Skocz do zawartości
Nerwica.com

Najlepszy przyjaciel czy nienormalny rywal ?


The Winner

Rekomendowane odpowiedzi

Zanim przejde do sedna sprawy, pragne przeprosić za wszelkie błędy ortograficzne, interpunkcyjne i przede wszystkim za stylistyke. Jednak jest to spowodowane długością tekstu i napisania go na szybko. Najmocniej przepraszam

 

Jestem Łukasz mam 20 lat i nietypowy problem ze swym najlepszym dotychczas

przyjacielem. Znam go od dziecka, mieliśmy po 4 lata gdy się zaprzyjaźniliśmy, razem uczęszczaliśmy do przedszkola, szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum. Zawsze mogłem na niego liczyć, dogadywaliśmy się bez słów, mogłem mu ufać, powierzyć każdą tajemnicę.

Bez dwóch zdań był to najlepszy kampan. Jednak od jakiś 9 miesięcy zaczął

się zmieniać, na gorsze. Udaje niedostępnego, chce koniecznie dominować, odnosze wrażenie, że chce udowodnić mi, że jest ode mnie lepszy. Aby nie zostawić słów bez pokrycia, przytocze kilka przykładów jego zachowania.

 

Rozmawialiśmy pewnego razu o dziewczynach, jakoś tak samo z kontekstu wyszło, bo chciał się dowiedzieć jak poszło mi na ostatniej randce. Gdy zdałem mu relacje, Mariusz - gdyż tak ma na imię ten przyjaciel, zaczął

się przechwalać opowiadając, że w tylko w tym tygodniu spotkał się z uwaga 10 dziewczynami - "jedynie w tym tygodni uspotkałem się tylko z 10 dziewczynami" tak dokładnie powiedział. Co mnie mocno zaskoczyło, gdyż z tego co wiedziałem, on gubi się przy dziewczynach, do tego z żadną się nie umówił, więc jakim cudem mógłby się spotykać z taką liczbą dziewczyn, pomiajając już kwestię tego, gdzie by je poznawał, to skoro tylko w tym tygodniu spotkał się z 10, w pozostałych musiał wynik wynosić powyżej 10, co jest absolutnie niemożliwe. Wyczułem zresztą w jego tonie głosu, takie zmuszanie się, aby zabrzmiał serio, a dotychczas nie mówił ową intonacją, tak więc wyczułem kłamstwo. Następnie opowiadał, że uprawiał seks z 50 dziewczynami, co już jest kompletną bzdurą. Pare dni później powiedział, że umówił się z dziewczyną przez nk. Widać było, że przeżywał mocno spotkanie, wręcz się ekscytował. Okazało się, iż dziewczyna nie pojawiła się na radce, to kolega popadł w chwilową melancholię. I tu nasuwa się pytanie, czy osoba która zaliczyła 50 dziewczyn, spotkała się z ponad 100 dziewczętami, tak mocno by przeżywała fakt, że się z kimś umówiło, a potem odczuwała by wielkie rozczarowanie ? Oczywiście, nie. Tak więc miałem dowód, że kłamał.

Następnym objawem jego nietypowego zachowania była próba ośmieszenia mnie przed nieznajomymi dziewczynami. Idziemy sobie ulicą, żartujemy sobie bądź rozmawiamy na jakiś temat i nagle kiedy w pobliżu znalazły się dziewczynu Mariusz odwracał kota ogona głośno mówiąc "Ty jesteś jakiś nienormalny" albo "Teraz pójdziemy tam, bo taką mam ochotę!" Wszystko mówił wyrwane z kontekstu, przerywając naszą rozmowę, używając tonu rozkazującego i oczywiście po swej jakże wybitnej przemowie szukając kontaktu wzrokowego z dziewczyną. To była "oczywista, oczywistość" że

chciał wzbudzić, w ten sposób w nich zainteresowanie. Pragnął bowiem pokazać, że jest dominujący, silny, zdecydowany i liczył, że dziewczęta

się nim zainteresują, jednakże nigdy się nie obejrzały.

Innym symptomem jego zachowania, była próba dominacji w moim własnym domu.

Kolega zaczął sam włączać sobie mój komputer. Po prostu podczas naszej rozmowy, schylał się i udawał zaciekawionego obudową i niby przez przypadek go włączał. Ale nie przeprosił, tylko przysunął się do monitora i korzystał z komputera. Później po prostu podchodził i sobie bez pytania go uruchamiał. Później zaczął mi grzebać na dysku, czytać moje notatki, oglądając różne zdjęcia. Zwracałem mu uwagę, a ten odpowiadał "dobra rozumiem" lecz po chwili naruszał dalej moją prywatność. Prosiłem go, zwracałem mu grzecznie uwagę, a Mariusz dalej robił swoje. Gdy zobaczył jakiś interesujący go plik, po prostu sobie włączał. Ja po pewnym czasie, na próbę jego "włamu" reagowałem wciskając klawisz "escape" tak aby się nie mogła dana rzecz otworzyć. Jednak przyjaciel powiedział "już nie będę, chcę tylko wejść na neta". Pozwoliłem mu, a Mariusz włączył firefoxa, poczym zminimalizował program i włączył ten plik, który go interesował. W końcu nie wytrzymałem. Wyłączyłem komputer i nawrzeszczałem na niego, nie krzyczałem, ale wrzeszczałem - "Co Ty %#@# ***, ja Tobie na komputerze nie grzebałem nigdy, nie pozwalasz mi wejść na niego, nie umożliwiasz mi korzystanie z niego, a mi %#@# zaglądasz wszędzie, mimo że Cię prosze, abyś tego nie robił. Jesteś %#@# jakiś *** ? ! Sam, gdy jesteśmy u Ciebie i idziesz do toalety, wylogowujesz i masz zahasłowane konto, tak abym nie mógł wejść, a mi %#@#

grzebiesz, jak jakiś idiota". Kolega po tym się mnie przestraszył i poszedł do domu, opowiadając naszym znajomym, że "jestem skłonny pobić, za to, że dotyka się mi komputer".

