Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

Zapomniałem co do siebie dodać, że jeżeli chodzi o wszystkie rodzaje kontaktu - im bardziej znam rozmówcę/rozmówców i ich lubię to tym łatwiej mi się z nimi rozmawia - z dobrymi znajomymi kontakt w 4 oczy nie sprawia praktycznie żadnego problemu - no może po długim czasie izolacji mam lekkie problemy, ale ogólnie wiem o dobrych znajomych to: znamy się dobrze, na pewno zauważyli moje problemy z komunikacją i przede wszystkim akceptują to. I teraz cała ironia - w tej sytuacji lęk, gdy może być i nie przeszkadza - praktycznie całkiem zanika.

 

Mahadevi, Samanta czy w takiej dużej grupie nie czujecie się nawet mimo półmroku obserwowane? Ja wtedy uważam na każdy swój ruch i pilnuję, żeby nie zwrócić na siebie niepotrzebnej uwagi, która mogłaby się skończyć np. wyśmianiem mnie.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:37 pm ]

I w kontaktach boję się: pogubienia swoich myśli, zatkania się, braku tematu - ogólnie patrzenia komuś w oczy i milczenia z powodu niemożności powiedzienia czegokolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja im bardziej znam rozmówcę tym lużniej się czuję.

Wiesz, czasem mi się tak wydaję, pilnuje się, aczkolwiek jestem troszkę spokojniejsza.

 

a w kontaktach również bardzo się boję wyczerpania tematu,zatkania i zauważyłam , ze gdy cos mowię,to mam wrażenie , ze kogoś nudzę.. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zauważyłam , ze gdy cos mowię,to mam wrażenie , ze kogoś nudzę..

No u mnie niestety to samo... zdarza mi się nawet komuś powiedzieć coś w stylu "pewnie ciebie to nie obchodzi", "niepotrzebnie zawracam Ci głowę tymi głupotami" itp itd - a zwykle okazuje się że jest inaczej - szczególnie że pewne osoby którym tak powiedziałem są osobami które nie mogą kłamać.

 

Najgorsze jest, że świadomie widzę wiele faktów i sam zaprzeczam temu wszystkiemu co znajduje się pod szyldem fobii społecznej, ale nieświadomie i tak to we mnie siedzi i nie mogę się tego pozbyć.

 

Może to że tu o tym napisałem mi pomoże, poczucie że nie jestem z tym sam, może macie jakieś rady dobre, które poskutkują - wiem że z tego można wyjść bo jedynie z pomocą ludzi na forum i poczuciem niewyobcowania dałem sobie radę z fobią szkolną - czas jeszcze na tą jedną... bo nie chcę jej tu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrku,

W tej większej grupie, czuję faktycznie się obserwowana (zwłaszcza ze jestem kobieta a klubach, na imprezach duzo panów szuka sobie kogoś do pary) i to mnie strasznie krepuje. bardzo kontroluję kazdy sój ruchu i raczej unikam "aktywności", aczkolwiek w tym typie kontaktów czuję się i tak najluźniej... Może dlatego że wtapiam się w tłum ludzi, a oko w oko jestem w centrum...

 

Ciekawe jakie sa sposoby żeby z tego wyjść, a podobno są... Wszyscy mi mówią łącznie z ludźmi z forum ze da się to pokonac. Pytanie tylko jka...

Napewno sposób który mi tu ktoś zasugerował czyli narażanie się na jak najwięcej sytuacji społecznych jest błędny... Sama próbowałam zmusząc sie do częstego referowania przed studentami i pcgałam się na imprezy, na parkiet.. Nic mi to nie dało, moje socjo-lęki ciągle wracały...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym z tego wyjść i zacząć normalnie żyć.. Mnie tak samo wyciągano na różne spotkania na których siedziałam jak szara myszka po kątach i wracałam z nich jeszcze bardziej zdolowana i z tym okropnym uczuciem beznadziejności,..

 

A co do Fobii szkolnej, Piotrku, ja również mam ją za sobą. To był okropny okres.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napewno sposób który mi tu ktoś zasugerował czyli narażanie się na jak najwięcej sytuacji społecznych jest błędny... Sama próbowałam zmusząc sie do częstego referowania przed studentami i pcgałam się na imprezy, na parkiet.. Nic mi to nie dało, moje socjo-lęki ciągle wracały...

