Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie o to chodzi ;). Ja dzisiaj miałem myśl, że moge zabić swojego przyjaciela bo miałem nóż obok akurat jednak próbowały u mnie wywołać lęk nie czyny lecz konsekwencje, że będe musiał uciekać, że moje życie mi ucieknie, łapiąc kontrę pomyślałem o poście tutaj na tym forum, który mówił, że myśli nerwicowe są myślami zupełnie do nas przeciwnymi i to mnie uspokoiło ;)

a czy Ty bierzesz jakieś leki czy radzisz sobie bez nich? czytając Twoje posty na prawdę można uwierzyć że można z tego wyjść :)

moja nn zaczęla się bez jakiegoś traumatycznego wydarzenia, słyszałam że przewlekły stres powoduje odkładanie w organiżmie jakiejś substancji kortyzol... czy jakoś tak i jej już nie można się pozbyć i to ona powoduje nieprawidłowe działanie neuroprzekaźników..... tak to wygląda u mnie i dlatego myśle że bede musiała na lekach jechać do końca życia. Moje odstawianie nie powiodło się, teraz wróciłam do 1/4 tabletki codziennie i powoli bedę zwiększać dawkę przynajmniej do 0,5tabletki dziennie. Szkoda że nie ma badań które mogłby stwierdzić powód neriwcy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rindpvp,

A ty sie nie boisz, kazdy sie boi , tylko trzeba sobie radzic z tym w zarodku, wyjść z tego sie nie da, ale można to tak zminimalizowac nawet bez leków zeby zyci normalnie i doprowadzić sie do satu gdy przez dłuzsze okresy czasu ma sie spokój i tyle a jak cos doopada to odrazu robic z tym porządek, zeby sie nie rozwinęło fdo stanu w, którym nie da sie zyc, chocoaz sa okresy gdy mniejszego i wiekszego nasilenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem kto powiedział Ci, że z tego nie da się wyjść, może jesteś zniszczona walką z tym a może nic z tym nie robiłaś, miałaś inne podejście niz mam ja, też się boje ale w jednym przypadku, w nocy. Jeżeli tego nie zwalcze to pozwole nerwicy przejść dalej, pokonałem już lęk np. w dzień i on nie wraca więc można to pokonać w 100% a potem nawet o tym w dalszym życiu zapomnieć. Często jak pisze do kogoś to patrze ile ma np. postów, masz 3.3 tys. postów co oznacza że siedzisz tu codziennie i czytasz różne wątki sama sie przy tym nakręcając, tak z tego nie wyjdziesz, aczkolwiek gratuluje aktywności :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@dune - wiem o co Ci chodzi z tym uśmierceniem matki...też miałam takie myśli! Koszmar!!! Za każdym razem gdy o tym pomyślałam, to potem ryczałam pół dnia :S na szczęście samo przeszło i dzisiaj już takich myśli nie miewam.

 

-- 01 gru 2011, 23:12 --

 

