Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ja i moje problemy


Jeszoswiesz

Rekomendowane odpowiedzi

Witam i może by tak do sedna.

 

Mam pewne problemy ze sobą. Nie wiem czy "pasuje" do któregoś z działów na tym forum, bo nigdy się nie diagnozowałem pod kątem depresji, nerwicy czy czegokolwiek, wybrałem więc najbardziej w moim mniemaniu neutralny dział. Właściwie to piszę to wszystko, po części dlatego, że nie mam komu się zwierzyć. Tu się właśnie zaczyna przypadłość ma pierwsza, brak przyjaciół. No dobrze, nie jestem jakimś kosmicznym odlutkiem, mam znajomych. Problem tylko w tym, że nie takich, których uważał bym za prawdziwych przyjaciół, takich wiecie, na śmierć i życie, którym wszystko powiesz. Wszystko przez to jaki jestem nieśmiały, a jestem, tylko w ten taki sposób że cicha woda, ale brzegi czasem rwie. Na tyle jednak cichy by mieć z tym problemy: bać się rozmawiać z ludźmi, załatwić coś, podjeść i poprosić o coś, czy choćby pójść sam na zumbę.. kocham zumbę, i kiedyś regularnie na nią chodziłem, tyle że z znajomą, ale znajoma już nie chodzi, a była to jedyna osoba jaką znam dzieląca ze mną tą pasję. Zostałem więc sam i od początku wiedziałem, że będę miał z tym problemy. Staram się jednak, na serio się staram przeciwdziałać tym lękom. Postanowiłem, że no trudno, będę chodził sam. Kupiłem więc karnet, a nawet nowiutkie buty i oto jestem.. tu, na forum, a nie na sali gdzie miały odbyć się pierwsze moje zajęcia od czasu przerwy. Buty wyglądają super, szczególnie jak sobie tak leżą bezużytecznie pod biurkiem. To nie jest jednak takie łatwe, łatwo mówić, ale kiedy wyobrażę sobię te dziesiątki dziewczyn, które przecież będą się na rodzynka intensywnie gapić, szczególnie na rodzynka, który tańczy jakby doznał udaru mózgu.. To krępuje niesamowicie. Opisałem akurat przypadek zumby bo jest najświeższy, ale podobne sytuacje zdarzają mi się ciągle.

To rodzi kolejny problem, stres. To mój wieczny wróg, który mieszka we mnie od zawsze, i którego wykurzyć nie potrafię. Stresuję się każdą błahostką nawet, np. spóźnię się na uczelnie - stres, mam jutro egzamin - stres, chcę się pouczyć - stres, wyjść do kuchni i zrobić sobie przeklęty obiad, ale współlokatorzy właśnie akurat teraz tam przesiadują - stres, leżę więc w łóżku pod kołdrą i piszę tą notkę - zgadnij co, STRES. Tak, stres mam już wszędzie i za darmo. Ja już wstaje rano zestresowany! Dlaczego? Bo nastał kolejny dzień nowych wyzwań? Super, umrę za zawał przed 40stką. Na pewno stres ma swoje źródła, jak nieśmiałość, ale też np. boję się porażek. Z prostego powodu, zaśmiecają mi mózg na długie dni. Zrobię coś nie tak, np. wyleje coś nie chcący i bach porażka, i chodzę i myślę jak wielkie zło tego świata spowodowałem, a już nie daj Bóg schrzanić coś większego kalibru.. wtedy jestem jak sparaliżowany, odrealniony, nie potrafię się skupić i brak mi sił do działania.

Nieśmiałość, stres, porażki. Do świętej trójcy dopisać trzeba jeszcze czwartego: niskie poczucie wartości. Co tu pisać, wiadomo w końcu o co chodzi. Jestem kiepski, żałosny, nieporadny, brzydki, mało inteligentny, i ojejku niech mnie ktoś rozjedzie.

Tyle chyba. Generalnie mam 28 lat. Pracuję, studiuję (przynajmniej próbuje) i od wielu lat walczę ze sobą i nie wiem już co mam robić troszkę. Nie stać mnie na specjalistów, a tym bardziej już na jakieś terapie i leki. Więc może, znajdzie się ktoś, kto poradzi? Z kim będę mógł porozmawiać? Tu lub bardziej prywatnie?

W sumie.. ja wierzę, na prawdę wierzę że nie jest ze mną jakoś źle i że potrafię coś ze sobą zrobić. Tylko, nie wiem jak i brakuje mi w tym wytrwałości oraz systematyczność. Co zaczne, to zazwyczaj zaraz porzucam. Zaczynam już powoli nie wytrzymywać ze sobą, a muszę coś zrobić, to jest ważne dla mnie okrutnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć, :D

Leków wcale nie musisz brać, a na psychoterapię możesz iść w ramach NFZ, fakt trzeba trochę na nią poczekać ale warto w końcu od czegoś warto zacząć. :D Cóż ta zumba mogłaby Ci pomóc, wyszedłbyś do ludzi, a w dodatku sport pomógłby Ci pozbyć się stresu.

A bierzesz magnez? To też świetnie wspiera organizm. Doradziłabym Ci więcej kontaktu z ludźmi, wiem łatwo powiedzieć trudniej zrobić.

No i więcej się śmiać :D Najlepiej z siebie, z dystansem podchodzić do życia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie że łatwiej powiedzieć, ale kurcze, ja dobrze wiem że masz rację i że to wszystko jest do zrealizowania. Tylko czemu to takie utrapienie, czemu tak po prostu nie mogę wyjść do kuchni i zrobić sobie kolacji? Co takie strasznego jest w obcych ludziach obecnie zajmujących kuchnie? Nic.. no więc dlaczego ciągle siedzę w pokoju :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a próbowałeś sobie uzmysłowić co tak naprawdę Cię paralizuje, co powoduje ten strach? czego się obawiasz? że ludzie ci zaczną się z Ciebie śmiać, obgadywać, no niem co jeszcze, a może coś innego? warto abyś to przemyślał, bo to ważne skąd się biorą Twoje problemy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Super. Odgrzebuje swój stary wątek z przed paru miesięcy.

Próbowałem. Znowu próbowałem coś zmienić. I co, i nic. O ile z początku coś jakby miało zadatki na poprawę, tak teraz znowu wszystko zawalam. Nie wiem dlaczego to robię, mam jakiś ogromny problem z realizacją swoich celów. Zawsze tak było. Niektórzy mówią na to "słomiany zapał" i nie wiem, ale chyba dobrze pasuje do tego co robię, a raczej nie robię. Od pierwszego posta, nic się nie zmieniło, wciąż brak mi przyjaciół, wciąż się stresuje, kontynuuje zawalanie roku na uczelni (dziś znowu nie poszedłem, bo zbyt się przeraziłem nie naumieniem się na egzamin, brakiem projektu, a dlatego że zapał mi się zesłomił, albo zbyt się zestresowałem). Na prawdę chciałbym coś zmienić, ale zaczynam wierzyć że mam jakąś poważną ułomność, która wszystko, jak genetycznie zaprogramowany bug, wszystko niweczy po krótkim czasie. To mi daje do myślenia. Skoro jestem jaki jestem, skoro nie potrafię nawet zabrać się porządnie za coś co jest moją pasją (pedagogika), to jakim ja będę nauczycielem? Mam już tak tego dosyć!

 

Atalanta. Skąd to? Może kwestia wychowania, może kwestia czegoś nie tak za mną. Wszystko ma swoje źródło, np. w niskiej samoocenie, a to ma źródło jeszcze w czymś tam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×