Skocz do zawartości
Nerwica.com

Paranoja ,urojenia ksobne ,postawa ksobnść


latinolover35

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.Mam 21 lat. Choruje od 8.Moje diagnozy to nerwica natręctw , zaburzenia schizotypowe oraz paranoja.Ta 3 teraz mi najbardziej dokucza.

 

Moje pytanie do was brzmi: czy mozna jakoś zwalczyć urojenia kosbne czy nie da rady z nimi wygrać?

One są bardzo męczace:((

 

proszę o odpowiedzi zwłaszcza te osoby co borykają się z podobnym problemem...

 

pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.Mam 21 lat. Choruje od 8.Moje diagnozy to nerwica natręctw , zaburzenia schizotypowe oraz paranoja.Ta 3 teraz mi najbardziej dokucza.

 

Moje pytanie do was brzmi: czy mozna jakoś zwalczyć urojenia kosbne czy nie da rady z nimi wygrać?

One są bardzo męczace:((

 

proszę o odpowiedzi zwłaszcza te osoby co borykają się z podobnym problemem...

 

pzdr

 

 

Hej :)

 

Myślę ,że osoba która ma naprawdę urojenia nigdy by nie napisała : mam urojenia ..pomóżcie mi bo to mnie męczy.. , a to dlatego ,że taka osoba nie jest krytyczna w stosunku do swoich problemów "urojeniowych" i urojeniowe przekonania,błędne sądy czyli tzw.urojenia jego nie podlegają w żaden sposób korekcie ani pod wpływem argumentów ani żadnych dowodów czy tłumaczeń.Ja nie zaprzeczam ,że masz paranoje,ale poprostu osoba z taką diagnozą tak by nie napisała.Może to co Cię męczy to właśnie myśli obsesyjne charakterystyczne dla zaburzeń obsesyjno -kompulsyjnych lub ewentualnie myśli qlasi urojeniowe ,ale pełne urojenia to raczej nie są bo sam piszesz ,że to urojenia..hm.. więc coś nie tak chyba jest..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę ,że osoba która ma naprawdę urojenia nigdy by nie napisała : mam urojenia
To są bzdury powielane przez nerwicowców. Tak samo bzdurą jest, że nie zachoruje się na schizę jeśli ma się nerwicę. Gdzie jest tak napisane!? Nigdzie! po prostu psychiatrzy nie mogą z wami wytrzymać i opowiadają wam bajeczki byście się odczepili od tej schizy! Jeśli ktoś zakończył okres dojrzewania to wtedy se może nie zachorować na schizę bo okres dojrzewania jest wyzwoleniem dla schizy.

 

Myślę ,że osoba która ma naprawdę urojenia nigdy by nie napisała : mam urojenia

Ja sam mówiłem mam urojenia do psychiatry i zostałem psychotykiem. To nie jest jakiś lekarz świeżo po specjalizacji bez doświadczenia i z przychodni. On jest ordynatorem szpitala psychiatrycznego więc ma doświadczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę ,że osoba która ma naprawdę urojenia nigdy by nie napisała : mam urojenia
To są bzdury powielane przez nerwicowców. Tak samo bzdurą jest, że nie zachoruje się na schizę jeśli ma się nerwicę. Gdzie jest tak napisane!? Nigdzie! po prostu psychiatrzy nie mogą z wami wytrzymać i opowiadają wam bajeczki byście się odczepili od tej schizy! Jeśli ktoś zakończył okres dojrzewania to wtedy se może nie zachorować na schizę bo okres dojrzewania jest wyzwoleniem dla schizy.

 

Myślę ,że osoba która ma naprawdę urojenia nigdy by nie napisała : mam urojenia

Ja sam mówiłem mam urojenia do psychiatry i zostałem psychotykiem. To nie jest jakiś lekarz świeżo po specjalizacji bez doświadczenia i z przychodni. On jest ordynatorem szpitala psychiatrycznego więc ma doświadczenie.