@ Rindpvp - ja stawiłam czoła swoim lękom. Już praktycznie ich nie mam... tzn. pojawiają sie czasami gdy jestem bardzo zdenerwowana, albo przed zaśnięciem, ale też w takich momentach staram się myśleć o czymś innym. Czasami się to udaje, a czasami nie :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Postanowilam napisac tu na forum i opisac troche moje problemy. Dodam, ze po wielu latach zmagania sie z tym wszystkim odwazylam sie na wizyte u psychoterapeuty, czekam na termin (mieszkam za granica i ciezko bylo sie dostac do jakiegos polskiego lekarza) Mam mieszane uczucia, bo nigdy nikomu nie opowiadalam o tych moich lekach, stanach depresyjnych, myslach samobojczych i natrectwach. Nawet nie wiem ile to lat juz trwa, zaczelo sie od takich blachych rzeczy jak podczas chodzenia po chodniku, uwazanie aby nie nadepnac na linie, na przejsciu dla pieszych to samo, dotykanie niektorych rzeczy bo myslalam ze jak tego nie zrobie to cos zlego sie stanie. Te akurat minely, ale doszly z czasem inne, bardziej irytujace.. Teraz norma jest ze prawie kazde zdanie ktore uslysze, wypowiem lub pomysle literuje w glowie, licze ile ma liter cala wypowiedz i oczywiscie kazda wypowiedz musi miec parzysta liczbe liter, jak tak nie jest to dodaje do niej jakies slowo tak aby razem dawala parzysta liczbe liter. Czesto mysle o takich rzeczach jak smierc moich bliskich, nawet mam caly scenariusz w glowie, chociaz tak naprawde nie chce o tym myslec, to jest silniejesze ode mnie. Czesto tez drapie sie po glowie, wydaje mi sie ze mam straszny lupiez i tak potrafie sie drapac caly czas, albo pocierac dlonie bo wydaje mi sie ze sa brudne i tak pocieram je az do bolu. Jedna z bardziej denerwujacych rzeczy jest tez drzenie glowy, rak. To sie zdarza chociazby u fryzjera przy podcinaniu wlosow, nagle glowa im sie trzesie i nei umiem tego zatrzymac, to trwa kilka sekund. Czasem podczas rozmowy z kim, boje sie przez to nawet umowic z kims na drinka, nie potrafie normalnie uniesc kieliszka, czasem nawet podczas jedzenia sprawia to problem, boje sie ze zacznie mi sie trzesc reka i wszystko mi poleci. Mam juz dosc. Wszystko mnie irytuje, nie potrafie rozmawia normalnie z ludzmi, reaguje agresywnie na kazdy komentarz, kazda porade, cokolwiek pozytywnego, nic co kiedys mnie bawilo, teraz nie wywoluje u mnie nawet usmiechu. UDaje przed kazdym, ze jest ok kiedy w ogole nie jest. Mam niska samoocene. Kiedys kiedy jeszcze chodzilam do gimnazjum, mama zapisala mine do psychologa na badania moich mozliwosci bo mialam problemy w szkole, nie potrafilam odpowiadac na pytania nauczycieli, choc znalam odpowiedzi, kiedy bylam proszona o wygloszenie czegos przed klasa to mowilam ze jestem nieprzygotowana, bo tak strasznie balam sie upokorzenia, tego ze cos zle powiem. Do dzis mam problemy nawet z wyjsciem z domu. Kiedys bylo tak tak nasilone ze z domu wychodzilam do sklepu tylko wieczorami, zaraz przed zamknieciem wszystkich sklepow, bo myslalam ze ludzie patrza na mnie i krytykuja moj ubior, to jak chodze, jak wygladaja moje wlosy, myslalam ze na te chwile caly swiat skupia sie na mnie, ze beda mowic ze np znow mam na sobie te same spodnie ktore mialam w zeszlym tygodniu. Czasem na klatce schodowej wracalam sie do domu zeby zmienic np bluzke bo myslalam ze za bardzo sie wyglupilam ubierajac czerwona zamiast czarnej i kazdy bedzie sie na mnie dziwnie patrzyl. Rozpisalam sie strasznie i bardzo chaotycznie to wszystko napisalam, ale jest tego tak duzo i mialam straszna potrzebe wyrzucenia tego z siebie. Czasem mysle, ze zwariuje, ostatnio gdy coraz czesciej myslalam o tym, ze np samochod mnie potraci, ze dach mi sie w sklepie zawali na glowe, to ta mysl mnie nawet uspokajala, bo myslalam o tym, ze sa ludzie ktorzy beda za mna tesknic, a to glupie przeciez.

