Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zbyt się przejmuję zdaniem innych


Lola Rose

Rekomendowane odpowiedzi

Mój problem polega na tym, że strasznie się przejmuję zdaniem innych. Wcześniej zbytnio nie zwracałam na to uwagi,ale ostatnio to się nasiliło. Nie potrafię byś sobą poza domem i gronem przyjaciół. Wiecznie się zastanawiam co ktoś o mnie pomyśli. O moim ubraniu, sposobie zachowania. Rozpamiętuję i obsesyjnie myślę o każdym szczególe. Gdy ktoś się zaśmieję od razu wmawiam sobie że to ja byłam powodem. Gdy siedzę na lekcji w klasie prawie wogule się nie odzywam chyba że nauczyciel się mnie o coś wyraźnie zapyta. Prawie wogule nie wychodzę z domu. Nie pamiętam kiedy ostatni raz poszłam po coś do sklepu, a jest niedaleko. Ostatnio zauważyłam też że staram się wymigać od chodzenia do kościoła. Byle tylko nie wyjść z domu. Wmawiam sobie że mnie głowa boli tak długo aż w końcu naprawdę zaczyna. Boję się sama nie wiem czego. Raz była taka sytuacja,że mieliśmy na ostatniej lekcji mieć razem z równoległą klasą. Myślałam że zwariuję. Od samego rana się denerwowałam nie wiem czym. Takie moje zachowania wzmagają się zwłaszcza przy obecności niektórych osób: takich dwóch kolegów z mojej klasy i jeszcze jednego rok starszego.Prawdą jest jednak, że oni się często ze mnie nabijają. Raz było tak że on mnie przezywał i się zebrałam na odwagę i mu powiedziałam że mnie to nie rusza. Przez miesiąc on i wszyscy chłopacy z mojej klasy co mnie zobaczyli to się darli ,,Mnie to nie rusza wiesz?!" Robię wszystko by tylko nie zwracali na mnie uwagi. Zauważyłam tez, że od dziecka zawsze wyobrażałam sobie siebie jako kogoś pewnego siebie, kto otwarcie o wszystkim mówi. Teraz też to robię, dzień w dzień przed zaśnięciem.

 

Reasumując. Co mi właściwie jest? Jest na to jakaś medyczna nazwa? Czytałam o fobii społecznej, ale może wyolbrzymiam problem? I co zrobić żeby to zwalczyć?? Pomóżcie proszę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co mi właściwie jest? Jest na to jakaś medyczna nazwa?

Moim zdaniem to się nazywa dojrzewanie. Każdy jest inny, należysz do tych delikatniejszych i bardziej nieśmiałych. Miałam w klasie w liceum 18-u kolegów gotowych nabijać się ze mnie (tak mi się wydawało) przy każdej okazji i nie było zawsze łatwo. Stado złośliwych, pryszczatych, wyrośniętych, przemądrzałych, chichoczących trolli... :mrgreen: Dziwne by było się nie przejmować tym.

W tym wieku tak jest, że każda grupka się z kogoś nabija i nie ma sensu tego brać do siebie. Jak nie będzie Ciebie, to padnie na kogoś innego. To w pewnym stopniu loteria.

Wiecznie się zastanawiam co ktoś o mnie pomyśli. O moim ubraniu, sposobie zachowania. Rozpamiętuję i obsesyjnie myślę o każdym szczególe

Przestań. Po prostu. Potraktuj to jak nałóg, który musisz rzucić. Im więcej będziesz się zastanawiać, jak odbierają Cię inni, tym bardziej będziesz się usztywniać. To tak działa. Myśl o czymkolwiek innym. Koncentruj się na otoczeniu, obserwuj innych i szczegóły wokół siebie. Poczujesz różnicę w samopoczuciu.

Przez miesiąc on i wszyscy chłopacy z mojej klasy co mnie zobaczyli to się darli ,,Mnie to nie rusza wiesz?!"

Ale w końcu im się znudziło.

Robię wszystko by tylko nie zwracali na mnie uwagi.

