Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pogrzeb


jaaa

Rekomendowane odpowiedzi

czy kos z was- z osobowscia depresyjna/nerwicowa byl na pogrzebie? ja nie bylam jeszcze nigdy omijam je z daleka- mialam raz w rodzinie i nie poszlam ,teraz mam kolegi ze studii zastanwiam sie czy isc czy dam rade zniesc ten widok :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłam na pogrzebie dziadka , wogole nie kontaktowalam co sie dzieje dookola, byłam blada jak sciana, musieli mnie podtrzymywac bo bym wpadla do grobu, stałam i tylko łzy mi leciały...

przez cały pogrzeb czułam sie jakbym była z Nim na tamtym swiecie :roll:

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:29 pm ]

Ale ciesze sie ze poszłam bo w jakims sensie pozegnałam sie z nim :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłem na pogrzebie ojca, nie wiem czemu jakoś nie zrobiło to na mnie wrażenia, wręcz musiałem udawać zmartwienie, miałem kilkakrotnie niekontrolowane napady śmiechu zupełnie nie wiem czemu... Nie potrafiłem tego kontrolować, choć serce mi ścisnęło jak ściągali trumne do dołu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj byłam niedawno na pogrzebie wydelegowana z pracy - osobę zmarłą nie widziałam nawet na oczy, nigdy nawet nie słyszałam o nim ale na cmentarzu ugięły mi się nogi i musiano mnie odprowadzić do auta. Płakałam i nie mogłam się pozbierać :cry:

Parę naście lat wcześniej byłam na pogrzebie babci, mojej ukochanej. Stałam nad trumną i nie mogłam wykrzesać z siebie ani jednej łzy - ba, uśmiechałam się do niej, trzymałam ją za rękę i coś mamrałam pod nosem... już nie pamiętam ale doskonale pamiętam potępiające spojrzenia obecnych na pogrzebie i słowa matki: "ty potworze - nawet nie zapłaczesz za babcią?"

Szkoda, że mama zrozumiała dopiero po latach ale lepiej późno niż wcale ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie wiem co robic-bje sie isc boje mojej reakcji wiem ze to hold w dodatku to byl specyficzny chlopak- wiedzial ze umrze ,chorowal

 

poszlabym napaarwde ale boje sie ze znow nerwica mi nie daj epojsc,moze na msze bym poszla ale zaczekala pod cmenatrzem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaaa to dobry pomysł - na cmentarzu jest najciężej - gdy trumna opada... naprawdę nie masz się czego wstydzić - łzy nie są niczym złym jaaa. Zresztą, gdy będziesz czuła, że coś złego Cię opanowuje zawsze możesz wyjść - nie przejmuj się tym, co powiedzą inni żywi - nie dla nich tam będziesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co zostaje po człowieku to pamięć w Nas. Nie wierzę, aby miał Ci Twoją nieobecność za złe ;) Ważne jest, abyś czasem go wspomniała i uśmiechnęła się na to wspomnienie. Ja czasem rozmawiam ze zmarłym moim ukochanym przyjacielem Andree, czy z babcią w myślach i chciałabym, abym po mojej śmierci żyła w serduszkach moich bliskich.

Inną sprawą Słońce jest Twoje nakręcanie się - gdy intensywnie myślisz o tym, że zaraz dostaniesz ataku, to tak jakbyś go prowokowała. Wiesz, ja doszłam kiedyś do takiego stanu, że było mi już wszystko jedno, czy umrę w tym piprzonym autobusie, czy mnie karetka zgarnie, co ludki powiedzą - niech mówią, niech mnie szlag trafia - przecież to nie moja wina, niech se gadją :!: I wiesz co Słońce - nic się wtedy nie wydarzyło :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem - sedno nakrecanie sie,ale na samo slowo pogrzeb odrazu fobia sie wlacza we mnie i nawet niechce sie mierzyc z tym

Trudno raczej, żeby pogrzeb wywoływał jakieś inne emocje. Dla każdego jest wtedy strasznie ciężko człowiek to przeżywa i nikt nie chce tam isć, ale niestety czasem trzeba...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy kos z was- z osobowscia depresyjna/nerwicowa byl na pogrzebie?

Ja byłam nie raz i nie dwa. Mogę pokrótce opisać niektóre z nich.

 

Pierwszy raz na pogrzebie dziadka, miałam 7 lat, w ogóle do mnie nie docierało, o co chodzi, nie płakałam.

 

Nie długo po tym byłam na pogrzebie cioci i przejęta byłam głównie tym, że mam dać mojej kuzynce prezent, bo będzie smutna (bo to jej babcia była).

 

Jak byłam starsza zorientowałam się, że nie potrafię płakać na pogrzebach, tylko w tedy kiedy ja się czegoś boję albo mnie ktoś zrobi przykrość...

 

Potem stwierdziłam, że łatwo godzę się ze śmiercią starych ludzi, ale nie takich których czas jeszcze nie nadszedł. Pojechałam na pogrzeb kuzyna, który był w moim wieku (wtedy niecałe 16), ostatni raz widzieliśmy się chyba jako dzieci, więc zniosłam to spokojnie. Pamiętam jednak, że wracaliśmy w nocy w ogromnej mgle i było dziwnie, dziwnie...