One mają wracać i jeżeli będziesz się wystawiać na silny lęk to będzie on silny jeżeli na słaby to będzie słaby, ale z czasem (i to nie jest dzień/tydzień) te lęki będą słabnąć, bo będziesz przyzwyczajać się do sytuacji wywołujących lęk. Aż w końcu zanikną. To jest jedna z najskuteczniejszych terapii i przy odpowiednim podejściu daje olbrzymie pozytywne skutki. Wiem to bo w ten sposób walkę ze mną przegrała fobia szkolna.

Mnie tak samo wyciągano na różne spotkania na których siedziałam jak szara myszka po kątach i wracałam z nich jeszcze bardziej zdolowana i z tym okropnym uczuciem beznadziejności,..

Ale czy siedzenie po kątach możesz nazwać wystawianiem się na lęk? Mi się wydaje że nie...

A co do Fobii szkolnej, Piotrku, ja również mam ją za sobą. To był okropny okres.

Całe szczęście nasze że mamy to już za sobą ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale czy siedzenie po kątach możesz nazwać wystawianiem się na lęk? Mi się wydaje że nie...

 

Chodzi mi o to, ze byłam tak przejęta tą całą sytuacją i ograniał mnie taki lęk, że chciałam jak najszybciej zniknąć wszystkim z oczu.

 

 

Tak,mamy to już za sobą, dzięki bogu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrku

To nie moge się z Tobą zgodzic.

Moze odnosi to jakieś sukcesy w przyapdku pewnej grupy ludzi ale nie u mnie. Fobię społeczną mam od szkoły podstawowej. Liceum było pasmem uderk, ale od czasu gdy skonczyłm 20 lat postanowiłam z tym powalczyć. Zatrudniłam się DUŻYM BIURZE RACHYNKOWYM W KTÓRYM JESTEM SEKRETARKĄ. Mam bezustanny kontakt z klientami, z naszymi ksiegowymi, z szefowa. Na początku sądziłam że mi to pomaga, ale po około kilu miesiącach zaczęłam się abć znowu sytuacji społęcznych. Każda rozmowa z klietem, z księgową czy z szefową była dla mnie udręką Pociłam się na twarzyjakmops było mi duszno i nie mogłamsię skupic na rozmowie. Ciągle się wszyscy mnie pytali co się ze mną dzieje, czemu jestem zdenewrowana albo smutna. I tak jest po dziś dzień. Bardzo źle się czuję majac tak duzy kontakt z ludźmi i za kilka miesiecy składam wypowiedzenie z pracy bo psychicznie czuję się coraz gorzej.

Druga rzecz to studiuję już 5 lat nauki społeczne. Wiąże się to z ciąłgymi przemówieniami, wystąpieniami publicznymi, referowaniem. Przed takim wystąpieniem dostaje juz 3 dni wczesniej skrętu jelit i dolegliwości żóądkowych, nie moge z nerwów spać, a gdy nadchodzi ten sądny dzień jestem wrakiem człowieka. Jestem wygłodzona (bo z nerów nie moge jeść) a gdy przychodzi moja kolejna referowanie to cała się trzęsę, oddycham tak szybo i tak szybko wali mi serce ze czasem nie mogę z siebie głosu wydobyć. Po takim referacie jestm wykończona.... Kłębkiem nerwów. A w poniedziałek musze iść do pracy i znowu ciągłe "sytuacje społeczne".

Ustawiłam sobie tak życie żeby wyleczyć się z socjo fobii. Niestey nie udało mi się, nabawiłam się wiele chorób somatycznych z tytułu ciągłego stresu i lęku tj. 10 godzinne migreny, zespół jelita nadwrażliwego, arytmia serca i inne. Nie uodporniłam sie na sytuacje społeczne pomimo iż celowo się na nie wystawiałam.

A przypominam że nie jestem dzieckiem. Mam 25 lat, konczę studia i toczę 5cio letnią walkę z fobią społeczną.

Koljenym korikiem będzie zmiana pracy (na taką która będzie w kamralnym gronie, mniej klientów) + moze tarapia grupowa i warsztaty teatralne. Myślę też o Yodze.

