Skocz do zawartości
Nerwica.com

Irracjonalne poczucie winy - jak? dlaczego? za co?


cheiloskopia

Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawiam się, czy - oprócz mnie - są tutaj osoby przytłoczone irracjonalnym poczuciem winy?

Już wcześniej zdawałam sobie sprawę, że mam tendencję do obwiniania się o wszystko, a ostatnio przez powyższe popadłam w stan typowo depresyjny...

Nie wiem czy w moim przypadku jest to spowodowane depresją jednak ja też mam poczucie, że całe zło i nie powodzenia jakie spadają na mnie i moja rodzinę wywołuje ja, że wszystko to przeze mnie i, że to ja powinna wszystko naprawiać. Nawet jak staram się zrobić tak jak powinno być (cokolwiek by to nie było) to i tak wielkie g z tego wychodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, czy - oprócz mnie - są tutaj osoby przytłoczone irracjonalnym poczuciem winy?

Już wcześniej zdawałam sobie sprawę, że mam tendencję do obwiniania się o wszystko, a ostatnio przez powyższe popadłam w stan typowo depresyjny...

 

cheiloskopia,

Irracjonalne przytłoczenie poczuciem winy, które opisujesz w swojej wiadomości, może jak najbardziej być jednym z symptomów zaburzeń depresyjnych. Przypisywanie sobie odpowiedzialności za bieg zdarzeń jest skutkiem tzw. zniekształceń poznawczych, jakie są dość typowe dla osób skłonnych do depresji. Jednocześnie taki proces „brania na siebie” nie zawsze musi działać na poziomie świadomym, jest efektem funkcjonowania wbudowanego schematu, wg którego działa nasza psychika. Najczęściej to zestaw przekonań zupełnie nieadekwatnych do rzeczywistości i odrealnionych, nie znajdujących obiektywnego odniesienia. Psychoterapia poznawczo-behawioralna jest nastawiona właśnie na walkę z takimi niszczącymi a wbudowanymi w nas przekonaniami i zastąpieniem ich bardziej zdrowymi i „lżejszymi”. Zatem autorko wątku, jeśli nie uczestniczysz w żadnej formie terapii, serdecznie polecam rozważenie podjęcia psychoterapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Przypisywanie sobie odpowiedzialności za bieg zdarzeń jest skutkiem tzw. zniekształceń poznawczych, jakie są dość typowe dla osób skłonnych do depresji. Jednocześnie taki proces „brania na siebie” nie zawsze musi działać na poziomie świadomym, jest efektem funkcjonowania wbudowanego schematu, wg którego działa nasza psychika. Najczęściej to zestaw przekonań zupełnie nieadekwatnych do rzeczywistości i odrealnionych, nie znajdujących obiektywnego odniesienia. Psychoterapia poznawczo-behawioralna jest nastawiona właśnie na walkę z takimi niszczącymi a wbudowanymi w nas przekonaniami i zastąpieniem ich bardziej zdrowymi i „lżejszymi”....

Nie wydaje mi się, by cheiloskopia miała problemy poznawcze.

Znam dobrze kogoś, kto samodzielnie potrafi wykazać bezprzedmiotowość własnego poczucia winy, a jednak nie może się od niego uwolnić.

Sądzę, że w tych przypadkach psychoterapia poznawczo-behawioralna jest bezcelowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheiloskopia, mogę o coś zapytać... Czy to poczucie winy w Twoim przypadku dotyczy czegoś konkretnego czy jest to raczej uogolnione?

Różnie to bywa.

Odnośnie ojca czuję się strasznie z powodu wyroku, jaki dostał za znęcanie się nad moją skromną osóbką - wiem, że przez te dwie dekady poniewierania mną zasłużył na większą karę niż zawiasy, z których i tak nic sobie nie robi, ale mimo wszystko ciężko mi z myślą, że chciałam posłać własnego ojca za kraty (bo taką miałam nadzieję, że odsiedzi swoje, a ja będę miała spokój) . Bez sensu, prawda?

