Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spamowa wyspa


Etna

Rekomendowane odpowiedzi

Wygrzana gorącym prysznicem, leżę sobie w szlafroku, nareszcie się luzuję. Mam parę fajnych książek, aż nie wiem za co się złapac.

Jutro fryzjer, zakupy i to na tyle planów. Niestety samochód u mechanika, a miałam pewien sprytny plan spacerowo - kulturalny na weekend. :bezradny: Mam nadzieję, że jutro moje dolegliwości brzuchowe się uspokoją, to jakoś sobie ten dzień zorganizuję.

Siostra z bransolek się ucieszyła, taka przyjemnośc na dzisiaj.

 

jasaw, jak się czujesz Kochana, gotowa na czas z wnuczkiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Davin, E tam furę... Stare Subaru, ale 250 koni pod maską :mrgreen: A przyspieszenie takie, że jak pierwszy raz ruszałam spod świateł, to odrzut był taki, że myślałam, że na tylnim siedzeniu się zatrzymam. Boszsz, co ja się umęczyłam pierwszy tydzień, sprzęgło paliłam... :hide:

Mechanik powiedział, że ni hu hu, nie wymyśli żadnego zamiennika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kosmostrada, 250KM to możesz poszaleć. :D Jeżeli chodzi o części to się wcale nie dziwię bo to w końcu subaru. Ja muszę się zadowolić asterką 180KM. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ło matko, ale pusto...

 

Witajcie!!!

Fryzjera przetrwałam, ale z ledwością, bo dziś moich boleści i newyspania ciąg dalszy. Siedziałam tam 3 godziny :shock: , ale moja fryzjerka mnie rozpieściła jakimiś magicznymi maskami do włosów. Wróciłam i padłam na wyrko.

Chłopaki zrobili obiad, bo ogłosiłam dziś dzień mojego polegiwania, bardzo tego potrzebuję. Zmobilizuję się tylko do pojechania na zakupy, samych ich nie wyślę, bo budżet domowy mi nadwyrężą. ;)

Mam już sprawny wóz, bo mechaniki - złociaki nasze, pokombinowali, posztukowali i autko pojeździ ( podobno na częśc długo trzeba by było czekac).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, dzisiaj postanowiłem napisać opowiadanie o psychiatryku. Oto początek moich wypocin.

 

-----------------------

 

PSYCHIATRYK

 

Ptaki właśnie rozpoczęły swój poranny świergot. Dochodziła godzina 5 rano. Świtało. Blask świtu wpadał do sali szpitala psychiatrycznego. Średniego wzrostu krótko obcięty blondyn i wszedł do sali i podszedł do pacjenta leżącego tuż przy oknie. Potrząsnął go za ramie po czym zaczął wołać na głos:

- Wojsko! Wojsko! Maszeruje wojsko! – krzyczał w rytm żołnierskiej piosenki.

Obudzony pacjent zezłoszczony podniósł się na łóżku i syknął:

- Spieprzaj stąd! Odbija ci! – krzyknął próbując uderzyć blondyna ręką.

Na wskutek rwetesu obudzili się pozostali trzej pacjenci w sali.

- Ludzie dajcie spać! – zawołał jeden z nich. – Bogdan wypad z sali! – krzyknął do sprawcy zamieszania..

Blondyn nazywany Bogdanem wycofał się z pomieszczenia i wyszedł na korytarz. Uśmiechnął się z zadowoleniem mając poczucie dobrze spełnionego zadania. Wolnym spacerowym krokiem powędrował przez długi na sto metrów korytarz.

Pomimo wczesnej pory życie na palarni kwitło. W tym ponurym pomieszczeniu, którego ściany nie malowane już z 20 lat pokryły się czarnym nalotem z dymu papierosowego, przebywało około ośmiu osób. Cześć z nich paląc siedziała na krzesłach, cześć stała opierając się o ścianę. Byli to pacjenci cierpiący na bezsenność jak i ranne ptaszki, które kładły się spać o dwudziestej pierwszej, by wstać rano z pierwszymi promykami słońca. Palarnie wypełniały kłęby dymu papierosowego i aromat porannej kawy. Ironicznie pomieszczenie to nazywano „wędzarnią”.