Tak wiec tyle ode mnie... Bede wdzieczna za kazda odpowiedz. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do monsterro wbij sobie do dzialu o orientacji tam napewno znajdziesz troszeczke odpowiedzi na swoje pytania

 

-- 02 gru 2011, 18:07 --

 

ja tez mam fobie spoleczna depresje 3 proby samobojcze za soba el dzisiaj mam zajebisty dzien i chce isc do kolezanki :) w wiadomym cleu mam troszeczke strchu ale czuje ze jak dotkne jej pupki to chyba dojde :> pamietam jak ostatnio jej dotknolem mhmhm :> a jak to pisze to az mi sam stoi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, wg mnie jak na to patrze to masz w miare zaawansowaną nerwicę natręctw, nie jestem lekarzem - wiadomo ale patrząc na to co masz czyli drżenie rąk, drżenie głowy jakiekolwiek drżenie mięśni to oznaka nerwicy + braku magnezu najprawdopodobniej. Nienajlepiej zrobiłaś bo nie poszłaś od razu do psychologa więc czeka Cie jeszcze troszkę walki z tym ale to zależy i tak od cech osobowości i indywidualnych cech osoby chorej ;). Czytając o tym że bałaś się wystąpić publicznie - masz fobie społeczną, która jak czytałem na forum też może powodować nerwicę ale to do psychiatry / psychologa raczej trzeba się zwrócić, co do drapania się po głowie z powodu myśli, czy pocierania rąk bo są brudne - nie mam pojęcia, nie potrafie Ci określić jako osoba która nic o tym nie wie czy to nerwica natręctw czy urojenia natomiast wiedz że nie masz się czym przejmować, pamiętaj, że nerwica natręctw sprowadzi na Ciebie różnorakie myśli bo poprostu taka jest choroba, nie wiem, bedziesz myślała, że zaraz zwariujesz (nic się nie stanie bo to tylko myśl tak naprawdę), będziesz myślała, że ktoś umrze z twojego powodu że nie zrobisz czegoś jedno po drugim, nic się nie stanie jednak na tym polegają te zaburzenia czy choroba (sam już nie wiem :P ). Polecam walczyć z tym wszystkim ale to usłyszysz od psychologa, natomiast nie polecam żadnych leków bo uspokoją, zaleczą Cię tylko na chwile :) Tak naprawdę to wszystko co opisujesz to wykapana nerwica natręctw :) Życzę powodzenia i żałuje że tak długo czekałaś na leczenie, pamiętaj walcz ze sobą!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rindpvp

Dziekuje za odpowiedz! :)

Tez zaluje, ze wczesniej sie z tym nie wybralam do lekarza, ale lepiej pozno niz wcale! :)

Co do lekow, tez wolalabym ich raczej nie stosowac, ale czasem mysle, ze moze to i bylby dobry pomysl, zebym sie troche uspokoila, bo sa dni kiedy prawie caly dzien serce bije mi jak oszalale, nie moge sie na niczym skupic i mam wrazenie ze juz, zaraz za moment cos sie wydarzy, to czasem trwa kilka dni, wtedy jestem calkiem nieobecna, slysze ze ludzie do mnie mowia, ale tak naprawde dociera do mnie tylko ruch ich ust a nie to co mi przekazuja i w ten sposob wynikaja z tego calkiem nieprzyjemne sytuacje, czy to w pracy czy w domu. Ludzie mysla ze najnormalniej w swiecie mam gdzies to co do mnie mowia, a tak nie jest, ja poprostu w tej chwili mam natlok mysli z ktorymi sobie nie radze i nie jestem w stanie poswiecic jakiejkolwiek uwagi ludziom wokol mnie. uff... moglabym tak pisac i pisac. Ale nie bede zanudzac. Czekam z niecierpliwoscia na wizyte u lekarza bo oprocz tego mam straszne hustawki nastroju, ze skrajnosci w skrajnosc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co wy mówicie, z nerwicy można wyjść i główną przyczyną jest psychika a nie neuroprzekaźnictwo..... ono jest wtórne.... emocje mogą powodować zaburzone neuroprzekaźnictwo.... tylko i wyłącznie psychoterapią leczy się nerwicę i to jest praktyka przyjęta na całym świecie.. moja psychoterapeutka twierdzi, że każdy kto nad sobą pracuje wyleczy się z tego... i że objawy są zbawieniem bo pokazują nam, że coś jest nie tak w naszym życiu/postępowaniu... i ze praktycznie wszyscy jej pacjenci wychodzą z tego i mówią, że dziękują Bogu, że im się to przytrafiło bo teraz są szczęśliwymi ludźmi i nie mogliby dłużej żyć tak jak przed wystąpieniem nerwicy.... kiedyś nawet odtworzyła mi nagranie kobiety z ostatniej sesji, na której mówiła dosłownie to samo... i przy intensywnej pracy udało się jej wyleczyć w rok

