Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

wszystko robie w takim stanie ciagle mnie jeszcze do tego zamracza i kreci sie w glowie z roku na rok bardziej ja niewiem jak ja wogole zyje staram sie jeszcze zeby jakos wyglądać ....

 

-- 02 kwi 2014, 13:23 --

 

ale chyba w te lato na rower juz nie dam rady do tego nogi strassznie miękkie luzne kolana i biodra ehhh :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nic nie ogarniam już:( jem anafranil czasem bzdiaz. lęk cały czas przed kazda czynnością i takie bloki ale zmuszam sie do wszystkiego staram sie ciagle czyms interesować na siłe . do tego mam pelno dolegliwosci jelitowo żolądkowych i jescze zerową odporność :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po fluoksetynie koszmar , po sulpirydzie koszmar , paroksetyna jeszcze bardziej mnie pozaciskało strasznie ,po spamilanie dostałam w nocy omamów ranperidon gorsza deprecha niedowład w nogach i na oczy nic nie widzialam psychicznie tez gorzej

 

-- 02 kwi 2014, 13:48 --

 

żyjemy z mamą z niskiej wypłaty ojca , a mama z rakiem po mastektomi tez zle sie czuje ma depresje , ja nie pracuje nie umiem dziennie po 8h niewyobrazam sobie z moimi dolegliwosciami kiedys podejmowałam proby ale zawsze zostałam potraktowana jak zero , bo kazdy widzie ze cos jest nie tak ze mna pozatym dolegliwości cielesne są juz za bardzo zaawansowane zeby pracowac dziennie zwłaszcza jelita i żołądek , w użedzie pracy nic nie rozumią a trzeci psychiatra z kolei który mnie leczy też nie grzeszy jakimś szerszym pomysłem wrecz stara się juz jak najszybciej mnie pozbyc z gabinetu

 

-- 02 kwi 2014, 14:01 --

 

anafranil mnie podtrzymuje przy zyciu jak raz odłozylam na tydzien to potem nie umiałam wogole chodzić nie czułam nóg nie umiałam oddychac a wszystkie dolegliwosc poglębiły się o 200%

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Amanda3 pink_hope właśnie miałem Was pytać jakie dolegliwości macie zdiagnozowane i czy nie macie czasem właśnie agorafobii?..Podejrzewam,że lekarze zmieniają temat,bo nie wiedzą jak tą derealizację leczyć, tak jak wspomniałem wcześniej, kiedyś jak nie wiedziałem co mi jest, a pojawiła się paskudna derealizacja, to nie wiedziałem kompletnie co mam zrobić..teraz wiem trochę więcej, od paru lat chodzę na psychoterapię do psychologa klinicznego (pod opieką psychiatry też jestem) i dowiedziałem się kilku rzeczy, że po1. derealka to po prostu objaw bardzo silnego lęku, a właściwie jeden z objawów, takich jak napięcie mięśniowe w różnych partiach ciała, tachykardia, bóle głowy, szybkie tentno, bóle brzucha, biegunka, a nawet wymioty, słabość nóg, potliwość, kłopoty z koncentracja i pamięcią itd itd po 2. że derealizacja ponoć często właśnie występuje w agorafobii, ale nie tylko, bo także ponoć razem z objawami abstynencyjnymi w trakcie odstawiania benzodiazepin po długim okresie, występuje też często w trakcie napadu paniki..

 

