Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

A tu jak zwykle się dzieje.. szczerze powiedziawszy nie ogarniam tego wątku :pirate:

Ja też. :roll: Od dłuższego czasu śledzę dyskusję, mimo że nie mam zaburzeń osobowości. Kiedyś było tu całkiem spokojnie, a ostatnio wszyscy się kłócą. I wcale mnie nie dziwi, że Milano zareagował tak gwałtownie. Uważam, że został sprowokowany. Najpierw dogryzanie Shadowmere, potem atak Korby, a na końcu Michuj dolewający oliwę do ognia.

 

Na dodatek nie rozumiem pretensji, do niektórych osób, odnośnie zbytniego skupiania na sobie uwagi. W tym wątku każdy opisuje swoje historie, każdy opowiada o sobie i o swoich zaburzeniach. Tylko jednym się czyni z tego zarzut, a innym nie.

 

New-Tenuis, też zauważyłam brak szacunku do siebie nawzajem. To smutne.

 

 

Mam przeczucie, że zostanę zlinczowana za ten post. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

juz, a skąd masz takie info? ja mam ogólne z.o.

Ogóle z.o.? Można mieć zaburzenia osobowości bliżej niesprecyzowane? To znaczy, że masz zaburzenia mieszane (np. os. zależna + unikająca), chwilowo nieokreślone (np. wahają się między zależną a unikającą; między CHADem a borderem), czy w ogóle nie sklasyfikowane (nieobecne w podziale DSM/ICD)?

 

Można mieć stwierdzone zaburzenia osobowości, jeżeli są na tyle specyficzne, że nie mieszczą się w definicjach (tzn. nie da się stwierdzić ani os. schizotypowej, ani dyssocjalnej, ani paranoicznej itd. itp.)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do Radka .. to w jakimś stopniu jestem w stanie zrozumieć jego postawę do terapeutów, gdyż odczuwam coś... trochę podobnego. Jestem ogólnie rzecz biorąc cięta na psychiatrów, psychologów i psychoterapeutów, zawsze byłam, sama nie wiem dlaczego, po prostu chcę im za wszelką cenę udowodnić, że i tak mnie nie rozgryzą, że nie będzie tak, jak chcą, że ja i tak ich zmanipuluję i moje będzie „na wierzchu”, próbuję się z nimi bawić w kotka i myszkę. Mam tak również w stosunku do mojej terapeutki choć muszę przyznać, że ona jako pierwsza osoba nie bardzo się temu poddaje co mnie niesamowicie wkurza, i wciąż próbuję rozgryźć jej działania... To mnie strasznie denerwuje – że nie poddaje się tak łatwo moim gierkom i manipulacjom jak poprzednia psycholog i psychiatra, u której raz byłam, że mnie bierze na przetrzymanie i pod włos, aż w końcu ja nie wytrzymuję i odkrywam karty. Powiedziałam jej o tym wszystkim na wczorajszej sesji.

Nie była zdziwiona, powiedziała, że jest to spowodowane permanentnym manipulowaniem mną przez wiele lat. Teraz ja chcę pokazać, że nie dość, że się nie dam to jeszcze inni będą tańćzyć tak, jak ja im zagram, doszukuję się u wszystkich próby manipulowania mną.

Uczyłam się manipulacji od mistrzów (moja babcia i ciocia), a przez to, że przez całe życie silnie mną manipulowano mam teraz swojego świra na tym punkcie i mam wrażenie, że ona (terapeutka) także chce dołączyć do grona osób, które to robią w stosunku do mnie. Próbuję temu przeszkodzić i sama manipulować, udowodnić wszystkim, że i tak będzie zawsze jak ja chcę, że ona nie jest mądrzejsza ode mnie, rozgryzę ją i na nic jej zamiary. Choćby to nie było dla mnie dobre... Chcę mieć nad wszystkim kontrolę, nie ufam nikomu w 100%. Mówiła też, że co z tego, że sobie owinęłam poprzednią psycholog wokół palca skoro mi nie pomogła... Często się "ścieramy", bo nie idzie mi z nią tak łatwo.

