Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Asiu, jeśli chodzi o tego wykładowcę. Ja nie wiem, czy on jest w ogóle "jakiś" w stosunku do mnie. Opisałam tylko, jak wygląda rzeczywistość, a każdą z sytuacji jakie opisałam da się wytłumaczyć czymś innym niż prowokowanie mnie. Myślę jednak intuicyjnie, że jest to człowiek nieuczciwy. Poznaję to po tym, że tak zwodzi tę swoją "najlepszą" studentkę (o której pisałam) i to powoduje, że w zasadzie nikt u nas jej nie lubi. Są żarty, że ona się stroi jak do niego idzie na zajęcia itp. Uważam, że on tę sytuację musiał jakoś sprowokować, inaczej tak by się dziewczyna nie zachowywała. On ma żonę, przewlekle chorą, która też u nas wykłada i za każdym razem jak ona z nim jest, to dosłownie płaszczy się przed nią. Ona jest niesympatyczna, myślę, że ma jej dość, w związku z tym postanowił wykorzystać to, że mimo swojego wieku jest naprawdę atrakcyjny i delikatnie bawić się uczuciami moimi/tej dziewczyny... może jeszcze kogoś. Jeżeli tak jest, to jestem z siebie zadowolona. Trzymam się od niego jak najdalej i zachowuję chłodny dystans. Moją recenzentką na magisterce będzie jego żona. Wolę kontaktować się z nią, np. w sprawie materiałów. A jemu okazywać jak największy chłód i obojętność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

..a ja nie mam ochoty na rzaden alk :smile: ..ostatnimi miesiacami za duzo moim zdaniem sobie popijalam /jak nie bralam lekow i mam wyrzuty az na siebie i na alk teraz herbatki popijam..wlasnie magnez do picia zrobilam i tak mi jest dobrze..zaniedbywalam swoje leczenie niejednokrotnie mam ogromne wyrzuty na siebie..bylam dzis w zus wogole z 2 godz biegalam po miescie z siostra..lepiej mi ale troche...lepiej mi z tego powodu ze wyszlam do ludzi,nie balam sie odezwac w sklepie i spojrzec komukolwiek w oczy..bo nie zasluguje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja słucham Rubika :shock: nie lubie a do jednego utworu czuje sentyment :105:

 

a ja gadam w sklepach do wszystkich :mrgreen: chyba że w supermakecie tam nawet kasjerce

nie odpowiem na dzień dobry a tym bardziej jak idę zwiedzać słodycze :roll:

 

-- 18 mar 2011, 16:51 --

 

kochane ed-chwiejność nastrojów i pustka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w okresie dorastania bralam wszystko co możliwe a alko lał się litrami :oops: w końcu psycholog mi postawiła warunek albo ćpanie albo terapia,kiedy miałą urlop dalej ćpałam i piłam ale się skończyło bo zmieniłam towarzystwo i zrozumiałam że mogę żyć inaczej tyle że kusi ale jakbym teraz czymś się odórzyła na jednym razie by się nie skończyło brałabym coraz więcej i coraz mocniejsze,więc wole nie zaczynać a wszystko przez nastoletni bunt i do tego chorobe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ani to,ani to.

 

Mialam 9 lat i pierwsza osoba,ktora szczerze pokochalam,poprostu nagle zniknela.

Dla mnie to byl koniec,smierc.

Trzeba brac pod uwagę,ze mieszkalam sama z matką i "zwracanie na siebie uwagi" byloby glupie i niebezpieczne-ja raczej robilam wszystko zeby zniknac.Dopiero przy A zaczelam się karmic jego troską i uwagą.

 

Bylam dziwnym dzieckiem.. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shadowmere, Haniu, nie.............. dziwnym dzieckiem. Może teraz na nie patrzysz z innej perspektywy.Może nie rozumiesz.

Rozumiem,że chciałaś zniknąć bo nie czułaś się bezpiecznie w domu.

Dziecko gdy nie ma poczucia bezpieczeństwa......nie zna też granic i jest zlęknione. Nie wie co mu można, a czego nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, dawno mnie nie było na forum, a w tym dziele się jeszcze nigdy nie wypowiadałam.

 

Na ostatniej wizycie, psycholog stwierdziła, że mam zaburzenia osobowości.

