wszystkie cechy i potrzeby.

Ty robisz co możesz, kochaj tylko prawdziwie, tak by Ono to czuło, że jesteś kiedy trzeba, że może na Ciebie liczyć. To tworzy bazę u Dziecka, która w dorosłym życiu mu pomaga, kieruje.

Pisze o tym, bo ja także nie mogłam zapewnić swoich Synom wszystkiego, czego bym chciała, Ale byłam przy Nich w sytuacjach trudnych i radosnych...teraz gdy są dorośli, Oni są przy mnie, w sposób niezwykły, z wyczuciem, uczuciem, zrozumieniem. Są moimi najprawdziwszymi Przyjaciółmi,obok mojego drugiego/nie Ich ojca/Męża...

Mogłabym jeszcze pisać o tym i pisać, bo dla mnie relacje dziecko-matko są czymś nadzwyczajnym, cudownym.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elle., wysłuchaj medytacji, do której link podałam Ci poniżej /po włączeniu dopiero w 13 s usłyszysz/:

 

http://kzyhu.wrzuta.pl/audio/69sXugb1Gfk/medytacja_wzmacniajacego_oddechu_-_za_darmo

 

To spięcia utrudniają oddychanie, nie denerwuj się, naprawdę warto spróbować... :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh fajny dzionek miałem, ale zawsze w praktycznie każdym dniu musiałobyć jakieś ALE, wstałem wypoczęty około 10 rano, zbierałem się z łóżka do 14 :105: i z mamą zrobiliśmy przemeblowanie w moim pokoju, efekt wyszedł bardzooo fajny. Potem sobie zjadłem jeszcze rybkę wigilijna i zadzwonił kolega że przyleciał dzisiaj z JU ES EJ i czy byśmy nie wyskoczyli na piwko, no i poszedłem, skończyło się na 3 piwkach kebabie i gdzieś z 120 ml wódki na łeb, wróciłem podpity położyłem się spać nawet nie wiem kiedy, no i obudziłem się o 2 po 4h spania i już tachykardia, lęki, suchość w ustach i nie mogę zasnąć :zonk: Ostatnio widzę że alkohol mi wogóle nie służy a jeszcze rok temu jak mieszkałem na stancji to piliśmy po 0,7 na głowę i spałem jak dziecko, wstawałem o 12 wykąpałem się zjadłem, zero bólów głowy czy żołądka a teraz lipa. .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×