Od miesiąca biorę lek MOCLOXIL i musze przyznac po nim mniej stresują mnie syuacje społeczne.

Według mojego skromnego i jednak subiektywnego zdania nie powinniśmy na forum mówić co jest dla konkretnej osoby najlepszą terapią.

Jesli dane sytuacje wyołują w nas silny lęk, tak jak u mnie sytuacje społeczne to oczywiście nie powinnam się od nich izolowac, ale wystawiac na nie w bardzo umiarkownay i selektywny sposób, b o w w przeciwnym wyopadku szkodzę samej sobie, swojemu zdenerowanemu oragnizmowi, który i tak już został znokautowany przez stres.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:31 pm ]

Chciałam dodać, że od 10 lat dostaje migreny. To bardzo silny ból głowy, który trwa około 10 godzin inie pomga żaden lek. Tracę wtedy zmysly, ślepnę, mam drgawki i drętwienie języka w buzi i kończyn też. To jest 10 godzin największego koszmaru jakiego doświadczam w życiu.

Migrena jest u mnie wywołana tylko i wyącznie przez stres. Dostaje jej po silnym ataku lęku, paniki czy stresującej sytuacji społecznej.

Konkluzja nasuwa się sama - nie wystawiac się zbytnio na sytuacje stresowe.

Każdy z nas jest inny pomimo wszyscy tu cieprimy na fobię sopłeczną. Kazdemu z nas ulge moze przynieść inna terapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Simka wszystkim. Od 8 lat cierpię na fobię społeczną, w sytuacjach stresowych trzęsą mi się nie tylko recę, ale także całe ciało. Dziś czuję się jeszcze bardziej zmartwiona niż zwykle, dwa tygodnie temu zostawił mnie chłopak, a dziś najlepsze przyjaciółki odsuneły się ode mnie. W całej tej smutnej sytuacji jest 1 plus, mam jednego prawdziwego przyjaciela, który jesz ze mną na dobre i złe. Teraz modlę się tylko o to, żebym się poprostu nie załamała....

Pozdrówka dla wszystkich społecznych, jak i tych samotnych...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rok się leczyłam, za wszelką cenę próbowałam coś z tym zrobić. Brałam leki, które nie pomagały, a wręcz przeciwnie, cały czas po nich spałam. W pewnym okresie mojego życia, doszłam do wniosku, że to nie ma sensu. Bez konsultacji z lekarzem odstawiłam leki. Poczułam po nich ulgę, zrozumiałam że życie pomimo wszystko jest piękne, i zaakceptowałam siebie. Nie mogę powiedzieć, że jest wspaniale, jest poprostu lepiej, tylko teraz ta samotność,ale mimo wszystko nie pozwolę, żeby wszystko wróciło...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem ci tak. Brałam leki i nic nie pomagało i tak samo jak ty spałam całe dnie..Teraz Chodze na terapie indywidualną i malymi kroczkami dochodze do siebie. Nie biorę żadnych cięższych lekow, bo to nierozwiazanie... A moze poprostu pojdziesz do psychologa na terapie indywidualna? bo chyba nie chodzisz, ze tego co czytam. Napewno Ci nie zaszkodzi,moze byc jeszcze lepiej ! samotnosc... mam niestety to samo:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może warto zmienić psychologa..Ewidentnie trafilas na jakas kretynkę.

Tak, ja jestem zadowolona.Chodzę do niej kupe czasu. Czuje, że mnie słucha, radzi, pomaga rozwiazac problem, podtrzymuje, jest otwarta i caly czas utrzymuje ze mna kontakt wzrokowy co jest dla mnie b. wazne.

 

Czy u Ciebie w miescie są jakies inne poradnie psychologicznie/psychologowie niz ta beznadziejna baba?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi o to, ze byłam tak przejęta tą całą sytuacją i ograniał mnie taki lęk, że chciałam jak najszybciej zniknąć wszystkim z oczu.

I w takiej sytuacji terapia behawioralno-poznawcza mówi o niemal samobójczym kroku - nie zniknąć z oczu ale mimo lęku zagadać do tych ludzi. Jeżeli sobie nie poradzisz to może będziesz miała okazję kiedy indziej zmierzyć się ze słabszym lękiem, a przyjdzie czas na ten silniejszy.

