Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wiara w piekło mnie wykańcza


sebka

Rekomendowane odpowiedzi

Natla_Miness, piekło istnieje albo nie i jest to rzecz obiektywna, bez względu na to jak wiedza o tym wpływa na nasze samopoczucie. To, że kogoś to przeraża, nie jest argumentem poznawczym za brakiem istnienia piekła, choć to naturalne, że jeśli jakiś bodziec wywołuje w nas cierpienie, to chcemy go zneutralizować. Jednak nasz umysł jest takim mechanizmem, że co prawda daje się trochę oszukiwać, to jednak tego nie lubi. Jeśli chcemy stwierdzić czy coś istnieje, musimy się odwoływać do argumentów dotyczących bytu/niebytu.

Są inne sposoby, by radzić sobie z możliwością istnienia piekła niż zaprzeczanie, np. przekierowanie uwagi na coś pozytywnego, tworzenie swojej pozytywnej filozofii życia, zrozumienie że strach nie jest twórczą siłą na której można budować swoje życie. Dla osoby wierzącej kluczowa jest relacja z Bogiem, afirmacja pozytywnych aspektów Boga, wiara w jego miłosierdzie oraz sprawiedliwość.

 

Tyś sprawiedliwy i rządzisz wszystkim sprawiedliwie: skazać kogoś, kto nie zasłużył na karę, uważasz za niegodne Twojej potęgi. Podstawą Twojej sprawiedliwości jest Twoja potęga, wszechwładza Twa sprawia, że wszystko oszczędzasz. Moc swą przejawiasz, gdy się nie wierzy w pełnię Twej potęgi, i karzesz zuchwalstwo świadomych. Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością, bo do Ciebie należy moc, gdy zechcesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyżby ta strona (http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/forum/47/n/10867) popadła w herezję? Nie chcę też być tu tym, który posądza.

Absurdalność istnienia piekła

2013-10-25 08:13:15

Przez ostani czas przeczytałam parę objawień mistycznych dotyczących piekła.Powiem szczerze, że jestem zbulwersowana tym co przeczytałam w tych objawieniach.Ponoć dusze ludzkie płoną tam wiecznie i męczą się w niewyobrażalnych bólach.W dodatku diabły tym zarządzają.Przecież to jest absurdalne. Czy jest możliwe aby Bóg stworzył coś tak wprost psychopatycznie okrutnego?Słyszałam też opnie, że to Szatan stworzył piekło, więc to też kolejny absurd bo jak ktoś kto zbuntował się przeciw Bogu mógł mieć zezwolenie na stworzenie czegoś takiego i męczeniu tam ludzi?Przecież obie te wersje przeczą obrazowi dobrego Boga.Wspomę jeszcze, że przeczytałam pewną wypowiedz osoby, która twierdzi, że piekło to po prostu śmierć i brak życia wiecznego, a te objawienia mistyczne są kłamstwem które stworzył Szatan aby ukazać Boga jako okrutnego tyrana.Te objawienia wpłyneły na mnie negatywnie i słyszałam, że przez nauki o piekle dużo ludzi odwróciło się od wiary.

Witam, i dlatego niektórzy teologowie, np. Wacław Hryniewicz, głoszą nadzieję powszechnego zbawienia i tego, że piekło będzie puste. Wierzę głęboko, że nadzieję na to ma również Pan Bóg. Jestem biblistą, a nie klasycznym teologiem, dlatego mogę jedynie zwrócić Pani uwagę na biblijne opowiadanie, które jasno jest skierowane na morał, który ma pomóc otworzyć się na drugiego człowieka, a piekło jest jedynie używanym obrazem. Tak też traktuje inne opisy piekła. Oto przypowieść (Łk 16):

 

19 Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. 20 U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. 21 Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. 22 Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. 23 Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. 24 I zawołał: "Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu". 25 Lecz Abraham odrzekł: "Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. 26 A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać". 27 Tamten rzekł: "Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca! 28 Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki". 29 Lecz Abraham odparł: "Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!" 30 "Nie, ojcze Abrahamie - odrzekł tamten - lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą". 31 Odpowiedział mu: "Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą"».

