Skocz do zawartości
Nerwica.com

Homeopatia


Edi1000

Rekomendowane odpowiedzi

A żebyś wiedział...

Chyba już czas, żeby powołać komitet, lub radę nadzorczą i stowarzyszenie badań nad zdrowiem psychicznym. Dorobek naukowy, mnóstwo najlepszej jakości danych empirycznych już mamy.

Proponuję nazwę, Polskie Stowarzyszenie Psychicznych i (ludzi) w Tarapatach. W skrócie PSPiT

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A teraz "świństwo" otacza nas z każdej strony, a średnia wieku wydłużyła nam się do blisko 80 lat.

 

no to świetnie... tylko że mnie w tym momencie interesuje najbardziej nie ta średnia tylko moje zdrowie, które się z różnych przyczyn posypało, a chemia tylko pogorszyła mój stan, a od trzech lat w ogóle jej nie "trawię" w żaden sposób... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja coraz bardziej wątpię w te dietetyczne podstawy nerwic. Z własnego doświadczenia i z obserwacji ludzi, którzy przepuszczają przez siebie przez cały czas wszelkiego rodzaju śmieci, karmią się fastfoodami, chipsami, colą, innymi kolorowymi napojami, w weekendy ostro imprezują pijąc litrami alkohol, jeden dzień, góra dwa kaca i dalej są rześcy i zdrowi. Gdyby jedzenie miało (aż takie) znaczenie musiałbym być okazem zdrowia... i jestem według wyników badań krwi...

Obawiam się, że zaburzona psyche potrafi dobić nawet najzdrowszy organizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmęczonyyy, bo sama dieta ma za zadanie wspomóc organizm, ale nie jest w stanie wyleczyć jeśli ktoś ma problem z candidą, pasożytami, wirusami, bakteriami, niedosypia, żyje w przewlekłym stresie, miał traumatyczne przeżycia i nie potrafi sobie z nimi poradzić... Dieta pomaga, czasem nawet bardzo. Ale sama dieta nie uleczy człowieka. Potrzebne jest kompleksowe holistyczne leczenie - czyli zarówno ducha (psychoterapia, medytacje) jak i całego ciała (zdrowa dieta, zioła, suplementy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrafisz wymienić konkretne nazwy pierwiastków, związków, substancji chemicznych, które pogorszyły Twój stan? Może to był aspartam? Albo amalgamat? A może tlenek węgla? Tlenek siarki? Siarkowodór? Tlenki azotu? Glutaminian sodu? Benzoesan sodu? Może któryś z E-XXX? Metanol? Syntetyczna Witamina C? Azotyn sodu? Azotyn potasu? Kwas sorbinowy? Chlorek sodu? Dioksyny? Amarant? Związki polioksyetylosorbitolu? Siarczany? Azotany? Sacharyna? Karagen? A może wszystkie naraz się na Ciebie uwzięły (no tak, zapomniałem o dyspucie nt. MCS...). Co to znaczy, że w ogóle nie "trawisz" chemii? Masz z nią styczność każdego dnia.

Zwykła woda, którą pijesz to też chemia - H2O, cząsteczka, dwa atomy wodoru, jeden atom tlenu.

Powietrze, którym oddychasz to też chemia, bo składa się z azotu, tlenu, argonu, pary wodnej, dwutlenku węgla, neonu, helu, metanu, kryptonu, wodoru, ksenonu i z paru innych dupereli.

W Twoim organizmie (również w mózgu) działają miliony różnych organicznych związków chemicznych, dzięki którym żyjesz i funkcjonujesz.

W roślinach i ziołach jest zawartych mnóstwo związków chemicznych, np. w dziurawcu zwyczajnym występują dwa związki chemiczne, z których jeden jest naturalnym inhibitorem monoaminooksydazy czyli działa w sposób zbliżony do leków z grupy I-MAO, a drugi jest inhibitorem wychwytu zwrotnego serotoniny czyli działa podobnie do tlpd i ssri.

 

Człowiek boi się tego czego nie rozumie albo nie zna. Wybacz, ale moim zdaniem ludzie którzy nie rozumieją chemii najzwyczajniej boją się jej. Może Ty masz po prostu zwykłą alergię na niektóre syntetyki zawarte w kosmetykach, środkach czystości, farbach, lakierach itd.? Robiłaś próby alergiczne? Testy skórne?