To przestań. To nie działa. Jeśli ktoś w domu śpi i chcesz nie hałasować, to zawsze coś z brzdękiem zleci na podłogę. Podobnie jest z niezwracaniem na siebie uwagi. Lepiej jest przestać się bać. Na przykład przygotować się dobrze do jakiejś lekcji z tematu, który Cię interesuje (poczytać coś więcej) i zabierać głos. Zaprzyjaźnić się z kimś, z kogo inni się nabijają. Rozmawiać z kimś, z kim nikt inny nie chce rozmawiać, bo jest ofiarą. W ten sposób opinia innych nie będzie Cię terroryzować.

Prawie wogule nie wychodzę z domu.

Musisz wychodzić, bo nabawisz się prawdziwej fobii społecznej. Zmuś się codziennie, żeby gdzieś pójść, choćby do sklepu. To będzie na początku przykre, ale potem będzie coraz łatwiej. Nie ma innej drogi. Nie zamkniesz się przecież w domu na całe życie.

 

Polecam też tę książkę. Z tego co pamiętam, to są tam dobre ćwiczenia na to, jak przestać się przejmować za bardzo opinią innych. Możesz codziennie je robić.

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/81160/rozwiazac-peta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lola Rose, ja widzę u Ciebie wyraźną nadwrażliwość interpersonalną, sam na to cierpię i cierpiałem od wczesnych lat szkolnych. Ciągle myślałem co inni o mnie pomyślą i pewnie że coś niedobrego, powód do wyśmiania. A fobia społeczna, lęk przed ludźmi jest skutkiem takiego myślenia i niskiej samooceny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego mam tak niską samoocenę? Hm.. W zasadzie to sama nie wiem. Nie mam pojęcia od czego to się zaczęło. Pamiętam, że już w przedszkolu byłam nieśmiała. Próbuje rozgryść dlaczego właściwie nie wychodzę z domu. Powodem są chyba właśnie koledzy z mojej klasy i ten starszy. Wiem, że to głupie ale panicznie się boję ich spotkać. Nie wiem czemu,ale tak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy, myślę, że to może mieć różne przyczyny. Ja na przykład miałam takie problemy i nie wydaje mi się, że to był problem z samooceną. Myślę że o tym decydowały inne cechy osobowości. Na przykład dążenie do perfekcji w tym nadmierne skupienie na sobie - ciągle analizowałam, jaka powinnam być, poza tym sztywność w kontaktach z ludźmi. Nie umiałam reagować na zaczepki, nie wiedziałam jak odpowiedzieć, żyłam we własnym świecie, "oderwanym" od tego, czym żyli inni. Pewnie po części to wynikało z nadopiekuńczości mojej rodziny (choć nie trzymali mnie pod kloszem, raczej zachęcali, wręcz wyrzucali mnie z domu na podwórko -bo ja wolałam czytać książki), po części po prostu z mojego temperamentu. Poza tym miałam mało do czynienia z mężczyznami w swojej rodzinie - nie miałam ojca, braci. Zawsze bałam się kolegów bardziej niż koleżanek.

 

-- 24 kwi 2013, 11:24 --

 

W psychologii wyróżnia się na przykład temperament "wolno rozgrzewający się". Stosuje się to określenie do dzieci. Są to dzieci, które wykazują nieśmiałość, lękliwość w kontaktach społecznych i trzeba je do nich ośmielać, czują się niepewnie w nowym otoczeniu, a najlepiej się czują w małym gronie wśród osób, które już dobrze znają. Wtedy się otwierają. To 15 % populacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na przykład dążenie do perfekcji w tym nadmierne skupienie na sobie - ciągle analizowałam, jaka powinnam być, poza tym sztywność w kontaktach z ludźmi.

U mnie przyczyna byla ciagla krytyka matki. Postrzegalam ludzi przez jej pryzmat i dazylam do perfekcji zeby zasluzyc na pochwale. Nigdy sie nie doczekalam ale tez mi sie wydawalo ze wszyscy widza moja beznadziejnosc wiec nadinterpretowalam zachowania innych na swoja niekorzysc.

Poza tym miałam mało do czynienia z mężczyznami w swojej rodzinie - nie miałam ojca, braci. Zawsze bałam się kolegów bardziej niż koleżanek.