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a i jeszcze jedna rzecz.... zabrzmi to może brutalnie, ale kiedyś rozmawiałem z moja terapeutką na temat osób z forum, które twierdzą, że psychoterapia na nich nie działa itp. itd. bardzo krótko to podsumowała, cyt. "A czy ktoś ich kiedyś zapytał na co im ta depresja/ nerwica" prawda jest taka, że w większości przypadków to nam do czegoś służy.. przykład, pacjentka mojej psychoterapeutki, której depresja była potrzebna, żeby nie opuścić samotnej matki, bo odczuwała obowiązek zajmowania się nią po śmierci ocja, kosztem własnego prywatnego życia... mnie np. nerwica była potrzebna po to, żeby uniknąć pewnych konsekwencji... oczywiście to nie są procesy intencjonalne, świadome... to taka ucieczka małego dzieciaczka pod spódnicę mamusi (to przenośnia), dlatego to co mówi moja psychoterapeutka ma sens- psychoterapia kończy się, gdy mijają objawy- objawy mijają, gdy dojrzewamy (oczywiście psychicznie)i temu ma służyć psychoterapia... dlatego to nieraz długo trwa.. ciężko liczyć, że uda się zmienić elementy naszej osobowości, które pielęgnowaliśmy długimi latami, w ciągu kilku sesji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piotrekd04, Moja terapeutka też tak mówi.

Myślę, że to, czy ktoś zdecyduje się na terapię czy nie , jest to jego wybór. Do terapii trzeba dojrzeć.

Bo to ciężki kawal chleba, żeby zderzyć z prawdą o sobie, o rodzinie, w której wychowaliśmy się.

Ja już mam etap szoku za sobą. Półtorej roku nie widziałam efektów, a pierwszy rok terapii......nie jestem w stanie tego opisać....miałam zaostrzone objawy, wrażenie, że nic nie pomaga. Przełom nastąpił po półtorej roku, teraz idę na terapię w innym nastawieniu...żeby uporządkować myśli, przedyskutować wybory, wywnioskować wspólnie czym były spowodowane i dlaczego. To taki samorozwój. No i w dalszym ciągu praca nad sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Powiem krótko.

Miałem przerażająco mroczne natrętctwa myśli.

Ściśle związane z aresztem, momentem aresztowania, czekającą mnie rozprawą i wyrokiem.Oraz związane z tym co wtedy zrobię.

Nie mogę opisać tego szczegółowo.Bo zawiną mnie jeszcze przed rozprawą....

Jakieś 10 zapętlonych , trwających może z 15-30 sekund myśli i realistycznych wizualizacji . Bardzo dużo przemocy i krwi.

Taki zapętlony zestaw trwał w sumie 2-3 minuty. I znów powtórka. Znów powtarzający się ten sam obłędny film jako projekcja natrętnych myśli.Całymi miesiącami.kilkanaście godzin na dobę przez przerwy.

Dostałem obłędu od tego. O mało nie przeszedłem na "mroczną stronę "

Niektórym się wtedy oberwalo ode mnie na forum i nie tylko.

I wiecie co?

Psychoterapia, w ktorą nie wierzyłem i ktorą publicznie gardziłem , w końcu jakimś cudem przerwala ten szaleńczy krąg.

Niespodziewanie wiatr rozwiał burzowe chmury i odzyskałem kontrolę nad swoimi myślami.

