Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Przypomniało mi się coś. Moja terapeutka, chyba jako pierwsza osoba, użyła stwierdzenia "co chcesz robić, jak wyzdrowiejesz?" Chodzi o to słowo. W y z d r o w i e j e s z. To sugeruję chorobę. A ja tak bardzo nie potrafię się z tym pogodzić. Jak z niczym złym, co mnie spotkało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie będę wskazywać na nikogo palcem, ale tęsknię do czasów, gdy byłyśmy tu w bardzo malutkim gronie. wspierałyśmy się wzajemnie, rozmawiałyśmy o rzeczach, które tylko my możemy zrozumieć. jak mówiłyśmy o przykrych dla nas sprawach i o tym jak się ranimy, to było spowodowane chęcią poczucia choć odrobiny zrozumienia, albo potrzebą "współcierpienia", aby nie cierpieć w samotności. nikt się tu nie przechwal swoimi diagnozami i wyczynami. a teraz mam wrażenie, że tu się jakaś licytacja zrobiła. ten wątek stracił swoją subtelność, swoją intymność. prysła zażyłość między piszącymi. tak bardzo mi brak naszego starego klimatu, bardzo mnie to smuci. nie mam już swojego miejsca :(

 

mam identyczne odczucia...

i chyba też dlatego mnie lekka agresja łapie.

bo to wszystko się gubi, zatracilo się...

co z tego, że tu napisze jak się czuję skoro to zniknie gdzieś w eterze, a ja przyzwyczaiłam się już, że tu dostanę wsparcie i zrozumienie...

poza tym był to chyba jedyny topic gdzie nie było żadnych sporów...a teraz są i to na każdym kroku.

tu już po prostu nie jest bezpiecznie. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Helvetti, Ja też. Jak pomyślę ile jeszcze lat przde mną to mi się niedobrze robi :roll: W szpitalu wszyscy mi mówili, że jestem taka młoda, że tyle jeszcze przede mną a mnie właśnie chyba to przeraża...

 

Dziewczyny, może załóżcie swój własny wątek? ;) (pewnie tak nie można :oops: )

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Helvetti, Ja też. Jak pomyślę ile jeszcze lat przde mną to mi się niedobrze robi :roll: W szpitalu wszyscy mi mówili, że jestem taka młoda, że tyle jeszcze przede mną a mnie właśnie chyba to przeraża...

 

Ja nie potrafię sobie wyobrazić życia. Ja go nie chcę. Nie chce, nie chce kurwa. :why: nie będę potrafiła w przyszłości żyć ze świadomością, że tyle spraw spieprzyłam. Próbuję to zmienić na terapii, ale nie wychodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boże ! Jesteście słabe, cholernie słabe. Dlaczego nie napiszecie np. milano3 - nie udzielaj sie. Krzyśka chyba tez nie chcecie bo Korba napisała wspierałyśmy. Czyli mężczyźni nie mile widziani. A wiecie dlaczego ? Bo wszystkie tutaj liżecie sobie dupy. To takie puste i fałszywe. Nie macie odwagi napisać. "Postapiłaś jak szmata". Bo lepiej słodzic" Ohhh będzie dobrze, zobaczysz". To wszystko takie dziecinne. Tak śmiesznie dziecinne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie będę wskazywać na nikogo palcem, ale tęsknię do czasów, gdy byłyśmy tu w bardzo malutkim gronie. wspierałyśmy się wzajemnie, rozmawiałyśmy o rzeczach, które tylko my możemy zrozumieć. jak mówiłyśmy o przykrych dla nas sprawach i o tym jak się ranimy, to było spowodowane chęcią poczucia choć odrobiny zrozumienia, albo potrzebą "współcierpienia", aby nie cierpieć w samotności. nikt się tu nie przechwal swoimi diagnozami i wyczynami. a teraz mam wrażenie, że tu się jakaś licytacja zrobiła. ten wątek stracił swoją subtelność, swoją intymność. prysła zażyłość między piszącymi. tak bardzo mi brak naszego starego klimatu, bardzo mnie to smuci. nie mam już swojego miejsca :(

 

mam identyczne odczucia...

i chyba też dlatego mnie lekka agresja łapie.

bo to wszystko się gubi, zatracilo się...

co z tego, że tu napisze jak się czuję skoro to zniknie gdzieś w eterze, a ja przyzwyczaiłam się już, że tu dostanę wsparcie i zrozumienie...

poza tym był to chyba jedyny topic gdzie nie było żadnych sporów...a teraz są i to na każdym kroku.

tu już po prostu nie jest bezpiecznie. :-|

 

i ja także tak czuję. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiątko, BPD wywołuje zmiany biologiczne w mózgu podobne do zespołu stresu pourazowego, które powodują iż człowiek jest nadwrażliwy, przesadnie nerwowy,...

