Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Bethi GRACJA

Bardzo dziekuje za cenne rady :smile: Dzieki nim spojrzalam na to z innej strony, bardziej obiektywnie. Mieszkamy w jednym domu, a rownie dobrze moglibysmy mieszkac oddzielnie i bylo by tak samo. Zdaje sobie sprawe, ze odsunelam sie od nich, ale ma to swoja przyczyne. Tak trudno zburzyc ten mur miedzy nami...

 

Estrevanie mow tak, nie jestes smieciem ani pasozytem, po prostu nie radzisz sobie, potzrebujesz pomocy. Tez czuje sie bezuzyteczna, odbieram sobie prawo do zycia, tak jak Ty. Nie poddawaj sie, bedzie lepiej, zobaczysz, a wtedy bedziesz mogla pokazac na co Cie stac. Nie obarczaj sie takim poczuciem winy, bo w koncu Cie przygniecie. Chcialabym moc Cie jakos wesprzec. Przytulam Cie mocno. Nie poddawaj sie:) Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Belinda, nie uwierzysz może ile człowiek potrafi wybaczyć. Żyć z drugim człowiekiem, mimo iż nie możliwością jest wymazanie przeszłości. Ile ludzkie serce potrafi pomieścić... Czasem jesteśmy przekonani, że nic gorszego nie może nas spotkać... Czasem mylnie oceniamy, prawda okazuje sie tak bardzo niespodziewana... i potrafi zmienić całe nasze życie.

14 lat po tym jak ociec mnie gwałcił okazało się, że nie do niego mam żal, a do mojej mamy, która wiedziała co się dzieje ale mnie nie obroniła. Gdy to zrozumiałam odmieniło się moje życie. Wszystko stało się jasne i przejrzyste. Nareszcie wszystko się poukładał w jedną całość i wiedziałam już, co robić dalej.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sasanka już lepiej. Po tym malym zalamaniu podnioslam się i idę dalej. Lęki mnie wkurzają moje ale dzisiaj mocno utwierdzam się w tym że dam sobie z nimi radę a z czasem mnie calkiem opuszczą. A co u Ciebie? Mam nadzieję, że wszystko ok ;) Przytulam wirtualnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ashley cięszę się, że znowu jesteś :smile: i na dodatek w dobrej formie :D Tak trzymać! Bardzo podnosi mnie na duchu to,że wierzysz w pozbycie sie problemów. Ja też się staram pozbyć swoich własnych. Ale nie wiem czy to jest możliwe, ja mam chyba za mało wiary i uporu. Powinnam wychodzić z domu jak normalny człowiek, a tego nie robię, bo ciągle się boję, że spotkam kogos "niechcianego" i będę miała dzień z glowy na głupie interpretacje, że może ktoś ze mnie drwi czy coś takiego. Realistycznie patrząc, wiem, że nie maja podstaw żeby mnie wysmiewać, bo raczej wtapiam się w tłum, ale może to przez ten mój perfekcjonizm.Nie wiem, nie potrafię chyba, to juz u mnie za długo trwa, może to nieodwracalne...Wiem, głupoty piszę, ale tu trzeba tak dużo siły, nie wiem skąd ją wziąć. Ciągle zamierzam "zacząć żyć" naprawdę i to dla siebie a nie dla innych, a nie wychodzi:( Ale trzymam kciuki za Ciebie, idziesz do przodu, a przede wszystkim wierzysz, to super:) Zdawaj relację z tej drogi, bo bardzo fajnie piszesz. Ja tez przytulam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BELINDA to juz mnie wszystko przygnotlo do samej ziemi ... :cry: Latwo sie stoczyc na samo dno gorzej jest podniesc ten ciezar :cry: Zdaje Ci sie jak by wazyl z kilka dobrych ton :( Ludzie nie wiedza jak mi pomoc,ja sama tez nie potrafie... :cry: Powinnam chodzic do szkoly...Ja jednak tak bardzo boje sie ludzi i tak szybko spisalam sie na straty ze od tamtego piatku przestalam wychodzic w ogole z domu :(:( Obijam sie z kata do kata ni wiedzac co mam ze soba zrobic..Zycie przestalo byc dawno kolorowe odkad zorietowalam sie ze jestem chora,dla mnie przestalo miec wartosc,ja przestalam miec w sobie wartosc..Utracilam najpiekniejsze cechy przez depresje :cry: Wydaje sie z urody taka mloda,a jednak taka stara i zepsuta od srodka :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale nie wiem czy to jest możliwe, ja mam chyba za mało wiary i uporu.