Ja mam zdiagnozowaną przez psychologa fobię społeczną, z wtórną od niej agorafobią, czyli z tego co zrozumiałem jak wyleczę fobię społeczną to razem z nią zniknie i agorafobia..Razem z tymi fobiami występuje u mnie zespół lęku uogólnionego, czyli taki jakby stały lęk i napięcie przez cały dzień (nie napadowy). Po odstawieniu leków (5 lal temu) miałem tak silną derealizację, że po prostu, jak tu ktoś już pisał chyba w 1 poście totalny "Matrix" !! :( naprawdę miałem poczucie, że to nie dzieje się wcale w mojej głowie, tylko coś z tym światem się porobiło:( niby taki sam, a był tak dziwny, po prostu makabra..Piszę o tym dlatego,że wciągu tych kilku lat regularnego uczęszczania na psychoterapię mój lęk i jego siła z poziomu w skali 80-90% ( 1 rok po odstaw. benzo) stopniowo słabł w ciągu kolejnych lat a wraz z nią derealizacja, teraz ten lęk utrzymuje się w granicach średnio w zależności od dnia 40-50% i derealizacji prawie nie ma lub czasem taka jest lekka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pink_hope No to współczuję i witaj w klubie (niestety) :(..a od dawna masz tą agorafobię? a można zapytać, czy w ogóle nie wychodzisz z domu? Czy w jakichś sytuacjach, czy warunkach tak? czy twoja agorafobia jest związana z jakimś wydarzeniem z przeszłości (?) pojawienie się jej z czymś wiążesz? Ja po odstawieniu leków nie wychodziłem prawie w ogóle przez dwa lata, tylko wtedy kiedy naprawdę musiałem, ale u mnie tak jak napisałem wiąże się to z fobią społeczną, tylko że mechanizmy psychiczne płatają nam czasem takie figle, że np w moim przypadku to przez pierwsze dwa lata ja w ogóle nie czułem (nie zdawałem sobie sprawy) że mam fobie społeczną i że to tak naprawdę główna moja dolegliwość, czułem natomiast objawy agorafobii, która jest wtórna, a fobia społeczna była jakby "pod nia" zamaskowana

 

pink_hope a oprócz leków próbowałaś jakichś innych form leczenia, np psychoterapii? ponoć najlepsze efekty daje łaczenie jednego z drugim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze mnie tu nie było a cierpię od lat na derealizację. Czasem jest większa, czasem mniejsza. Dopiero dziś o niej tak na prawdę poczytałam i co nie co wiem, ale i tak się tego boję. Okropne uczucie. Bardzo przeszkadza mi w życiu i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Chodzę do psychiatry i na psychoterapię, ale na razie zeszłam na samo dno i nie mogę się od niego odbić. Nie mogę przez to niczym się zająć, zacząć pracować, uczyć się...

 

Macie jakieś sposoby na derealkę? Co robić w momencie "ataku" derealizacji?

 

Przemek_44, mam rozumieć, że aby pozbyć się DPD to należy znaleźć i wyeliminować przyczynę?

 

Przy okazji wspomnę że cierpię na nerwicę lękową. Biorę Hydroxizynę na noc. Próbowałam Tianeptyny i Sertraliny - oba poszły w odstawkę i więcej nie wrócę do tego typu leków. Nie pomogły w moich problemach...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć jestem tu nowy, nie jestem pewien czy piszę w odpowiednim dziale ale mniejsza z tym. Moja historia rozpoczęła się jakieś 3 lata temu, gdy miałem dziwne uczucie nieobecności i w ogóle czułem przygnębienie. Trwało to jakiś tydzień na szczęście przez kolejny rok czułem się w miarę normalnie. Następny "atak" przyszedł kolejną wiosną i utrzymywał się jakieś 2-3 dni trochę się przestraszyłem więc poszedłem do lekarza który powiedział żebym wziął witaminy i porządnie się wyspał. Następnie było już coraz gorzej ataki były coraz częstsze aż zlewały się nieraz w dwu lub trzy tygodniowe łażenie jak zombie. Świat wydawał się dziwny wszystko było dla mnie nierealne. Gdy chciałem coś powiedzieć często pojawiała się pustka w głowie i kompletnie ogłupienie. Zacząłem się do tego przyzwyczajać i jakoś dawałem radę, byłem jeszcze raz u lekarza ale on znów mnie zbył. Do sedna jakieś dwa tygodnie miałem atak który nigdy wcześniej mi się nie zdarzył, najpierw norma dziwne uczucie ale do tego doszedł atak paniki i nierównomierne oddychanie jakoś doszedłem do siebie po dwóch godzinach ale gdy wyszedłem na dwór przeżyłem koszmar wszystko wokół jakby się kręciło i traciłem momentami równowagę. Wróciłem, uspokoiłem się no ale muszę wychodzić z domu więc w kolejnych próbach próbowałem patrzeć w ziemię i iść przed siebie. Zaobserwowałem że czym dużej jestem na dworze tym gorzej. Poszperałem na forach i znalazłem termin depersonalizacja, oczywiście nie wiem czy na nią choruję. Wiecie może czy moje objawy są typowe dla depersonalizacji a jeśli nie jakie może to być zaburzenie. Za wszystkie odpowiedzi z góry dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

