Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co trzyma was przy życiu?


TheGrengolada

Rekomendowane odpowiedzi

Ciekawy temat :)

 

Ja także stworzyłam sobie w głowie taki idylliczny świat i chciałabym kiedyś go wokół siebie zbudować, wierzę, że to może się stać. Trzyma mnie przy życiu szansa, że tyle pięknych rzeczy może się mi jeszcze przytrafić, trochę nawet taka ciekawość życia. Czasem jednak przestaję wierzyć w ten świat, bo czuję się tak beznadziejnie. Wtedy myślę o tym, że po prostu jestem chora i tłumaczę sobie, że życie tak naprawdę nie jest beznadziejne, a to, że je postrzegam tak to tylko wina mojej choroby. Tak jak z katarem: nie można powąchać kwiatków, ale to nie znaczy, że one nie pachną w ogóle. Po prostu trzeba poczekać i wszystko wróci do normy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jak na dziś wytworzyłem sobie w wyobraźni jakąś mętna wizję pozytywnej przyszłości,w której niej jestem sam,czuję się dobrze mam dobrą pracę,angażuje się społecznie i w sumie żyje tylko dla tej iluzji.

 

Nie tylko, Ty masz podobną "iluzję" wierzę, że za pewien czas wszystko się zmieni, później daję sobie kolejny czas...ale kiedyś trzeba powiedzieć stop i zacząc realizować to o czym tak się marzy, chcesz udzielać się społecznie, super, ja również o tym marzę, tylko trochę dziś boję rozpoczynać pewną aktywność, którą po kilku tygodniach rzucę, bo znów przyjdzie okreś poczucia beznadziejności. Dlatego, jeśli rozpoczynamy zmiane iluzji w rzeczywistość to cokolwiek by się nie działo w naszych głowach trzeba zacisnąć zęby i przeciągnąć kryzys, kto wie czy po nim nie będzie już okres spokoju i spełnienia. Motywuje wszystkich, jeśli macie swoje marzenia (realnie) wiedzicie siebie w pewnym miejscu, przy pewnych osobach, jeśli nie spróbujecie, to ktoś inny skorzysta. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kto tu mówi o jakimś życiu w ogóle? Ja tam wegetuję.

 

Trzeba zaakceptować stan, w którym się znajdujemy i spojrzeć z metapoziomu, starać się zmieniać na lepsze siebie, otoczenie, jeśli nic nie będziemy robić to wróżka Elwira nam tego nie wyczaruje. Pozdrawiam, chiałabym czytać tu bardziej optymistyczne posty. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brokenwing, spójrz na czas naszych postów. :P

 

:)

No może właśnie to jest odpowiedz ,trzyma nas coś ulotnego,eterycznego co czasem podrzuca na wysypisko naszych spraw .

Coś fajnego . Np ;zbieg okoliczności ,zmuszający do użycia emotki -szeroko uśmiechniętej. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie trzyma to że nie chcę być przegranym w oczach ludzi. Nie chcę się poddawać - żyje by dojebać innym oraz nie dać im tej satysfakcji że byłem słabszy a ONI silniejsi i wygrali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla marzeń. Zdaję sobie sprawę , że po wzięciu się za siebie mogę mieć całkiem inne życie i ... ciągle odkładam na później swoją przemianę. Zabieram się za nią, trwam w tym i ..odrzucam pod wpływem impulsu, przekreślam cały swój wysiłek. Załamuje się i wstaje. Zaczynam od nowa. Ale opłacało się tak powalczyć - jest coraz lepiej, lżej niż na początku. Pewnie jeszcze niejedna porażka przede mną, ale trudno. Skoro już przebolałam gorsze dni, to teraz powinno już być tylko lepiej. Zrobiłam się bardziej stabilna. Jedno jest pewne : nic na siłę, małymi kroczkami - to najlepsza metoda. Nagłe zrywy sa bezsensowne - równie szybko mijają jak się pojawiają, nie wnosząc nic poza rozczarowaniem i stratą czasu. Bynajmniej w tym chomiczym przypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie "przy zyciu trzyma" moja podswiadomosc. juz nieraz przekonalem sie o jej sile. wydaje mi sie ze dzieki eksperymentom z podswiadomoscia nauczylem sie dosc nietypowego sposobu na zdystansowanie sie od zycia, a zarazem na jakze silne do niego "zblizenie".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szklanyczlowiek, Ja wymyśliłam lepiej. Wypadek to krzywda dla tych co mogliby też w nim uczestniczyć , więc wybieram chorobę nowotworową,byle szybko

 

o nie nie...., gdybym ja się dowiedziała, że mam chorobę nowotworową to wsiadam w auto rozpędzam się do 200 i walę w drzewo. szybko to bywa rzadko, a umiera się bardzo przesranie. widziałam na własne oczy.

 

co mnie trzyma przy życiu? nie chcę sprawić przykrości siostrze i jej dzieciom. nic poza tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lęk przed tym co bedzie po samobojstwie, wolalbym miec jakis wypadek i zdechnac niz samemu takak decyzje podjac

tak tego cofnac nie mozna ale czasem wyobrazam sobi moj pogrzeb.ilu ludzi by przyszło kto by zapłakał nad moja trumna...wiem ze byłabym w stanie to zrobic ale moj syn jest łacznikiem ze swiatem zywych tak mocnym ze nie mam odwagi....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×