Powodem BPD jest zwykle poważne psychiczne/emocjonalne zaniedbanie dziecka lub traumatyczne wydarzenie

Tak wiec czytaj ze zrozumieniem. Poza tym to tylko jedna strona, w dodatku autorem nie jest z tego co wiem psychiatra. Wiec poczutaj wiecej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

prosze niedowiarku http://bpd.szybkanauka.net/

a dla mnie liczy się dobroć ludzka ogółem a nie poziom ineligencji

ta stronka jest zrobiona przez osobę zaburzoną, więc nie jest do końca obiektywna.. zresztą od kiedy się ufa stronom internetowym?

 

milano, uspokój się :!: Twoje teksty mnie nie ruszają ale mogą komuś innemu sprawić przykrość.

za wszelką cenę chcesz być niezwykle wyjątkowy i niezwykle cierpiący w swoim zaburzeniu. ono Cie niestety nie usprawiedliwia od narcyzmu. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, to że niejednokrotnie aż ciśnie sie na usta "Jesteś beznadziejna". Ale tutaj wszyscy wolą być uważani za grzecznych. Terapeutka mówi że jestem bardzo kontrowersyjna osobą, ale za to szczerą i silną. Twierdzi, że kiedy pokonam Borderline moge wiele osiągnąć i zawsze podkreśla - "Szukaj inteligentnych znajomych, nie dobrych, inteligentnych - reszta pójdzie ok."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie będę wskazywać na nikogo palcem, ale tęsknię do czasów, gdy byłyśmy tu w bardzo malutkim gronie. wspierałyśmy się wzajemnie, rozmawiałyśmy o rzeczach, które tylko my możemy zrozumieć. jak mówiłyśmy o przykrych dla nas sprawach i o tym jak się ranimy, to było spowodowane chęcią poczucia choć odrobiny zrozumienia, albo potrzebą "współcierpienia", aby nie cierpieć w samotności. nikt się tu nie przechwal swoimi diagnozami i wyczynami. a teraz mam wrażenie, że tu się jakaś licytacja zrobiła. ten wątek stracił swoją subtelność, swoją intymność. prysła zażyłość między piszącymi. tak bardzo mi brak naszego starego klimatu, bardzo mnie to smuci. nie mam już swojego miejsca :(

 

mam identyczne odczucia...

i chyba też dlatego mnie lekka agresja łapie.

bo to wszystko się gubi, zatracilo się...

co z tego, że tu napisze jak się czuję skoro to zniknie gdzieś w eterze, a ja przyzwyczaiłam się już, że tu dostanę wsparcie i zrozumienie...

poza tym był to chyba jedyny topic gdzie nie było żadnych sporów...a teraz są i to na każdym kroku.

tu już po prostu nie jest bezpiecznie. :-|

 

i ja także tak czuję. :roll:

 

 

czasami, gdy wchodzę na ten wątek, to łapię się za głowię i nie wiem czy czytać te posty czy nie. Większość z nich to zwykłe kłótnie, które ignoruję. Niekiedy na prawdę nie warto nic tutaj pisać, bo i tak to zginie i nikt nawet nie zauważy naszej wypowiedzi a nie mówiąc o odpowiedzi. Trzeba szukać i szukać, aby ją znaleźć... :/ nie podoba mi się to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, ja jestem spokojny. I szczery w dodatku. Po prostu tak strasznie irytują mnie osoby zachowujące się jakby dostały obuchem w łeb i nie przyjmowały tego że coś może być inaczej niż to jak oni myślą. Tak ta stronka nie jest do końca obiektywna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no jeszcze napiszę do milano3 :D , może Twoja terapeutka za bardzo Cię utwierdza w tej kontrowersyjności? może operuje przy Tobie za często pojęciami co do borderline, wyjaśnia pewne rzeczy za bardzo odwołując siędo tego zaburzenia? pisałeś, że to co napisałam o swoich wnioskach z ostatniej sesji powiedziała Ci terapeutka. mi terapeutka takich rzeczy nie mówi. w ogóle nic mi nie mówi o borderline ani innych zaburzeniach czy chorobach. ona przepracowuje ze mną różne sytuacje, prowokuje je często specjalnie tak, żebym ja sama doszła do pewnych wniosków. pracuje ze mną na emocjach. co dałoby mi, gdyby była chłodna i wyjaśniała mi różne mechanizmy. nic. to mogę sobie przeczytać w książkach.

nie neguję tu bynajmniej profesjonalizmu Twojej terapeutki. skoro jesteś z niej zadowolony to musi być dobra i trzymaj się jej, bo najważniejsze to znaleźć SWOJEGO terapeutę. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak bo zrozumcie że wy pewnie przechodzicie w wiekszoci przez terapie poznawczą. Ja pracuje psychoanalizą, jest to metoda stosowana na szeroką skale w latach 60 i ogromnie rożni sie od waszej terapii. Pełna rozmowa nastepuje dopiero 5 minut przed zakończeniem. Tak to właściwie bawie sie w wolne skojarzenia. Np. mówie słowo : sex- penis

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×