Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prozaiczne pytanie+za co jesz?


Gość LitrMaślanki

Rekomendowane odpowiedzi

LitrMaślanki pamiętaj na jakim forum piszesz - niska samoocena=niskie wymagania i nie ma bata, trudno zmienić nawyki życiowe (pisze tu tez o sobie, bo nie umiem wydawać pieniędzy, bo mam wrażenie, że nie zasługuję by tracić na mnie złotówki, choć teraz już jest dobrze :D)

 

 

Prusak, minimum płacowe to około 1300 zl .

Policz sobie :mrgreen:

 

trudno policzyć, bo w każdym mieście są inne czynsze ;) U mnie za 48m (dawniej komunalne, teraz własnościowe) płaci się prawie 800zł a w Warszawie pewnie 2 razy więcej.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LitrMaślanki, markowe ciuchy, żarcie z najdroższych "markowych" firm (dla przykładu: parówki - w biedronce kg za 6 zł, a morliny czy innsze "sławniejsze" 2 razy tyle), kupowanie sobie drogich kosmetyków (jak można mieć tańszy odpowiednik), przepierdalanie dużo kasy w pubie np. na piwo (jak sobie kupisz w markecie i wypijesz w domu to wychodzi o 1/3 ceny mniej), wakacje gdziekolwiek... to już też luksus. dla mnie również auto jest luksusem. raz, ze trzeba jednorazowo na nie wydac, potem dochodze rozne usterki to jeszcze na siki nie chodzi...

jestem dość prostym człowiekiem... nigdy u mnie się nie przelewało. był też czas kiedy dosłownie na chleb zbierało się GROSZ do grosza.. Więc szanuję pieniądze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aaa to skoro można dodawać to dodam jeszcze ok.50zł na osobę na kurs tańca albo coś w tym rodzaju, co daje dodatkowe 100zł (no bo para :D).
uff w końcu załapałaś ,bo kurs tańca to wcale nie fanaberia tak jak i teatr tak jak i weekend poza miastem ,nie koniecznie u rodziny ale w pensjonacie jakimś :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prusak, niekoniecznie....

gdybym miala 3 razy wiecej kasy niz ustawa przewiduje to moja niska samoocena nic by do tego nie miala...bo kupilabym sobie nike z salonu a nie klapki z bazaru ;) nie patrzylabym w ogole na metki, tylko bralabym co popadnie z polek.

chyba. tak mi sie wydaje, bo nigdy nie bylam w takiej sytuacji. ale to działa na zasadzie "a co tam milion w te czy wewte" skoro dupe sobie tymi milionami podcierasz..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, wspominałem o zdrowym jedzeni ..wiec takie śmieci jak parówki to odpadają .

Wspominałem tez o wyjściu od czasu do czasu wiec piwo w pubie tak ,restauracja czasem tak .Jeżeli uważasz to za luksus .

To z przykrością powiadamiam Cie ,że poddałaś się wypaczonemu przez biedę w tym kraju obrazowi życia ,nie mam racji?

 

[Dodane po edycji:]

 

dominika92, Śmiało :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze wciągnął mnie ten temat haha

LitrMaślanki ujmę to w takim razie krótko, jeśli w przyszłości ceny się nie zmienią to mam wrażenie, że starczyłoby do życia ok.3000-3500zł. Dodałabym jednak ok.1000zł w momencie gdy dzieci (2-3) poszłyby do szkoły.

 

A co życie przyniesie? Zobaczymy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

są po prostu rzeczy, których nie potrzebuję, aby funkcjonować. i płakać nie będę bo sobie piwa nie kupiłam. ;)

 

[Dodane po edycji:]

 

wiola173, przeciez jestem zaburzona. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ludzie o czym wy w ogóle dyskutujecie :roll: sorry ale :roll: pieniądze dają szczęście. bez pieniędzy nie byłabym w stanie utrzymać psa i całej ferajny, bez pieniędzy nie chodziłabym najedzona, niektórym szczęście daje wyjście właśnie do pubu ze znajomymi na piwo, czy do restauracji z ukochaną osobą, trzeba wydawać pieniądze tak żeby mieć je na to co się potrzebuje do szczęścia..a to jest dla każdego co innego, więc dla każdego co innego będzie znaczył luksus, niektórzy wolą dobrze zjeść a niektórzy iść do dobrej restauracji :roll:

dżizas :roll: ja chcę dobrze zarabiać, bo chcę mieć dom i to mi da szczęście a nie dlatego że jestem materialistką. po co się ograniczać, lepiej sięgać wysoko niż całe życie sobie odmawiać i wybierać gorszą parówę ze sklepu :mrgreen:

