Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to już depresja? Co robić?


Darling

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie, jestem Darling i mam 23 lata. Od 3 lat jestem mężatką. Mój problem polega na tym, że wpadłam w jakąś nerwicę połączoną z depresją. Mój mąz jest pracoholikiem. Od początku nie było go w naszym małżeństwie, co objawiło się zaraz po ślubie. Teściowie również niszczą moje życie, na każdym kroku udowadniają mi, kim jestem. Mąż zarabia świetnie, firma na spółkę z teściem, tylko mam wrażenie że on ciągle próbuje udowodnić teściowi że jest "godzien" przejąć kiedyś tę firmę, siedząc od 7 rano do 22-23. Im to schlebia, gdzyż teśc nadal ma nad wszystkim kontrolę a mój mąż zapiernicza jak dureń. Nie ma niedzieli, święta pracy czy czegokolwiek. Tylko 2 dni świąt Bożego narodzenia jest w stanie być w domu, ale wtedy %. Teść poświecił rodzinę by siedzieć w tej firmie i mąż robi to samo. Teściowa zajmuje się domem i obiadkami dla swojego męża. Ja u siebie tym samym, dbam o męża, ma wszystko do rączki (zjada go jak wraca wieczorem), a ponieważ firma jest u teściów to jada u mamusi i nie zamierza z tego rezygnować (rozmawiałam z nim o tym wilokrotnie, on jak to określił" nie będzie jej robił przykrości, skoro ugotowała mu, postarała się dla niego). Ale oczywiście teściowa rozpowiada, że ja nic nie robię, do niczego kompletnie sie nie nadaje. Było ok dopóki chodziłam za nią krok w krok, targałam jej zakupy itd. ale jak tupnęłam to jestem najgorsza, a ona najbardziej zapracowaną kobietą na świecie.... Kocham męża naprawdę. Chciałam założyć rodzinę. W tym roku ukończyłam studia, jestem inżynierem z 5 na dyplomie. Pomyślałam że teraz czas na dzieci, I szczerze mówiąc bardzo mi tego dziecka brakuje..... Zawsze byłam dużo dojrzalsza niż rówieśnicy... Problem w tym, że mój mąz, mówić delikatnie, nie ma kiedy tego dziecka "zrobić". Albo by poród i badania były w okresie , który nie jest okresem "gorącym" w firmie ( a to taki wogóle istnieje?). Kiedy chcę odejśc, śmieje się że idż, i szukaj szczęścia. Podsunęłam mu już raz pod nos pozew, podarł go i poszedł do pracy. Ja że tak powiem jestem trochę uwiązana, ponieważ kilka umów w firmie podpisałam jako wspólwłasność z mężem, a więc wspólne kredyty itd. Chciałam znaleść pracę, ale nawet sprzątająca pani w moim bloku ma pracę po znajomości. Serio. Biedronka- wykładanie towaru , cokolwiek, wszystko kierownicy rozdają po swoich rodzinach.... Wszytsko było ok, ale ostatnio chciałam porozmawiać z mężem, poprosiłam by wrócił o 19 chociaż. To powiedział tylko komentarz " Nie mam czasu, ciekaw ku#$%^& kto tu zarazbia. Ty odwalisz swoje, poprasujesz i masz wolne, Jak chcesz porozmawiać to przyjedź" a ja na to "Czym? skoro zabierasz mi samochód ciągle" (do teściów jest ok 15km, nawet roweru nie mam) na co on " jak dla mnie to możesz nawet hulajnogą. Siedzisz ku#$^*&^%$ cały dzień na doopie to możesz coś wymyślić". Bardzo mnie to zabolało...

A mój problem polega na tym, ze mam problem ze światem, to znaczy źle czuję się w publicznych miejscach, mam wrażenie że tam gdzie są ludzie jest mi duszno, zemdleję na ulicy... chciałam chodzić na uczelnie, ale często opuszczałam wykłady, ponieważ źle znoszę obecnośc w zatłoczonych miejscach.... mam wrażenie , że zaraz zemdleję, duszno mi, ludzie zabierają mi powietrze.... mam dość już walczenia o to małżeństwo.... wiem ze go kocham, ale boli mnie jego zachowanie....Moi rodzice nie akceptują rozwodów ("Myślisz , ze ten drugi będzie lepszy...? Nie brakuje Ci na nic, narzekasz). Fakt mąż zarabia dobrze, ale poza pracą nic dla niego sie nie liczy.....

Dodam że tu jest malutkie miasteczko i pomoc od psychologa zadziałą później niż poczta pantoflowa....

 

-- 16 maja 2013, 11:14 --

 

Dodam tylko, że od kilku, może kilkunastu miesięcy zdarzało mi się myśleć o samobójstwie... serio.... im więcej ma spraw na głowie, i więcej zarabia, tym bardziej nie ma co na niego liczyć.....i tym bardziej wywyższa się....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy chcę odejśc, śmieje się że idż, i szukaj szczęścia. Podsunęłam mu już raz pod nos pozew, podarł go i poszedł do pracy.

 

Nie martwi mnie pracoholizm, ale to mnie martwi. On Cię kocha w ogóle? Bo mi to wygląda, jakby czuł, że ma tak trochę niewolnicę, z którą może zrobić co chce i która nie odejdzie. A jak odejdzie to mała strata. Lub! Lub nie traktuje tego wszystkiego poważnie.

Jesteś młoda i na szczęście nie masz z nim jeszcze dzieci, ja bym odeszła na Twoim miejscu, bo w Twoim przypadku depresja (początki) powodowana jest sytuacją w domu, gdybyś zmieniła to i owo, minęłaby, a Ty poczułabyś, że żyjesz.

Jeśli będzie tak jak jest, depresja będzie się pogłębiać, więc przede wszystkim musisz ratować siebie.

Tacy ludzie jak on niestety doceniają to co mieli, dopiero gdy to stracą. I gdy będzie firma, będą pieniądze, ale nie będzie nikogo, z kim można to wszystko dzielić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×