 

Niecnota to zależy co masz na myśli bo jeśli chodzi o pełne urojenia typu" wszyscy o mnie mówią i w TV też " to raczej nikt z czymś takim nie pójdzie do lekarza i nie powie mu ,że:" takie mam urojenia panie dr" tylko wszystkich dookoła będzie przekonywał ,że o nim mówią.Na schi można zachorować również po okresie dojrzewania,to nie prawda ,że wyzwala,różne są czynniki ,które wyzwalają.Choć faktycznie czasem bywa ,że chory ma poczucie wglądu w swoje objawy i wie ,że to są wytwory choroby ,a nie rzeczywistość zanim dostanie leki,ale to kontrowersyjna sprawa i może być inna przyczyna ,wcale nie schi ani inna choroba psych.

Co to znaczy ,że zostałeś psychotykiem ? Jaką masz diagnozę ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

matko! sama nie wiem, wydaje mi się, że mam paranoję, nadinterpretowuję działania ludzi w takim jednym kierunku. tzn. tutaj była dyskusja, że osoba z paranoją nie powiedziałaby, że sama sobie wbija, tylko by tego nie zauważyła, ale ja wierzę w to, co sobie myślę (i to jest najgorsze! bo to boli!), tylko natknęłam się na tekst o paranoi i miałam taki przebłysk. ogólnie mam przebłyski, że coś ze mną nie tak. ale góruje nade mną taka moja totalna nadinterpretacja i nic nie mogę na to poradzic... może piszę trochę chaotycznie, ale nie mam siły, miałam myśli samobójcze z powodu tego, co sobie zinterpretowałam, ale przeszło mi, teraz chcę byc zdrowa na umyśle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ech, wstyd mi się przyznac, w jakim kierunku.. najgorsze jest to, że ja nie wiem, czy ja to dobrze zinterpretowałam, czy to paranoja, w tamtej chwili w pełni w to wierzę.. ktoś przez przypadek sie o mnie otrze (albo i nie?), a ja zaraz sobie myślę, że chce mnie wykorzystac i tak się w zasadzie wtedy czuję. i to boli. albo ktoś mnie dotknie (np. koleżanka dotknie mojego ramienia) i jest to samo.

eech, ja w zasadzie jestem pewna, że coś jest ze mną nie tak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie byłam zgwałcona, ale moja cielesność została naruszona. Zakończyłam tę znajomośc, powiedziałam mamie (mam 17 lat), wracałam do normy (bo przeżywałam to strasznie, aż za bardzo chyba.. a tak notabene to była dziewczyna, która jest hetero, sama nie wiem, dlaczego ona to robi, i to wielu ludziom, nikt sobie nie bierze tego do serca, a ja bardzo), ale ona chciała się 'pogodzic'. ja czułam w momencie gadania z nią coś dziwnego, tępy ból, nie chciałam z nią gadac i po 2 dniach zebrałam się i powiedziałam jej, że chcę zerwać kontakty i koniec. poj*bana cała ta sytuacja, wiem. ale od tamtej pory (tak mi się zdaje) mam takie coś właśnie.

to trwało wiele czasu, ale w ogóle się tym nie przejmowałam, po jakimś czasie mnie trafiło i to bolało. aż strach pomyślec, co by było ze mną, gdyby ktoś mi zrobił coś gorszego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że już znalazłaś odpowiedź. To raczej nie paranoja. Przykre zdarzenie z przeszłości daje o sobie znać. Każda trauma zostawia ślady w psychice. Raz większe, innym razem mniejsze. Dobrze by było jakbyś poszła na terapię, żeby się z tym uporać, ale póki nie masz 18 lat to musiałabyś powiadomić rodziców. Co pewnie nie będzie łatwe, hm?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie, ale umówiłam się z mamą, że pójdę do psychologa w czerwcu, jak się kaska zorganizuje, ale nie z tego powodu, tylko ogólnie, bo ja generalnie jestem strasznie problemowa od małego. ale najgorsze jest to przeżywanie... jestem nadwrażliwa, przejmuje się byle czym, a co dopiero czymś takim, na co niektórzy leją, w mordę strzelą i po sprawie. czemu ja nie mogę taka byc? a najgorszy koszmar jaki może być to to, że nie uporam się z tym do końca życia, że zawsze będzie mnie to wszystko bolało... chcę się tego pozbyć, i tyle. wiem, że rzeczywistości nie zmienię, ale nie chcę czuc tego bólu psychicznego. wiesz może, jak to jest? da się normalnie życ i byc szczęśliwym po 'przepracowaniu' tego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ból psychiczny minął mi po lekach. Obniżył się też poziom przejmowania się każdą duperelą. Kiedyś potrafiłam popłakać się na Aviatorze jako jedyna na sali albo wzruszyć się do łez, bo chłopak powiedział, że kocha. Przed laboratoriami na studiach od rana ryczałam ze stresu i - co ciekawe - często po takich gwałtownych reakcjach emocjonalnych przychodził stan totalnej obojętności. Tak jakby układ nerwowy się wyczerpał. Trwało to zwykle do końca dnia, a następnego ranka znowu byłam przewrażliwioną, rozchwianą neurotyczką. W końcu mnie to zmęczyło, dopadła mnie depresja, bo takie ciągłe przejmowanie się wszystkim nie wychodzi na zdrowie. Trafiłam do psychiatry, dostałam escitalopram i się polepszyło. Po bólu psych. nie został ślad, a emocje już nie są tak silne. Jedyne z czym jeszcze walczę to lekka fobia społeczna i totalny brak motywacji do czegokolwiek.