ale prawda jest taka że też nie trzeba szastać, tylko jeśli zależy mniej na ciuchach to nie kupować markowych, żeby móc kupić lepsze jedzenie. wszystko to kwestia rozplanowania rozsądnego. :roll:

my z piotrkiem mieliśmy około 3 tys, on od 4 miesięcy nie pracuje i w sumie może dalej nie pracować bo nie wydawaliśmy kasy nie potrzebnie, ale też niczego sobie nie żałowaliśmy , i teraz nam cały czas starcza i jest ok, a zwierząt mam dużo co za tym idzie i wydatków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lniektórzy wolą dobrze zjeść a niektórzy iść do dobrej restauracji :roll:

.

 

w sumie chyba straciłam tu wątek bo sama nie wiem o co mi chodziło :mrgreen:

 

[Dodane po edycji:]

 

paradoksy, jak się ma gówno to powinno się chcieć z niego wyjść :) i do tego dąż :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, Ale czy nie miło byłoby iść z partnerem do kina ,po kinie do knajpki wypić kilka lampek wina coś zjeść i wrócić taksówka ? I tak kilka razy w kwartale . Albo bez liczenia czy starczy czy nie ,kopić coś bliskiej osobie od czasu od czasu ?

Co kilka lat zrobić remont ,wymienić meble ...nie na te najtańsze tylko na te co akurat wpadły w oko ?

 

coś ciekawego jeszcze ;Sporo informacji w necie znalazłem o utrzymaniu dziecka na pewnym( wg mnie normalnym ) poziomie .

A wiec rożne źródła podają rożne kwoty . Od 350 000 do 500 000 w okresie jak to ładnie nazwali od kołyski aż do magistra .

A dziecko to tez cześć normalności o której pisze .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiedz mi w jakich Ty realiach żyjesz i kto Cię utrzymuje? .. to samo soulfly89.. czy Wy zdajecie sobie sprawę ile dziś kosztuje wyjście do teatru na fajny spektakl itd?

 

'Renomowany' teatr to jakieś 30-70 zł, jeszcze zależy w jakim mieście, ale np. w moim Lublinie nie jest to górna granica. Ogólnie jestem fanką kultury alternatywnej i jeśli już mam czas bywać to chodzę na różne sztuki eksperymentalne albo robione przez młodych bo np. dla mnie to ciekawsze. Książki: z biblioteki albo pożyczam od znajomych. Koncerty: no z tym jest gorzej, bo dobre są drogie, dlatego preferuję festiwale gdzie za 30-50 zł można mieć kilka dni imprez albo koncerty tzw. 'studenckie' na które chodzi pół miasta bo są tanie :) Jak się wie gdzie szukać to można się ukulturalniać prawie za darmo. Mnóstwo rzeczy się dzieje, które ludzie robią z pasji i bilety nie są drogie, ja patrzę po plakatach, zaglądam do różnych miejsc, dostaję info od znajomych - tylko w tv się raczej o tym dowiedzieć nie można. Poza tym galerie są zwykle za darmo a muzea mają jeden dzień za darmo też (przynajmniej niektóre) a jak już trzeba płacić to nie jest drogo.

 

Na marginesie spodnie za 150 zł nosiłem 7 lat . ile wyniosło mnie one rocznie ? Ile wydał bym na jakieś gówniane za 30-35zl z rynku made in china ? Które zazwyczaj po piątym praniu nadają się na szmatę do podłogi ? :)

 

Hm, jak dla mnie to mniej więcej na jedno wychodzi. Lubię często zmieniać ubrania i jak mam coś za długo to mnie nudzi, dlatego wolę tanie, ale za to potem nie szkoda mi wyrzucić.

 

Prusak, Przeraza mnie to ,że mieszkając zagranica i tam pracując fizycznie . Zarabiałem minimum płacowe .

Odkładałem co miesiąc kasę,wysyłałem tez do domu ,jadłem dobrze i zdrowo ,wynajmowałem pokój,ale tez chodziłem do pubu w piątki ...jak miałem ochotę to kupowałem sobie ciuch ,kilka piw czasem coś mocniejszego ,czasem coś droższego np;całkiem fajna cyfrówkę .

 

A tu za minimum płacowe ..szkoda gadać .

 

Wiem o czym mówisz, nie pracuję na stałe, ale za 2 m-ce przepracowane na pół etatu w Szkocji kupiłam sobie aparat, komputer, buty, ciuchy, a jeszcze tam mogłam sobie pozwolić na zwiedzanie... W Polsce za 2-m-ce po 6h dziennie zarobiłam połowę mniej. To jest dołujące.