Jesli dane sytuacje wyołują w nas silny lęk, tak jak u mnie sytuacje społeczne to oczywiście nie powinnam się od nich izolowac, ale wystawiac na nie w bardzo umiarkownay i selektywny sposób, b o w w przeciwnym wyopadku szkodzę samej sobie, swojemu zdenerowanemu oragnizmowi, który i tak już został znokautowany przez stres.

Ano właśnie skrajnym przypadkiem terapii poznawczo-behawioralnej jest terapia szokowa. Czym się to różni? A dajmy przykład że ktoś boi się wody, boi się pływać. I terapia poznawczo-behawioralna polegałaby na chodzeniu na basen - na jakąś malutką głębokość i stopniowe zwiększanie tej głębokości. Terapią szokową byłoby wrzucenie takiej osoby do zimnego i głębokiego jeziora (oczywiście pod asekuracją ratownika). No i te przemówienia, twoja praca - może faktycznie to dla Ciebie za wiele. Może faktycznie rzuciłaś się na zbyt głęboką wodę i mam pewne wątpliwości, czy to co zrobiłaś można nazwać tylko terapią poznawczo-behawioralną.

Teraz modlę się tylko o to, żebym się poprostu nie załamała....

Na pewno odczuwasz brak przyjaciółek, a przede wszystkim chłopaka. Ale może postaraj się w tej sytuacji zadbać o tego przyjaciela - bo on widać w tej sytuacji okazał się jedynym prawdziwym przyjacielem i może jego się teraz trzymaj. Powodzenia!

Bez konsultacji z lekarzem odstawiłam leki. Poczułam po nich ulgę, zrozumiałam że życie pomimo wszystko jest piękne, i zaakceptowałam siebie.

Właśnie widać coś sobie uświadomiłaś. Od brania leków nikt się jeszcze nie wyleczył - zmieniłaś sama coś w swoim nastawieniu - potrafiłaś zrobić pierwszy najtrudniejszy krok - udowodniłaś że jesteś w stanie zrobić o wiele więcej - po prostu powoli ale skutecznie pracuj nad sobą - uda się ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I w takiej sytuacji terapia behawioralno-poznawcza mówi o niemal samobójczym kroku - nie zniknąć z oczu ale mimo lęku zagadać do tych ludzi. Jeżeli sobie nie poradzisz to może będziesz miała okazję kiedy indziej zmierzyć się ze słabszym lękiem, a przyjdzie czas na ten silniejszy.

Eh.. nawet nie wiesz jakbym chciała zagadać. Poprostu mnie cos blokuje i koniec..a przeciez nie moge ciągle od tego uciekać..masz rację.. powinnam zmierzyć się z słabszym lękiem..i tak powolutku..na wszystko przyjdzie czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem po prostu przyjdzie ten dzień że będziesz mogła to przełamać. Raz miałem taki dzień kiedy fobia przegrała na pełnej linii. Zagadałem do kilku osób, poznałem 2 nowe i rozmawiałem zupełnie swobodnie. To był po prostu taki piękny słoneczny szczęśliwy dzień. Teraz jest gorzej ale dziś byłem na basenie, widziałem się na siłce ze znajomymi (akurat to byli dobrzy znajomi, których znam 6 lat, więc tzw. małe piwo dla mnie jeżeli chodzi o fobię). I czuję powoli poprawę - ważne żeby starać się przełamać. Ale jeszcze jedno - wiem że można narobić sobie oporów myśląc ciągle o tym jak to będzie i czy będzie dobrze czy nie. Najlepsze jest w takiej sytuacji podejście: niech się dzieje wola nieba ;) I faktycznie niech się dzieje co chce a ty się do tego nie przykładaj zanim to się będzie dziać tylko pracuj nad sobą w trakcie. Bo nie ma nic gorszego od szukania sobie problemów zanim one wynikną. Tak sobie kilka dobrych imprez spaprałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boże, jak ja bym chciała wygrać z tą pieprzoną fobią..

Boję się do kogoś zagadać.. panicznie boję się wysmiania.

