Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Helvetti, "a czemu by się nie zabić?" To nie są spokojne myśli.

 

Ja wiem jedno: Zastanawiam się, ale jednak chyba nie pójdę na psychoterapię.

 

To całe babranie się w przeszłości, w dzieciństwie, rozwalanie człowieka od środka... Jaką mam gwarancję, że potem się uda to, co się rozwaliło na nowo poukładać? Nie mam żadnej. Rzekomo mam zaburzenia osobowości... Ale mam też plany na przyszłość. Marzenia o samodzielnym mieszkaniu. Marzenia o tym, że zostanę wykładowcą na uniwersytecie... Boję się, że obojętna mi pani psycholog może wszystkie te marzenia obrócić w proch, dotykając tego, co mnie boli. Skąd mam wiedzieć, że to dla mojego dobra?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neo_asia, tak, zareagowałam szybko, od wystąpienia pierwszych objawów od razu szukałam pomocy.Najpierw trafiłam do pana terapeuty. Walił prosto z mostu, a ja to wypierałam, szukałam chyba tylko potwierdzenia tego, co sama sobie próbowałam wmówić. Wypierałam problemy. Byłam u niego może na 6 sesjach. Znałam tego terapeutę.14 lattemu byłam u niego na terapii indywidualnej i grupowej z powodu napadów lęku. Objawy głównie wtedy oscylowały wokół mojego zdrowia. Ataki leku zaczęly się gdy wkryto u mnie guza tarczycy. Wtedy sesje u tego terapeuty mi pomogły, albo zmiana trybu życia, nowa praca wyprowadziły mnie na prostą. Już sama nie wiem jak tłumaczyć to cudowne wyzdrowienie 14 lat temu.

W ubiegłym roku sytuacja się powtórzyła, zaczęlo się też od guza tarczycy, potem jeszcze jedna operacja, następnie problemy osobiste i znowu zaczął się koszmar.

Terapeuta, ten sprzed 14 lat , jak pisałam wyżej,nazywał rzeczy po imieniu,z dnia na dzień coraz gorzej się czułam, zmienilam terapeutę na terapeutkę i trwam przy niej. Nie wiem,moze było błędem zmienianie....może trzeba było zostać przy tamtym, wolałabym się nad tym nie zastanawiać.

Piszesz,że byłaś w stanie warzywnym, też przez to przechodziłam, było dokładnie tak jak opisujesz.......siedziałam na zwolnieniu lekarskim bo nie bylam w stanie wstać z łóżka, nie mówiąc już o ubraniu się i wyjściu z domu. Czas spędzałam tu na forum.

Powiem Tobie szczerze,że myślalam,że wczesniej uporam się sama ze sobą , ze swoimi zaburzeniami, ze sobą. Niestety jest tak,że mogę sobie swoje układać w głowie, a zycie pisze i tak inne scenariusze.Ciężko mi przyjąć jakąś nową sytuację, zaakceptować ją. Teraz sobie to uświadomiłam.

MOja terapia jest w nurcie psychodynamicznym. A Twoja?

 

 

 

Korba, Asia i Hania?...dlaczego nic nie piszecie tutaj?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Helvetti, "a czemu by się nie zabić?" To nie są spokojne myśli.

 

Ja wiem jedno: Zastanawiam się, ale jednak chyba nie pójdę na psychoterapię.

 

To całe babranie się w przeszłości, w dzieciństwie, rozwalanie człowieka od środka... Jaką mam gwarancję, że potem się uda to, co się rozwaliło na nowo poukładać? Nie mam żadnej. Rzekomo mam zaburzenia osobowości... Ale mam też plany na przyszłość. Marzenia o samodzielnym mieszkaniu. Marzenia o tym, że zostanę wykładowcą na uniwersytecie... Boję się, że obojętna mi pani psycholog może wszystkie te marzenia obrócić w proch, dotykając tego, co mnie boli. Skąd mam wiedzieć, że to dla mojego dobra?