 

Innym razem, kiedy był u mnie i graliśmy na konsoli Xbox360, bolała mnie strasznie głowa toteż nie podłączyłem głośników pod tv. Mariusz nalegał abym podłączył, ale ja nie chciałem, gdyż cierpiałem bardzo, a głośny dźwięk mógłby mi pogorszyć stan. Po upływie paru minut gry, przyjaciel bez pytania i mej zgody podszedł i podłączył głośniki, ustawiając głos

na maksa. Zapytałem go co on robi, a ten odparł "bo tak mi się podoba".

Kolejny przypadek, gdy był u mnie i zadzwonił mój telefon, mama do mnie dzwoniła, a Mariuszek włączył sobie muzyke na swojej komórce, prosiłem go

aby ściczył, lecz on podgłośnił jeszcze bardziej mówiąc "bo tak mi się podoba".

 

Gdy jakiś czas temu poszliśmy razem do Rafała, naszego kolegi, który chciał wystawić na allegro telefon i mieliśmu mu w tym pomóc, zostałem

okrzyczany przez Mariusza. On zrobił zdjęcia, ja opis aukcji. Myśleliśmy nad jej tytułem i wpadłem na pomysł, który spodobał się Rafałowi. Gdy napisałem go, Mariusz rzekł "do dupy opis, ja mam lepszy". Rafał odrzekł "dobrze jest, ten tytuł aukcji, jest ok", a Mariusz krzyknął na mnie "nie jest ok, weź go zmień, bo ja mam lepszy!!!!". Podniósł na mnie głos nie wiedzieć czemu. Następnie go wystawieniu telefonu, Rafał włączył nam na youtube śmieszny filmik, mi się przypomniał również niezły film na yt, więc i go obejrzeliśmy. Pośmialiśmy się, a Mariusz na to "ja znam lepszy filmik od tego jaki Łukasz ma" i obejrzeliśmy jego filmik, nikt się nie śmiał oprócz Mariusza, który dodał "ten filmik jest lepszy od tego co Mariusz pokazał".

 

Kolejnym przykładem jego próby dominacji, jest jego zachowanie pare tygodni temu, keidy byliśmy u mnie w domu i graliśmy w GTA 4 na Xbox360.

Umówiliśmy się, że gramy po jednej misji, raz, ja a raz on. Początkowo wszystko było ok, jednak minęło trochę czasu, a on zagrał dwie misje pod rząd. Gdy mi oddał łaskawie pada i przeszedłem swoją misję, pojechałem

po broń, gdyż tej było mało i uwaga spotkałem się tym samym z jego podniesionym tonem i krzykiem na mnie "po co %#@# to robisz !! To nie jest istotne !! Po *** tu jedziesz !". Odpowiedziałem z uśmiechem "Mariusz po co się denerwujesz" a on odrzekł "bo mnie wkurzasz!". Pytanie, czym go mogłem zdenerwować, bez broni w tej grze się daleko nie zajdzie, a poza tym mogłem robić w owej produkcji, co mi się podoba, gdyż

to jest moja gra, moja konsola i mój dom, więc mogłem mu nawet nie pozwolić grać. A on na mnie nakrzyczał. Następnie gdy włączyłem platformówkę i się umówiliśmy, po jednej planszy, to gdy nie mogłem chwilowo sobie z czymś poradzić, on powiedział "daj mi!!!" "daj !" "ja to zrobie!". Nie powiedział tego w formie - "jak masz problem, to powierz mi to, a ja Ci pomoge", ale znowu użył podniesionego, rozkazującego tonu

głosu.

 

Poza tym sie przechwala. Pamietam, ze gdy mialem urodziny i dostalem 600 zl, a warto dodac, ze jeszcze nie cala rodzina przyjechala, to pierwszymi jego slowami bylo "ja dostalem wiecej, bo 1200 zl". A co ciekawe, gdy chcial sobie cos kupic, to tego nie kupowal, bo twierdzil ze nie ma kasy,

wg moich obliczen nie wydal wiecej niz 400 zl, a to podejrzane, gdyż jak mówil mial 1200 plus 2000 tysiące za pracę jakiej się podjął dorywczo zbierając truskawki. Inny przykład, idziemy sobie po jakimś sklepie, to na każdą rzecz, o jakiej powiem "fajne", mówi "mam to, widziałeś chyba nawet" a oczywiście tego nie ma.