Rozumiem to, czasem trudno jest wierzyć jak próbowaliśmy już setki razy. Ale wiesz co? Trzeba próbować dalej ;) W końcu musi się udać. Ja sobie nie wyobrażam żeby moje życie caly czas mialo tak wyglądać, poprostu nie wyobrażam sobie tego. Strasznie tego nie chcę.

Nie wiem, nie potrafię chyba, to juz u mnie za długo trwa, może to nieodwracalne..

To też rozumiem, bo jak coś trwa ponad 3 lata to dzień w dzień to jak to zmienić? Trudno jest. Ale da się zrobić. Wyjdziemy z tego "więzienia" zobaczysz. Musimy być cierpliwe. Pozdrowionka

Estrewa ja też niedawno calkiem bylam na dnie i ciężko bylo się podnieść, ale się udalo. Tobie też się uda. Dobra jest wtedy taktyka, malymi kroczkami do przodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ashley dziekuje ze garstka ludzi z tego forum wierzy we mnie :( Bliscy tez sie staraja ale wciaz te piekne slowa do mnie nie docieraja :( od czego mam zaczac? raz juz bylam u psychaitry i zalecono mi tabletki "Fluoxetin" ale moj stan jeszcze bardziej sie pogorszyl :( Do kogo powinnam isc? Na jakies terapie? Psycholog czy Psychiatra? albo szpital?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

Estreva, daj sobie czas. To co chcesz osiągnąć - zdrowie - jest naprawdę realne. Leczenie trwa czasem dłużej niż cała choroba. Jeśli lekarz, u którego byłaś przepisał Ci leki, po których czujesz się gorzej powinnaś porozmawiać z nim na temat zmiany leków. Jeżeli lekarz Ci nie pasuje, powinnaś pójść do innego. I tak w kółko, aż znajdziesz swój sposób na powrót do zdrowia. Z zaburzeniami psychicznymi nie jest tak łatwo jak z chorymi migdałkami czy złamana ręką. Najważniejsze, żebyś się nie poddawała. 3mam za Ciebie kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyjdziemy z tego "więzienia" zobaczysz. Musimy być cierpliwe

Dzięki:)Tak, dzisiaj np. ja tez w to wierzę, jakos tak jakby dziś nerwica dała sobie wolne i może dlatego. Trzeba walczyc do skutku, cos w końcu musi sie udać!

zalecono mi tabletki "Fluoxetin" ale moj stan jeszcze bardziej sie pogorszy

Wiesz bo z tymi tabletkami to czasem bardzo długo schodzi. Tzn. najpierw trzeba dobrac odpowiednie, a potem jeszcze czekać aż zacznie działać (nawet ok. miesiaca). Więc może po prostu nie trafiłas na właściwy, a może po prostu potrzebujesz raczej rozmowy niz tabletek. Popytaj może gdzie w Twojej okolicy jest jakis dobry psychoterapeuta, on ewentualnie może Ci doradzic co dalej (leki/terapia). bethi ma rację, trzeba szukać wyjścia az do skutku. Ktos musi przeciez w końcu pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie uwierzysz może ile człowiek potrafi wybaczyć...

