Skocz do zawartości
Nerwica.com

Angela24

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Angela24

  1. Jes bardzo późno a ja beznadziejnie surfuje po necie, bo nurtuje mnie mój problem i stąd zalogowałam się tutaj. Przeczytałam wpis wrazliwego i myśle sobie żę moglibyśmy sobie podać rękę. Zacznę od tego mam 24 lata i jestem naprawdę niebrzydką babką. Studiuje zaocznie i niestety szukam pracy.... mieszkam z konserwatywnymi rodzicami i jakby nie patrzeć choć mam brata chowąłam się jak jedynaczka tzn w tzw złotej klatce, gdzie rodzice przez cąłe życie powtarzali mi: zostaw to, tego nie rób bo zepsujesz, bo nie umiesz, ja to zrobię... i tak w kółko.... i jaki efekt? Taki że dzisiaj ciągle mam wrażenie że wszystko mnie przerasta. A mianowicie nie radzę sobie przede wszystkim ze swoimi emocjami, każdą porażke biorę głęboko do siebie i analizuje po 10 razy, a potem jest mi za to ciągle wstyd.... aż do kolejnej porażki. Wspomnę też że oprócz nadopiekuńczości moich rodziców charakteryzowała zarazem nerwowość (wpierdol za przypadkowe wylanie herbaty itp) mało tego ciągły krytycyzm matki, po dzień dzisiejszy chociażby dlatego że nie jestem szczupła jakby to ona sobie wyobrażała tylko przy kości (ale w granicach estetyki) mało tego studiuje tez pod presją choć szczerze gówno mi to daje a zajęte weekendy koliduja mi ze znalezieniem pracy. O tym że nie pracuje słyszę codziennie (nierób, nygus,leser - do niczego się nie nadajesz...bla bla itp) choć ciągle wysyłam cv, co jakiś czas robie całodniowe wycieczki z cv po firmach itp. No ale oni żyją jeszcze czasami komuny i myślą że jak pójdę zapłakać o robote to ja dostane. a jak jest? Gdy zostaje zaproszona na rozmowe kwalifikacyjną co zdarza się rzadko...(takie czasy) to oczywiście ją spierdole... i to nie z nygustwa bo się nie przygotowałam....jak to matka gada tylko .... z powodu braku pewności siebie. Wiem że to się śmieszne wydaje ale kiedy idę na taką rozmowe nerwy biorą górę tzn trzęsę się jak osika choćbym niewiadomo ile persenów połknęła i wypiła melisy. Starzy nie rozumieją mojego problemu..... a jest on duży... w sumie to sama bym na miejscu pracodawcy nie przyjeła kogoś kto jest smiertelnie pzrestraszony, i cąłkowicie nie odporny na stres. Ostatnio miałam podobną sytuację niedosyć że sie przejęzyczałam, to jeszcze nie mogłam zapanować nad drgawkami które z nerwów dostałam. Boże to jest straszne patrzyli na mnie jak na UFO...... jak na kogoś nienormalnego. I tak też się czuję. Mało tego choć wszyscy powtarzają mi że jestem atrakcyjna i dziwią się że jestem sama moja nieśmiałość i kompleksy powodują żę jestem strasznie samotna i to od dłuższego czasu. W obecności mężczyzn którzy mi się podobają stresuje się prawie tak samo jak na tych rozmowach kwalifgikacyjnych. I naprawdę zaczyna mi brakować sił, lata lecą a ja zamiast dojrzewać i stawać się świadomą swej wartopści co raz bardziej ją tracę. I najlepsze jest to że nie ma mi kto pomóc, doradzić, wstydzę się swoich problemów, a gdy już zdarzyło mi sie komuś o tym powiedzieć to zostałam potraktowana powierzchownie, jakbym głupoty czy bajki opowiadała.
×