violet_hair_ Jeśli chodzi o twoje pytanie, to odpowiem,że tak..., ale oczywiście bardzo upraszczając sprawę! (przynajmniej wg moich doświadczeń), a powiem Ci że miałem derealizację 5 lat temu (po odstawieniu benzo) w koszmarnym wydaniu !! Wszystko było tak totalnie odrealnione, jak z jakiegoś cholernego, dziwnego snu, świat wydawał się dziwnie zmieniony, ludzi choć Ci sami, to jacyś dziwni, do tego dochodziła depersonalizacja, czyli takie dziwne odczucia dotyczące swojego własnego ciała, które postrzegałem często jakby nie swoje, tzn wiedziałem, że to jest moje ciało, ale tak byłem napięty i sztywny, że jak dotykałem np swojego gołego uda,to dobrze tego dotyku nie czułem, noga jawiła mi się jak kawał jakiegoś obcego ciała, czy "mięcha", w które mogę uderzać pięścią i specjalnie nie odczuwam..Jak patrzyłem w lustro, to moje odbicie wydawało mi się jakieś "nie takie", dziwne, groteskowe, wręcz wstrętne i odrażające, czułem się brzydki (teraz patrzę na siebie inaczej, lepiej, czasem powiem nieskromnie,że widzę obraz względnie, w miarę przystojnego faceta:)..)

 

Moja derealizacja utrzymywała się długo, związana była ponoć głównie po 1 z agorafobią, fobią społeczną i zespołem lęku uogólnionego ..Tak jak napisałem wcześniej, sądzę,że to jeden z objawów silnego lęku oraz taki "myk" , czy raczej "psikus" jaki nam podświadomie funduje głowa, sądze,że to jakieś zaburzenie postrzegania, zniekształcenie, zakłócenie percepcji, na skutek silnego lęku, który powoduje stałe napięcie ciała (stała derealizacja), twarzy, głowy,szczęk, może gałek ocznych, na dużo większym poziomie, niż mają zwykli ludzie lub silny lęk odczuwany tylko podczas ataku paniki (chwilowa derealizacja), żeby pokazać,że ten świat "na zewnątrz", ludzie w nim lub to co napada nas, czego doświadczamy w danej chwili (panika) jest straszne, ciemne, okropne..

 

Sądzę, na podstawie swoich doświadczeń, że w agorafobii chodzi o to, żeby świat zewnętrzny jawił nam się jako miejsce straszne, przerażające, ponure , złowrogie (stąd nierealność), a cztery ściany jawiły nam się jako najbezpieczniejsze miejsce na ziemi, no i do tego jakby odczucie,że od tego świata oddziela nas bezpiecznie jakaś szklana ściana lub szyba, nie którzy określają to,że są otoczeni jakby bańką i to wszystko jest bardzo realnie odczuwane, że człowiek w to wierzy ..Ja wciąż nabieram się na to złudzenie, choć derealizacja u mnie sukcesywnie osłabła w ciągu tych kilku lat i jest jakby na pograniczu bytu i niebytu :)

 

Derealizacja to moim zdaniem objaw silnego lęku, tak jak kłopoty z koncentracją (tzw pustka w głowie) i pamięcią krótką, napięcie mięśniowe, mdłości, a przyczyną lęku jest to co mamy w naszej głowie, czyli jakieś przekonania, myśli, wyobrażenia na swój temat, świata, innych ludzi, często fałszywe, nadkrytyczne, niska samoocena i poczucie wartości, jakaś niepewność, niewiara, także może być lęk po przeżytej traumie, trudnym dzieciństwie..

 

Jeśli chodzi o lęk, to u mnie jest np tak, że ja nie czuję lęku tak "wprost", tzn nie siedzę i nie trzęsę się ze strachu, tylko moja ciało jakby automatycznie jakby usztywnione, od stóp, nóg, przez tułów, aż po szczęki, tak jakbym był w chronicznym stanie jakiegoś "struchlenia", czuję napięcie w różnych częściach ciała,ale tak wprost to nie.. Ponoć w ten sposób ciało broni się samoistnie przed silnym lękiem, ten lęk uogólniony jest u mnie już znacznie mniejszy niż kilka lat temu,ale jeszcze jest i z nim wiąże właśnie derealizację..