Odnośnie matki poczucie winy tyczy się zgłoszenia opiece społecznej i szeregowi innych instytucji jej problemu alkoholowego; i tak pić nie przestała (przystopowała nieco, ale to raczej "zasługa" masy chorób, które wykryto u niej w ramach badań przed operacją serca). Ciągano ją po GOPSach, terapiach, co wciąż mi wypomina, a ja - choć chciałam dobrze - żałuję, że w ogóle próbowałam cokolwiek w tym temacie zrobić, że mówiłam ludziom, jak jest u nas w domu, że przeze mnie miała problemy...

Odnośnie brata nie mogę sobie sobie wybaczyć, że rozpuściłam go jak przysłowiowy dziadowski bicz; zawsze byłam dla niego bardziej mamusią niż siostrą i pozwalałam mu niemal na wszystko. Poza tym nie potrafię sobie wybaczyć, że zostawiłam go teraz samego z alkoholikami i awanturnikami - wiem, że musiałam się wyprowadzić dla własnego zdrowia, a może nawet i życia (bo być może w końcu udałoby mi się powiesić albo otruć), ale...

Odnośnie mojego pierwszego chłopaka, z którym zmarnowałam ponad sześć najlepszych lat życia, odczuwam poczucie winy, za to... że odeszłam! Nadużywał alkoholu i pomimo próśb i gróźb z mojej strony, nie chciał tego zmienić. Zresztą tak naprawdę go nie kochałam - byłam zadowolona, kiedy go nie było, natomiast on nasze rozstanie bardzo przeżył (nawet jego rodzina interweniowała w tej sprawie, żebym do niego wróciła).

Odnośnie M., o którym ostatnio dużo tutaj pisałam, czuję się jak potwór, bo nie chcę, naprawdę nie chcę z nim być, a on dla odmiany bardzo mnie kocha.

Odnośnie mojej ukochanej babci, która mnie wychowała... Bardo żałuję, że doceniłam ją dopiero - jak to często bywa - po śmierci. Kłóciłyśmy się nieustannie przez mój agnostycyzm i nie tylko; potrafiłam się obrazić i kilka dni do niej nie zaglądać, a ona tak naprawdę na co dzień nie miała nikogo - siedziała sama w czterech ścianach. Gryzie mnie to bardzo odkąd dotarło do mnie, że ona nie żyje - zmarła w 2007 roku (rozsypałam się wtedy zupełnie), ale rok później to sobie tak naprawdę uświadomiłam (może dlatego, że stopniowo zmniejszałam dawki leków i pewne rzeczy zaczęły do mnie docierać).

 

Największe poczucie winy jednak odczuwam w związku z K., który umiał je wpajać jak nikt inny. Tylko jego tak naprawdę w życiu kochałam i choć wiem, że był idiotą, kłamcą i zakompleksionym damskim bokserem, wyrzucam sobie wciąż, że bylibyśmy szczęśliwi, gdybym JA była inna; pozwalałam włazić sobie na głowę, znosiłam dzielnie, wszystkie przykrości, obelgi, wybaczałam rzeczy, których nie powinnam, przez co stracił do mnie szacunek (o ile w ogóle potrafi kogokolwiek szanować, bo z perspektywy czasu widzę, że chyba niekoniecznie).

No i cholera znowu mi się płakać zachciało...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[Nie wydaje mi się, by cheiloskopia miała problemy poznawcze.

Znam dobrze kogoś, kto samodzielnie potrafi wykazać bezprzedmiotowość własnego poczucia winy, a jednak nie może się od niego uwolnić.

Sądzę, że w tych przypadkach psychoterapia poznawczo-behawioralna jest bezcelowa.

Trzymiesięczna terapia na oddziale dziennym miała charakter poznawczo-behawioralny właśnie i tak jak mówi NN4V- w tej kwestii nie przyniosła efektów.