 

Pokaże Wam teraz jego gre niedostępności. Robiłem remont w pokoju, a on obiecał mi swoją pomoc. W dniu kiedy zacząłem to robić, zadzwoniłem do niego, aby mi pomógł, jak obiecał, a ten odrzekł "niestety, ale nie mam czasu, mam ustawke z dziewczynami". Dowiedziałem się od inengo kolegi, że Mariusz, tego samego dnia był właśnie u niego. Innym razem, gdy chciałem go zaprosić, tak na pogaduchy po 18 odparł "niestety, nie mam czasu, jestem bardzo zajęty, mam wiele spraw do załatwienia". A oczywiście siedział w domu. Tak było sporo razy, gdy twierdził, że jest bardzo zajęty, że ma mało czasu. Ostatnio zaś, kiedy go zaprosiłem do siebie, zaakceptował zaproszenie, jednak w dniu spotkania napisał mi na gg "zostałem zaproszony na impreze, więc niestety mam ustawke i nie przyjde". To ciekawe, że nagle chwile przed imprezą dostał zaproszenie.

Kiedy zapytałem o szczegóły, gdzie i z kim, odpowiadał "nie wiem, bo gdzieś się tam spotykają i potem gdzieś idą" dodatkowo dodał "każdy może przyjść z osobą towarzyszącą, więc pewnie bęzie dużo dziewczyn". Zapytałem, czy moge iść z nim, bo lubie spotkania towarzyskie, a kolega odparł, że zastanowi się, poczym po namyśle stwierdził, że nie. Zapytałem dlaczego, a ten odrzekł "bo chce to załatwić sam". Pojawił się egoizm z jego strony, bo rzeczą oczywistą jest, że gdybym poszedł z nim, to on by nic nie stracił, a by mi zapewnił miłe spędzenie czasu, lecz on jak powiedział "chce to zrobić sam". Właściwie, gdyby mnie zabrał, nic by nie stracił, a wręcz zyskał, bo mając bliską osobę u boku zawsze jest raźniej.

Tym bardziej, że wiedział iż nie mam innych planów i będę się nudził, bo zaplanowaliśmy, że przyjdzie do mnie i spędzimy czas, mógłby mnie zaprosić, ale okazał się egoistą.

 

Teraz chciałbym omówić sprawę dziewczyn w kwestii jego. Jak już wiecie, on próbuje mnie ośmieszyć przed nieznajomymi dziewczętami. Wciska kit, że spał z 50 dziewczynami. Ale to początek...

 

Zawsze kiedy się z jakąś spotykałem i mu opowiadałem troche o dziewczynie, to on niczym detektyw szukał informacji o dziewczynie na fotka.pl, nk itd. Czytał wszystko o nich, zbierał informacje. Nawet nie wiecie, jakie jest to drażniące. Po co to robił, tego nie wiem do dzis dnia, wiem jednak, że się nadmiernie interesował nimi. Ostatnio gdy byłem w związku z pewną dziewczyną, wspomniałem mu jedynie jej imię i wiek, aby nie szukał informacji i po godzinie mi pokazał jej fotke, nk i bloga. Irytujące... Zaczął mi wmawiać, że kłamię, iż z nią jestem itd. Ciągle to podkreślał, aż pewnego razu zobaczył mnie z nią na spacerze, trzymających się za ręce. Gdy pewnego dnia przyszedł do mnie i wszedł na serwis fotka.pl oglądając zdjęcia dziewczyn, ciągle mówił "o ta jest ładna, na pewno ładniejsza od Twojej dziewczyny, przy niej Twoja dziewczyna, wygląda jak brzydka, nieatrakcyjna dziewczyna". To było chamstwo z jego strony, tym bardziej, że moja dziewczyna była i jest naprawdę ładna. Jednak już od jakiegoś czasu, on ujmuje urodę dziewczynom, z którymi się

spotykam. Kiedyś widział mnie z jakąś, to zaczął mówić, że to brzydka i by jej przez rękawiczki nawet dotknąć. A dziewczyna była ładna, poza tym on jakimś przystojniakiem nie jest - mam jego zdjęcie i jak coś, mogę podesłać na pw. Ostatnio kiedy zerwałem z dziewczyną, Mariusz zaczął sie przechwalać, że kręci z dwoma dziewczynami. Jedną poznał idąc z kolegą na piwo i po drodze wpadli na dziewcyzne jego kolegi, która była z koleżanką.

Z tego co mi napisał na gg, zamienił z nią pare zdań i wziął gg. Druga dziewczyna to koleżanka z byłej klasy i napisała mu "cześć". Ja tu bynajmniej nie widze powodów dla, których można przypuszczać, że on z nimi kręci gdy nim właściwie z nimi go nie łączy, ani nic nie zrobił w kwestii relacji między nimi. Ale co gorsza, zapytał się mnie "z kim teraz kręcisz, bo ja z 2 dziewczynami". Byłem świeżo po zakończonym związku toteż odowiedziałem "aktualnie z żadną nie kręcę". A Mariusz na to "bo Ty, z żadną nigdy nie kręciłeś". Totalne chamstwo...