 

Pytasz jaka na to rada (?) sądzę,że jakaś dobra, regularna psychoterapia u psychologa z uprawnieniami (certyfikatem) do jej prowadzenia zrzeszonego np w PTP (Polskie Towarzystwo Psychologiczne), poniżej podaję link z listą psychoteraputów

 

http://www.ptp.org.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=53

 

Ja mam też zalecone regularne ćwiczenie metod relaksacyjnych, z szczególnym naciskiem na trening progresywnej relakcacji Jackobsona, który ćwiczony systematycznie po kilku miesiącach wchodzi w nawyk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek_44, dziękuję za tak obszerną odpowiedź, czuję dokładnie to samo i rozumiem w 100%. Chodzę do psychoterapeutki zrzeszonej ale jakby skupiamy się na czymś innym - muszę pogadać z nią na temat derealki i zobaczymy co powie. Jakoś inaczej wtedy przebiega terapia? Na czym polega? U mnie derealizacja jest w większości mojego życia, zdarzają się tylko przebłyski jasnego umysłu. Nie mam już na to siły, strasznie mnie ogranicza, nie umiem z tej "bańki" wyjść :( Ja to określałam mianem skorupy albo szklanego klosza (jeśli czytałeś Sylvie Plath to wiesz o czym mówię).

Co do relaksacji to próbowałam raz jeden Jackobsona i wystraszyłam się końcówki. Po 20min kiedy już kończyła się sesja miałam wrażenie, że całkiem odpływam, tracę przytomność jakby i otworzyłam oczy i musiałam dojść do siebie. Wiesz co to było? Ale faktem jest, że się rozluźniłam choć boję się tego bo ostatnio wywalam wszystko atakami...trzęsie mną jak opętana. Jest jakaś alternatywa na relaksację? Jak często ją wykonujesz? Myślisz, że np joga byłaby też dobra? Kurcze, mam już lęki przed rozluźnieniem się bo wpadam w chore stany...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

violet_hair_ Pewnie wiesz ,że są różne formy psychoterapii, psychodynamiczna (głęboka) ,czyli powrót do przeszłości, grzebanie w dzieciństwie,w relacjach z rodzicami itd, szukanie nieuświadomionych przyczyn lęków, terapia behawioralno-poznawcza, czyli praca nad przekonaniami, poglądami, które nas ograniczają, powodują,że czujemy się gorsi, że czujemy lęk, zmiana wzorców myślowych i zachowań i jeszcze psychoterapia systemowa..

 

violet_hair_ Pewnie,możesz zapytać o derealizację, ale wydaje mi się,że psycholog nie skupia się na niej dlatego,że to tylko objaw, choć nam wydaje się, że "kosmiczna nerwica" lub jakaś paskudna choroba psychiczna (sam takie miałem podejrzenia), a psychoterapia ma za zadanie usunąć przyczyny nerwicy, która często też jest właściwie tylko objawem jakiegoś w ogóle nieuświadomionego wewnętrznego problemu..Jak zniknie przyczyna to i znikną przykre objawy, to trochę moim zdaniem tak jak z bólem zęba, który promieniuje na całą głowę i zdaje się że to boli nas cała głowa, a po wyrwaniu, albo zaleczeniu ból mija i okazuję się,że to był jeden ząb..Oczywiście w terapii to tak niema,że rach ciach , wyrywamy zęba i po sprawie, czasem to cały proces zmian, bardzo rozciągnięty w czasie..

 

Z treningiem progresywnej relaksacji jest tak, że jeden raz nie wystarczy, trening sam w sobie nie jest prosty,trzeba na przemian zaciskać i rozluźniać po kolei wszystkie partie ciała, ale idea jest taka,żeby zapamiętać na skutek wielokrotnego powtarzania relaksu różnicę pomiędzy stanem napięcia a rozluźnienia, gdyż wiele osób żyje w dużym napięciu od wielu lat, czasem od dziecka i nawet nie wie, że jest chronicznie napięta, ponieważ jest już od dawna przyzwyczajona..Gdy wykonasz ten trening setki razy, to później nawet na jedną myśl, jakieś 1 słowo," komunikat" w głowie potrafi się w jednej chwili rozluźnić w jakiejś stresującej sytuacji, przywołać te wytrenowane odczucia rozluźniania na zasadzie automatu, odruchu, dlatego tą metodę nazywa się treningiem, bo trzeba ją trenować..Ja mam zalecenie ćwiczyć ją codziennie, ale różnie mi to wychodzi :), staram się jednak robić co drugi dzień..taki trening ma ponoć też za zadanie stopniowo obniżać poziom lęku uogólnionego (tak powiedział mi psychoterapeuta)