Ja zawsze myślałam, że cierpię na zaburzenia odżywiania, ale ona uznała, że mój dziwny sposób odżywiania jest związany z zaburzeniami osobowości.

Jak na razie czekam na kolejną wizytę, która będzie chyba za 2 tyg.

No i mam takie pytanie.

Kompletnie nie potrafię kontrolować swoich emocji, konkretnie płaczu.

Już któryś raz z rzędu wybiegłam dzisiaj z lekcji, gdyż opanowała mnie tak ogromna fala płaczu, że nie byłam w stanie się uspokoić.

Biorę Cital i myślałam, że on zastopuje takie moje reakcje.

Najdziwniejsze jest to, że dzisiaj przyszłam do szkoły z dobrym humorem, jednak na lekcji okazało się, że nie jestem do czegoś w 100% przygotowana. Nie wytrzymałam. Rozsypałam się zupełnie. Mimo, że myślałam racjonalnie, to nie mogłam przestać płakać.

Co to może być? I czy też tak macie/jak sobie z tym radzicie?

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak mam. Płaczę często. To moja infantylna reakcja na stres. Nie umiem tego opanować. Uspokoiło się na escitalopramie (15mg) - nie płakałam ani razu przez dwa miesiące (potem musiałam go odstawić). Nawet jak spotykało mnie przykre wydarzenie, nawet jak oglądałam łzawy film. To było rewelacyjne. Mój wrodzony neurotyzm osiągnął wtedy najniższy stopień z możliwych. Wydaje mi się, że na paroksetynie mogłoby być podobnie. Dużo osób opisuje właśnie takie 'znieczulenie' emocjonalne.

 

edit: Jak brałam escitalopram to nie było tak, że nie czułam kompletnie nic. Przeżywałam wszystko, ale dużo łagodniej. To, co kiedyś wywołało płacz, teraz przeżywałam zdrowo. Jak normalny człowiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak mam. Płaczę często. To moja infantylna reakcja na stres. Nie umiem tego opanować. Uspokoiło się na escitalopramie (15mg) - nie płakałam ani razu przez dwa miesiące (potem musiałam go odstawić). Nawet jak spotykało mnie przykre wydarzenie, nawet jak oglądałam łzawy film. To było rewelacyjne. Mój wrodzony neurotyzm osiągnął wtedy najniższy stopień z możliwych. Wydaje mi się, że na paroksetynie mogłoby być podobnie. Dużo osób opisuje właśnie takie 'znieczulenie' emocjonalne.

 

edit: Jak brałam escitalopram to nie było tak, że nie czułam kompletnie nic. Przeżywałam wszystko, ale dużo łagodniej. To, co kiedyś wywołało płacz, teraz przeżywałam zdrowo. Jak normalny człowiek.

 

Escitalopram?

Hmmm, będę musiała pogadać z moją psycholożką.

Bo jest mi naprawdę potwornie głupio, że tak nadreaktywnie reaguję.

Dzisiaj nie zdarzyło się absolutnie nic, co by wytrąciło "normalnego" człowieka z równowagi.

A ja po prostu cyrk odstawiłam.

I teraz mnie tylko głowa boli i kiepsko się czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kanashimi, Płacz to też emocja i nie należy go tłamsić. Musi znaleśc ujście. Nie chciałabyś zaakceptować poprostu faktu,że tak regujesz?

Dla niejednych akurat w tej sytuacji płacz mógłby wydawac się nieadekwatnym do sytuacji. Ale na początek fajnie byłoby, gdybyś zaakceptowała,że tak właśnie reagujesz.

Druga sprawa....czasem zdarza sie,że człowiek nie jest w 100% przygotowany. Chcesz być omnipotentna? Człowiek nie jest omnibusem. Uczymy się przez całe życie.

Pewnie jesteś perfekcjonistką. Nie możesz w tej sytuacji pogodzić się z porażką. Mam rację? Zależy Tobie na tym,żeby być najlepszą? Bo jeśli tak.....no to jest mały problem ;)

Rozumiem jak to jest.

Dobrze,że jesteś pod opieką specjalisty. Bo jak już uświadomisz sobie swoje mechanizmy, z powodu których wydaje się Tobie,że cierpisz....to już połowa sukcesu.

To są moje sugestie i wcale nie musisz się z nimi zgadzać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×