Jeżeli już jesteśmy przy dziewczynach i nim, to pragne zauważyć, że gdy kiedyś chciałem go umówić z jakąś koleżanką, on się bał, kiedy zauwazyłem na ulicy, w klubie, pubie, barze dziewczyne która się nam przygląda i zaproponowałem podejść, to trząsł się cały, widać że panikował. Kiedyś, jak spotkałem koleżanki, on zwiesił wzrok w dół i nic się nie odezwał. Po czym gdy rozstaliśmy się z kumpelami, on powiedział do mnie "spieprzyłeś rozmowe, trzeba było użyć więcej żartów". Innym razem, gdy zaczepiłem dwie dziewcyzny w pociagu i gawędziliśmy, on się nie odezwał. Dziewczyny same zaczęły mówić, że kolega jest małomówny. Kiedy wysiadły, on rzekł "że brzydkie były" co mija się z prawdą. Kiedyś pamiętam szliśmy przez park i na ławce siedziały dwie dziewczyny, które ewidentnie nam się przyglądały, bawiąc się włosami. Zaproponowałem abyśmy podeszli, to on spanikował, prosił abyśmy nie podchodzili, a potem powiedział, że nie potrafi rozmawiać z dziewczynami, nie wie jak, nie ma koleżanek. Pare dni później zaczął mi wkręcać znowu "nie mam czasu przyjść, bo mam ustawke".

I tak pare razy, jednak nigdy nie pokazał mi zdjęć dziewczyn, z którymi

się rzekomo spotkał.

Pryzpomniało mi się jak w czerwcu w centrum handlowym na ławce siedziała ładna blondynka z koleżanką, podszedłem do niej i dosiadłem się, a Mariusz usiadł koło mnie, zacząłem z nią rozmawiać i jej koleżanką, bdb się gadało, wprowadziłem ostre żarty i zauważyłem, że tej dziewczynie się one podobają, Mariusz zaczął do mnie mówić "stary gadasz jak debil, jak gej jakiś". Znowu używał swojej "dominacji i obrażania" aby zyskać zainteresowanie dziewczyny, która po chwili wstała i wraz z koleżanką poszła sobie. Mariusz zaczął mi krzyczeć, że "***łem" i zaczął mi mówić jakei błędy z nią popełniłem - znalazł się spec.

Pamiętam, że na początku lipca pojechaliśmy nad morzem i na promenadzie siedziały dwie dziewczyny na ławce, on do mnie powiedział "idź do nich i zagadaj, a pójde gdzieś dalej", spojrzałem na nie i odrzekłem "po co mam do nich podchodzić, nie są w moim typie". Mariusz krzyknął "podejdź %#@#...!". Spokojnie mu odpowiedziałem "nie są w moim typie, nie podobają mi się, po co więc mam podchodzić ?"

Mariusz na to "nie *** tego, podejdź!!!!!!!!". Zorientowałem się, że mu się pewnie te dziewcyzny podobają, powiedziałem więc "jeżeli Ci się podobają, to sam podejdź i porozmawiaj". A on krzyknął "tak ja!. wiesz %#@#, że ja nie potrafie!!!" W tym samym dniu, powiedział mi jak poznał

pare dziewczyn i je zaliczył. Czyli kłamał.

 

Podsumowując, co o tym uważacie. Jak dla mnie, to on na siłe chce mi udowodnić, że jest lepszy, pokazać, że jest dominujący. A jakie jest

Wasze zdanie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę mi trąci psychopatą.taka osbowość dominująca , nie znosząca sprzeciwu...Itd itd.No cóż.Przyjaciela nie zazdroszczę.Koleś ma na pewno , duży problem za sobą.A swoje kompleksy leczy na Tobie. Radzilabym rozważyć , sens tej znajomości.Chociażmyślę, że kolega nie da ci spokojnie odejść.Zastanawiam się , jakie ma relacje w domu , z rodzicami , i z innymi kolegami? radzę się dokładnie przyjrzeć , i w razie czego ewakuować się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie on jest bardzo zakompleksiony, zazdrości Ci, że może jestes przystojniejszy, że masz powodzenie u dziewczyn... Robi Ci na złość, krzyczy, by udowodnić kto jest lepszy, czyli niby on. Prawda, że leczy swoje kompleksy na Tobie. Być może ma bardzo małego peniska nawet i dlatego tak się zachowuje, mówi o tych podbojach, a tak naprawdę boi się spotykać z dziewczynami, bo się obawia ośmieszenia...