Tak więc Radek powinien z jednej strony pracować nad sobą, starać się zawierzyć ludziom opiekującym się nim, a z drugiej trafić na naprawdę dobrego terapeutę z niesamowitą intuicją, którego nie mógłby tak łatwo kiwać, który potrafiłby go trochę przejrzeć.

 

Kasiu, przeczytałam o Twoim szefie... :(

Ale się ucieszyłam, że się umówiliście prywatnie. :) Może to szansa na...?

Moniko, co u Ciebie, jak się masz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

asia ja mam dokładnie to samo i ostatnio rozważam rezygnację z terapii, w nieokreślonej przyszłości i tak mnie pewnie czeka Kraków. A na razie chyba nie jestem gotów do prawdziwego leczenia odkrywania siebie, tylko własnie na gierki i manipulacje, które nijak mi nie służą. Tak mi powiedziała terapeutka że nie chce się leczyć jak do tej pory a to co wynosze na terapii czy leki wykorzystuje do szkodzenia sobie robienia szumu itp. ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aree1987, no właśnie ja też tak mam niestety... tyle, że tak jak pisałam, moja terapeutka się na nie nie za bardzo nabiera, o czym często się przekonuję. i choć mnie to totalnie wku*wia, bo to dla mnie coś nowego to wiem, że to dobrze...

jak długo chodzisz na terapię i jak często?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

już,ja nie mam borderline tylko schizotypie i zaburzenia depresyjno-lękowe-albo się ze sobą łączy :?

 

Przykro mi co tu się dzieje na forum.Źle mi bo odchodzą osoby które są niczemu nie winne tylko nie wytrzymują atmosfery a wiadomo,że każdy z nas potrzebuje zrozumienia i uwagi...teraz czuje,że ja się wymądrzam :?

 

ech...dziś jestem bez jednego leku na depresje.Już czuje,że ze mną gorzej,ale to przecież chyba nie możliwe.Może dlatego że się boję tych paru tyg bez wspomagania.

Moje psiaki jeszcze śpią bo dla nich to za rano a ja z chęcią bym się do nich przytuliła bo mi smutno a tylko do zwierzaków nie boję się przytulić :(

...pisze bezsensu :(:oops: kochany krytyk powrócił :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam wszystkich za wczoraj. Szczególnie Korbe

Ale myślałem że mnie po prostu zrozumiecie. Przecież wiecie, że ludzie ze skłonnościami bulimicznymi, zazwyczaj nie przyznają się do tego co robią. Boje się podejść do personelu. Poza tym pielegniarka już raz mnie złapała, i zapytała tylko kto tam wymiotuje. A ja jestem przerażony tym co się ze mną dzieje. Tak jak pisalem. W ciągu tygodnia schudłem 2 kg. Jestem już na prawde szczupły, ale mam potrzebe, wielką potrzebę ukarania siebie, więc chce zniszczyć swój organizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CZemu na forum są sami borderline, os unikająca, os zalezna ? To głównie takie osoby sie udzielają w tym wątku. Czemu nie ma innych zaburzen skoro wystepuja w podobnym nasileniu? Ktoś sie nad tym zaswtanawiał?

 

Nie występują w podobnym nasileniu. Schizoidalnych jest mniej niż schizofreników poza tym głównie mężczyźni to mają, tak samo schizotypowców jest około 3% czyli stosunkowo niewiele, a i tak im bliżej do schizofrenii niż do zaburzeń osobowości, więc się pewnie w innych wątkach udzielają.