O sprawie i całej otoczce myślę TYLKO WTEDY KIEDY MAM NA TO OCHOTĘ.

Zajebi.ste uczucie

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I wiecie co?

Psychoterapia, w ktorą nie wierzyłem i ktorą publicznie gardziłem , w końcu jakimś cudem przerwala ten szaleńczy krąg.

Niespodziewanie wiatr rozwiał burzowe chmury i odzyskałem kontrolę nad swoimi myślami.

O sprawie i całej otoczce myślę TYLKO WTEDY KIEDY MAM NA TO OCHOTĘ.

Zajebi.ste uczucie

I bardzo dobrze.

Z doświadczenia wiem, że zwykłe myślenie natrętne to jedno, a myślenie w koło o tym samym w sytuacjach ekstremalnych, w której ty się znajdowałeś w tamtym czasie to drugie. Zwyczajnie instynkt przetrwania uruchamia się, gdy człowiek czuje, że jeśli dana sytuacja wystąpi to sobie nie poradzi. Organizm i psyche dzięki psychoterapii się rozluźniły więc przyszła z tym trzeźwość myślenia i wyciszenie natrętnych myśli. Tak to widzę.

I chyba rozluźnienie ciała jest tu kluczową sprawą, mi trzeźwość wraca gdy jestem fizycznie rozluźniony, co przychodzi mi z wielkim trudem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zeby zachorować na nerwice trzeba mieć podatnosc. PRzede wszystkim niski próg lękowy...co ewidentnie związane jest już z wadliwą budową mózgu.

 

Podobnie rzecz ma sie z przeżywaniem negatywnych uczuć, za to tez jest odpowiedzialne nieprawidlowe funkcjonowanie czesci mozgu (prawego badz lewego płata, zapomnialem ktorego).

 

 

Mozg jest bardzo skomplikowany i jest ścisle powiazany z umyslem i osobowoscia. On odpowiada za próg lęku, za przezywanie emocji, za to czy sie czymś przejmujemy, czy o czyms myslimy itp itd.

 

Terapia jest skuteczna, nawet bardzo skuteczna w przypadku zaburzeń nerwicowych. To prawda.

 

NN natomiast to zupełnie inna liga. Tutaj mózg ma juz poważne defekty i wszędzie pelno jest informacji na ten temat.

 

Mozna sie spierać co bylo pierwsze, czy nasze nasze negatywne mysli powoduja zmiane biochemii czy biochemia wywoluje takie a nie inne stany...

 

Prawda jest taka, ze sa to naczynia połączone...np ktos spowodu nadmiernej aktywnosc danej czesci mozgu bardzo mocno przezywa dane negatywne emocje i pod wplywem tychze dochodzi jeszcze dodatkowo do zachwiania poziomu roznych neuroprzekaznikow...i koło sie zapętla..Moze tez byc inaczej , kombinacji moze być wiele. Wspólnym mianownikiem dla tego jest fakt, ze na poziom neuroprzekaznikow ma zarówno wpływ genetyczna budowa mózgu jak i nawyki myślowe.

 

Są to niezwykle złozone sprawy, ale dobrzy psychiatrzy maja naprawde spora wiedzę na ten temat.

 

Generalnie jedną z kluczowych przyczyn wszelkich nerwic i depresji jest niski próg lękowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mozna sie spierać co bylo pierwsze, czy nasze nasze negatywne mysli powoduja zmiane biochemii czy biochemia wywoluje takie a nie inne stany...
A prawda absolutna jest taka, że przyroda nie uznaje próżni i dlatego występują w naturze obydwa przypadki. Jednym rozregulowała się biochemia, innym zaczęło się od myśli.
Generalnie jedną z kluczowych przyczyn wszelkich nerwic i depresji jest niski próg lękowy.
Fakt, z doświadczenia wiem, że niski próg lęku, to może być zwykły przypadek nieumiejętnego radzenia sobie z sytuacjami stresowymi, po prostu mechaniczny błąd, z którego osoba sobie nie zdaje sprawy. Reaguje tak, a mogłaby bez problemu reagować inaczej, tylko jak ma x lat to jeszcze tego nie wie, a po kilku latach to staje się chronicznym problemem, jak uzależnienie od alkoholu, nie umie już przestać inaczej, musi się zmuszać do zmiany reakcji, musi najpierw widzieć, że może i jak to zrobić. Czyli jednak choć kiedyś byłem zagorzałym wrogiem, dziś przyznaję, że behawioryzm, to nie taka znowu głupota.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zeby zachorować na nerwice trzeba mieć podatnosc. PRzede wszystkim niski próg lękowy...co ewidentnie związane jest już z wadliwą budową mózgu.