Bethi

Moge tylko sobie wyobrazac ile bolu i cierpienia przezylas i przezywasz :( . Na to nie ma slow. Podziwiam Cie za to, ze mimo tego wszystkiego masz sile, zeby walczyc i nie poddajesz sie. Cierpienie jest chyba przeznaczeniem czlowieka, ale to oznacza, ze jest nia takze walka i wygrana, jaka jest godne i szczesliwe zycie. Wierze, ze Ci sie uda, ze zwyciezysz;). Sciskam mocno:)

 

 

Estreva

Rozumiem Cie, wiem jak Ci ciezko, ale nie trac nadziei. Pamietaj o tym, ze bedzie lepiej, czujesz sie jak w potrzasku, ale nie upadaj na duchu. To depresja dyktuje Tobie wszystko co najgorsze. Jestes bardzo wrazliwa i wartosciowa osobka, bardzo dojrzala jak na swoj wiek. Prosze poszukaj pomocy, zwroc sie o nia do najblizszych, poszukaj takze psychologa, on pomoze zmierzyc Ci sie z Twoimi problemami. Skorzystaj tez z rad powyzej i popros lekarza, zeby zmienil lek na jakis inny.

Powoli, jesli tylko bedziesz tego chciec, wszystko zacznie sie ukladac, uwierz mi. Nie poddawaj sie ;) wierze w Ciebie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiesz, to są aż 2, w porywach 3 osoby raz na ruski rok więc nie jest tak dobrze...

 

Wiesz, myśle że właśnie jest dobrze - zapewne te osoby są Ci najbliższe i możesz na nie liczyć... mimo, że teraz zapewne każde z was ma swoje sprawy i swoje życie.

 

 

Myslę, że też masz jakiegoś jednego kumpla czy kogoś z rodziny, z kim czasem mozna gdzies wyjść...

 

Hm... teraz? Niestety nie mam... urwałem kontakt ze wszystkimi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

C©złowiek wiesz, faktycznie, mogę chyba liczyć na te osoby (choc do końca nie wiem, bo w poważniejszych sprawach nigdy się z niczym do nich nie zwracałam tylko chowałam w sobie). Chodziło mi o to, że nie mam jakiegos większego grona do towarzystwa.

 

urwałem kontakt ze wszystkimi...

napisałeś, że urwałeś, więc to nie oni się od Ciebie odsunęli jak rozumiem. Nie chciałeś kontynuować znajomości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

że nie mam jakiegos większego grona do towarzystwa.

 

Hm... ale myśle, że do szczęście nie jest ono potrzebne. Najważniejsze to mieć właśnie owe 2, 3 osoby, na których można liczyć. A Ty myśle, że je masz.

 

 

Nie chciałeś kontynuować znajomości?

 

Chciałem, nawet nie wiesz jak bardzo chciałem. Nie odsunąłem się od nich z własnej woli. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałem, nawet nie wiesz jak bardzo chciałem. Nie odsunąłem się od nich z własnej woli.

Nie wiem czemu w takim razie zerwałes kontakty, być może nie byli tego warci, albo nie potrafili Cię zrozumieć. Ja np. często udawałam dobry humor przy znajomych w obawie przed odrzuceniem i właściwie nikt nie wie, że mam jakiekolwiek problemy, ukrywam to. Nie wiem jak by było gdyby wiedzieli i czy wtedy kontakty wyglądałyby tak samo - nie sądzę.

W Twoim profilu wyczytałam,że studiujesz, więc może jest okazja znaleźć jakąś bratnią duszę? Może nie zaraz do wielkiej przyjaźni ale choć do zwykłej rozmowy, która może poprowadzić do jakiejś większej zażyłości...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czemu w takim razie zerwałes kontakty, być może nie byli tego warci

 

Więc powiem Ci czemu: zakochałem się w jednej osobie z tamtych moich najbliższych znajomych. Dlatego zerwałem z nimi kontakt. I co najgorsze z Nią... :(

 