 

Co do terapii to dużo Ci nie powiem, bo dopiero zaczęłam, ale jestem dobrej myśli. Dużo osób na forum jest bardzo zadowolonych z efektu, zmieniło swoje życie. Też mam nadzieję na poprawę.

 

wiem, że rzeczywistości nie zmienię, ale nie chcę czuc tego bólu psychicznego. wiesz może, jak to jest? da się normalnie życ i byc szczęśliwym po 'przepracowaniu' tego?

Czuję się szczęśliwsza niż zanim zaczęłam brać leki i chodzić na terapię, ale do pełnego szczęścia jeszcze dużo brakuję. Najważniejsze, że idę we właściwym kierunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale nie byłaś molestowana, nie?

no a ja... ja chyba też jestem neurotyczką, sama nie wiem już czym, wiem, że dobrze ze mną nie jest. reaguję emocjonalnie, ale nie płaczę, mam momenty, normalności, kiedy zachowuję się w zdrowy sposób i mam takie, że mam ochotę umrzec, tak się czymś przejmę. już miałam kilka takich dolin. na najmniejszą wzmiankę o krwi czy operacjach mam ochotę wymiotować. zepsuło mi to wizję mojej kariery zawodowej. bywa, że ktoś mi pociśnie, odpowiem i po krzyku, a bywa, że robi mi się tak przykro, że to koniec. jestem okropną hipochondryczką, ale to wszystko mam od najmłodszych lat, więc raczej nie jest to spowodowane ostatnimi wydarzeniami. a ja nie chcę, żeby tak bolało, bo nie zdzierżę... boję się, że te uczucia zostaną ze mną na całe życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eve, nie byłam ani zgwałcona, ani molestowana. Nie było u mnie przemocy fizycznej, a problem alkoholizmu pojawił się dopiero niedawno, więc nie miał wpływu na mój rozwój. Za to moi rodzice się rozwiedli, co było dla mnie dość traumatyczne i myślę, że od tego się wszystko zaczęło. Wcześniej byłam szczęśliwym dzieckiem, a gdy ojciec nas odrzucił, cały świat wywrócił się do góry nogami. Miałam 6 lat i to właśnie wtedy "nabyłam" neurotyzm, lękliwość, chwiejność emocjonalną. Wcześniej byłam bardzo przebojowym dzieckiem - mam kasety video z wczesnych lat. Zupełne przeciwieństwo mnie. :smile:

 

boję się, że te uczucia zostaną ze mną na całe życie.

Skoro się boisz to tym bardziej działaj. Jesteś 3 lata młodsza ode mnie, więc jakbym zaczęła robić coś ze sobą już w Twoim wieku to pewnie dzisiaj byłabym zupełnie zdrowa. :D

 

Idziesz do psychologa czy do psychoterapeuty?

Uprzedzam pytanie, czym to się różni. Psycholog to po prostu osoba po skończonych studiach psychologicznych, a psychoterapeuta ma wszelkie uprawnienia do prowadzenia terapii, przeszedł własną terapię, skończył szkołę danej terapii i jego praca jest nadzorowana. Za to psychiatra ma uprawnienia do przepisywania leków p/depresyjnych, p/lękowych i innych.