A w tym wątku to faktycznie borderowo jest bardzo :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spojrzała w kalendarz-za nie cały tydzień mam grupę literacką.Już chodzę chora :zonk:

Boję się a z drugiej strony zależy mi żeby być.Nie byłam ze 3 m_ce bo byłam w szpitalu i pogłębiła mi się fobia.Tam zawsze bałam się chodzić bo czuję się od nich gorsza.Bo oni są inteligentni, interesują się sztuką.regionem i pięknie piszą a na koncie mają kilka tomików wydanych.Ja chodzę dopiero z kilka miesięcy i powiedzieli że teraz biorą się za moje(zapoznali się z moimi ale na początku i raz zanim dołączyłam),dlatego unikam.Wstydzę się :oops: ,ale wiem że muszę pokonać bo to mój sens życia,jedyny w tej chwili.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, Asiu to jest spotkanie raczej prywatne. Wychodzimy ot tak - coś przekąsić. Jeszcze nie wiem kiedy. Ale wyjeżdżając wczoraj zapewnił mnie, że o tym pamięta. Tak, w czwartek miałam nastrój bardzo histeryczny. Teraz jestem uskrzydlona, bo jestem z NIM umówiona, mam ochotę o tym krzyczeć, ale też nie chcę się nakręcać, aby się potem rozczarować. Naprawdę mam dziś dobry humor, mimo że dziś na terapii się popłakałam. Troszkę się wkurzyłam na terapeutkę, która usiłowała rozłożyć moje uczucie na części pierwsze. Moje uczucie opuszczenia, tego że jak on zniknie to umrę, strach o to, kto teraz za mną będzie stał murem - to według niej postawa dziecka krzyczącego "nie zostawiaj mnie, bo nie dam sobie rady". Oczywiście padła kwestia "tatusiowa", co mnie kompletnie zirytowało i wtedy zaczęłam płakać. Zapytałam jej czy do cholery ja nie mogę być kobietą, która odbarza uczuciem mężczyznę, bez podtekstów zaburzeniowych? Powiedziałam jej, że przez tą rozmowę czuję jakby to co czuję było głupie i niewłaściwe.

Niemniej ja sama doszłam do wniosku, że muszę ogarnąć histerię. Chcę być w formie przez ten czas, bo inaczej wszystko zepsuję. Chcę mu dać do zrozumienia, że mi na nim zależy, zamiast obrażać się jak dziecko za to, że mnie zostawia (trochę się tak zachowałam w czwartek).

I ogólnie mam wielką ochotę się rozpieścić, iść do fryzjera i kupić sobie coś ładnego do ubrania. A teraz będę sobie o nim myśleć... :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uczyłam się manipulacji od mistrzów (moja babcia i ciocia), a przez to, że przez całe życie silnie mną manipulowano mam teraz swojego świra na tym punkcie i mam wrażenie, że ona (terapeutka) także chce dołączyć do grona osób, które to robią w stosunku do mnie. Próbuję temu przeszkodzić i sama manipulować, udowodnić wszystkim, że i tak będzie zawsze jak ja chcę, że ona nie jest mądrzejsza ode mnie, rozgryzę ją i na nic jej zamiary. Choćby to nie było dla mnie dobre... Chcę mieć nad wszystkim kontrolę, nie ufam nikomu w 100%. Mówiła też, że co z tego, że sobie owinęłam poprzednią psycholog wokół palca skoro mi nie pomogła... Często się "ścieramy", bo nie idzie mi z nią tak łatwo.

 

Moniko, co u Ciebie, jak się masz?

 

Joasiu, tak sobie pomyślałam...piszesz,że chcesz udowodnić wszystkim,że i tak będzie tak jak Ty chcesz. Probuję rozgraniczyć Twoje stawianie granic pomiędzy tzw. uporem. Nie wiem czy wiesz co mam na myśli.