Tak, studiuje... kto wie może jeszcze znajdę jakąś osobę w którą będę mógł PRAWDZIWIE porozmawiać "o niczym" a tak naprawdę o wielu tylko z pozoru błahych sprawach... ;)

 

P.S. W każdym razie NARESZCIE wiem jakie błędy popełniłem. Przez to przez ostatnie 2 lata w ogóle zatrzymałem się w życiu. Teraz odżywam, lecz zawsze będę Ją kochał. Zawsze - tego jednego jestem pewien. Kasiu - bądź więc szczęśliwa! - a ja przeżyje całe życie sam, nigdy już nie spoglądając na żadną dziewczynę. Żebyś tylko wiedziała dlaczego tak się zachowywałem... może wtedy byś zrozumiała, co przeżywałem... każdego dnia, patrząc na Ciebie. Zacznę żyć. I będę zdążał do coraz to nowych celów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spytam nieśmiało co narozrabiałeś?

Wielce szlachetne z Twojej strony że nie spojrzysz na żadną inną kobietę, ale wydaje mi się jakbyś wyjaśnił co trzeba z kim trzeba to było by wszystkim lżej a i dowiedziałbyś się, że "Kasie"(?) wcale nie życzy Ci źle ani nie wymaga od Ciebie abyś był samotny do końca świata.

A to, że nigdy nie przestaniesz jej kochać, to świadczy o tym, że jesteś dobrym i uczciwym człowiekiem. To, że znowu się zakochasz nie oznacza że zdradzisz "Kasi" i że przestaniesz ją kochać. Jedno drugiemu nie przeszkadza. Nie zdradzisz w takiej sytuacji nikogo. Nawet siebie. W naszych sercach jest wieeeeeeeeeeeeeele miejsca. Każdy się w nim zmieści.

Jeśli wiesz o co mi chodzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytasz się co narozrabiałem? Hm... wiesz... ze skrajnej mojej nieśmiałości do niej, po prostu wyszło na to że gdy poczułem, że ją kocham i nawet był dzień w którym wszystko miałem jej powiedzieć... to po prostu przestałem przebywać obok niej, jak to w zwyczaju zwykle robiłem. Odizolowałem się od niej. I jakby to powiedzieć: opuściłem (nie było żadnego powodu. Po prostu przestałem się do niej odzywać). Chyba przeraziłem się tego co do niej poczułem. Było to coś wielkiego. Niewyobrażalnego, co mnie aż zwaliło z nóg...

 

Tak... chyba najważniejsze to wyjaśnić pare spraw... tylko uwierz mi że to wcale nie jest takie proste...

 

I chyba wiem o co Ci chodzi kiedy piszesz że w sercach jest wieeeeeeele miejsca. Tak... chyba spróbuje moje serduszko trochę otworzyć na ludzi... już zbyt długo było zamknięte dla innych ludzi prócz Niej. Chyba czas otworzyć się ogólnie pisząc na życie i cele, do których zamierzam teraz dążyć...

 

Kurczę, aż mi teraz trochę głupio że tak tu się otwieram... :oops:

 

P.S. W kazdym razie teraz będę na tym forum znacznie rzadziej. Dziękuje wszystkim za rady, wsparcie i pomoc. Dobrze że jest takie miejsce w Sieci. Myśle że z znacznym stopniu wyszedłem z chwilowego bezsensu i teraz wszystko nabralo żywych barw :)

Trzymajcie się wszyscy! I nie poddawajcie! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

. Zacznę żyć. I będę zdążał do coraz to nowych celów.