Bardziej bym polecała psychoterapeutę, bo oni są przez wiele lat uczeni jak pracować z ludźmi. A jedna wizyta u psychologa raczej nic nie da. W 45min ciężko rozwiązać problemy, które nawarstwiały się przez wiele lat.

Jak nie macie kasy, zawsze można iść na NFZ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje pytanie do was brzmi: czy mozna jakoś zwalczyć urojenia kosbne czy nie da rady z nimi wygrać?

One są bardzo męczace:((

 

Da radę z nimi wygrać jak najbardziej. Jest to prostsze niż pokonać depresję i poradzić sobie z szeregiem problemów tzw. życiowych. Trzeba jeść neuroleptyki i wtedy przechodzi. To jest tak naprawdę proste do opanowania. :)

 

A jeśli chodzi o poruszony tu krytycyzm wobec objawów, to mnie się wydawało coś przez 3 lata i w tym okresie nie nazwałbym tego urojeniem, ale prawdą, rzeczywistością właśnie. W tym okresie zaliczyłem trzy straszliwe 'szczyty' psychotyczne, były też okresy względnego spokoju, ale nasilające się lub słabnące przekonanie o prawdziwości tego było cały czas. Trzy całe lata zwlekałem z wizytą u psychiatry, bo wizyta taka oznaczałaby degradację mojej osoby i ICH wygraną. Przez ten okres jednak nie byłem o tym stuprocentowo przekonany, a raczej obsesyjnie wątpiący, czas ten poświęciłem na szukanie dowodu tego, co sobie wymyśliłem. I w końcu, gdy wylądowałem u psychiatry już w strasznym stanie, użyłem słów "wydaje mi się, że..." (bo jednak pewne poczucie absurdalności całej urojonej sytuacji miałem cały czas, graniczyła ona z absolutną pewnością, zaszczuciem, przerażeniem) i na podstawie tegoż zwrotu został orzeczony mi krytycyzm wobec objawów i nie zostałem zaliczony do grona schizofreników (prawda jakie to proste?). Moje objawy wytwórcze były tak naprawdę ubogie i zawsze dotyczyły innych ludzi, a nie żadnych 'kosmicznych super maszyn', 'duchów', 'fikcyjnych postaci' czy 'głosów'. ;) Podobno jestem bpd, ale jeśli już to nietypowym, mocno psychotycznym bpd, ale przynajmniej za to się nie tnę i nie przejawiam większych odruchów autodestrukcyjnych. Co najciekawsze, stan psychotyczny niestety utrwalił się (co okazało się niedawno) i pomimo świadomości absurdalności moich domysłów lubi zwyczajnie wracać drogą, która według wszelkich moich rygorów zdroworozsądkowych jest dla niego zamknięta. Stany psychotyczne jednak bardzo nie lubią się z neuroleptykami, więc je jem i mam spokój. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badziak, mam nadzieję, że mi się uda.. bo nie wyobrażam sobie życia w takim stanie, tak przeżywając to. u mnie mój neurotyzm i lękliwość trwały od niepamiętnych czasów. w wieku 4-5 lat potrafiłam zobaczyć malutki pieprzyk na ręce i przerażona z płaczem biec do mamy, pewna, że to coś strasznego i zaraz mi się coś stanie. nie pamiętam, kiedy byłabym w pełni spokojna, pewna i zrelaksowana. chyba nigdy tak nie było. we wszystkich szpitalach, w których byłam, zawsze było, że mam coś z psychą, jestem nadmiernie egzaltowana itp.

och i pamiętam, 1,5 roku temu, gdy w kinach był film '2012' byłam taka wystraszona, że o mało nie zemdlałam i musiałam wyjśc z sali.. wstyd ;/

tak więc czekam na czerwiec :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, dla mnie to było trochę upokarzające, wybiec z sali i potem trząść się jak osika ledwo stojąc na nogach :(

tak, to był właśnie taki film, ale bardziej przeraziły mnie te straszne huki. eech. chciałabym znieść to bez takich odpałów jak pozostałe 200(?) osób na sali.

nie chcę być neurotyczką.. może to nie w temacie, w którym tutaj piszemy, ale mam spełnionych wiele warunków sprzyjających powstawaniu neurotyzmu.

Badziak, miałam dziś takie coś, o czym mówiłaś - w pewnym momencie przestałam się zadręczać i wszystko było mi obojętne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×