 

Po tym co tu napisaliście rzeczywiście dochodzę do wniosku, że 3 tys minimum. Ale 5-7 to dla mnie nadal przesada. I to nie ma nic wspólnego z samooceną, to raczej chyba kwestia wychowania albo wyboru. Ja wolę się obracać w środowisku gdzie się dużo nie zarabia, po prostu to dla mnie ciekawsze. Nie mam jakiejś potrzeby "luksusu", nie wiem, może też chodzi o światopogląd? A może jak się trochę zestarzeję, to mi się zmieni ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ajjj,wyszło na to że jestem popierdolona bo za mało chcę. no cóż.

jak się gówno ma to się gówno chce.

 

nie przesadzaj ,wyszło na to ze niepotrzebnie sie pogodziłaś z losem .

Napisałem ten temat ,bom wqrwiony i chce sobie wyraźnie nakreślić do czego będę dążył .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LitrMaślanki, powinieneś dążyć do tego co da Ci szczęście :mrgreen: i Twoim dzieciom. Ja np. nie chcę żeby dzieciom coś brakowało. Chciałabym je zabierać na różne wycieczki po świecie, żeby się uczyły języków, a to już takie tanie moi drodzy nie jest. Pewnie, może się uczyć sam i się nauczy, jak będzie wytrwały, ale chyba jednak wolałabym żeby miało moje dziecko jakąś pomoc i nie było zdane na siebie bo tatuś i mamusia nie mają pieniędzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiola, ja też zaczęłam się zastanawiać czy mam normalne podejście do tego wszystkiego... :)

Ale jest taka filozofia życiowa jak minimalizm i to mi chyba odpowiada. Zawsze mi się podobał św. Franciszek i inni podobni, a mój ideał to zmieścić wszystko co mam jednym dużym plecaku, no, i może jednek walizce, ale na razie to by wyszła mała ciężarówka ;) Generalnie posidadanie wielu rzeczy i wielu pieniędzy jakoś mnie przeraża o chyba sama myśl o tym jest lekko przytłaczająca. Nie wiem czy udałoby mi się to wszystko ogarnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominika92, Zgadzam się z Tobą ,jeżeli będę miał dzieci ( a to całkiem możliwe) to chce dac im lepsze zycie/start niż ja dostałem . A pieniądze to jedno z narzędzi pomagających . Pieniądze szczęścia nie dają ...Taaaaaaaaa a krowy nie dają mleka :) Ilu znacie szczęśliwych głodujących ,ktorych szczęśliwe dzieci ,są szczęśliwe z powodu biedy ?

 

Nie chce być źle zrozumiany ,nie chodzi mi o możenie i mnożenie i mnożenie ...chodzi mi o to ,żeby moje dzieci miały dobra szkole ,korepetycje jak będzie trzeba ..a nie jak będzie mnie na nie stać,zajęcia dodatkowe ,jakiś spory ,hobby ,może instrument muzyczny . Miłe wakacje .

Lepszych lekarzy niz proponuje państwowa służba zdrowia . Ot całe moje oczekiwanie . A w takim wypadku to ja spokojnie mogę obierać się w tzw lumpeksie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LitrMaślanki, zgadzam się z Tobą w 100% :)) zresztą po co tak żyć żeby sobie wszystkiego odmawiać? chyba każdy lubi sobie zrobić jakąś przyjemność.. a niestety większość przyjemności kosztuje, więc nie chodzi o wyrzucanie pieniędzy w błoto tylko przeznaczanie na to co jest nam potrzebne, poprawi humor, sprawi radość, a w sprawach tych mniej interesujących nas można kupić coś gorszego gatunku czy zaoszczędzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiolaa mój ideał to zmieścić wszystko co mam jednym dużym plecaku, no, i może jednek walizce

 

Świetnie Cię rozumiem :) właśnie dzięki takiemu podejściu mam takie a nie inne poglądy na temat pieniędzy i rzeczy materialnych.

Nauczyłam się, że wiele rzeczy jest niepotrzebnych mimo, że cieszy oko, ale kurcze zero w nich praktyczności i tak tez patrzę na moje przyszłe życie i mieszkanie, wydatki i inne rzeczy :)

 

Dobra idę spać, bo już ledwo sklejam myśli :)

 

Fajny temat, bo uwielbiam czytać zróżnicowane poglądy, dzięki za miłą lekturę przed snem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×