Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój lęk. Pomoc bez psychoterapii.


wrazliwy

Rekomendowane odpowiedzi

wrazliwy,

 

Przede wszystkim musisz sie leczyc + terapia = zobaczysz, ze wrocisz do zdrowia...

 

Co do dziewczyn- no stary NIE zagajaj do wyuzdanych szmat, ktore sa nic nie warte, bo i tak leca glownie na kase itp itd

 

Tylko jak bedziesz juz w lepszej formie, wyzbedziesz sie kompleksow, nabierzesz luzu troche to wtedy zapisz sie na jakies kursy czy to jezykowe, fotograficzne, inne hobbistyczne i normalnie nawiazuj kontakty, bierz nr komow i zaproponuj po jakims czasie wyjscie jakiejs ladnej, milej, skromnej i normalnej, niezmanierowanej dziewczynie.

 

Ty nie boisz sie prawdopodobnie wszystkich kobiety- tylko obawiasz sie szmat, suk czy innych podgatunkow - no stary i bardzo dobrze - zlych ludzi omija sie szerokim lukiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Ty nie boisz sie prawdopodobnie wszystkich kobiety- tylko obawiasz sie szmat, suk czy innych podgatunkow - no stary i bardzo dobrze - zlych ludzi omija sie szerokim lukiem.

 

Coś w tym jest. ;)

 

No ale mnie nie stać na prywatną terapię na razie.

A w ramach NFZ próbowałem w paru miejscach i kiepskie rezultaty.

Trochę obawiam się leków. Wolałbym zdecydowanie psychoterapię.

 

Może ktoś zna ośrodek w Warszawie gdzie jest prowadzona psychoterapia w ramach NFZ?

Może znacie dobrego psychiatrę w ramach NFZ który mógłby mnie skierować na psychoterapię?

(ja już sam tyle razy szukałem, więc dlatego przyszedłem Was prosić o radę).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ja się też bałem leków ,ale jak już spróbowałem to naprawde poczułem ulgę wszystko odeszło i mogłem sobie troche poukładać w główce ;) Teraz niestety już przestał działać i szukam innego ;/ Radził bym leki+psychoterapie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi paro pomogła po tygodniu czułem się jak młody bóg... korzystałem z życia ile się da ;p teraz troche załuje moglem pare spraw rozwiazać które mnie dręczyły przed braniem paro ;p Ojjj ile bym dał żeby tak się czuć jak wtedy ;) normlanie nikt nie mógł mi wejść na głowe to ja raczej stawałem się tym uciażliwym ;p Swoje racje zawsze umiałem dobrze wybronic sypiac spokojnie argumenty ;) Byłem tak pewny siebie ,że nikt nie mogł mnie przegadać i wgl super uczucie ;) Podejście do najpiekniejszej dziewczyny swiata by mi pewnie problemu nie sprawiło... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wobec ostatnich ciężkich dni, gdy nerwica żołądka jest nasilona, i wobec dzisiejszego ataku ze strony żołądka, który jeszcze na dobre nie minął - postanawiam i ogłaszam tutaj Wam, wszem i wobec, że podejmę się psychoterapii, jeśli nie z NFZ, to odpłatnie - 1 raz w tygodniu (a nie jak mnie namawiano na 2 razy w tygodniu). Potrzebuję pomocy, sam nie potrafię sobie pomóc, gdyż te próby trwają od ponad roku i niewiele to dało. Dlatego potrzebuję psychoterapeuty! Postanawiam to tutaj publicznie - bo jeśli nie pójdę na psychoterapię, to wyjdzie na to, że jestem niesłowny, beznadziejny i do kitu. A ja potrzebuję pomocy. :cry:

Mogę oszczędzać, mogę zrezygnować z jakichś tam rzeczy, mogę więcej pracować - aby mieć kasę na psychoterapię. W końcu 400 zł na miesiąc to nie jest wielki majątek. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie z toba WRAZLIWY ja dzis dzwonilam do osrodka by umowic sie z psychoterapeuta ale niestety pani mgr jest caly miesiac na urlopie :( to nic przeciez sa inni i zamierzamsie zapisac bo sama niedaje juz rady :cry: cholerstwo mnie dreczy i meczy :why::why: mam dosc tego cierpienia pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jes bardzo późno a ja beznadziejnie surfuje po necie, bo nurtuje mnie mój problem i stąd zalogowałam się tutaj. Przeczytałam wpis wrazliwego i myśle sobie żę moglibyśmy sobie podać rękę. Zacznę od tego mam 24 lata i jestem naprawdę niebrzydką babką. Studiuje zaocznie i niestety szukam pracy.... mieszkam z konserwatywnymi rodzicami i jakby nie patrzeć choć mam brata chowąłam się jak jedynaczka tzn w tzw złotej klatce, gdzie rodzice przez cąłe życie powtarzali mi: zostaw to, tego nie rób bo zepsujesz, bo nie umiesz, ja to zrobię... i tak w kółko.... i jaki efekt? Taki że dzisiaj ciągle mam wrażenie że wszystko mnie przerasta. A mianowicie nie radzę sobie przede wszystkim ze swoimi emocjami, każdą porażke biorę głęboko do siebie i analizuje po 10 razy, a potem jest mi za to ciągle wstyd.... aż do kolejnej porażki. Wspomnę też że oprócz nadopiekuńczości moich rodziców charakteryzowała zarazem nerwowość (wpierdol za przypadkowe wylanie herbaty itp) mało tego ciągły krytycyzm matki, po dzień dzisiejszy chociażby dlatego że nie jestem szczupła jakby to ona sobie wyobrażała tylko przy kości (ale w granicach estetyki) mało tego studiuje tez pod presją choć szczerze gówno mi to daje a zajęte weekendy koliduja mi ze znalezieniem pracy. O tym że nie pracuje słyszę codziennie (nierób, nygus,leser - do niczego się nie nadajesz...bla bla itp) choć ciągle wysyłam cv, co jakiś czas robie całodniowe wycieczki z cv po firmach itp. No ale oni żyją jeszcze czasami komuny i myślą że jak pójdę zapłakać o robote to ja dostane. a jak jest? Gdy zostaje zaproszona na rozmowe kwalifikacyjną co zdarza się rzadko...(takie czasy) to oczywiście ją spierdole...:( i to nie z nygustwa bo się nie przygotowałam....jak to matka gada tylko .... z powodu braku pewności siebie. Wiem że to się śmieszne wydaje ale kiedy idę na taką rozmowe nerwy biorą górę tzn trzęsę się jak osika choćbym niewiadomo ile persenów połknęła i wypiła melisy. Starzy nie rozumieją mojego problemu..... a jest on duży... w sumie to sama bym na miejscu pracodawcy nie przyjeła kogoś kto jest smiertelnie pzrestraszony, i cąłkowicie nie odporny na stres. Ostatnio miałam podobną sytuację niedosyć że sie przejęzyczałam, to jeszcze nie mogłam zapanować nad drgawkami które z nerwów dostałam. Boże to jest straszne patrzyli na mnie jak na UFO...... jak na kogoś nienormalnego. I tak też się czuję. Mało tego choć wszyscy powtarzają mi że jestem atrakcyjna i dziwią się że jestem sama moja nieśmiałość i kompleksy powodują żę jestem strasznie samotna i to od dłuższego czasu. W obecności mężczyzn którzy mi się podobają stresuje się prawie tak samo jak na tych rozmowach kwalifgikacyjnych. I naprawdę zaczyna mi brakować sił, lata lecą a ja zamiast dojrzewać i stawać się świadomą swej wartopści co raz bardziej ją tracę. I najlepsze jest to że nie ma mi kto pomóc, doradzić, wstydzę się swoich problemów, a gdy już zdarzyło mi sie komuś o tym powiedzieć to zostałam potraktowana powierzchownie, jakbym głupoty czy bajki opowiadała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×