 

Wadliwą budowę mózgu? A przepraszam co to do końca znaczy? Założe się, że gdyby nie dzieciństwo nerwicy bym nie miał i wadliwej budowy 0.o mózgu też nie... MRI robiłem wszystko ok, chcialbym żebyś to wyjaśnił :). Od nerwicy lękowej przyszła mi nerwica natręctw myślowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rindpvp, Kiedys sie tym interesowalem, ale teraz juz zapomnialem co dokladnie jest zmienione...

 

A po drugie wyniki badan naukowcow opieraja sie raczej na sekcjach ludzi chorych umyslowo oraz na metodzie SPECT.

 

Natomiast moze źle sie wyraziłem deficyty w budowie mozgu wystepuja glownie u osob chorych na ciezkie stany psychotyczne.

 

Natomiast za niski próg lękowy , nadmierne przezywanie negatywnych emocji, po prostu za szeroko rozumiany neurotyzm, ktory potocznie moze być określany jako "słaba psychika" odpowiadaja głównie nadmierna bądź wprost przeciwnie niedostateczna aktywność danych częsci mozgu.

 

Teoretycznie jest mozliwe, wiec wzmocnienie psychiki za pomocą farmakologii, ale co oczywiste sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana..niz 4 glupie neuroprzekazniki (serotonina, noraadrenalina, dopamina, acetylocholina (?) )...

 

To i tak cud, ze az 50-60 % dobrze reaguje na SSRI. Bo zeby zrobić z chwiejnego emocjonalnie neurotyka osobę przecietnie mocna psychicznie trzeba by oddzialywac na mozg w o wiele bardziej złozony sposob.

 

Jak Cie to interesuje idz sobie do jakiejs biblioteki akademickiej i poczytaj najnowsze podreczniki, oczywiscie nie te z lat 90-tych.

 

Nowe generacje lekow beda dostepne za okolo 5-15 lat.

 

Obecnie w drugiej i trzeciej fazie testow jest ponad 20 lekow antydepresyjnych (wiekszosc o odmiennych mechanizmach dzialania od obecnych).

 

A NN to juz w ogole jest masakra...

 

Kazda inna nerwice to pikuś przy NN. Bo przy NN oprocz "normlanych" objawow nerwicy dochodzi objaw niepanowania nad swoimi myślami a nawet płytkiej psychozy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę jednak, że zmiany mózgowe mają raczej wpływ na inne jak sam powiedziałeś Psychozy, na schizofrenie nie na nerwicę, nerwica jest to raczej chęć wpłynięcia organizmu na dotychczasowe postępowanie jednostki. Z twojego postu wynika że nerwica bez leków jest nieobliczalna ALBO nie mówisz o nerwicy tylko o innych chorobach psychicznych ;). Natomiast nie wyolbrzymiałbym zaburzeń psychicznych zwanych nerwicą natrętnych myśli, mozliwe że rzeczywiście jest to najgorsza z możliwych nerwic, jednak nie są to najgorsze z możliwych zaburzeń psychicznych, więc nazwanie tego masakrą może tylko pogrążyc chorych ;). Podtrzymuje, że z tego da się wyjść bez leków, jeśli chodzi o depresje to masz rację, nie wiem natomiast co do neuroleptyków, co to ma wspólnego z nerwicą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety jestes w błedzie.

