Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

taaaaaaaaa..... ;)

 

jak czytam niektóre posty to mam wrażenie, że jestem cholernie zdrowa.

tylko czasami mam ochotę się zadźgać czy też poszatkować :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no niby dobrze, ale tu przychodzi rozkmina nad moją hipochondrią i czy kiedykolwiek byłam chora, czy tylko szukałam wymówki, żeby uciec od życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta książka - jednak - mimo, że mam zupełnie inne problemy - otworzyła coś we mnie...Właśnie napisalam długaśnego maila do mojej terapeutki (to jest błogosłaiweństwo, że mogę do Niej pisać)...tak sobie myślę czy gdybym TERAZ była w Kraku to czy jednak bym czegoś nie wyniosła...tak, że Dziewczyny jedźcie - Korba, Ty nie wyszukuj pretekstów, tlyko zasuwaj tam...

Ja się w ogóle ostatnio dziwnie zachwowuję...wróciłam do pewnych swoich zachowań z dzieciństwa...moich reakcji na stres...zastanawiam się czy ta regresja jest przypadkowa... pod wpływem tej książki "uratuj mnie" zaczynam inaczej patrzeć na swoje porblemy....nie wiem jeszcze do końca kto ma rację, czy mam z.o. czy STAN borderline, ale w każdym razie i moja lekarka i Roś są zgodni, że to się ze stresu zrobiło...skończyłam w końcu z myślą, że mam schizofrenię prostą...

Co do bycia nowym w tym wątku - ja jestem nowa, ale czuję, że lubię Ciebie Starlet, Korba, Naranja....można by nawet zrobić...zlot osób zaburzonych...jak zlot czarownic:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chociaż......... biorąc pod uwagę to, że świadomie zaczęłam się okaleczać w wieku ok. 14 lat, kiedy jeszcze nie miałam internetu, nie wiedziałam co to psychologia, czy nerwica........ a nieświadomie zaczęłam się okaleczać w wieku ok. 5 lat........ no to chyba normalne też do końca nie jest.

dochodzi jeszcze kwestia - również z dzieciństwa i również, która została mi do dzisiaj!!- zagryzania mocno szczęki.

tak, że 3 aparaty wyprostowały mi zęby... na chwilę.

 

-- 12 maja 2011, 11:44 --

 

co do tego zlotu... lubiłam bardzo spędzać czas z Kasią, bo czułam że ona rozumie moje zachowania, na które inni reagowali "po co?"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

że też nie mieszkasz TERAZ bliżej ;)

 

kolejna rozkmina dnia dzisiejszego - więc skoro istniały u mnie takie zachowania w tak gównianym wieku....... czy to wina rodziców?

czy w ogóle jest sens kogokolwiek winić? czy to coś zmieni?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja winię mojego ojca głównie.

ale też niesprawiedliwie zachowanie mojej babci względem mnie, a brata i kuzynki.

 

zastanawiam się - z jednej strony - czy to nie jest zrzucanie odpowiedzialności za niewypały w życiu na innych, czy rzeczywiście - mając tyle lat, ile miałam, ile miałyśmy - jest to wina sposobu wychowania, ilości poświęcanej uwagi.... no a tę winę ponoszą osoby, które się nami opiekowały.

ale oni też są ludźmi i mają prawo popełniać błędy.

z kolejnej strony -dlaczego my musimy cierpieć za błędy innych?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to nawet nie chodzi o zrzucanie winy, tylko o uświadomienie sobie jakie mechanizmy nasz ukształtowały i skąd się wzięło to, co się z nami dzieje obecnie. ja już sobie to uświadomiłam, widzę to wszystko jaśniej niż kiedykolwiek, kwestia tego, by to jeszcze przepracować, z tym idzie mi znacznie gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh. Ja ostatnio przepraszałem się z matką za wszystko co złe się działo. Nie było to za namową jakiegoś spychoterapeuty, taka ludzka potrzeba. Więc niby po wybaczaliśmy sobie wszystko, przez co ostatnio nawet kontakt się polepszył. Stwierdziłem, że można mieć kolege/koleżankę, coś tam porobić, po śmiać, po marudzić, iść na spacer czy na piwo, ale wracając do domu, każde z nas wraca do innego świata. Daje to nam takie złudzenie, że ktoś jest wokół nas. mam wrażenie, że to takie sztuczne. Natomiast rodzinka jest faktycznie i to oni są de fa kto ludźmi nr 1 w naszym życiu....Nie pochodzę z rodziny patologicznej, ale nie też z idealnej. Przestałem parę lat temu obwiniać ojca, którego uważałem za największe zło z moim życiu. Relacje aktulanie są dosyć poprawne. Z matką podobnie. Wracając do pytania na początku - co to dało? GÓWNO :pirate::mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co,myślę że jako małe dziecko bardzo łatwo wszystko przeżywamy kompletnie nieświadomie. Przejmujemy się krytyką czy opiniami. Natomiast z czasem mogło to utożsamić z czymś normalnym taki pogląd że samookaleczanie pomaga i jest 'dobre'. Wszystko można jakoś wytłumaczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obserwuję ten wątek 3 dzień i nie wiem czemu nie mam odwagi się włączyć do dyskusji. A może wiem czemu? Chyba moje poczucie bycia gorszą jednak wtargnęło już nawet na grunt forum...