On by chciał być Tobą, bardzo Ci zazdrości wszystkiego, tak ja to widzę. Chłopak ma zaburzenia osobowości, jaka jest jego rodzina? Ma oboje rodziców?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu wyżej wymieniony kolega, olał mnie przez miesiąc. Po prostu kiedy rany się między nami zagoiły i wszystko powróciło do normalności, nagle przestał się do mnie odzywać. Pisałem do niego na gg, na komórke, lecz on nieodpowiadał, olewał mnie. Po miesiącu się odezwal. Zapytałem o co Tobie chodziło, a on odpowiedział "o nic, po prostu się nie odzywałem". Powiedział to w sposób niefrasobliwy, jakby pił herbatę i liczył palce u ręki. Dodatkowo muszę przyznać, że nie jest to typ chłopaka, który przeprasza że żyje i wybucha z bezsilności. On bowiem wkręca sobie, że jest lepszy od innych i traktuje z niekrytą nonszalancją wszystkich z góry. Świadczy o tym bowiem jego reakcja, na bezwinną osobę, która zjawi się na jego drodze - idziemy sobie ulicą, minął nas jakiś mężczyzna, a on nagle rzecze "co za frajer", "ale ma chujową koszulę". Do tego, kiedy przychodzi np do mnie, zawsze robi wszystko przeciwko mnie, aby podkreślić swoją siłę i dominację - mam przebrane godzine wcześniej łóżko (pościen, prześcieradło) a on chce usiąść, prosze go, aby tego nie robił, gdyż pościel jest czysta, a dobrze wiem, że w tych spodnia co był, siedział ze mną na murkach. Lecz on nie słucha się, ale kładzie na pościel, rozwalając się mówiąc "robię co mi się podoba, innym to może nieodpowiadać, ale cóż". Albo będąc u mnie słuchamy muzyki i on włącza na yt metal, podgłaśniając na maksa, prosze go aby wyłączył, albowiem muzyka ta mi bardzo nieodpowiada, to on krzyczy na mnie "ale mi się ona podoba". Do tego warto podkreślić, że ma się za niewiadomo kogo. Np. gdy mama proponuje mu coś do picia, zjedzenia , to Mariusz odpowiada "no moge wypić/zjeść" mówi to tonem jakby robił łaske, zaszczycał, że wypije bądź zje. Sama mama mi o tym powiedziała, że takie odnosi wrażenie. Przypomina mi się również sytuacja, gdy mój tata kupił nowy samochód Toyote i Mariusz widział ze mną, jak on parkuje. Przyjaciel powiedział tylko, że ostatnio widział, naprawdę fajny model Toyoty, chcąc tym samym zasugerować, iż nowy samochód taty, jest do du..y, a sam jego tata jezdzi maluchem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy jest u mnie, bądź innego kolegi, którego zna ponad 10 lat, to zachowuje się jak "twardziel", robi na co on ma ochote, bo sądzi że jest najlepszy. Przynajmniej takie chce zrobić wrażenie. Na początku po prostu co jakiś czas zagrywał chamstwem, ale teraz do tego kompletnie przywykł. Wg niego musi być jak on chce. Np mówi, mam ochote na pizze, zamówimy ją. Odpowiadam, ja nie mam ochoty na pizze, ale jak Ty ja masz, to zamow sobie. Kolega zas podniesionym glosem mowi: ja mam na nia ochote, zamowmy !

Podobna sytuacja, ma miejsce z ciastkami, za ktorymi on przepada. Dla mnie one sa mocno przecietne, kiedy jestesmy u mnie on wiecznie mowi "ale mam ochote na ciastka, kupmy je" A mi jest szkoda pieniedzy na cos, co mi niesmakuje i 80% tego co kupimy zada kumpel. Oczywiscie ze wzgledu na niego, bo wiem, ze je lubi, czesto sie zgadzalem na to. Jednak ostatnio te ciastka kompletnie mi przestaly smakowac i nie mam absolutnie zadnej ochoty na nie. Powiedzialem mu, ze mi niesmakuja i moze sam je kupowac, bo mi szkoda na nie pieniedzy. Jednak on nie zrozumial. Pare dni pozniej znowu mowi "ale mam ochote na te ciastka, chodzmy i je kupmy" - zobaczcie jak wyglada to zdanie - ja nigdzie nie wyrazilem checi ich kupna, ale on ma ochote wiec ja musze je kupic. Zreszta ilektos idziemy po te ciastka, to ja wiecznie przeplacam, bo on ma ze soba do 80 groszy, a ciastka kosztuja blisko 5 zl. Zgadnijcie kto musi dokladac, na cos co mu nie smakuje i wiekszosc tych ciastek zjada jego kolega. Raz na jakis czas mozna sie poswiecic i to robilem, lecz nie zawsze kiedy on do mnie przychodzi. Zreszta, ja nie jestem sponsorem, abym fundowal ciagle ciastka.

 

Przypomniala mi sie sytuacja sprzed paru dni, gdy chcialem kupic ladowarke do telefonu i on zgodizl sie isc ze mna na miasto. W polowie drogi powiedzial, wejdzmy tu do centrum handlowego bo chce zobaczyc, czy sa nowe pendrivy, byly ale i tak ich nie kupil. Kiedy wyszlismy z centrum handlowego, aby isc po ladowarke, Mariusz odezwal sie "wiesz, zle sie czuje, wracajmy do domu". Odpowiedzialem "ja jestem tutaj po ladowarke, jak musisz to idz sam, ja po nia pojde sam w takim razie". Odwrocil sie i poszedl. Symulant. Uwazam, ze mnie wykorzystal. Chcial zobaczyc pendrivy i taki bvyl cel jego wyjscia na miasto, kiedy go osiagnal to po prostu pragnal wrocic do domu. Rozumiem, ze mogl miec ten cel, ale w takim razie skoro zgodizl sie pojsc ze mna po tę ładowarkę, to mógł mi dalej dotrzymać towarzystwa, lecz on zasymulował. Czuł się doskonale, znam go tyle lat i wiem, że kit wcisnął. Po prostu mu sie nie chcialo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Daj sobie spokój z takim "przyjacielem", przestań się do niego odzywać, a jak on będzie chciał się z Tobą spotkać to odmawiaj, potraktuj go, tak jak on Ciebie. Może sie czegoś nauczy w ten sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właście mi się przypomniało, że kiedyś czytał książki o "byciu alpha". Ze swojego konta, widziałem co ma na liście ściąganych na torrencie. Książki te pamiętam były o "rób to co się podoba tobie, wiesz czego chcesz i to rob" oraz o "byciu nagroda, ze to ty jestes towarem dla wszystkich". Jak dla mnie ksiazki napisane przez idiotow kompletnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żal mi Twojego "przyjaciela". Autentycznie żal mi go. Jeśli się nie zmieni to ciężko w życiu będzie miał. Zęby pewnie kiedyś zgubi kiedy będzie taki cwaniak do nieodpowiedniej osoby. Ciebie zaś podziwiam za wytrwałość. Ja w momencie kiedy obrażał by moją dziewczynę, albo kiedy grzebał by mi po kompie to mówiąc najgrzeczniej jak się da wyprosił bym go. No może za grzebanie w kompie nie zerwał bym kontaktów, ale za obrażanie dziewczyny owszem - automatycznie w tej samej chwili, w której otworzył by gębę. Zaś Ty zamiast zastanawiać się co jest z nim nie tak powinieneś go po prostu ignorować i przy okazji jak znasz to poleć jakiegoś dobrego specjalistę. Bo to musi być jakieś zaburzenie jeśli on w ogóle sądzi, że wierzysz w jego kłamstwa. Nie mam pojęcia jaki on ma w tym cel, choć pewnie buduje sobie w ten sposób ego i jest tak tępy, że mu to pomaga, bo najwyraźniej wierzy w to, że to co Ci mówi jest dla Ciebie prawdą, albo po prostu sprawia mu przyjemność takie szturchanie Ciebie, ale ja się przekonałem już, że takie szturchanie może przerodzić się w niemałe nieszczęście.