Bo jeśli chcesz za wszelką cenę, tak dla zasady udowodnić wszystkim,że będzie tak jak Ty chcesz, to może być przejaw buntu, stawiania oporu jako obrony przed manipulacją. Chciałabyś pewnie poprzez takie demonstracyjne pokazanie swojej niezależności i własnego zdania udowodnic tym, którzy Tobą manipulują,że jesteś dorosła. A jednocześnie jest tu konflikt bo nie pozwalasz innym mieć własnego zdania. Cała tajemnica może tkwić właśnie w tym dystansie Joasiu. Bo.....nigdy nie będzie tak,że każdy będzie myślał tak jak Ty. I druga sprawa...stawiasz opór bo te osoby, które Tobą manipulują, to osoby dla Ciebie ważne. No i możesz wszędzie powielać schemat w stosunku do wszystkich napotykanych osób. Nie wierzysz,że mogą chcieć dla Ciebie dobrze i nie na zasadzie babci, cioci.

Dobrze jest stawiać granice, ale dobrze byłoby też, gdybyś miała ten dystans w stosunku do osób dla Ciebie ważnych i do siebie.

Ciężko to wszystko rozgraniczyć. Wiem to, sama mam problemy z dystansowaniem się.

Joasiu...to takie moje wywody...nie musisz ich brać do siebie.

 

A co u mnie?

Dużo pracuję ostatnio, nadrabiam zaległości. W pracy miałam mały remont. Rodzice-sponsorzy wyremontowali mi w p-lu dwa holle: a parterze i na I piętrze.

Poza tym...mam elektryka, ktory robi prąd w moim nowym, przyszłym lokum, dalej szukam kogoś do zmiany konstrukcji dachu.Opornie to wszystko przebiega bo nie ukrywam,że cena za usługę też jest dla mnie ważna.

Po pracy przychodzę zmęczona, ciągle babram się w budżecie, kalkuluję, przeliczam bo mam nieciekawie z zatrudnieniem-oszczędności w budżecie.

Dzis chcę pojechać do sklepu kupić babci prezent bo jutro idę do niej na urodziny.

W poniedziałek miałam mieć sesję, ale odwołałam i przesunęłam na czwartek z powodu spotkania w cztery oczy z moim pracodawcą.

Mam napięcia, często bolą mnie mięśnie, głowa, zwłaszcza w weekendy. Wczoraj czułam kulę w gardle wieczorem, nienawidzę tego uczucia. Czuję się samotna, osamotniona raczej.

Odrzuciłam słodycze, cukier. Piję zioła.

Fajki i kawa-dalej konsumuję.

Dziękuję Joasiu,że zapytałaś o mnie.

 

Co u Basi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, masz chyba za dużo na głowie... Życie w ciągłym napięciu, bo dom trzeba wyremontować, bo w pracy trzeba wszystko zapiąć na ostatni guzik.. Tutaj wychodzi Twój perfekcjonizm, który jest męczący w cholerę...

Moniko, Ty się tam będziesz wprowadzać z G.?

 

Kasiu, bądź w dobrym nastroju jak najdłużej i mam nadzieję, że na tym obiedzie się nieco wyjaśni... Wiesz, że cały czas trzymam za Ciebie kciuki :!:

 

A ja? Jestem już u M. ze swoimi klamotami. Nie mieszczę się ze wszystkim w swojej szafce, którą zabraliśmy i część łachów mam w torbach. Ale czuję się tu o niebo lepiej... Spędziliśmy cały poprzedni tydzień razem u mnie, zwiedzaliśmy, gotowaliśmy razem, jeździliśmy z kotką do weta... Takie przyziemne sprawy. I żadna będąc z nim mnie nie nużyła...

We wtorek mam rozmowę o pracę. Fajnie by było gdybym ją dostała. Moglibyśmy się za miesiąc już wyprowadzić od współlokatora M. i mieszkać tylko we 2 :)

 

A gdzie Asia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu To fajnie,że idziesz z nim. W pewnym sensie nie wiesz co Cię czeka. Rozumiem Cię.Bo nie wiesz jak się rozwinie i potoczy czas, którego następstwem może coś być, ale niekoniecznie.