Wydaje mi się, że takie obwinianie się może być wynikiem towarzyszącego mi od dzieciństwa poczucia nadmiernej odpowiedzialności za wszystko i wszystkich dookoła - poczucie winy odczuwałam w związku z awanturami rodzinnymi i "imprezami", bo widziałam ścisły związek pomiędzy tym co robię (w jaki sposób sprzątam, odrabiam lekcje, wieszam pranie - cokolwiek) a upijaniem się rodziców - chore, wiem. Gdy miałam 13 lat urodził się mój brat i w chwili, gdy ojciec nawalony jak kopara przewrócił łóżeczko z trzytygodniowym maleństwem poczułam, że jestem za nie odpowiedzialna i muszę je za wszelką cenę chronić. Jako nastolatka nie miałam oparcia w dorosłych (wychowująca mnie babcia była już zbyt niedołężna, by mi pomagać), a byłam dość problematyczną małolatą i "lubiłam" napytać sobie biedy - zarówno w tej kwestii jak i w temacie leczenia (psycholog i psychiatra wyrokiem sądu rodzinnego, gdy zaalarmowałam chyba wszystkie możliwe instytucje o patologii, w jakiej żyjemy; zresztą cokolwiek by mi nie dolegało, od 13/14 roku życia chodziłam do lekarza sama), kołowania pieniędzy na leki "na głowę" (moja matka tak powiedziała - że jak jestem pierdolnieta i chora na głowę to mój problem i ona nie będzie tego sponsorować) itd. byłam zdana tylko na siebie, wiec odpowiedzialność z prawdziwego zdarzenia wpisała się w moje życie na długo wcześniej niźli powinna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheiloskopia, pytaniem jest: jak się uwolnić? Z mojego (słabego) rozeznania wynika, że efekty mogłaby przynieść terapia transpersonalna. Na razie uzyskaliśmy izolację od toksycznej przyczyny. Przez kolejne kilka tygodni chcemy zdecydować czy i jaka terapia będzie konieczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheiloskopia, pytaniem jest: jak się uwolnić? Z mojego (słabego) rozeznania wynika, że efekty mogłaby przynieść terapia transpersonalna. Na razie uzyskaliśmy izolację od toksycznej przyczyny. Przez kolejne kilka tygodni chcemy zdecydować czy i jaka terapia będzie konieczna.

Tylko wiesz, jak to jest z terapiami w Polsce ;)

Szukając takiej typowo dla DDA, odsyłali mnie od Annasza do Kajfasza i proponowali wciąż ten sam rodzaj leczenia, któremu już się poddałam i jakoś pewnych rzeczy mimo wszystko nie ogarnęłam.

Ale jestem uparta - załatwiłam sobie w końcu po kilkutygodniowych negocjacjach i mnóstwie telefonów przyjęcie do grupy terapeutycznej dokładnie tam, gdzie chciałam, choć oni uparcie twierdzili, że jestem na udział w niej zbyt zaburzona :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheiloskopia, pytaniem jest: jak się uwolnić? Z mojego (słabego) rozeznania wynika, że efekty mogłaby przynieść terapia transpersonalna. Na razie uzyskaliśmy izolację od toksycznej przyczyny. Przez kolejne kilka tygodni chcemy zdecydować czy i jaka terapia będzie konieczna.

Tylko wiesz, jak to jest z terapiami w Polsce ;)

...

Nie mam bladego pojęcia. :smile:

Mam natomiast fundusze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam bladego pojęcia. :smile:

Mam natomiast fundusze.

 

:D U mnie z funduszami kiepsko, dlatego zdana jestem na cudowny NFZ, który w kwestii jakichkolwiek terapii wychodzi z założenia "brać co jest i nie wydziwiać" ;) Nawet dziewczynę ze zdiagnozowaną silną hemofobią wcisnięli na oddział leczenia nerwic, bo nie mieli jej nic innego do zaoferowania :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheiloskopia, nie wiem czy to stwierdzenie będzie na miejscu (zawsze milion razy zastanawiam się zanim coś powiem lub napiszę, obawiam się co ludzie powiedzą) ale w pewnym sensie Cię podziwiam po opisanych przez ciebie przejściach ja już bym daaawno wysiadła... Moje problemy przy Twoich to Pikuś:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cheiloskopia, nie wiem czy to stwierdzenie będzie na miejscu (zawsze milion razy zastanawiam się zanim coś powiem lub napiszę, obawiam się co ludzie powiedzą)

Boisz braku akceptacji czy urażenia kogoś swoją opinią?

