Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.II


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Mam znów delikatnie mówiąc bardzo ambiwalentne podejcie do psychoterapii.

Ostatnimi czasy bardzo ją chwaliłem z powodu znaczącej zmiany mojego stanu psychicznego.

Teraz , kiedy bez powodu padłem na ryj i jestem praktycznie w stanie jak przed 4 laty , kiedy to skończyłem w psychiatryku , nie jestem już pewny co do skuteczności i celowości psychoterapii.

Zaczynam podejrzewać, że znaczna poprawa mojego stanu wiązała się z odstawieniem clonazepamu po 3 latach nieprzerwanego stosowania.Psychoterapia mogła nie mieć absolutnie żadnego znaczenia.

Choroba wynika ze zmian w biologicznym funkcjonowaniu mózgu .

Fakt, że bardo często te zmiany są spowodowane długotrwałym stresem , czy też traumatycznymi przeżyciami, które zaburzają w efekcie równowagę biochemiczną mózgu.

Z tym się zgodzę.

Ale twierdzenie, że skoro czynniki psychiczne spowodowały zaburzenie , to również pozytywne czynniki psychiczne ( psychoterapia ) spowodują odwrócenie już zaistniałych zmian biochemicznych jest chyba mocno naciągane.

Gdy czyste powietrze w pokoju skazimy bąkiem z dupala to analogicznie rzecz biorąc rozpylenie miłego dezodorantu będzie tylko perfumowaniem gówna , a nie oczyszczaniem powietrza-czyż nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, proszę Cię

Gdy czyste powietrze w pokoju skazimy bąkiem z dupala to analogicznie rzecz biorąc rozpylenie miłego dezodorantu będzie tylko perfumowaniem gówna , a nie oczyszczaniem powietrza-czyż nie?

niekoniecznie.

Powietrze to otoczenie. A bąk to skutek działania.

Otoczenie może wpłynąć na działanie.

Powietrze może się oczyścić.

Pomieszczenie nie jest hermetycznie zamknięte , więc powietrze w nim się znajdujące - otoczenie zmienia się.

Perfumowanie to zakrywanie problemów, zakopywanie ich pod dywan. Żeby wszystko na pozór ładnie pachniało, wyglądało.

A tak na prawdę, po co? Skoro dupal skaził powietrze, był to odruch na poziomie fizjologicznym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie psychoterapia to takie rozpylanie perfum.

Z kolei farmakoterapia to zakładanie maski przeciwgazowej.

Tylko co będzie wietrzeniem?

Ten kto odpowie będzie błogosławiony

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehehehehe

Wiedziałem że się rozsierdzisz,hehehehehe

Może to, że ( udowodnione naukowo ) nie potraficie na szybko wskazać która strona jest prawa , a ktora lewa??

Ale udowodniono również że nasze samcze mózgi mają problem z rozróżnianiem odcieni kolorów

Np ja często nie wiem czy to jeszcze zielony , czy już niebieski....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OK.

Gdybyśmy się tak bardzo nie różnili w wielu kwestiach to byłoby nudno i nijako.

Znam facetów, którzy od lat żyją samotnie.

Niby wszystko ok, twierdzą że są szczęśliwi , że nikt ich nie denerwuje itd.

Ale patrząc z boku i calkowicie obiektywnie, ci faceci pozbawieni emocji związanych z ciągłym towarzystwem Kobiety stają się nijacy, mdli i ciotowaci.....

Wracając do anafranilu.

Tak sobie myślę.

Po co mi sprawny siusiok, skoro ostatnio tak mnie zmiażdżyło, że nie chce mi się go nigdzie wkładać?

To po pierwsze.

A po drugie , gdyby to był jedyny skutek uboczny a działanie przeciwdepresyjne skuteczne , to wiem jak sobie z tym poradzić.

Brałem kiedys testosteron w zastrzykach.

Libido oscylowalo wokół perwersji.

Więc w razie czego zawsze sobie mogę załatwić "teścia" w zastrzykach i szybko oraz skutecznie postawić siusioka do pionu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taaaaaaaaaaa, ale u mnie powodują też obsesyjne myślenie "pętla na szyi "

 

Dziś byłem u psychiatry.

Gośc jest rzeczowy i ma naprawdę dobrą opinię.

Uparł się , żebym zaczął wrzucać Lamotryginę, bo ponoć ma ona dobre przeciwdepresyjne działanie.

Zgadzacie się z tym? Macie jakieś doświadczenie?

Ja już kiedyś miałem nieudane podejście do tego leku.

Strasznie mnie zmuliło po nim. Zidiociałem do reszty.

Może powinienem był dłużej poczekać?

Po kilku dniach zmulenia dałem spokój.

Być może tak źle zadziałała w związku z tym, że wrzucałem wtedy stale clonazepam ?

fakt, że kilku doktorków w moim życiu zalecało mi ten lek.

Mają o nim dobre opinie.

A co , jeśli nie mam tak naprawdę CHAD?