Myliłby się ktoś kto by przypuszczał, że panuje tu względny spokój a jedynym dźwiękiem jest gwar rozmów. Otóż w rogu palarni siedziała na podłodze pewna bardzo ładna dwudziestokilkuletnia dziewczyna i słuchając muzyki z radia, głośno śpiewała piosenki mocno przy tym fałszując. Pozostali pacjenci aby się słyszeć musieli ją przekrzykiwać. Zachowanie dziewczyny ogromnie wszystkich irytowało, ale wszyscy zdawali sobie sprawę, że przebywają w szpitalu psychiatrycznym i każdy ma tutaj mniejsze lub większe kuku.

 

Na parapecie rozłożył swój warsztat pewien inwalida bez jednej nogi. Zajmował się produkcją papierosów, które tworzył z nielegalnego tytoniu bez akcyzy. Papierosy rozprowadzał wśród pacjentów po siedem złotych za paczkę i po pięćdziesiąt groszy za sztukę. Umiał też bardzo ładnie rysować i kolejną czynnością, poza robieniem papierosów było przerysowywanie obrazków przedstawiających czaszki, kastety i akty kobiece. Cierpiał od lat na depresje i mimo wielu pobytów w szpitalach nie mógł się z niej wyleczyć. Miał na imię Robert i pochodził z okolic Radomia.

Znajdował się tam także i drugi inwalida nazywany „szamanem”. Mówiono o nim, że ma zryty beret i żeby się z nim nie zadawać ponieważ jest to zaraźliwe. Ot na przykład teraz wstał i namalował kredką na ścianie Matkę Boską.

Na palarni przez śpiew dziewczyny przebijała się rozmowa.

- Macie głosy? – pytał pewien młody człowiek ze szramą na policzku. – Bo ja mam.

- Ja też mam – odpowiedział mu czterdziestolatek w okularach. – Wiecie co tak wam szczerze powiem, że bez tych głosów to czułbym się samotny.

Wybuchła głośna salwa śmiechu na skutek tego zwierzenia. Czterdziestolatek mówił dalej: - -- Napijmy się dziś wieczorem. Zalejemy pałę i zrobi się wesoło.

- Dobra, ale jak załatwić alkohol? – odezwał się wysoki brunet o bardzo inteligentnej twarzy.

- Później zadzwonię do znajomego. Zapytam go czy przyniesie – odpowiedział czterdziestolatek. – Ale co zamawiamy, piwo czy wódkę?

- Jasne, że gorzałę – rzekł szaman. – Do tego jakieś sok, zrobimy drinki.

Picie alkoholu było zabronione i ryzykowali karnym wypisem ze szpitala. Karny wypis to nie było nic dobrego. Człowiek wychodził na wolność zupełnie do tego nie przygotowany. Większość pacjentów odczuwała naturalny lęk przed opuszczeniem szpitala. Tutaj mieli wszystko zapewnione: jedzenie, spanie, towarzystwo. Poza szpitalem czekały na nich problemy i zwykłe życie w którym w wielu sprawach trzeba było sobie radzić samemu.

Ni stąd ni z owąd dziewczyna, która do tej pory śpiewała raptem zaczęła płakać i wołać przez szloch:

- Nie wytrzymam. Naprawdę nie wytrzymam! – krokodyle łzy leciały po jej policzkach. – Już nie dam rady.

Wszystkich ogarnęła konsternacja i poczuli autentyczny żal dla tej młodej pięknej dziewczyny o imieniu Ola. Cierpiała ona na chorobę afektywną dwubiegunową, która charakteryzowała się zmianami nastroju. Dziewczyna ta w jednej chwili płakała a piętnaście minut później śmiała się jak gdyby nigdy nic.

Jej płacz wypłoszył z palarni kilka wrażliwych osób. Tymczasem czterdziestolatek, szaman i ów inwalida, który robił papierosy ustalali szczegóły planu przeszmuglowania alkoholu na odział. Nie było to trudne ponieważ nikt nie sprawdzał rzeczy przynoszonych przez odwiedzających.