 

Nieufna jesteś. Ale nie neguję tego. Fajnie jest mieć marzenia, to dobry znak. Nie słyszałam jeszcze ,żeby po terapii marzenia znikły. Po uświadomieniu sobie swoich wewnętrznych konfliktów marzenia mogą jedynie nabrać większego rozpędu, stać się wyraźniejszymi. Terapeuta nigdy nie odwiedzie Ciebie od Twoich planów.Bo....zawsze masz wybór.Możesz tylko konfrontować się ze swoimi obawami, prostować i wypracowywać w sobie nowe mechanizmy, które juz nie powinny zwodzić Ciebie w ciemny zaułek. Tak mi się wydaje.

Ja już nikogo nie będę namawiała na terapię.Mogę tylko pisać o tym, czego uczy mnie moja terapia. O tym, czego ja doświadczam po sesjach i jakie to ma dla mnie znaczenie.

 

[Dodane po edycji:]

 

Helvetti, Czyli odczuwasz już jakąś zmianę na lepsze dla Ciebie? Ile czasu chodzisz na tą terapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, za dwa miesiące będą dwa lata, ale ja raczej nie korzystam zbyt intensywnie (chodzę na grupową niestety) czekam na terapię indywidualną w Zagórzu (A okazało się że dopiero w styczniu tam pojadę!!! :evil::( ). Jakoś mi się wydaje że te terapeutki nie są zbyt, hmm dobre.

 

[Dodane po edycji:]

 

Zmiany na lepsze? Już nie płaczę, miałam dobry tydzień ale już się skończył bo myśli znów biegają po mojej głowie.

 

[Dodane po edycji:]

 

A najgorsze jest to, że totalnie zawaliłam szkołę. Jak narazie mam same jedynki, nieklasyfikację z co najmniej 3 przedmiotow, znów zawaliłam, jak zwykle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Asia i Hania?...dlaczego nic nie piszecie tutaj?

 

U mnie problemy emocjonalne stanely ostatnio na drugim planie, od soboty ledwo zyje, biegam do dentystki, chirurga szczekowego i neurologa, po usunieciu kolejnego amalgamatu, tym razem ze znieczuleniem, zlapal mnie niedowlad, bole, straszne problemy z widzeniem, to jakis koszmar!!!! Dzis dostalam od neurologa skierowwanie na rezonans mozgu. :( Tak wiec guzik mnie teraz obchodzi moje bpd czy co tam jeszcze. Chce w koncu normalnie widziec, czuc i zeby tak nie bolalo!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, Monika ja też ostatnio latam po lekarzach, reumatolog mi pozlecał różne dziwne badania i wizyty u specjalistów.

trzymaj się dzielnie, mam nadzieję, że wszystko będzie u Ciebie dobrze i ze zdrowiem się naprostuje.

 

ostatnio dość dziwnie się czuję, więc nie piszę.

raz czuję poprawę - taka jakby energia mnie ogarnia i pewność siebie, by jednej chwili opaść i porzucić mnie do dołu.

a jak już w nim jestem, jak teraz, to myślę, że to i tak donikąd nie prowadzi.

nie radzę sobie z emocjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, Jajku, Joasiu, współczuję Tobie tych dolegliwości fizycznych. Jak cokolwiek boli człowieka......to lipa. Mam nadzieję,że uporasz się z tymi bólami.

 

Helvetti, Ważne,że chcesz uczęszczać na terapię. A szkoła.......cóż.....nie wszystko można miec od razu. Zmobilizuj się w drugim półroczu. Nie można załatwić indywidualnego nauczania? Twoi rodzice myśleli o tym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, Monika ja też ostatnio latam po lekarzach, reumatolog mi pozlecał różne dziwne badania i wizyty u specjalistów.

trzymaj się dzielnie, mam nadzieję, że wszystko będzie u Ciebie dobrze i ze zdrowiem się naprostuje.

 

ostatnio dość dziwnie się czuję, więc nie piszę.

raz czuję poprawę - taka jakby energia mnie ogarnia i pewność siebie, by jednej chwili opaść i porzucić mnie do dołu.

a jak już w nim jestem, jak teraz, to myślę, że to i tak donikąd nie prowadzi.

nie radzę sobie z emocjami.