Sam nie wiem czy próbować z lamotryginą , czy na własną rękę wypróbować Anafranil...

Jestem w mocnej depresji z lękiem i napięciem sięgającym zenitu.

Ten doktor twierdzi , że na dłuższą metę jeśli chodzi o działanie antydepresyjne lepsza od antydepresantu typowego jest Lamotrygina

Bądź tu mądry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie..........jestem kompletnie rozmontowany.

Każdy , kto borykał się z duża depresją wie o czym mówię, a kto nie borykał się , nie jest w stanie sobie tego wyobrazić.

2 godziny zbierałem siły, żeby pójść posprzątac biuro, ktore znajduje się 100 metrów od mojego domu i którego sprzątanie normalnie zajmuje mi godzinę luzackiej roboty z kawką i załączonym panoramicznym TV.

Gdyby nie Syn to rozpłakałbym się z niemocy

To strasznie poniżające, że nie jestem w stanie być nawet sprzątaczką.

To nie jest życie . To wegetacja.

A ja, frajer jeszcze 3 tygodnie temu snułem plany na przyszłośc.Praca, rozwój, kariera,

Siedziba firmy do sprzątania, szkolenia ,przedstawicielstwo w tej firmie itd.

Nawet nie jestem w stanie skupić się na meczu Milanu.

Zwyczajnie mam w dupie to co się dzieje na ekranie.....zresztą i tak jakoś to do mnie nie dociera.

Tragedia.

Zdecydowałem

Zaczynam brać tą lamotryginę.

Nawet jak mnie zmiażdży.

Uprzedziłem wszystkich, ze zapewne zamknę się w pokoju i niech na mnie w niczym nie liczą.

Niech zapomną , że istnieję.

Telefony moje zamilkną.

Będę żarł lek i czekał na efekty.

Jak nie nadejdą to wyjdę z tego pokoju tylko po to , żeby się rozliczyć a potem zrealizować mój "tirowy" plan.

Nara.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, w jakiej dawce masz brac te Lamotrygine? Bierz grzecznie i w razie gdyby cos sie zadzialo PRZECZEKAJ 2 tygodnie, w zadnym wypadku nie przerywaj brania. Ja bralem Lamo 3,5 roku i to swietny stabilizator i rzeczywiscie ma dodatkowe dzialanie antydepresyjne. Wiec walcz i nie rezygnuj. Nawet gdybys faktycznie mial te 2 tygodnie przesiedziec w pokoju. Trzymam kciuki za Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, Robert............ Znów się pogorszyło? :-|

 

Tak.

Zmiażdżyło mnie nagle i bez najmniejszego powodu. W momencie, kiedy zaczęło pojawiać się światełko w tunelu.

Budzę się rano i z przerażeniem myślę o tych czekających mnie niemiłosiernie ciągnących się depresyjno-lękowych minutach , z ktorych w wielkim znoju zrobią się godziny.

Byle do wieczora.

A wszystko to w momencie, kiedy zaczęło pojawiać się światełko w tunelu.

Widoki na progres zawodowy i finansowy.

O sprawie w ogóle nie myślę. Nauczyłem się mieć ją w dupie.

Mam w 100 % zaplanowane , przemyślane i przygotowane najlepsze ze złych wyjśc na KAŻDĄ ewentualnośc finału Sprawy Sądowej.

I 100 % pewnośc co do do tego, że dokładnie wszystko zrealizuję.

Pozostaje tylko spokojnie czekać na wynik.

Nie mam wpływu na wyrok, ale mam wpływa na obecne życie i mogę się do wszystkiego przygotować.

Oczywiście powiem w "tajemnicy" , że nikt mnie nie zamknie już dłużej niż na 30 minut. Nikt i Nigdy.

Tak więc tym tematem praktycznie nie zaprzątam sobie głowy.

 

intel, w jakiej dawce masz brac te Lamotrygine? Bierz grzecznie i w razie gdyby cos sie zadzialo PRZECZEKAJ 2 tygodnie, w zadnym wypadku nie przerywaj brania. Ja bralem Lamo 3,5 roku i to swietny stabilizator i rzeczywiscie ma dodatkowe dzialanie antydepresyjne. Wiec walcz i nie rezygnuj. Nawet gdybys faktycznie mial te 2 tygodnie przesiedziec w pokoju. Trzymam kciuki za Ciebie.

 

Dzięki Amon.

Zaczynam od 25 mg przez 2 tygodnie, potem 50 mg przez 2 tyg , a potem.........wizyta i zapewne wejście na normalną dawkę terapeutyczną.

Poważnie.

Uprzedzam wszystkich w domu i z rodziny , że mnie nie będzie przez najbliższe tygodnie.

Niech traktują rzecz całą tak jakbym był w psychiatryku lub w areszcie.

Nie ma mnie dla nikogo.

Będę żarł ten lek choćbym miał leżeć i wyć ( zresztą i tak mi teraz do tego niewiele brakuje )

Przy pierwszej próbie ( jakieś 2 lata temu ) strasznie mnie derealizował i otumaniał, więc odpuściłem po kilku dniach.