 

Ponoć właśnie na początku ćwiczenia tego relaksu często się zasypia, to naturalny objaw, ale później to mija..Co do twojego przerażenia to odnoszę wrażenie,że może u Ciebie występuje coś takiego jak nadmierna kontrola (u mnie to występuje) i przeraża Cię, jeśli tracisz nad czymś kontrolę, a jak "odlatujesz" to w zasadzie można powiedzieć,że tracisz panowanie nad sobą, co Cię niepokoi..Normalnie przeciętny człowiek powiedziałby i cóż z tego (?), przynajmniej się wyluzowałem i wyspałem, o to chodziło! a Ciebie może to przeraża, bo nawykła jesteś ,że zawsze jesteś zwarta i czujna (?) Ja np zostałem wychowany przez swoich rodziców w ten sposób,aby zawsze się kontrolować ,pilnować, żeby nie zrobić nic "głupiego", zero spontaniczności, przeszedłem w dzieciństwie straszną kinderstube

 

Co do jogi to nie znam się na niej, ale zapewne wszystko co uspokaja, muzyka relaksacyjna, joga, medytacja, trening autogenny Schulza (typowy relaks w trakcie którego nic się nie robi, tylko leży " prawa ręka robi się ciężka, lewa ręka robi się ciężka..itd":), sporty wodne (woda relaksuje), ciepłe kąpiele z olejkami aromatycznymi,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek_44, hehe szybko mnie rozszyfrowałeś ;) tak u mnie problemem jest nadmierna kontrola. Jak to mówi mój psychiatra "lubię mieć nad wszystkim kontrolę i wszystko rejestruje mocno wsłuchując się w ciało". Dlatego każdy szczegół tak mnie rusza i jak tylko zacznę o nim myśleć wpadam w panikę. Generalnie nie wiem jaki mam problem bo wydaje mi się że nie boję się ludzi, łatwo nawiązuję kontakty a mimo to zachowuję się jak totalny agorafobik...panika w autobusie, kolejce w spożywczym, wszędzie tam gdzie muszę czekać. Na pewno u mnie powodem jest dzieciństwo i wiek młodzieńczy (dopiero o 2lat jestem poza skrzydłami rodziców i trochę dłużej poza zasięgiem ojca tyrana znęcającego się psychicznie nad rodziną :( ). Było bardzo ciężko, dużo stresów, nerwów, ciągłego napięcia, nasłuchiwania, wszystko musiało być idealne/idealnie/dobrze za pierwszym razem/najlepsze... Mnóstwo różnych zdarzeń, kłótni rodziców/z dziećmi...

Jak ostatnio zapytałam psycho o typ terapii jaki ze mną realizuje to powiedziała, że nie ma to znaczenia jak to się nazywa, ważne co się dzieje na terapii. Oczywiście powiedziała mi jakie są typy terapii, ale nic więcej się nie dowiedziałam. U mnie terapia indywidualna powstała z małżeńskiej bo mąż zrezygnował kiedy mieliśmy poważny kryzys. Teraz jest już lepiej, ale na razie potrzebuję indywidualnej terapii. Do tej pory omawiałyśmy sprawy/sytuacje/problemy bieżące. Dopiero na ostatniej sesji zaczęłyśmy określa konkretne cele psychoterapii żeby miała sens...

Chyba spróbuję tej relaksacji ale nie wiem czy dam radę nie świrować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ojciec mial wylew jego zycie wisi na wlosku , nie daje juz rady lęk gwizd w uszach zawroty głowy krwawa biegunka albo zaciska ból gałek ocznych nie wiem czym jestem , nic mi nie zostalo powolne zdychanie prąd mnie razi przez cały kręgosłup i dławi nic umiem jesc spac myslec , na zewnatrz gram ile sił ,matka tez sie zalamuje ,pragne nie żyć trace świadomosc życie przeroslo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Amanda3, u mnie dni wyglądają podobnie,ten sam scenariusz i każdy dzień ksero poprzedniego,ledwo funkcjonuję,myśli o zwariowaniu i sieczka chorych myśli,a przy tym okropny lęk i dół psychiczny na dwór prawie nie wychodzę bo agorafobia.Myślałaś o szpitalu? współczuję z powodu Taty...trzymaj się jakoś,choć wiem że jest to mega ciężkie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×