 

no wlasnie i nie byla to czesc Twojego charakteru tylko wynik zaistnialej sytuacji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się zgadzam z refren (mam nadzieję, że dobrze, że nie odmieniam, w końcu dziewczyna). To może być zwykłe dojrzewanie, ja miałam bardzo podobnie w gimnazjum. Aczkolwiek, naucz się nad tym panować, bo na razie jesteś na drodze do depresji czy fobii społecznej. I uwierz, nie chcesz tam iść, przyłóż się do pracy nad sobą:)

Jak sobie radzić z ciągłą kontrolą? Zmień podejście do kontaktów z ludźmi. One nie są po to, żeby w jakiś sposób dookreślić siebie, one są dla zabawy i nauki. Pracuj nad tym przekonaniem, przekonuj siebie, że interakcja z innymi ma inne cele niż autoprezentacja. Nie jesteś szkoleniowcem ani przywódcą państwa, nie musisz zdobywać poklasku. Wyobrażaj sobie sytuację, w której spotykasz tych ludzi na ulicy i oni Cię wyśmiewają, a Ty uśmiechasz się i skupiasz uwagę na czymś innym. Na przykład na tym, żeby uzyskać od nich jakąś informację lub na tym, jak ciekawie działa społeczeństwo. No nie wiem, popróbuj różnych wersji, zobacz co pomoże. Pewne obszary Twojego (każdego) mózgu są dość ograniczone i jesteś w stanie je nauczyć pewnych reakcji przez zwykłe powtarzanie, na początku nawet wyobraźnia może pomóc ;)

 

Poza tym byłoby fajnie popracować nad szukaniem nowego środowiska. Zapisać się do jakiejś organizacji charytatywnej, kółka zainteresowań, zacząć uprawiać sport. To pozwoli Ci poznać nowych ludzi (tylko postaraj się być pewniejsza siebie na początku, ręce wzdłuż ciała, broda do góry, klatka do przodu i uśmiech!^^), ale też odwrócić uwagę. Uwierz, ci ludzie nie poświęcają na myślenie o Tobie nawet 1/10 czasu, który Ty poświęcasz na myślenie o nich. A mimo to, mają nad Tobą kontrolę. Zwyczajnie nie warto się tym przejmować. Rozwiązaniem jest właśnie ograniczenie czasu poświęcanego na zmartwienia. refren ma rację, im dłużej i częściej myślisz, tym potężniejszy nawyk się tworzy. Więc za każdym razem, jak się na tym złapiesz, myśl coś w stylu "jakie to głupie, przecież nie będę o tym myśleć, nic mi to nie da" i szybko wynajduj inny temat do rozmyślań.

 

Tak, wiem, że trudne, ale pomaga. Naprawdę, codzienne ćwiczenia i za miesiąc będziesz w o wiele lepszej kondycji psychicznej ;) Napisz koniecznie, jeśli zdecydujesz się na któreś z rozwiązań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W zeszłym półroczu chodziłam na jedno kółko w mojej szkole i mi się bardzo podobało. Niestety na II półrocze się zmienił plan i mi przestało pasować żeby na nie chodzić. Sportu uprawiać też nie mam zamiaru, bo już drugi rok nie ćwiczę na w-f i się bardzo z tego cieszę(wreszcie się nikt ze mnie nie śmieje że nie umiem przeskoczyć kozła albo fikołka na drążku zrobić).

Dajecie mi dużo dobrych rad tylko ja się jakoś zebrać nie umiem żeby je zastosować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dajecie mi dużo dobrych rad tylko ja się jakoś zebrać nie umiem żeby je zastosować.

 

Brak motywacji, chyba największy problem. A możesz się zebrać do tego, żeby usiąść i rozpisać na kartce dobre strony jakiejś aktywności i złe strony biernego przyjmowania tego, co jest? I skupić się na tym, tak naprawdę. Wiesz, zastanowić się, jakby to było, jakbyś się w coś zaangażowała, była w tym dobra, poznała świetnych ludzi, spełniała się? Spróbuj to zrobić w taki sposób, żebyś po prostu chciała już teraz, w tym momencie wstać, znaleźć to, czego potrzebujesz i zacząć działać. Działa, próbowałam na sobie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×