 

Przy NN maja juz miejsce powazne nieprawidlowosci jezeli chodzi o aktywnosc mozgu.

 

Np czesc mozgu odpowiedzialna za niwelowanie nieistotnych informacji lub mysli o ktorych chcemy przestać myslec jest zaburzona. Tzn sygnał nerwowy ulega zapętleniu i zamiast zniknać wraca z powrotem i tak w kółkto i dlatego jednym z powazniejszych objawow NN jest takie zapętlenie kiedy nie mozna o czyms przestać myśleć bez względu na wole.

 

Dodatkowo osoby z NN sa narazone na wystapienie tzw gonitwy mysli i psychoz o wiele bardziej niz inni ludzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No super tylko zobacz, że to są tak zwane koła nerwicowe ;) I może dlatego nerwica jest zaburzeniem, a nie chorobą. Zaburzeniem pojawiającym się na skutek stresu. Na dodatek, nie jest tak jak mówisz, można przestać o tym myśleć jednak nie zmienia to faktu że za dobe też o tym pomyślisz. Słyszałeś kiedyś o eksperymencie z niebieskim słoniem? Może wydawać się głupie jednak mysli natrętne to koło nerwicowe zaraz je opiszę: 1: Pojawia się myśl która Cie przeraża, organizm nie chce się jej bać więc stara się ją wyprzeć z umysłu, jednak niestety umysł wypierający złe myśli pragnie do nich powrócić by przypomnieć sobie co mu tak naprawdę zagraża i ubezpieczyć się (derealizacja) od tego co może się stać (np. zabicie własnej matki).

 

Np czesc mozgu odpowiedzialna za niwelowanie nieistotnych informacji lub mysli o ktorych chcemy przestać myslec jest zaburzona

 

W takim razie dlaczego terapeuci odradzają leków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę jednak, że zmiany mózgowe mają raczej wpływ na inne jak sam powiedziałeś Psychozy, na schizofrenie nie na nerwicę, nerwica jest to raczej chęć wpłynięcia organizmu na dotychczasowe postępowanie jednostki. Z twojego postu wynika że nerwica bez leków jest nieobliczalna ALBO nie mówisz o nerwicy tylko o innych chorobach psychicznych ;). Natomiast nie wyolbrzymiałbym zaburzeń psychicznych zwanych nerwicą natrętnych myśli, mozliwe że rzeczywiście jest to najgorsza z możliwych nerwic, jednak nie są to najgorsze z możliwych zaburzeń psychicznych, więc nazwanie tego masakrą może tylko pogrążyc chorych ;). Podtrzymuje, że z tego da się wyjść bez leków, jeśli chodzi o depresje to masz rację, nie wiem natomiast co do neuroleptyków, co to ma wspólnego z nerwicą?

 

 

 

Witam,

 

choruję na nerwicę natrętnych myśli od kwietnia tego roku. Jako osoba chora z pełną świadomością uważam, że jest to bardzo ciężka choroba i wypowiadanie się, że to jest czy nie jest masakra jest każdego indywidualną sprawą. Ja miałam tak silne objawy, że musiałam brać leki, choć nie pomogły mi w 100% to na pewno przywróciły możliwość funkcjonowania i życia. Każdy kto miał silne objawy sam zresztą wie jak to jest kiedy myślisz, że kogoś zabijesz, zgwałcisz własne dziecko, bluźnisz w myślach na wszystkich ludzi i dużo by jeszcze pisać.... i nie wiesz sam kim jesteś. Kwestia jeszcze jak długo te objawy dają nam w kość. Ja w wyniku natręctw dostałam depresji, brałam sam lek SSRI ale nie pomagał i biorę do tego najmniejszą dawkę neuroleptyku, który stosuję się w leczeniu nerwicy i depresji aby wzmocnić działanie leku SSRI. Życzę wszystkim dużo zdrowia!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×