Michał Karnawalski SJ, webmaster

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałem przed chwilą niekatolickie strony. Mój umysł krytykuje religię katolicką za nauczanie o piekle. Boję się, że popełniłem grzech śmiertelny i muszę iść do spowiedzi. "Prywatna" religia, która "wytworzyła" się w mojej mentalności głosi, że dla żadnego człowieka nie będzie wiecznego potępienia ani nawet mąk czyśćcowych, że po śmierci może być TYLKO lepiej niż za życia, w którym tyle cierpienia. Mentalność nie chce mąk piekielnych dla ani jednego człowieka. Wyrażam myśli, jakie mogą się u mnie pojawiać. Nie chcę być heretykiem czy gorszycielem. Chcę, aby każdy człowiek nie poszedł do piekła, "natura może nie chcieć pogodzić się z tym, aby choć jeden człowiek został potępiony na wieki". "Nie potrafię objąć ogromu grozy piekła". Co zrobić? Natura wolałaby, aby prawdą było to, że wszyscy ludzie pójdą do Nieba. Dla mojego umysłu pójście wszystkich ludzi do Nieba wygląda bardziej logicznie niż pójście chociażby jednego człowieka na wieczne potępienie. Można byłoby uznać, że "nie potrafię żyć z groźbą wiecznego potępienia".

 

Niczego szczególnego w życiu nie osiągnąłem - nie zrobiłem prawa jazdy, nie miałem sympatii i nie mam, nie mam znajomych, nie miałem pracy zawodowej (na umowie, nawet cywilnoprawnej), nie napisałem pracy magisterskiej (chociaż napisałem i obroniłem pracę na studiach pierwszego stopnia i bardzo dobrze napisałem maturę).

 

Pisanie pracy magisterskiej de facto mnie nie interesuje, mogę dojść do wniosku, że jej napisanie jest ponad moje możliwości i jeśli ją napiszę i obronię, to dokonam czegoś, co teoretycznie jest ponad moje siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Groźba wiecznego potępienia zniechęcać może do małżeństwa i rodzicielstwa. Jeżeli miałbym żonę czy potomstwo, to z pewnością nie chciałbym, aby ktokolwiek z nich poszedł na wieczne potępienie.

 

Strach przed wiecznym potępieniem mógł opanować mój umysł. Obawiam się, że to nieumiarkowany strach przed boską sprawiedliwością. Straszność kar piekielnych jawi się dla mojego nędznego umysłu jako coś traumatycznego. Nie życzę nikomu doznawania kar piekielnych! Także tym, którzy najbardziej mnie skrzywdzili, zadali mi najwięcej cierpienia!

 

Występuje konflikt między tym, co mówi mi "własna logika" a tym, co głosi dogmatyka. Z "własnej logiki" wynikałoby, że potępienie żadnego człowieka nie powinno być dopuszczone. Ona jest za radykalnym uniwersalizmem zbawienia - czyli że nawet Szatan będzie zbawiony na wieki, w nieskończoność. Czyli mojemu umysłowi "wydaje się", że KAŻDY powinien być zbawiony na wieki (zwłaszcza każdy CZŁOWIEK). Ta logika mojego nędznego umysłu de facto odrzuca "szansę" na wieczne potępienie, zwłaszcza związane z mękami czy anihilacją.

 

Taka myśl się u mnie pojawiła: "wieczne potępienie jednego człowieka jest większą tragedią niż śmierć bilionów ludzi mających łaskę uświęcającą, nie wymagających oczyszczenia w Czyśćcu". Albo nawet: "jeden gwałt czy stosunek sodomski jest czy przynajmniej może być większą tragedią niż śmierć bilionów ludzi mających łaskę uświęcającą i nie wymagających oczyszczenia w Czyśćcu".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie byłem osobą praktykującą religijnie ale miałem świadomość istnienia Boga itd. Przez ostatni czas zacząłem interesować się wiarą katolicką, czytać książki o objawieniach, opętaniach itd. Opisy z tych źródeł zawierały opisy piekła jako miejsca wiecznej męki, która sprawiła, że zacząłem mieć obsesje na tym punkcie. Uwierzyłem w to i teraz nie mogę normalnie funkcjonować, Często napadają mnie lęki z tym związane i jest mi smutno. Ciągle myślę o tym, że gdzieś tam istnieje to miejsce i cierpią tam ludzie i każdy może tam trafić. Nie wiem co się ze mną dzieje, może mam jakieś zaburzenia psychiczne. Nie wiem już co mam robić.

 

Hm skoro jakiś biskup opisał to piekło to musiał tam sam trafić, a potem jakoś stamtąd wyjść. No bo skąd inaczej mógłby wiedzieć jak tam jest? Skąd możesz mieć pewność, że to nie są tylko wytwory ludzkiej fantazji, jakiegoś tłustego biskupa, który chichra się do rozpuku z tego, jak dzięki niemu dużo ludzi trzęsie się ze strachu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ostatnim czasie zdarzyło mi się chyba sześć razy być u spowiedzi w ciągu piętnastu dni. Nie wiem, czy nie muszę iść znowu. Magiczne natręctwa to nie jest mój jedyny problem. Mam "sprzeciw" "logiki" wobec tradycyjnego nauczania o Piekle. "Budzi ono niepokój".