Dlatego jeśli chcesz rady olej go, a jak będzie sprawiał problemy to użyj tego wspaniałego tonu i słownictwa z sytuacji z komputerem by sobie poszedł. Kiedyś w gimnazjum miałem takiego kumpla, równie szybko znajomość się skończyła jak zaczęła. Ty? Rób jak uważasz, ale mi już dawno puściły by nerwy, dlatego Cie podziwiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam po długiej przerwie. Po raz trzeci ponawiam ten temat. Pewnie zastanawiacie się co wydarzyło się od ostatniego posta.

 

Kolega mnie zaczął denerwować, nie miał czasu dla mnie i któregoś dnia ja celowo napisałem, że też nie mam czasu, od tamtej pory przestał się odzywać. Spotkałem go na mieście, wyciągając rękę powiedziałem "cześć". On przeszedł obok mnie, udając iż mnie nie zna. To mnie zdenerwowało i postanowiłem zerwać znajomość. Zablokowałem go na GG i zmieniłem numer telefonu. Nie odzywałem się do niego. 3 miesiące później się pogodziliśmy. Był to nowy start. Było wszystko dobrze, dogadywaliśmy się, był humor, ale do czasu - 4 miesiące później ponownie zaczęło mu odbijać. To kilka przykładów jego zachowania:

 

Studiujemy w innych miastach, oddalonych o godzinę drogi. Widzimy się jedynie parę dni w tygodniu. Najczęściej tylko raz na tydzień. Po czterech miesiącach ponownie zaczęło się niedogadywanie.

 

Poszliśmy na miasto i kolega zaczął opowiadać jak fajnie było latem 2008 kiedy byliśmy na wakacjach w Warszawie. Stwierdziłem, że to było w 2007 a nie w 08. Kolega odparował, że na pewno w 2008. Nie zgodziłem się z jego zdaniem, bo na pewno to było w 2007 roku. Wówczas zaczął się denerwować, krzyczał "to było w 2008 ja chyba lepiej wiem od Ciebie!". Odpowiedziałem mu spokojnie, to było w 2007 roku, w 2008 robiłem remont w domu i pamiętam doskonale, gdyż nie dawno znalazłem listę zakupów, paragony z datą 2008. To kolega używając ponownie podnoszonego głosu stwierdził "remont robiłeś w 2007 a my pojechaliśmy do Warszawy w 2008, no kurwa lepiej pamiętam!".

 

Nie miał racji, a nie dość iż mi wmawiał na chama, że ją ma to jeszcze krzyczał.

 

Inna sytuacja, mieliśmy iść razem do klubu. Przyszedł po mnie i pojechaliśmy jego samochodem na miasto. Zapytałem go, do jakiego pubu chce iść, on odpowiedział, że nie wie, więc ja zaproponowałem pewien pub, on nagle doszedł do wniosku "nie trzeba nigdzie iść do klubu, jest fajnie w samochodzie, słuchamy muzyki i jest fajnie."

 

 

Idziemy na miasto i na chodniku był duży pies, postanowiłem iż ominę go dużym łukiem, kolega to samo, po chwili gdy przechodziła ładna dziewczyna dodał "Ty jesteś popierdolony, psa się bać hehehehe" - sam też się go bał. Poza tym wyśmiewając mnie pokazał "klasę".

 

Gdy byłem u niego powiedziałem, "fajnie, że mieszkasz na I piętrze, możesz w sumie wyskakiwać przez balkon" on na to "uważaj, abym ja Cię zaraz nie wyrzucił przez balkon". Powiedział to pełnym grozy tonem. Nie było to w formie żartu.

 

Szliśmy przez miasto i kolega wszedł mi pod nogi i jakoś lekko się potknął i wszedł w śnieg tylko butami. Powiedział do mnie "chuju pierdolony, przez Ciebie mam nogi mokre, zjebie popierdolony". Odparłem "przepraszam, poza tym to Ty wszedłeś w śnieg, ja nic nie zrobiłem" on "co mi po Twoim przepraszam głupi pojebańcu, zaraz Cie popierdolony chuju wrzucę do śniegu i wytarzam całą Twoją twarz w nim".