Zastanawiam się czy to możliwe żebym miała zaburzoną osobowość skoro wygląda na to że nie mam osobowości wcale...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy to wina rodziców?

czy w ogóle jest sens kogokolwiek winić? czy to coś zmieni?

Ooooo, też sobie od dawna zadaję to pytanie...ale czytając "Uratuj mnie" widzę, że nie chodzi o obwinianie kogolwiek, tlyko o przeżycie jeszcze raz pewnych uczuć...o stopnioe doratsanie...z tym to też u mnie dziwnie...byłam "opóźniona w rozwoju emocjonalnym" ( wg własnych obliczen o jakies 6 lat), az pewien terapeuta mi to uswiadomil i NAGLE zrobilam się dorosla i zgorzkaniala...jak to określiła późniejsza terapeutka "abortowałam" w sobie to wewnętrzne dziecko ( chodzi o teorię, że każdy się składa z dorosłego, rodzica i dziecka - ja się dziecka pozbawiłam)...

 

Myślę też o tym, że przez 1,5 roku wierzyłam, że mam schizofrenię prostą - i ja się naprawdę zachowywałam jak chora psychicznie...1,5 roku stracone i w dodatku trzeba nadrabiać straty jakie ta "choroba psychixczna" we mnie wywołała...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przeżycie jeszcze raz - o nie........ nigdy!

Ale przecież inaczej się nie da chyba...inaczej się możesz oszukiwać i męczyć całe życie...

Ja postanowiłam przedłużyć zwolnienie lek. o 3 dni i spróbować spać bez leków...nawet mój chłopak powiedział mi, że zachowuję się jak narkoman...więc spróbujmy inaczej...jak do wtorku ni będę spać, to wrócę do leków...

A na razie ambitny plan - o 18.00 dwugodzinny spacer po lesie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ooooo, też sobie od dawna zadaję to pytanie...ale czytając "Uratuj mnie" widzę, że nie chodzi o obwinianie kogolwiek, tlyko o przeżycie jeszcze raz pewnych uczuć...o stopnioe doratsanie...z tym to też u mnie dziwnie...byłam "opóźniona w rozwoju emocjonalnym" ( wg własnych obliczen o jakies 6 lat), az pewien terapeuta mi to uswiadomil i NAGLE zrobilam się dorosla i zgorzkaniala...jak to określiła późniejsza terapeutka "abortowałam" w sobie to wewnętrzne dziecko ( chodzi o teorię, że każdy się składa z dorosłego, rodzica i dziecka - ja się dziecka pozbawiłam)...

U mnie było dokładnie identycznie. Nawet mając kilka lat miałem jakieś badania, z których wyszło, że inteligencja ponadprzeciętna, a emocjonalnie to raczkuję. Trudno mi ocenić o ile lat jestem do tyłu, ale wydaje mi się chyba, że troszkę więcej niż 6.

I jak ten fakt przerabiałaś na psychoterapi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh. Ja ostatnio przepraszałem się z matką za wszystko co złe się działo. Nie było to za namową jakiegoś spychoterapeuty, taka ludzka potrzeba. Więc niby po wybaczaliśmy sobie wszystko, przez co ostatnio nawet kontakt się polepszył. Stwierdziłem, że można mieć kolege/koleżankę, coś tam porobić, po śmiać, po marudzić, iść na spacer czy na piwo, ale wracając do domu, każde z nas wraca do innego świata. Daje to nam takie złudzenie, że ktoś jest wokół nas. mam wrażenie, że to takie sztuczne. Natomiast rodzinka jest faktycznie i to oni są de fa kto ludźmi nr 1 w naszym życiu....Nie pochodzę z rodziny patologicznej, ale nie też z idealnej. Przestałem parę lat temu obwiniać ojca, którego uważałem za największe zło z moim życiu. Relacje aktulanie są dosyć poprawne. Z matką podobnie. Wracając do pytania na początku - co to dało? GÓWNO :pirate::mrgreen:

 

jest zasadnicza różnica między stosunkami poprawnymi a dobrymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh. Ja ostatnio przepraszałem się z matką za wszystko co złe się działo. Nie było to za namową jakiegoś spychoterapeuty, taka ludzka potrzeba. Więc niby po wybaczaliśmy sobie wszystko, przez co ostatnio nawet kontakt się polepszył. Stwierdziłem, że można mieć kolege/koleżankę, coś tam porobić, po śmiać, po marudzić, iść na spacer czy na piwo, ale wracając do domu, każde z nas wraca do innego świata. Daje to nam takie złudzenie, że ktoś jest wokół nas. mam wrażenie, że to takie sztuczne. Natomiast rodzinka jest faktycznie i to oni są de fa kto ludźmi nr 1 w naszym życiu....Nie pochodzę z rodziny patologicznej, ale nie też z idealnej. Przestałem parę lat temu obwiniać ojca, którego uważałem za największe zło z moim życiu. Relacje aktulanie są dosyć poprawne. Z matką podobnie. Wracając do pytania na początku - co to dało? GÓWNO :pirate::mrgreen:

 

jest zasadnicza różnica między stosunkami poprawnymi a dobrymi.

Kiedyś były dobre, nie wiele to zmieniło...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle, ze za bardzo jestescie uzaleznione od tego forum. To tylko moja opinia, ale mowie to z autopsji, bo odkad tutaj jestem, to tez wpadlem w ten swiat forum i prawda jest taka, ze swiat na zewnatrz troche na tym utracil. Ten tryb analizy, o ktorym mowicie - tez to mam. Sila rzeczy, kiedy paredziesiesiat minut a moze nawet wiecej spedzia sie czytajac analizy itd., samemu tez zaczyna sie to robic.

 

uht, jeśli chodzi o mnie - masz rację. :oops: zanim zarejestrowałam się na forum mimo wszystko jednak bardziej wychodziłam do ludzi, do świata, do zdrowych, niezaburzonych emocjonalnie osób, znajomych i choć nieudolnie, ale starałam się jakoś między nimi funkcjonować. odkąd znalazłam się na forum jeszcze bardziej zamknęłam się na świat zewnętrzny, całkiem odcięłam od jakichkolwiek realnych znajomych, całkowicie przestałam ich rozumieć, poczucie inności i niepasowania do nikogo wzrosło, za bardzo skupiam się na swoich odczuciach i moim świecie wewnętrznym. dlatego postanowiłam coś z tym w końcu zrobić, bo mi życie ucieka, nie wiadomo co nas czeka i w końcu może nie zdążę tak naprawdę pożyć. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odkąd znalazłam się na forum jeszcze bardziej zamknęłam się na świat zewnętrzny, całkiem odcięłam od jakichkolwiek realnych znajomych, całkowicie przestałam ich rozumieć, poczucie inności i niepasowania do nikogo wzrosło, za bardzo skupiam się na swoich odczuciach i moim świecie wewnętrznym

 

podpisuję się obiema rączkami.....

mówię sobie, że forum mi pomaga i w pewnym sensie tak jest, spotkałam tu wspaniałe osoby, ale odcinam się od świata bardziej niż kiedykolwiek. z nikim mi się już nie chce rozmawiać, bo żeby rozmawiać z osobą z zewnątrz muszę się przerzucić na całkiem inny język..., a tego mi się już coraz mniej chce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podpisuję się obiema rączkami.....

mówię sobie, że forum mi pomaga i w pewnym sensie tak jest, spotkałam tu wspaniałe osoby, ale odcinam się od świata bardziej niż kiedykolwiek. z nikim mi się już nie chce rozmawiać, bo żeby rozmawiać z osobą z zewnątrz muszę się przerzucić na całkiem inny język..., a tego mi się już coraz mniej chce...

 

to samo Kasiu u mnie, to samo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jak ten fakt przerabiałaś na psychoterapi?

wcale nie przerabiałam...terapeuta oświecił mnie, że jestem dziecinna, więc postanowiłam wydorośleć...chyba źle mi to wyszło

 

A mnie to forum chroni przez leżeniem i gapieniem się w ścianę i rozmyślaniem o samobójstwie...teraz mjest lepiej, ale jak myślałam, że mam schizofrenię prostą, to w ogóle nie funkcjonowałam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×