 

Tak jak powiedział mój przedmówca są ludzie którzy w ogóle o siebie nie dbają. Zajadają się fast-foodami, hamburgerami, frytkami, chipsami, kebabami, colą, nie zważają na żadne E-XXX w żywności, stołują się w McDonaldach, KFC i tych podobnych, nie uprawiają żadnego sportu, zero ruchu, zero aktywności fizycznej, wlewają w siebie hektolitry alkoholu, ćpają, nie chodzą do żadnych lekarzy, psychoanalityków, nie biorą żadnych ziół i suplementów - i szkurwysyny są zdrowi jak byk. Jak to wyjaśnisz? Przybyli z Kryptonu? Są ze stali? Potomkowie Herkulesa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Tak jak powiedział mój przedmówca są ludzie którzy w ogóle o siebie nie dbają. Zajadają się fast-foodami, hamburgerami, frytkami, chipsami, kebabami, colą, nie zważają na żadne E-XXX w żywności, stołują się w McDonaldach, KFC i tych podobnych, nie uprawiają żadnego sportu, zero ruchu, zero aktywności fizycznej, wlewają w siebie hektolitry alkoholu, ćpają, nie chodzą do żadnych lekarzy, psychoanalityków, nie biorą żadnych ziół i suplementów - i szkurwysyny są zdrowi jak byk. Jak to wyjaśnisz? Przybyli z Kryptonu? Są ze stali? Potomkowie Herkulesa?

 

 

hahahahahahahhahahahaha

Dokładnie tak jest.

Tylko ludzie chorzy zaczynają się pasjonować jakimiś duperelami, restrykcjami,patologiami,koinfekcjami, nadkażeniami, suplementami, magnezami,itd.........i co najdziwniejsze-pomimo stosowania się do wszelakich paramedycznych wygibasów,sofizmatów, prawd objawionych nadal pozostają chorzy, lub choruja bardziej.

A wymienieni wyżej przez Kolegę skurwysyni w tym samym czasie są coraz bardziej radośni , opaśli i zadowoleni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo te tzw. szkurwysyny mają kolokwialnie mówiąc wyj.ebane na to. Żyją sobie w zupełnej beztrosce, nie przejmują się stanem swojego zdrowia i to paradoksalnie wpływa zbawiennie na ich zdrowie, radość i satysfakcję płynącą z życia. A jak kopną w kalendarz przedwcześnie? No trudno, zdarza się, na imprezach zawsze ktoś umiera, zawsze się łapie zgona. O na opasły brzuch jest rada: po pierwsze zwiększ masę i zacznij koksować!

 

Natomiast osoby prześwietlające przez godzinę każdy produkt z półki w supermarkecie pod kątem zawartości procentowej tłuszczu, węglowodanów, białka, witamin, mikroelementów, barwników, konserwantów, aromatów, przeciwutleniaczy, utwardzaczy, zagęszczaczy, wszelkiej maści dodatków z serii E-XXX, desperacko dbające o linię, desperacko liczące kalorie, desperacko czające się przed napływającymi zewsząd mikrobami, bakteriami, wirusami, grzybami, pasożytami, pierwotniakami, prionami, zanieczyszczeniami i truciznami płynącymi z wody, gleby i powietrza, promieniowaniem, odpadami radioaktywnymi, toksycznymi chemikaliami, trującymi związkami chemicznymi, smogiem elektromagnetycznym emitowanym przez urządzenia elektroniczne, łykające jak doktór/uzdrowiciel przykazał wszelkie witaminki, mikroelementy, suplementy, homeopaty, preparaty ziołowe, rygorystycznie przestrzegające diety, uprawiające wymyślne ćwiczenia fizyczne - nigdy nie będą zdrowe, bo utrwaliły się w roli pacjenta, wpadły w więzienie, w pułapkę "obsesji" będącej wariacją na temat stanu swojego zdrowia. Gdzie w takim życiu jest miejsce na szczęście? Ja bym chyba zwariował od tej samokontroli. A teraz idę zjeść cheeseburgera zapewne z mięsem z kota dachowca, toną bakterii, konserwantów i niech mi idzie na (nie)zdrowie. Ja ostatecznie nie wiem na co jestem chory, a miałem już multum diagnoz. I prawdę mówiąc chwilami przestaje mnie to interesowac. Co za róznica czy taka 'F'ka w papierkach czy inna? I tak ani konwencjonalna psychiatria, ani szarlataneria nie połata mi podziurawionej niczym ser szwajcarski sieci obwodowej neuronów w mózgu.

