Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

moyraa, ja też trzymam kciuki.

Zaczynam pracę nad własnym ciałem, to znaczy - zaczynam ćwiczyć.

Mam nadzieję, że pójdzie dobrze, ale mnie nie wciągnie totalnie.

Pożyjemy zobaczymy.

 

-- 19 sty 2013, 19:39 --

 

Wystraszyłam się.

10 minut kręcenia hula-hopem i moje ciało odmawia współpracy.

Początki zawsze są trudne, wiem, ale rozczarowałam się sobą.

Poza tym, dziś na "kolację" były frytki.

Najadłam się, rozbolał mnie żołądek (norma :roll:) i... nagle poczułam, ze to za dużo.

Pojawił się lęk, że przytyłam już i tak, że powinnam się ograniczyć, zwrócić to wszystko.

Byłam tak zdesperowana, że pytałam nawet K, czy nie czas wyjść z psami.

Niestety nie był, więc K został w domu.

Gdyby nie to, te frytki dawno wylądowałyby w kiblu :(

Próbuję sobie tłumaczyć, że muszę być zdrowa i silna, że waga się nie liczy, że mam rodzinę, psy, że chcemy mieć dziecko. Dupa.

Lęk trochę minął, ale martwi mnie to.

Martwi mnie, że wróciło, a skoro była pierwsza myśl, będą następne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Snejana, staram się jeść i udawać przed rodziną, że wracam do normalności. Niestety po kryjomu nadal zdarza mi się przeczyszczać, mimo tego, że doszłam do wniosku, że jestem za chuda. Myślałam, że to oznaka tego, że wracam do zdrowia. Jednak chyba myliłam się... Czułaś się kiedyś podobnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

freya, moja rodzina uważa, że ja już nie mam żadnych problemów z ed, bo mam wagę w normie. Czuję sie źle, ostatnio mam coraz wieksze wyrzuty sumienia i budzę się z myślą "nic dzisiaj nie jem" przeważnie silna wola puszcza mi pod wieczór. Zaczeło wszystko wracać razem ze stresem na studiach. Ostatnio kupilam sobie tabletki odchudzające... nie wzielam jeszcze ani jednej, ale czuje, ze w koncu miarka sie przebierzę i zacznę brać. Fuck. Nie chce żeby rodzice wiedzieli, tak sie cieszyli, ze sobie z tym poradzilam w troche ponad pół roku i tyle było gadania jako to jestem dzielna i nie boje sie znowu ich zawieść.

Jeżeli myślisz, ze jestes za chuda to zdecydowanie oznaka wracania do zdrowia, po prostu wracanie do zdrowia też ma swoje wzloty i upadki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Snejana, znam to uczucie kiedy rodzice uważają Cię za rozsądna osobę, która przecież nie będzie kolejny raz zaczynać się głodzić. Tak myślę sobie, że powinnaś wyrzucić te tabletki odchudzające, bo przyjdzie chwila słabości i weźmiesz. Jak długo chodziłaś na psychoterapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa, Kinky Kylie, dziękuję :D.

Wczoraj było dobrze. Na imprezie jakoś nawet nie myślałam o jedzeniu. Nie było to specjalnie trudne. Może dlatego, bo nie czułam się osamotniona i szarą myszką. Wręcz przeciwnie. Zwykle jedzenie idzie na takich imprezach w ruch, kiedy czuję się pominięta, nie koncentruję się na rozmowie i jestem daleka od bycia w centrum uwagi :roll: .

 

chojrakowa, nie daj się demonom niszczącym życie. Czasem doszczętnie je rujnują. Sama najlepiej wiesz ;). Masz szansę, aby wszelkimi siłami powstrzymać to. Dopóki nie jesteś zatopiona. Ale wiem jakie to trudne... Umysł się zamyka, jest się zamkniętym w klatce i trudno przeskoczyć ten mur... Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dałam wczoraj radę.

Myślę o ćwiczeniach, muszę po prostu wziąć się za robotę.

Obiecałam sobie, że jak zrobię sobie ładny umięśniony brzuszek to zrobię kolczyk w dolnej części pępka.

Zjadłam dwa pączki na śniadanie, ale co tam.

 

Dziewczyny, trzymam za was kciuki kochane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

U mnie tez wróciło, boję się . Dwa albo 3 incydenty obżarstwa,a przez rok trzymałam się. Nie wiem może z terapią jest to związane na którą uczęszczam od dokładnie roku,wyłoniły się różne problemy w trakcie terapii czuję że kontrola jedzenia wymyka mi się,moja terapeutka olewa ten problem z jedzeniem,a to nasila mój lęk.Każdy dzień to walka żeby jeść normalnie. Ważę 51 kg ,wzrost 168,niby ok,ale miałam już uwagi że anorektyczka.