 

Kiedy mieliśmy więcej wolnego od zajęć mieliśmy spędzić więcej czasu. Mieliśmy dla siebie 4 dni. W pierwszym dniu się spotkaliśmy było całkiem fajnie, a potem on stwierdził że jest chory. W ostatni dzień wolny powiedział, że nogi go bolą i też nie spotkaliśmy się, tego dnia jednak pojechał do rodziny - nogi już nie bolały ?

 

Chciał iść do centrum i poszedłem z nim, po tygodniu ja chciałem wybrać się tam, to już stwierdził, że jest to daleko i jest brzydka pogoda. 7 dni po tym, on znowu chciał iść do tego centrum, ale ja odmówiłem, gdyż były zły warunki, 2 stopnie i deszcz. Obraził się i odezwał po paru dniach.

 

Kilka dni temu mieliśmy się spotkać i iść na miasto. Rano rozmawialiśmy na gg i zapytał, o której po niego przyjdę. Była godzina 9.20. Odpowiedziałem, że o 11 najszybciej, gdyż nie jestem ubrany i nie zjadłem śniadania. Kolega napisał, abym przyszedł o 10 bo potem już będzie za późno, bo chce kupić myszkę do laptopa i o 14 musi iść do kolegi.

Odpisałem, że nie wyrobie się na 10, że najszybciej o 11. Kolega wtedy napisał "trudno, sam pójdę, bo mam wiele spraw do załatwienia".

 

Odebrałem to jako próbę nacisku na mnie. Muszę być o 10, bo dla mnie to najlepsza godzina. Jak nie to sam się wybierze - tutaj starał się pokazać niezależnego i obojętnego. "Wiele spraw, które musi załatwić" są zmyślone, jedynie myszkę kupował i jakie on może mieć "sprawy". Dla mnie blefował, aby wyjść na kogoś kto ma wiele zajęć, że jest niedostępny.

 

Co uważacie o jego zachowaniu. Przesadzam, czy jednak coś jest w tym. Jak powinienem się zachowywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem na co czekasz?! Olej tego dupka i tyle... :roll: On sie nie nadaje na kolegę, a co dopiero na przyjaciela. On jest toksykiem, trzymaj się z dala od takich ludzi, bo tylko Ci zatrują życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam po raz kolejny. Ponownie możemy wrócić do tego jakże fascynującego tematu i przekonać się

jakie atrakcyjne przygody spotkały tych bohaterów. Zacznę więc od przedstawienia sytuacji, jaka

ma miejsce dzisiaj, otóż nie kolegujemy się od wakacji. Pewnie czytając to, zastanawiacie się

jak do tego doszło ? Mianowicie, studiujemy w różnych miastach, widywaliśmy się tylko co weekend,

on zaczął kumplować się z ludźmi spędzających cały swój wolny czas przed komputerem i

tym podobnymi, którzy nie mają większych zainteresowań. To miało wielkie znaczenie w naszej

relacji koleżeńskiej, a kto wie czy nie było to kluczowe. Pogodziliśmy się pod koniec minionego roku, zaczęliśmy się kumplować, lecz w marcu zabrakło nam wspólnych tematów. Nie było z nim o czym

rozmawiać, kompletnie o niczym ! Nigdy mi się nie zdarzyło, abym z osobą, którą znam parę lat

kompletnie nie wiedział o czym rozmawiać. Kolega również permanentnie chciał pokazać swą siłę.

Pragnął za wszelką cenę udowodnić, że jest lepszy, mądrzejszy, wyśmiewał mnie przy dziewczynach, oraz koniecznie chciał aby było jak on chce.

 

Zacznę od przedstawienia I sytuacji. Szliśmy ulicą i nagle opowiada jak w 2006 roku poszliśmy

na pizze i była dziwna sytuacja. Odpowiedziałem, że to było fajne, lecz dodałem iż to było w 2007 roku. Kolega nie zgodził się i mówił : "w 2006 chyba od Ciebie lepiej wiem". Odpowiedziałem z uśmiechem "stary w 2007, w 2006 to jeszcze nie było tej pizzeri". On wtedy "kurwa mówię, że to było w 2006 ja to lepiej wiem od Ciebie !!!!!!!!!!!!!!"

 

Jak widzicie kolega koniecznie chciał mieć rację i nie znosił sprzeciwu.

 

Innym razem kiedy zaproponowałem, że wyjdę po niego na stację PKP - wracał ze studiów, odparł "pomyślę, czy się zgodzę".

 

Łaskę mi robił, że pozwoli mi po niego przyjść.

 

Wiosną gdy przyjeżdżał na weekendy do domu, to nigdy nie miał czasu się spotkać. Mało tego, kiedy ja poprosiłem go by poszedł ze mną na zakupy do miasta, stwierdził iż jest za gorąco.

Tego samego dnia poszedł na spacer z innym kolegą...

 

Na początku lata zmuszał mnie, bym przyjechał do jego akademika. Kiedy odmówiłem to zaczął

mnie krytykować, chciał zmanipulować, że jestem złym kolegą, który nie ma czasu przyjechać

do swojego najlepszego przyjaciela. Nie dałem się, to kolega powiedział, że za to, nie przyjedzie

na weekend do domu, jakby mi na złość miał zrobić.

 

Latem trochę przytyłem i miałem brzuszek(pozbyłem się go po kilku tygodniach ćwiczeń).