Dochodziła godzina szósta rano kiedy z zamkniętej izolatki zaczął dobywać się krzyk.

- Raz! Dwa! Trzy! Jebać psy!

Głośny wrzask dobywał się przez metalowe drzwi niósł się po korytarzu. To obudził się pacjent, którego kilka dni temu przywiozła policja. Schwytano go jak palił trawkę pod komisariatem i dostarczono na odział. Rzucał się niesamowicie dlatego związano mu ręce i nogi pasami i ten sposób przypięto do łóżka. Jednak był z niego bardzo sprawny człowiek ponieważ w nocy zdołał się wyswobodzić z pasów.

- Chcę do kibla!!! – wołał. – Kibel!

Niestety ponieważ już pare dni z rzędu zakłócał spokój na oddziale swoim donośnym krzykiem nikt nie chciał z nim współpracować ani mu pomagać. Nawet pielęgniarki, które maiły naprawdę anielską cierpliwość i wyrozumiałość też miały go serdecznie dosyć. Mimo to po około pięciu minutach na oddziale pojawili się pielęgniarze, którzy podeszli do drzwi izolatki.

Pacjenta uznano za na tyle niebezpiecznego, że drzwi do tego pomieszczenia mogły być otwieranie tylko w obecności dwóch pielęgniarzy. Jakież było zdziwienie personelu kiedy okazało się że drzwi do izolatki od wewnętrznej strony całe są wysmarowane gównem. Śmierdziało na całą izolatkę. W kącie widać było kałużę moczu. Niestety żadna kara nie mogła go za to spotkać – wszak jest pacjentem szpitala psychiatrycznego i to co robił przypisywano chorobie. Salowe z niesmakiem wzięły się do czyszczenia drzwi i podłogi.

Około siódmej rano obudził się Pan Marian. Był to pacjent który tego właśnie dnia miał wyjść ze szpitala. Leciwy był z niego człowiek w wieku siedemdziesięciu kilku lat i na dodatek miał zdrowie wyniszczone przez picie alkoholu. Także i jego przywiozła tutaj policja.

Znaleziono go pijanego w parku. Był wtedy w takim stanie, że nawet nie przypomniał sobie jak tutaj trafił. Człowiek ten ledwo chodził i na dodatek niezbyt dobrze kojarzył to co się wokół niego dzieje. Często błąkał się po korytarzu szukając swojej sali albo świetlicy.

Pewnej nocy o godzinie czwartej rano zerwał się i zmaczał krzyczeć:

- Śniadanie! Wstawać wszyscy śniadanie!

Obudził pacjentów i za nic nie dał się przekonać, że nie ma śniadania chociaż była jeszcze ciemna noc a śniadanie dają o ósmej trzydzieści kiedy jest już widno. Teraz także nie za bardzo zdawał sobie sprawę co się z nim dzieje, bo na pytanie gdzie pojedzie po wyjściu ze szpitala odpowiedział:

- Jak to gdzie? Do Afryki!

Wiadomo jednak było, że mieszka na Szczęśliwcach i po wypisaniu ze szpitala jego pasierb zawiezie go do domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry niedzielnie!!!

 

U mnie na razie bardzo ładna pogoda, ale oczywiście chmury zaczynają się pojawiac. Dotleniłam się z psiurkiem, zaraz idę popic inkę i zapalic na słoneczku. Nie wiem, jak się dzień rozwinie, ale nie przewiduję żadnych spektakularnych działań, bo nadal fizycznie niefajnie. Zapowiada się domowo, ogródkowo, ale postaram się jakąś drobną przyjemnośc w tym znaleźc.

Kupiłam wczoraj sadzonkę majeranku, jakaś zmutowana odmiana o dużych liściach, zobaczymy jak będzie pachniał w jedzonku. Mam też nasiona fasoli z czerwonymi kwiatkami. Przygotuję tylko skrzynki, tyczki, bo zapomniałam kupic ziemię i dziś nie posieję.

 

Infinity, Ojej kogo widzę! :papa: Co u Ciebie? Mam nadzieję, że wszystko dobrze, dlatego się nie odzywałaś.

 

Miłego dnia!

Mirunia , gdzie jesteś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×