Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój sposób


patologia

Rekomendowane odpowiedzi

Cammell, właśnie nie wiadomo, czy pomógł, bo autor wątku się więcej nie pojawił :? Chyba jednak poczuł się urażony tym moim stwierdzeniem o jaskiniach :pirate: A ja nie mam go jak przeprosić :uklon: Druga opcja jest taka, że tak dobrze się czuję, że już lewituje w obłokach ( czego mu życzę ! ) ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość trochę przesadził w doborze słów, ale coś w tym jest.

 

Wprowadzenie u siebie takiej terapii szokowej, na krótki czas - kto wie, może akurat.

 

Z tymi związkami też jest coś na rzeczy - osoby z problemami często mają niskie poczucie własnej wartości, a to powoduje skłonność do pakowania się w chore związki - metoda, aby początkowo odrzucić plątanie się w związek, wzmocnić siebie, stać się lepszą wersją siebie i dopiero po (przynajmniej częściowym) ozdrowieniu zająć się szukaniem związku - brzmi naprawdę racjonalnie. Mimo że jest trudna, bo zdaje się nam, że potrzebujemy związku, by się na kimś wesprzeć. Hmmm, to potrzebujemy partnera, czy pielęgniarki/psychologa??? Myślę, że o to właśnie mu chodzi w tym 'zero związków'.

 

Z "agresją" również się zgodzę - rozumiem to raczej jak zmianę z podejścia "jestem taki biedny, litujcie się" / "jestem do kitu, poddaję się" na podejście aktywne, walczące, "agresywne" zamiast uległego. Słowo jest źle dobrane, myślę że chodzi raczej o "postawę proaktywną", o ciągłą walkę o siebie, zamiast poddawania się czy uległości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie

 

Ciężka praca i życie skutecznie ograniczają moją aktywność w internecie (choć przyznam, że w pewnym momencie już nie pamiętałem o tym wątku), ale do rzeczy.

 

Widzisz Cognac, kiedy Ty pisałeś ten post, ja żyłem w ułudzie szczęścia,traktując po macoszemu dotychczasowe zasady co było kardynalnym błędem. Co do agresji, zgadzam się, generalnie chodzi o to by tłumić w sobie stany melancholijne, proaktywną postawą walczymy z tym długofalowo, z kolei jeśli dostaniemy dołka nagle, to można trochę się pod*urwić wykonując choćby ciężki trening, ew. zainteresować się polityką:D

 

Przypomniałem sobie dziś o tym wątku i jednocześnie o tym, jak bardzo odszedłem od tych zasad, które faktycznie, gdybym się do nich stosował konsekwentnie również w chwilach próby, uchroniłiby mnie przed zbędnym cierpieniem.

Dodam tylko, że tą chwilą próby było "zakochanie", wynikające chyba z zaczadzenia mózgu.

 

 

 

JużTuByłem To nie jest ograniczanie własnej osoby w takim sensie jaki wynika z Twojego posta. Co więcej, dla takich ascetów jest to wręcz samodoskonalenie, oczywiście nie każdy aspekt tej metody, ale nie chodzi tu też o osiągnięcie stanu Nirwany. W istocie, próbujemy ograniczać naszą sferę emocji, ale umówmy się, u osób z nerwicą jest ona aż nadto rozwinięta i raczej przeszkadza nam w rozwoju niż pomaga. Nie chodzi tu też o to czy mamy ambitne plany czy też chcemy żyć skromnie. W tym stylu życia idziemy do przodu, odrzucając to czego i tak nie mamy. Zgadzam się, że jest to swego rodzaju wycofanie się, może nawet tchórzostwo wobec życia, ale czy lepsze jest popadanie w depresję, całkowita bezsilność i rozpacz? Przecież to tym bardziej nie popchnie nas do zmiany swojego położenia a zawsze można realizować się na innym polu.

 

 

Powtórzę, tu nie chodzi o to by być szczęśliwym, szczęścię może przyjdzie, może nie. Radzić trzeba sobie tu i teraz, a żeby sobie radzić trzeba jakoś trzymać się w kupie.

W każdym razie ja ponownie wprawiam się w stary rytm, bo było w sumie ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×