 

To bardzo dobrze, że masz cele, masz plany i chęc ich realizacji, bo to nadaje sens życiu i pozwala otworzyc sie na nowe, często lepsze. A z tym może się także wiązać nowe uczucie. Częściowo potrafię się wczuc w Twoja sytuację bo kilka lat temu przeżyłam cos podobnego, tzn zakochałam się w chłopaku i być może dzięki znajomym miałam szansę to rozwinąć, a przynajmniej zacieśnić znajomość. Ale...przestraszyłam się i tak bardzo nie wierzyłam w siebie, że ON i taka niepozorna ja? Niemozliwe. W każdym razie po kilku latach miłość sama mnie znalazła, teraz wiem, że tamta nie dalaby mi tego co mam teraz. Żyj i nie przegap okazji!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim. C©złowiek, nie czuj się głupio z tego powodu, że się otwierasz. Myślę, że dobrze rozumiem Twój problem dotyczący relacji z przedstawicielkami płci przeciwnej, bo ja mam to samo. U mnie w pracy była na zastępstwie pewna dziewczyna, która bardzo mi się spodobała. Sęk w tym, że znałem ją już wcześniej, ale poczułem do niej "chemię" dopiero teraz. Zanim do tego doszło było dobrze, jednak gdy tylko pojawiło się uczucie z mojej strony kontakt z nią stał się dla mnie trudny. Może to zabrzmieć głupio ale bardzo wtedy cierpiałem. Miałem straszne doły. Bez przerwy o niej myślałem, jednocześnie czując, że poprostu nie jestem w stanie nic zrobić. Czułem się jak głupek w jej obecności. To była totalna porażka, ale już mi przeszło, bo od jakiegoś czasu owej niewiasty nie widziałem. To tyle. Trzymaj się C©złowiek. Życzę Ci dużo miłości i odnalezienia tej JEDYNEJ.

 

Miłości, tęsknoty, listy,

krzyk serca w najsłodszym chwycie,

- to mój sen wiekuisty,

któremu na imię: - życie

 

Maria Pawlikowska-Jasnożewska

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

C©złowieku, nie wiem czy tylko mi przytakujesz czy naprawdę tak myślisz.... Mam nadzieję, że to drugie.

Zastanawiam się, z czego wynika Twoja nieśmiałość. I czy to jest na pewno nieśmiałość. Jesteś bardzo zamknięty w sobie i tajemniczy. Wydaje mi się, że zagubiony w sobie samym. Wydajesz się wartościowym człowiekiem i bardzo wrażliwym. Bynajmniej to nie wada mój Drogi a ogromna zaleta. Mam nadzieję, że kiedyś to docenisz. I polubisz siebie.

Pozdrawiam cieplutko i 3mam za Ciebie!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:34 am ]

Coś we mnie dzisiaj pękło. Coś mnie zalało. Nie mogę przestać płakać. Czuję się tak potwornie... źle, nie wiem co to smutna, samotna, zraniona. Wszystko co najgorsze. Te uczucia mnie przepełniają. Nie potrafię się otrząsnąć. Chciałabym umrzeć. Boże, jak bardzo chcę umrzeć, tylko Ty wiesz. Przestać istnieć, wyłączyć wszystko. Nie czuć, nie myśleć. Nie mogę tego wytrzymać. Nie jestem w stanie o niczym myśleć. Natłok przygnębiających myśli o śmierci. Nie chcę już walczyć. Nie chcę już wmawiać sobie że wszystko będzie dobrze że to minie... Za każdym razem mija żeby potem wrócić ze zdwojoną siłą. Te fale to najgorsza rzecz jaka mnie w życiu spotyka. Nie potrafię sobie nic gorszego wyobrazić. Chrzanię czy jest jakieś życie po śmierci. Chrzanię co się ze mną stanie. Chcę umrzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi

Nie poddawaj sie, to minie, bedzie dobrze, musi byc. Kiedy tak piszesz to trace wiare w ten swiat, w ludzi, w dobro, w szczescie. Nie wiem jak Ci pomoc, sama jestem w rozsypce, myslalam, ze juz lepiej, ale tak samo czuje , ze wszystko wraca, a ja jeszcze nie mam tyle sil, by sie temu oprzec. Nie chce sie temu poddawac i Ty tez tego nie rob, badz silna, bedzie dobrze. Jestem z Toba. Trzymaj sie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×