 

Moje problemy przy Twoich to Pikuś:(

Nie zgodzę się z tym; zawsze kiedy problem człowieka przerasta, nie jest to "pikuś".

Wiesz, ja nie mam dzieci, ale jestem pewna, że samotna na obczyźnie bez wsparcia niewyrozumiałego męża też bym się posypała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boisz braku akceptacji czy urażenia kogoś swoją opinią?

Wiesz co i jedno i drugie... Zawsze byłam tchórzem w kontaktach z ludźmi, dopiero mój mąż nauczył mnie większej odwagi, niestety teraz jego niemiłe słowa i niewyparzona gębą (inaczej się nie da tego określić) dopadły i mnie:(

Wiesz, ja nie mam dzieci, ale jestem pewna, że samotna na obczyźnie bez wsparcia niewyrozumiałego męża też bym się posypała.

To prawda łatwo nie jest:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze byłam tchórzem w kontaktach z ludźmi
,

Nie wiem, na ile z podobnym problemem pomogła mi się uporać terapeutka (której notabene nie znosiłam) podczas terapii grupowej - przyznawszy się do kłopotu z formułowaniem myśli w taki sposób, bym nie została źle odebrana lub by nie urazić nikogo swoją opinią, do przymusu bardzo ostrożnego dobierania słów i kontrolowania tembru swojego głosu, usłyszałam: "Bo fajnie jest wyobrażać sobie, że pani i pani zdanie jest dla wszystkich tak bardzo ważne, że od razu się obrażą albo będą analizować każde słowo z osobna i wezmą wszystko do serca".

Ścięło mnie to trochę z nóg, ale zaryzykuję stwierdzeniem, że poniekąd podziałało. :great:

 

 

 

Wiesz, ja nie mam dzieci, ale jestem pewna, że samotna na obczyźnie bez wsparcia niewyrozumiałego męża też bym się posypała.

To prawda łatwo nie jest:(

Właśnie. Wydaje mi się, że czujesz się przede wszystkim NIEZROZUMIANA, a kiedy sama zaczynasz sobie "wkręcać", że przesadzasz, że mąż ma rację - przestajesz rozumieć samą siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy znane są Tobie przypadki uwolnienia się od tego przeklętego poczucia winy?

Szczerze? Chyba nie :D Ale jestem bardzo pozytywnie nastawiona do ogarnięcia tego ustrojstwa w miarę możliwości :)

My też. :smile:

Najważniekszy krok - izolacja od toksyn jest za nami.

Teraz tylko czas i praca nad likwidacją skutków wieloletniego zatruwania umysłu.

Dziś włóczyliśmy się trochę po mieście. Nie było już nieustannego natręctwa: co powiem starym. Kajdany krzyżackiej niewoli zostały zrzucone. Na wieki wieków. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najważniekszy krok - izolacja od toksyn jest za nami.

Teraz tylko czas i praca nad likwidacją skutków wieloletniego zatruwania umysłu.

Dziś włóczyliśmy się trochę po mieście. Nie było już nieustannego natręctwa: co powiem starym. Kajdany krzyżackiej niewoli zostały zrzucone. Na wieki wieków. :D

 

Kurczę, czemu mieszkam tak daleko - powłóczyłabym się z Wami :why:

I na pewno skutecznie odtrulibyście mnie :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, czy - oprócz mnie - są tutaj osoby przytłoczone irracjonalnym poczuciem winy?

Już wcześniej zdawałam sobie sprawę, że mam tendencję do obwiniania się o wszystko, a ostatnio przez powyższe popadłam w stan typowo depresyjny...

ja tak mam ale leczę to i nie daje sobie wmówić winy za wszystko co się da. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×