Czesto jak z kimś rozmawiam, caly czas się pilnuje zeby nie strzelić jakiejś głupoty.. to męczące i żeby uniknąć takich sytuacji , wycofałam się, siedze w domu i boję sie wyjść.

Chciałabym nie myśleć o niczym i poprostu mówić to co czuje..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dobrze Cię rozumiem... Może potrzeba Ci kogoś kto Tobie pomoże - pomoże Ci wyjść i zagadać... Mnie ludzie wyciągali z domu i dzięki temu przełamałem się. I jedno powiem. Zależy na kogo trafisz. Ja czasem wzbudzałem uśmiech na twarzach różnych osób. I albo byłem wyśmiany, albo po prostu Ci ludzie jakoś tam stłumili śmiech. Ale jedno zauważyłem - ludzie którzy wyśmiewają nie wyśmiewają tylko mnie - taki charakter, a często to oni sami są dosyć dotkliwie wyśmiewani. W bardziej zacieśnionych grupach wyśmiewanie przybrało formę podtrzymywania humoru w towarzystwie - ludzie się z siebie nawzajem śmieją i nikomu to specjalnie nie przeszkadza. Oczywiście mówię tu na przykład o jakichś głupich sytuacyjkach, śmiesznych tekstach - nikt oczywiście nie zaśmieje się z osoby niepełnosprawnej, starszej itp. To nie takie wyśmiewanie. I zwykle Ci ludzie nie chcą nam nic złego zrobić ani dopiec. Po prostu to takie charaktery które nie rozumieją że wyśmiewanie może komuś nie pasować a nawet tą osobę skrzywdzić. Ale zauważyłem jeszcze jedno. Gdy próbowałem wtopić się w tłum i stać się jednym z grupy - na siłę wbrew sobie - widocznie inni zauważali moje udawanie i nie pokazywanie siebie i zgrywanie kogoś innego - bywałem wyśmiany. Od kiedy coraz więcej pokazuję siebie takim jakim jestem - wyśmiewanie się praktycznie skończyło. A nawet jeśli - to raczej zdarza się 'niedowierzanie' - które można przy odrobinie samozaparcia - nie uciekania od rozmowy co wiadomo łatwo nam przychodzi - wytłumaczyć i przekonać rozmówcę że to co się robi/mówi nie jest niczym wybujałym, nienormalnym, dziwnym. Ostatnio na przykład koleżanka rzuciła dziwnym tekstem kiedy powiedziałem że odkurzyłem od wewnątrz swój komputer. Ale spokojnie jej wytłumaczyłem, że takie coś poprawia obieg powietrza w kompie i odprowadzanie ciepła, które jest izolowane przez zalegający kurz. Reakcja? "aaaa...to całkiem logiczne". I na tym polega dyskusja. Tak na razie się mądrzę i wymieniam swoje 1:0 z fobią, ale wiadomo, że cały czas pracuję i jest raz gorzej raz lepiej. Po prostu trzeba dawać sobie szansę i z takich szans wyciągać odpowiednie wnioski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie nie mam takie kogoś, a bardzo bym chciała. Wszyscy są zajęci sowimi sprawami , a ja jestem sama. Wczesniej przychodzili, ja się wykręcałam, bo czułam się gorsza od nich..poprostu czułam się jak śmieć... więc dali sobie spokoj. Co do wysmiania.. miałam takie sytuacje, ze ktoś poprostu śmiał sie tak na zarty, nie na powaznie. I choć potem mnie za to przeprosił , mowił twardo,ze to zart, ja dalej to rozdrapywałam i po nocach myslałam, ze moze faktycznie ta osoba ma rację.. po prostu sama siebie dolowalam.."bo pewnie jest w tym ziarenko prawdy"..

Sęk w tym , ze ja nie umiem sobie dać szansy.. z gory zakładam ,ze i tak nie wyjdzie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie tutaj musisz stoczyć walkę z tym co w Tobie siedzi i przekrzyczeć ten szatański szept - tutaj za wiele Ci pomóc nie mogę. Po prostu staraj się go ignorować - jestem pewny że potrafisz i ty też w siebie uwierz - to bardzo Ci pomoże. Powiedz sobie, że to pokonasz, głowa do góry, jesteś silna i ci fobia nie podskoczy! (mów sobie tak do skutku :P )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×