Jak tylko się spotkaliśmy to naśmiewał się ze mnie, że ważę 100kg, że mam 50 lat, że

jak będę jechał motorem to go zarwę. Wiecznie notorycznie gadał, "allee masz brzuszeeek".

Robił to Zwłaszcza kiedy obok siedziały bądź stały nieznajome dziewczyny. Za każdym razem

się przyczepiał do drobnego brzucha.

 

To wszystko sprawiało, że miałem go dość, ale nie chciałem zerwać znajomości. Wszystko zmieniło się od czasu kiedy poznałem Gosię. Opowiedziałem mu o niej i kolega nie mogąc

uwierzyć, że dziewczyna jest na prawdę niebywale atrakcyjna chciał na własne oczy ją zobaczyć

i przekonać się czy na prawdę jest ona taka ładna. Zaproponował, że pójdzie ze mną na spotkanie, usiądzie niedaleko i będzie ją obserwował. Poprosiłem go, aby po umówionym czasie

do nas podszedł i powiedział "cześć". Tak abym, miał możliwość opowiedzenia historii, jak się

poznaliśmy, oraz co niezwykłego się nam przydarzyło. Niestety kolega nie zgodził się.

Zapytałem dlaczego i on stwierdził, że może popatrzyć, ale nie powie "cześć". Zapytałem go

z jakich powodów nie powie jej cześć. Wtedy odrzekł bo nie. Zirytowany jego zachowaniem, bo

niby ma się za mojego najlepszego kolegę, a nie chce mi pomóc z dziewczyną, zapytałem wprost

"czy się boi czy nie jest koleżeński". Powiedział, że nie boi się. Dodałem więc, że jeżeli się nie boi,

to jest nie koleżeński, skoro nie chce powiedzieć tylko "cześć" kiedy będzie blisko. Wtedy przyjaciel powiedział, że jestem śmieszny mówiąc, że jego cześć pomoże w relacji z Gosią.

Wiedziałem, że pomysł może mu się nie podobać, może uznać go za niewarty uwagi, ale skoro

ja wierzyłem w jego siłę, a on i tak by stał niedaleko mnie to świadczyło o tym, iż kolega

jest bardzo niekoleżeński. Powiedziałem więc "jeżeli uważasz, iż jestem śmieszny to miłego dnia".

Kolega odpowiedział "miłego dnia". Od tamtej pory nie rozmawialiśmy. Widziałem go raz jak

szedł, ja rozmawiałem z innym kolegą, zaś dawny kolega przeszedł obok jakbyśmy się nie znali.

Paradoks jest taki, że po tym zajściu wrzuciłem na YT filmik. Inny kolega napisał do mnie, że fajny filmik z moim PS3, zapytałem go skąd wie, bo ja nie dałem nigdy mu linka do mojego profilu na YT i nie chwaliłem się, że mam Ps3, wtedy przyznał, że ma go od ... domyślcie się sami o kogo tu chodzi, bo powiedział mu, że ja mam Ps3. To ciekawe bo nie rozmawiamy, nie kolegujemy się, minęliśmy się jak nieznajomi, a tu interesuje się rzeczami, które kupiłem. To śmieszne.

 

Reasumując zamierzam poznać Waszą opinię na ten temat. Zinterpretujcie zachowanie tego Pana i napiszcie Wasze zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czemu masz nick "the winner"?

 

[Dodane po edycji:]

 

Jesteś tam czy nie? Juz za pierwszym twoim podejsciem rozbił mnie twój nick. Teraz opisujesz więcej fascynujących przygód.

Inne pytanie. Po co pozwalasz sobie na tak zalosne gierki jak :"jak nie wierzysz to choc sam zobacz moja dziwczynę"? Znasz swojego kumpla, przeszkadza ci jego podejscie a jednak pogrywasz w ta samą gre. Nie przedstawiasz ich sobie, tylko pokazujesz jaka to ona jest zajebista. To jest dla ciebie na 1 szym miejscu. Na miejscu twojego kumpla tez bym nie podszedł sie przywitać. Miał potwierdzić twoją zajebistośc, a nie poznac twoją dziewczynę. Dwa żałośnie małe siusiaczki przezucają sie który to jest wiekszy. Już abstrachuje od tego że ta dziewczyna ma sie podobać tobie i nie wiem co to wogóle za cyrk. Abstrachuje od tego że to jest brak szacunku.

The winner. To jak o sobie myslimy determinuje nasze interakcje z otoczeniem. To jak siebie widzimy wpływa na to jak wpływamy na społeczenstwo. Wpływa na to czego afirmacje od niego chcemy uzyskać. Moim zdaniem ty potrzebujesz afirmacji urojonej czesci ciebie zwanej potocznie the winner. Może lepiej ci idzie w konfrontacji z kumplem, wygrywasz niezwykle wazne potyczki 2006 vs 2007 itd. Ale ostatecznie to wy jestescie podobni. Teraz wchodzisz na forum, opisujesz cos jednostronnie inni pisza że kumpel jest idiotą, psychopatą itd... ty utwierdzasz sie że on ci zazdrości, więc ma czego, wiec jestes lepszy(co oczywiscie na kazdym kroku chcesz mu udowodnić). A może to ja sie zupelnie myle.. jakie to ma znaczenie? Co chcesz tutaj przeczytać? Co z tym zrobisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×