 

Wolałbym świat bez grzechu. Bez zła. Bez bólu. Bez nieczystości. Bez potępienia. Bez winy i kary. Świat, w którym każdy byłby zbawiony i ani jedna osoba nie byłaby potępiona na wieki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje myśli mogą "buntować się" przeciwko Piekłu, jego istnieniu. Wolałyby, aby każdy bez względu na ziemskie życie był zbawiony na wieki. Obawiam się, że idea piekła wzbudza u mnie nieumiarkowany niepokój czy lęk przed boską sprawiedliwością i skrupuły.

 

Szkoda, że zło w pewnym sensie odniosło absolutne zwycięstwo przez zaistnienie wiecznego potępienia. Szkoda, że niektórzy aniołowie upadli.

 

Ja w ogóle nie znam "smaku życia", w przeciwieństwie do moich rodziców, którzy wykonywali wiele prac. Ja robię mało pożytecznych rzeczy w domu, oni - dużo. Nie umiem palić w piecu czy prać. Moja psychika nie widzi w tym jakiegoś szczególnego problemu - nie przejmuje się tym.

 

Nie chcę, aby moi rodzice czy rodzeństwo poszli do Piekła. Mogę współczuć całej ludzkości. Jestem taki nędzny. Tak łatwo grzeszyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm skoro jakiś biskup opisał to piekło to musiał tam sam trafić, a potem jakoś stamtąd wyjść.

Jeszcze nikt z tamtej strony nie wrócił do tego świata.

 

To skąd mają info jak tam jest. Bo piekla nie ma, tyle w temacie. Życie na tym padole jest piekłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

take, to bardzo dobrze, że nie życzysz nikomu męki po śmierci. Możesz się np. modlić za innych, za dusze w czyśćcu, za swoją rodzinę. Bóg nie chce nikogo potępić.

Nie bój się piekła, jesteś ukochanym dzieckiem Boga. Najważniejsze jest to, że nie chcesz iść do piekła ani grzeszyć. Każdy grzeszy, tylko Jezus i Maryja byli bez grzechu. Jeśli podejmujesz walkę ze swoim grzechem, Bóg to widzi. W dodatku sam wiesz, że masz skrupuły i dopatrujesz się grzechu tam, gdzie go nie ma. Ciągłe myślenie o piekle to pokusa, która zabiera Ci radość bycia dzieckiem Bożym. Zaufaj Bogu, że chce dobrze dla świata i zbawienia dla wszystkich ludzi. Widzisz tylko kawałek z tego co jest, nie masz oglądu całości, a Bóg ma, patrzysz ze swojej perspektywy - nie musisz się zgadzać na piekło, nie musisz być sędzią. "Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami - wyrocznia Pana. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje - nad waszymi drogami i myśli moje - nad myślami waszymi." Iz 55.8

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę nikogo gorszyć! Mam bardzo niekatolickie myśli i "uczucia"...

 

Moja "psychika" nienawidzi doktryny o wiecznym potępieniu jakiegokolwiek człowieka. Nieważne, czy w niekończących się mękach, czy przez anihilację. 

 

Nie tylko katolicy są wśród wierzących w wieczne potępienie człowieka, ale też mnóstwo np. protestantów czy muzułmanów.

 

https://www.tentmaker.org/articles/evely.htm - "How Can You Be Right, and the Whole Church Wrong?" by Bob Evely. Tekst prouniwersalistyczny, niekatolicki czy wręcz antykatolicki, witryna, na której jest on zamieszczony, opowiada się za wiarą w to, że prędzej czy później wszyscy ludzie będą zbawieni bez końca (nie tylko Adam i Ewa, ale także dzieci nienarodzone czy nawet np. Hitler czy Stalin). 

 

"Psychika" uważa, że wszyscy ludzie, którzy się poczęli, będą zbawieni bez końca w rozkoszy i wygodzie. Nie wierzy ona w to, że dzieci nienarodzone nie mają szans na zbawienie, wierzy zaś w coś przeciwnego - że dzieci nienarodzone (podobnie jak wszyscy inni ludzie) nie mają szans na wieczne potępienie.

 

Psychika zadaje pytanie: skoro Adam i Ewa nie są potępieni na wieki, to dlaczego np. dzieci nienarodzone mają być bez końca niezbawione?

 

Psychika uważa za "najważniejszy dogmat mrocznej wersji monoteizmu" stwierdzenie, że nie wszyscy ludzie będą zbawieni bez końca w szczęśliwości oraz wygodzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×