 

Kasiu, dobrze,ze czujesz poprawę, to chyba bardzo dobry symptom. Teraz tak moze się dziać, ze skrajności w skrajność popadasz. Też tak mam. NIe ma tej szarości. Jest tylko biel i czerń. Szarość należałoby akceptować bez większych emocji. Rozumiem Cię.

Ciesz się Kasiu, nawet z tych chwil dobrego samopoczucia.Bo one będą dla Ciebie w przyszłości czymś normalnym.Zobaczysz,że tak będzie.

 

Helvetti, szkoda. Moze porozmawiaj z rodzicami o tym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, Moniko, dziekuje za cieple slowa Kochane, ja sie strasznie boje tego rezonansu. Bo mam kolosalna klaustrofobie!!!!!! :why::why::why: Nie wyobrazam sobie tego. Jutro mam terapie i chyba bede walkowac tylko temat klaustrobfobii, bo w ciagu tygodnia musze sie z niej "wyleczyc". :twisted::pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, podejrzewam,że moja jest poznawczo-behawioralna. Duży nacisk kładzie na "tu i teraz". Przede wszystkim muszę nauczyć się rozwiązywać problemy na bieżąco. Brzmi trywialnie...

Dziewuszki i Panowie: jestem pełna podziwu dla Waszych starań o stabilność psychiczną.

Trzymam za Was kciuki! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podejrzewam ??to niewiesz na co chodzisz jaki nurt??dla mnei to nieprawdopodobne...nie spytać sie o to na początku,to jest nie możliwe wręcz w jakim nurcie sie leczysz jak dla mnie ale nie czytałem postów wszytskich tylko ostatni i po nim opiniuje... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Helvetti, Dobrze,że masz w związku z terapią przemyślenia. Będzie lepiej, obyś tylko nie zaprzestawała chodzenia tam.

 

Paranoja, kochana, z czasem będzie lepiej, zobaczysz. A rozmawiasz z nim później, następnym razem o tym jak się czujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

byłam kolejny raz na terapii, mnie to rozwala....

 

na codzien czuję się "normalna", jak tam idę nagle widzę siebie jak małe dziecko, które nie wie czemu postępuje tak a nie inaczej. Ja nie mialam mu nic do powiedzenia. Pustka.

 

 

Skad ja to znam, doslownie jakbym czytala o sobie, mozna powiedziec - kropka w kropke... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

byłam kolejny raz na terapii, mnie to rozwala....

 

na codzien czuję się "normalna", jak tam idę nagle widzę siebie jak małe dziecko, które nie wie czemu postępuje tak a nie inaczej. Ja nie mialam mu nic do powiedzenia. Pustka.

 

 

Skad ja to znam, doslownie jakbym czytala o sobie, mozna powiedziec - kropka w kropke... :roll:

Z jednej strony nie mogę się doczekać kolejnego spotkania, a jak już tam jestem to nie wiem co powiedzieć.

Dziś siedzieliśmy i milczeliśmy. Aż ta cisza powodowala że chciało mi się śmiać. Ja nie wiedziałam co mam mówić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony nie mogę się doczekać kolejnego spotkania, a jak już tam jestem to nie wiem co powiedzieć.

Dziś siedzieliśmy i milczeliśmy. Aż ta cisza powodowala że chciało mi się śmiać. Ja nie wiedziałam co mam mówić.

 

czytasz w moich myslach. :pirate: tez tak mam, niestety. czuje sie wtedy jak idiotka i sie na siebie wsciekam (to juz po fakcie). tyle mam zawsze do powiedzenia przed i po spotkaniu, a gdy jestem na sesji to doslownie nie mam problemow, nie mam o czym rozmawiac z moja terapeutka jesli chodzi o mnie. moglabym z nia pogadac o pogodzie, o niej, o jakichs blahych sprawach... :pirate: i chce mi sie ciagle usmiechac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×