 

OT nam się zrobił, z mojej winy pośrednio. Później się to poprzenosi do jakiegoś wątku o dietetyce. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad_Scientist, robiłam kiedyś testy, ale nic nie wykazały. :( Choć objawy wyglądają na alergiczne, np. jeśli chodzi o wodę i pożywienie – kupione warzywa, woda z warszawskich kranów, jedzenie puszczkowane/paczkowane itd. – oprócz tego, że boli mnie żołądek, mam wzdęcia to tworzy mi się w oskrzelach dziwna biała wydzielina, którą próbuję odksztuszać, bo ciężko mi oddychać, mam duszności, język robi się biały, oczy błyszczące i jak po płaczu, pieką, w buzi strasznie sucho i piecze podobnie jak wszystkie śluzówki i skóra, w nosogardzieli tworzy mi się ropa, pojawia się ból głowy i inne objawy, o których już pisałam. jak byłam u lekarza pierwszego kontaktu to powiedział, że to objawy alergii. ale alergolog bezradnie podrapał się w głowę, bo z testów nic nie wyszło.

z pożywienia nie toleruję też zbóż zawierających gluten, cukrów prostych (nawet w słodszych warzywach), nabiału, bo występują podobne objawy – nawet domowej roboty. Najlepiej czuję się na diecie niskowęglowodanowej o niskim indeksie glikemicznym.

Co do chemii wziewnej – wszystkie kosmetyki zapachowe, dezodoranty, perfumy, lakiery do paznokci, farby, szampony, zapach druku w katalogach, gazetach, nowych meblach, dywanach itd., zanieczyszczenia i spaliny w mieści wywołuje u mnie podobne objawy jak opisałam wyżej. tak więc mam ciężko. :( na wsi, na czystym powietrzu, (pod warunkiem, że nie wdycham zapachów chemii różnego pochodzenia typu perfumy, proszki itd.) moje objawy znikają i czuję się dobrze.

Co ciekawe identycznie reaguję na powietrze ogrzane przez kaloryfery, mam takie same objawy. I stanowię zagadkę dla wszystkich lekarzy. :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żeby trochę zakryć Offtop linkuję do publikacji wybitnego fachowca prof. dr hab. med. Andrzeja Gregosiewicza nt. Homeopatii:

 

http://www.psychomanipulacja.pl/art/homeopatia-kpiny-z-medycyny.htm

http://www.psychomanipulacja.pl/akt/225.htm

http://www.psychomanipulacja.pl/art/czas-oszustow.htm

 

Oraz artykuł z GW:

 

http://wyborcza.pl/1,75476,6448687,Homeopatia__czyli_uzdrawianie_woda____z_mozgu.html

 

Najlepszym podsumowaniem tematu jest peunta z powyższego artykułu:

 

"Jeśli wszyscy zgodnie twierdzą, że lek składa się tylko z cukru i wody o pewnych niezwykłych, magicznych - bo i niepotwierdzonych przez naukę - własnościach, to przekonanie o jego skuteczności może płynąć tylko z wiary, a nie siły racjonalnych argumentów. Walka z wiarą w leczniczą moc homeopatii przypomina tłumaczenie, że krasnoludki nie wychodzą nocami paskudzić do mleka albo że słonie nie latają.

 

Jedyną realną i mierzalną rzeczą w tej historii są pieniądze, które zarabiają na homeopatii koncerny farmaceutyczne."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Jeśli wszyscy zgodnie twierdzą, że lek składa się tylko z cukru i wody o pewnych niezwykłych, magicznych - bo i niepotwierdzonych przez naukę - własnościach, to przekonanie o jego skuteczności może płynąć tylko z wiary, a nie siły racjonalnych argumentów. Walka z wiarą w leczniczą moc homeopatii przypomina tłumaczenie, że krasnoludki nie wychodzą nocami paskudzić do mleka albo że słonie nie latają.

 

Jedyną realną i mierzalną rzeczą w tej historii są pieniądze, które zarabiają na homeopatii koncerny farmaceutyczne."

Suchy, formalny język, powoływanie się na naukę i racjonalizm! To nie przejdzie. Gdyby naprzeciw temu artykułowi stanął "światowej sławy" specjalista od homeopatii i powiedział, że ten tekst to kłamstwa, gdyż pewien japoński badacz odkrył magiczne i niezbadane dotąd przez naukę zapamiętujące właściwości wody, gdyby dodał coś o przysze naukowców i ich złych zamiarach, to gros ludzi uwierzyłoby temu drugiemu. Czemu? Nie mam pojęcia, ale pod artykułami o odkryciach naukowych, badaniu kosmosu, itp. ciągle widzę komentarze o tym jacy naukowcy są głupi i co za bzdury wymyślają, i że nic tak na prawdę nie wiedzą, bo trzeba być pokornym wobec przyrody i za dużo się nie interesować. Szkoda, że ktoś kto to pisze nie pojmie wreszcie, że komputer którego używa to namacalny dowód, że te teorie działają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×