Nie możesz obwiniać się gdy to będzie tylko obiad i mile spędzony czas. Ale z drugiej strony, jeśli masz oczekiwania względem W., a on o tym nie wie to jest to trudna sytuacja. Bo ja sama nie powiedziałabym wprost jakie mam zamiary w sferze uczuć w stosunku do niego, będąc na Twoim miejscu. Bo to są ciężkie tematy.Ale weź tez pod uwagę,że moze on nawet nie podejrzewa,że on się Tobie podoba. To może na zakończenie zapytaj czy to ostatnie Wasze wyjście co?Albo...,że nie patrzysz na niego jako na współpracownika, szefa, tylko jak na człowieka ,który sięTobie podoba. Jejku......popuszczają mi moje wyobrażenia o Waszym spotkaniu. Bo chciałabym, naprawdę bym chciała,żebyś poczuła,że komuś na Tobie zależy. Chodzi mi o to,żebyś nie poczuła odrzucenia.

Bo jesli okaże się,że podobasz się mu.....co nie podlega dyskusji, ale on nie wiąże z Tobą przyszłości...no to postaraj się zracjonalizować Kasiu sytuację. On tez po przejściach, ma prawo się obawiać.

A pytanie, czy on Cię lubi i czy mu się podobasz jako kobieta, nie podlega kwestionowaniu....oczywiste jest,że jesteś atrakcyjną, inteligentną kobietą, która wie, czego chce.

Ale cieszę się,że potrafisz Kasiu wprawic się w dobry nastrój marząc, myśląc o nim............

Idź do tego fryzjera, zrób się na bóstwo, zrób sobie paznokcie, makijaż, kup sobie coś ładnego. Maseczka,kąpiel, peeling, balsam do ciała, perfumik.........te zabiegi dodają lepszego samopoczucia. Zresztą...ładnemu niewiele pomoże ;) , ale może dodać takiego ekskluzywnego poczucia,że jest się zadbaną.

Ech....chciałabym Cię ujrzeć przed wyjściem.

Trzymam kciuki w każdym bądź razie...za Ciebie, za Was.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, dziękuję Ci, że tak żywo się tym przejmujesz. Basiu, Ty też.

Ja będę celowała, żeby to wyjście miało miejsce wieczorem, czyli by było raczej kolacją.

A co będzie, co mu powiem, czy dam mu jakiś sygnał, zobaczymy. Ale będę chciała dać mu to do zrozumienia, bo po piewsze, jeśli tego nie zrobię do końca życia będę gdybać, a po drugie jestem pewna, że on nie ma pojęcia o moich uczuciach. Niestety ja potrafię być miła, zabawna i kobieca, gdy na kimś mi nie zależy. Ale gdy na kimś mi zależy, zachowuję się z dystansem, jestem do bólu zasadnicza i zimna.

Jeśli pójdzie nie po mojej myśli, będzie mi bardzo ciężko się uporać i liczę się z tym, że tak będzie. Ale wiem, że bardzo to odchoruję. Niestety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Basiu...czy będę mieszkać z nim? Dam tą szansę G. Żeby zobaczyć jak będzie. Ale wyprowadzka....nie będzie to szybko. Mam rok czasu wg umowy o remont,żeby oddać poddasze jako już zaadoptowane pod zamieszkanie. Potem wykup tego mieszkania. G wiele umie zrobić. Oprócz zmiany konstrukcji dachu i prądu.....dosłownie wszystko, wraz z ociepleniem, skończywszy na projektowaniu wnętrza, wykończeniu. On chce tam dużo zrobić. Chce, jak to podkreśla,żebym zobaczyła jak wiele może, pewnie chce poczuć się doceniony przeze mnie.

To będzie moje mieszkanie, ale oczywiście może się wprowadzić. A co będzie.....to nie wiem. Nie chcę pisać scenariuszy.Czas pokaże.