Jest ciężko nikt nie rozumie tego problemu jak sam nie doświadczył.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

freya, chodziłam pół roku, przestałam jakoś w sierpniu czy we wrześniu zeszlego roku, już nie pamiętam.

chojrakowa, Też ćwiczyłam, ostatnio przestałam, ale myślę, żeby na wiosnę znów zacząć. Zdecydowanie baw się w to, bo nic tak nie poprawia samopoczucia :D

biedronka123, może czas by pomyśleć o zmianie terapeutki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak masz rację Snejana zastanawiam się nad zmianą,ale to nie taka prosta decyzja. Tą terapeutkę dostałam można powiedzieć z przydziału NFZ,po wcześniejszej diagnozie psychiatry. Od początku mi nie leżała i już na początku mi powiedziała że w kwestii jedzenia to mi nie pomoże,więc można powiedzieć że uczciwa była :? Ale chodziłam na terapię bo przy tym niezła deprechę miałam i tu myślę że wychodzę na prostą,tu mi pomogła. A problem z jedzeniem jest i nasila się ostatnio, eeeeh brak sił :(

 

-- 20 sty 2013, 19:09 --

 

Cieszę się dziewczyny że nie jestem sama. 3 majcie się cieplutko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

biedronka123, a chodzisz jeszcze do psychiatry? może trzeba zaznaczyć, że potrzebujesz pomocy w kwestii jedzenia. To nic nie zmiania jeżeli ona pomaga Ci tylko w depresji -bo możliwe,ze depresja bierze się od problemów z jedzeniem, wiec do niczego to nie prowadzi.

Też się trzymaj :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kryzysy wszędzie :(

Ja nienawidzę swoich myśli.

Siostra chłopaka ostatnio nic nie je, mówi że "nie umie" ja jej mówie jakie to ważne, że musi jeść, a w głowie tylko "ale jej zazdroszcze, chciałabym nie być głodna, chciałabym nie umieć jeść. Od jutra muszę przestać jeść to będzie lepiej" i w koło takie myśli. I tak ciężko się ich pozbyć, tak ciężko się ze sobą pogodzić :(...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Snejana, i siostra i chłopak... niejadki jakich mało, a mi się tylko marzy :(...

 

achhh, nienawidzę takiego stanu. Kiedy chciałoby się uciec, chciałoby się zniknąć...

 

chojrakowa, wczoraj było 10, to 20 powinno być sukcesem, co? :)

Ja planuję ćwiczenia, ale obecnie przez sesję, jestem w takim stanie, że ledwo na pociąg dochodzę i na uczelnie trafiam, a cała reszta to masakra

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Helvetti, ale to jest racja.. Jesteś świadoma problemu, wiesz co się dzieje, wiesz co Cię niszczy - możesz mieć na to wpływ. Musisz tylko chcieć, niewiele więcej... I to nie jest czyste ocenianie. Większość z nas też "tam" była, w takim punkcie i pewnie nie jedna żałuje, że nie miała kogoś kto by jej powiedział jak bardzo to złe, jak to zupełnie nie prowadzi do nikąd a tylko sprawia że życie jest codzienną walką i udręką...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łatwo oceniać, kiedy nie jest się obok, i nie widzi się na żywo, tylko czyta w internecie.

 

Jeżeli uważasz, że łatwo mi było to napisać, i że jest to zimna, niesprawiedliwa ocena - proszę bardzo, ja nie mam nic do dodania i mogę nie odpowiadać na Twoje posty.

Rzygać mi się chce, nienawidzę, kiedy odpycha się pomocną dłoń, szczególnie, kiedy ta dłoń należy do mnie :roll::evil:

 

Ja dzisiaj nie ćwiczyłam wcale, a moje żywienie mieści się w granicach, które wyznacza cola-papierosy kawa-cappucino- papierosy - kanapki z czekoladą - herbata - papierosy...

:-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio gdzieś przeczytałam

"Nie warto dążyć do perfekcji...Do celu, który tak naprawdę prowadzi do nikąd...". I to jest cała prawda. Prosto ujęte.

 

Ostatnio coraz częściej stwierdzam, że podobają mi się kobiety o pełniejszych kształtach. Wcale nie chude - np. Marilyn Monroe, Scarlett Johansson. Będę sobie o tym przypominać w chwilach słabości. I powtarzać sobie, że "jestem szczupła i będę szczupła". Może przestanę się bać jedzenia, traktować je jak wroga i rzeczywiście wymażę to poczucie, że tu i ówdzie jest mnie za dużo, bo to niekończąca się opowieść. Mam nadzieję, że nie pozwolę znowu dać się samej sobie zwariować, bo przecież powinnam być temu jedzeniu wdzięczna, że ono jest. W końcu dzięki niemu żyję...

Gorzej, jeśli znowu pojawi się beznadzieja i chęci autodestrukcyjne. Albo w zamian za to pojawi się okaleczanie (narazie też się pojawia w niektórych chwilach, ale jak już, to zadaję sobie ból tak, aby nie było śladów... potem zostaną na całe życie). Żeby to wszystko było takie proste. Ale może nie wpadłam jeszcze w bagno aż tak mocno i uda mi się wyjść na prostą. Tylko nie wiem jak nauczyć się łapać w chwili, kiedy znowu TO się pojawia, chęć obżarstwa, i nie spadać. Nigdy nie kończy się na jednym dniu i znowu zaczyna się wszystko koncentrować na jedzeniu.

Tak, tak. Teraz jestem pełna wiary i nadziei, a nie wiem co będzie za godzinę, czy też jutro. Ale oby było dobrze. Przez ostatnie trzy dni dobrze się spisałam, a po wczorajszych dwóch kawałkach pizzy nawet nie miałam wyrzutów sumienia. Grunt to umiar i pohamowanie się, nie jeść na zapas - nawet na imprezie. Nigdy nie kończy się to obojętnie i muszę to sobie wbić do głowy. Może kiedyś będę mogła zaszaleć od czasu do czasu, ale nie czas na takie eksperymenty.

Uff. To się wygadałam :mrgreen: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×