 

Moja babcia zmarła kilka lat temu, miała ponad 80 lat i na prawdę nie chciało jej się żyć. Na pogrzeb poszłam bez problemu natomiast stanowczo odmówiłam pójścia do domu pogrzebowego "pożegnać się" jak oni to mówili... No nie i koniec.

 

Odmówiłam też wyjazdu na pogrzeb kuzyna, który miał lat niewiele ponad 40 i parę razy w tygodniu nas odwiedzał, zwykle coś załatwić, ale był jednym z najczęstszych gości, a myśmy byli jego najbliższymi ludźmi tutaj. Pochowali go w jego rodzinnym mieście, a ja nie pojechałam, bo się czułam OKROPNIE.

 

Potem odeszła większość starszych osób z naszej rodziny. Kiedy ich widywałam po raz ostatni tak coś czułam, że możemy się więcej nie zobaczyć. Na pogrzeby chodziłam spokojnie.

 

Przepraszam za idiotyzm i groteskowość sytuacji którą teraz opiszę, ale na jednym pogrzebie poznałam chłopaka, w którym się zakochałam... Jak się później kiedyś tam spotykaliśmy i się skończyło zanim się dobrze zaczęło, wtedy to miałam takie stany lękowe, że aż się na forum zapisałam.

Niedawno był też pogrzeb jego babci, którą niby w zasadzie moja rodzina zna, po długim wahaniu oczywiście nie poszłam.

 

No i to tyle.

 

Przepraszam, że musieliście to wszystko czytać, nie sądzę, żeby to komuś pomogło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłam na pogrzebie brata, czułam się tak jakby to była dla mnie obca osoba, nie mogłam płakać stałam i patrzyłam na trumnę :( Dopiero po pewnym czasie dotarło do mnie kogo straciłam :(( Do dzisiaj nie mogę się pozbierać :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akin, to straszne, że byłaś świadkiem śmierci... ja bym się nigdy chyba nie pozbierała po takim widoku:(

 

ciężko było, nie wiedziałam co sie działo.Wiem tyle, ze miał niebieskie oczy gdy 'odchodził', a w rzeczywistości miał inny kolor oczu.

Na początku nic do mnie nie docierało, uświadomiłam sobie wtedy gdy ojciec robił reanimację, a matka dzwoniła po pogotowie, księdza i żonę znajomego. Potem wszyscy siedzieli tylko w milczeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie problem z pogrzebami polega na tym, że zazdroszczę osobie, która nie żyje

to dopiero......przerażające ;)

 

ja przeżyłam pogrzeb swojego taty...nigdy więcej nie będę brała udziału w żadnym pogrzebie. Mogę iść na grób na drugi dzień, ale nie w dniu pochówku. Może egoistycznie - ale dla własnego zdrowia psychicznego (gdyż wiem, czym to pachnie - w moim przypadku).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akin, to straszne, że byłaś świadkiem śmierci... ja bym się nigdy chyba nie pozbierała po takim widoku:(

Pozbierałabyś się.

 

Mi kiedyś kobieta umarła na rękach. Nieudana reanimacja. Noc, wakacje, środek lasu... Uspokajałem ją że będzie dobrze, że zaraz przyjedzie pogotowie, potem straciła przytomność, zacząłem RKO, nie udało się, pogotowie przyjechało po pół godziny, stwierdziło zgon. Te jej oczy, najpierw spanikowane, potem coraz spokojniejsze aż w końcu szklane, nie reagujące na nic... To się śniło potem. I to poczucie winy że zawiodłem. Ale minęły lata, nie myślę już o tym.

 

Dziadek też odszedł przy mnie. Wtedy już nie zachowałem zimnej krwi. Płakałem, histerycznie ryczałem. A na pogrzebie właściwie nic do mnie nie docierało, jakieś takie otępienie totalne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za idiotyzm i groteskowość sytuacji którą teraz opiszę, ale na jednym pogrzebie poznałam chłopaka, w którym się zakochałam... Jak się później kiedyś tam spotykaliśmy i się skończyło zanim się dobrze zaczęło, wtedy to miałam takie stany lękowe, że aż się na forum zapisałam.

To nie jestem sam. Kiedy mój dziadek umierał, poznałem dziewczynę, której babcia zmarła w tym samym szpitalu w tym samym czasie. Do dzisiaj mamy kontakt. To taka specyficzna więź, kiedy oboje się rozumiemy, bo przechodziliśmy to samo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To taka specyficzna więź, kiedy oboje się rozumiemy, bo przechodziliśmy to samo...

Akurat w moim i jego przypadku takim przeżyciem nie była śmierć tej osoby, tylko raczej szkoła, relacje z ludźmi, później dużo, dużo emocji, problemów, braku kontroli nad własnym życiem. A to, że spotkaliśmy się akurat na pogrzebie dopełnia groteski naszej znajomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

screat pracujesz jako lekarz albo ratownik?taki maly ot;)

Kompletnie inna branża :) Chociaż uważam że każdy powinien przejść obowiązkowe szkolenie z pierwszej pomocy, dobrze że chociaż kierowcy przechodzą...

 

Po prostu byłem jedyną osobą w okolicy, która zachowała zimną krew i umiała przeprowadzić RKO, reszta (mąż umierającej i moja lepsza połowa) spanikowała. Ciekawe ile z tego mojego spokoju wynikało z leków które wtedy bałem :)

 

Za to mama jest lekarzem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×