Nie wiem dlaczego, ale czuję coś w rodzaju,że on liczy na to,że już będziemy razem do końca.......ale ja naprawdę tego nie wiem.

Ostatnio, to daję mu tylko do zrozumienia jak wiele ja mam do powiedzenia na temat swoich oczekiwań. Na temat tego, czego ja oczekuję, czego chcę. Te granice, które stawiam są w moim odczuciu bardzo radykalne i twarde. I mam z tego powodu wyrzuty sumienia...czy mi wolno, czy jak tak mogę, czy to mnie uszczęśliwia. Bo nie widzę tego,że mogę go też krzywdzić.

Na ostatniej sesji terapeutka mi powiedziała,ze sobie nie daję prawa do prawdy, do zaakceptowania tego,że mogę mieć potrzeby, mogę dyktować warunki.Żeby było po mojemu.

Zobaczymy......co z tego wyniknie.

 

Baśko...cieszę się,że jesteś już na miejscu!

 

Kasiu.....z powyższego wywnioskujesz co u mnie i u G. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu...umiesz być miła, cudowna przed kimś, na kim Tobie nie zależy, a chłodem stajesz przed kimś na kim Tobie zależy.

Dwie skrajności i to zaje.iste! Dobrze,że je dostrzegasz. Bo powinno być odwrotnie. No, ale pomijając już fakt,że to taki mechanizm obronny przed .......no właśnie odrzuceniem...to powiem,że boisz się tego w cholerę.Myslisz,że jak poczujesz odrzucenie....to jesteś gówno warta, brzydka, niemądra i mało inteligentna. Znowu budujesz mur wokół siebie, który za kazdym razem jest silniejszy i mocniejszy, trudny do przebicia.

Nie możesz za każdym razem czuć odrzucenia, nie ten tor myślenia Kasiu........

A fakt jest taki,że nie wszystkim możemy i musimy się podobać, nie wszyscy muszą nas lubić. Ważne,żeby lubić siebie.

Tylko jak to zrobić nie?

Rozumiem Cię, tak bardzo Cię rozumiem..........

U mnie jest tak.....jak mam swoje zdanie na jakiś temat,....mówię o tym. Jeśli poczuję,że ktoś się z tego powodu uniósł...to się zaczynam tłumaczyć. A potem....myślę o sobie....Ty idiotko .......i po co się tłumaczysz?

No właśnie......po co? Bo boję się,że mnie ktoś odrzuci, a ja chcę,żeby uchodzić za fajną.

Wczoraj tłumaczyłam się przed koleżanką. I chyba niepotrzebnie. Żałuję,że moim zadośćuczynieniem było wysłanie jej materiałów, które opracowałam.Żeby mnie doceniła, lubiła i myślała,że jestem fajna. Czułam sie winna względem niej w pewnej zawodowej sprawie-temat na sesję.

No....wariactwo istne...............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poryczałam się,a wszystko przez biede.

Dla brata kiełbasa jest,cebula też musi być bo inaczej będzie miał humory.Tylko dla mnie jako wegetarianki nic już nie ma.Głupio mi było się upomnieć bo mama posyłała do sklepu i liczyła pieniądze czy jej straszy.

Rycze znów bo strąciłam kotke z kolan i za bardzo ją popchnełam i uciekła bo się przestraszyła.Nienawidzę siebie!!!!!!!!!!!Zjadłam i chyba pójdę i wyrzygam,tylko będę głodna a nie będę miała już co. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poryczałam się,a wszystko przez biede.

Dla brata kiełbasa jest,cebula też musi być bo inaczej będzie miał humory.Tylko dla mnie jako wegetarianki nic już nie ma.Głupio mi było się upomnieć bo mama posyłała do sklepu i liczyła pieniądze czy jej straszy.

