Witam i mam nadzieję, że pomożecie :)

Mam 28 lat, 6 letniego synka. Jestem wdową od 4 lat. Od 19-mcy staram się ułożyć sobie na nowo życie, ale nie wiem czy jest sens bynajmniej z tym partnerem i czy nie będzie trzeba zaczynać wszystkiego znów od samego początku, na co zdaje się nie ma siły.

Wczoraj dowiedziałam się że mój mąż S.P mnie zdradzał. Poczułam się jakby ktoś strzelił mi w twarz wylał na mnie wiadro wody, nie wiem jak te uczucia opisać. Mam straszny mętlik w głowie.

Chciałabym jak najszybciej sobie poukładać wszystko w głowie i wrócić do normalnego życia. Po śmierci męża już się coś we mnie zmieniło, nie umiem cieszyć się życiem jak dawniej, jestem sztywna. A od wczoraj straciłam wiarę w ludzi i wszystkie moje przekonania, pękły jak bańka mydlana. Przestaję wierzyć że w ogóle istnieje miłość prawdziwa w której mężczyzna daje kobiecie poczucie bezpieczeństwa, w której jest zachowana wierność.

Mój obecny partner ma córeczkę z kobietą z którą też spędził kawał czasu, która go zraniła i która teraz ciągle miesza w naszym życiu.

A co najbardziej mnie zabolało, że dowiadując się o zdradzie dowiedziałam się że właśnie zdradził mnie z tą samą kobietą która i teraz chce zrujnować moje życie (zbieg okoliczności, może bo wtedy się nie znałyśmy). W moim małżeństwie działo się różnie jak w każdym małżeństwie, ale właśnie wierność była tą podstawą gdzie ufałam w 99%. Z mężem byliśmy 9 lat mój partner ze swoją dziewczyną 7 lat. Tak więc w tym samym czasie zostaliśmy zdradzeni. Tylko że mój partner zdaje się w to nie wierzy w to...

Nie powinno się rozdrapywać starych ran, ale ja chcę poznać całą prawdę i jestem gotowa iść na jakąś terapię by móc znów zacząć żyć.

Tylko nie wiem jak znaleźć dobrego psychologa. Po śmierci jakiś rok po tym byłam u psychologa ale nie pomógł mi i zrezygnowałam. Teraz widzę że sama nie dam sobie rady z tym wszystkim. Czuję się teraz tak zagubiona....