Lecz teraz już nie mam wyjścia raczej.

najbardziej cieszy mnie fakt, że nie jest to typowy psychotrop, co do ktorych zarzekłem się, że już do ust nie wezmę.

Dziś zaczynam.

Do zobaczenia w piekle lub normalnym świecie.

Nara.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę, Monika.

Ostatnia poprawa miała miejsce POMIMO nasilenia stresu związanego z robieniem ze mnie debila przez biegłych odnośnie potwierdzenia zwolnienia lekarskiego.

Moja sytuacja nie ma najmniejszego wpływu na samopoczucie. Nie ma ŻADNEJ korelacji na poziomie Sprawa-Samopoczucie.

Owszem, nie tryskałem nadmierną radością, co normalne w sytuacji gdy komuś grozi 15 lat więzienia.

Jestem w głebokiej dupie dokładnie tak samo jak wcześniej , kiedy to nie miałem żadnych kłopotów z prawem.

Zmiażdżyło mnie dokładnie tak samo jak na początku choroby.

Gdyby ostatnia poprawa miała związek z terapią, to powinna byc w miarę trwała.

Nie wydarzyło się nic nowego, ani dobrego , ani złego odkąd miałem poprawę. I co?

Kompletna miazga w ciągu zaledwie kilku dni.

Oczywiście będę dalej chodził na terapię, lecz ponownie z nastawieniem, że to za przeproszeniem gówno da.

I jeśli faktycznie można terapii przypisać skutecznośc to musi to być skutecznośc niezależna od mojego podejścia.

Interesują mnie tylko trwałe i namacalne pozytywne efekty, utrzymujące się niezależnie od sytuacji.

Tabletka przeciwbólowa działa niezależnie od tego czy wierzy się w jej przeciwbólową moc , czy też nie.

Podobnej skuteczności oczekuję od terapii.

W przeciwnym razie uznam ją za stratę czasu i niepotrzebne złudne nadzieje.

Jak na razie uważam , że poprawa była zbiegiem okoliczności, niezależnym od terapii.

Uf.

Rozpisalem się.

Załączył mi się agresor spowodowany bezsilnością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, Robert............ Znów się pogorszyło? :-|

 

Tak.

Zmiażdżyło mnie nagle i bez najmniejszego powodu. W momencie, kiedy zaczęło pojawiać się światełko w tunelu.

A widzisz nie bez powodu. Zaczęło się pojawiać światełko w tunelu i zacząłeś wierzyć,że może się udać. To też może być powodu pogorszenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, Robson, tylko dyskutujemy.

Myślę, że na terapii jeszcze nie przepracowałeś wszystkiego.

No i nie wszystko z terapii przeniosłeś na grunt życia.

Nie dziwię się, że wszystkiego w obecnej sytuacji przenieść nie możesz. To zrozumiałe.

Ja tam mam nadzieję, że wyrok surowy nie będzie.

Nie zapadła jeszcze klamka w tej sprawie, a i odwołać się pewnie też będzie można.

Mam nadzieję, że Ci się poprawi!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na tyle się oswoiłem z tym wszystkim, że nie boję się żadnego wyroku.

Pozytywnie rzecz ujmując ewentualny wyrok będzie wybawieniem od dalszego użerania się z chorobą.

Właśnie dostałem propozycję grania w muzycznym zespole zarobkowym od zaraz, za konkretną kasę....

To efekt mojego niedawnego dobrego samopoczucia, kiedy to szukałem rozwoju i sposobu na legalne trzaskanie kasy.

W 3 tygodnie dobrego samopoczucia zorganizowałem sobie kilka lekkich ale skutecznych i niezłych źródeł dochodu.

Gdy bylem zdrowy to mogłem góry przenosić.

 

I co?

Nie jestem w stanie zagrać nawet próby ze swoją kapelą, a co dopiero wielogodzinnej imprezy.

Niech to wszystko szlag trafi.

Życie ucieka mi przez palce.

Mam ochotę iśc się powiesić. Czego bym się nie złapal przeradza się w porażkę.

Zapewne lina się urwie, albo gałąź złamie więc nic mi nie grozi,hehehehe.

Dobrze , że w lodówce jest żołądkowa gorzka. Zaraz zawrę z Nią pakt.

Mam tak dalece nihilistyczny klimat, że gdybym mial trochę więcej siły to poszedł bym załatwić kompot i pomimo pogardy dla takich klimatów walnął bym sobie kilka centymetrów w żyłę.

Skoro ma się czuć jak szmata i żyć jak szmata to chcę znać przyczyny takiego stanu.

Abstynencja, sport, zdrowy tryb życia-na co mi to było?

Jestem mentalnie, zdrowotnie, psychicznie ,finansowo i zawodowo na poziomie wieloletnio zaćpanej i zapijaczonej szmaty.

Tylko, że taka szmata miała przyjemne "tripy" i teraz za to płaci.

A ja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×