Rycze znów bo strąciłam kotke z kolan i za bardzo ją popchnełam i uciekła bo się przestraszyła.Nienawidzę siebie!!!!!!!!!!!Zjadłam i chyba pójdę i wyrzygam,tylko będę głodna a nie będę miała już co. :why:

 

Nie martw się, kotce nic się nie stało. Powiedz "kici-kici" i jak przyjdzie, pogłaskaj ją, to ważne, żeby wiedziała, że strącenie z kolan to nie była kara za jakiejś jej przewinienie. Z tego, co piszesz wynika, że nie starcza w domu pieniędzy na jedzenie dla Ciebie. To jest niedopuszczalne, żeby dla brata było, bo jest w domu tyranem, a dla Ciebie nie, bo siedzisz cicho. Musisz się postawić. No i na Twoim miejscu poważnie bym pogadała z mamą o tym. Trzymaj się ciepło, Kasiu. :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie lek powoduje u mnie biegunkę to "nerwy" bo dziś nie brałam i znów jak się zdenerwowałam mnie przeczyściło.Mam tego dosyć.Jestem wymęczona,kręci mi się w głowie i dodatkowo mam problemy ze snem bo wstaje 6-7 rano a kiedyś 10-11,od leków które biorę muszę dużo spać inaczej jetem za bardzo zmęczona.Koszmar jak "nerwy" potrafią człowieka męczyć ;((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika, jak czytam to, co piszesz na temat G., wyczuwam w Tobie bardzo duży dystans, wydaje mi się, że nie jesteś pewna, czego właściwie chcesz. Spójrz na przykład na ten zwrot "To jest moje mieszkanie, ale on oczywiście może się wprowadzić". Moniko, czy umiesz nazwać to, co do niego czujesz? Mówisz o oczekiwaniach - czy on je w części spełnia? Czy on mógłby je spełnić, gdybyś mu o nich powiedziała? Takie odnoszę wrażenie, że Wasz związek tkwi w takim jakby zawieszeniu. Może się mylę, ale przyznam Ci, że dużo o tym myślę.

 

Mój uskrzydlony nastrój trochę padł. Odezwał się mój krytyk, który powtarza mi, że jestem idiotką i żeby dać sobie spokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, ja już sama nie wiem dlaczego tak mam, ale jestem cięta zwłaszcza na terapeutów i psychiatrów i to im najbardziej chcę udowodnić, że ich przechytrzę, przejrzę i terapeutyczne gierki, był okres kiedy nawet siedziałam z nosem w internecie na stronach poświęconych różnych nurtom terapii i metodom terapeutycznym, żeby rozgryźć, co terapeutka w danym momencie może na mnie stosować. Nie potrafię się po prostu czemuś poddać wiedząc, że to dla mojego dobra. Niech bodaj źle na tym wyjdę, ale się nie dam. Wczoraj był przełom na terapii... Pierwszy raz odkryłam karty tak po prostu...

Super, że odrzuciłaś słodycze, gratuluję!!! To kolejny krok do zdrowia. :) Jak zwykle dużo pracujesz, ech...

Czy to tylko moje wrażenie czy Ty jakoś nie emanujesz zapałem do wizji wprowadzenia się potem G. do Ciebie..? Bo zauważyłam dokładnie to samo co Kasia. Tak jakbyś mówiła: no jeśli musi to już niech się wprowadzi... Ale nie widać w tym radości...

Kasiu, to idź do fryzjera, kup sobie fajny ciuszek, zrób to dla siebie... I myśl o nadchodzącym spotkaniu z W.!!! :) Daj się ponieść dobremu nastrojowi... Ja też podobnie jak Dziewczyny będę trzymać mocno kciuki za spotkanie. :)

Basiu, jestem, świętowałam dziś urodziny... :oops: Tzn. przyjechał do mnie P. ... A świętowanie skończyło się tak, że jak pojechał to musiałam wziąć nóż i potraktować nim palec. :oops: Za duże napięcie mam w uczuciach, totalny mętlik.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×