Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ruch NO FAP. Wstrzymywanie się od masturbacji, a korzyści.


Verinia

Rekomendowane odpowiedzi

8 godzin temu, domek napisał(a):

 

Nie wiem o jakiej propagandzie mówisz, każdy ma jakieś przekonanie, jakiś światopogląd, ty też. Nie zamierzam się nikomu narzucać, bo i mnie nikt by nie przekonał, zresztą prawdziwa wiara ma być oparta na miłości, a to musi być dobrowolne. "Szkodliwe" to jest pojęcie względne, tym bardziej gdy nie rozumiesz rzeczy o których piszę. Poza tym to "szkodliwe" wg Ciebie, wyprostowało moje drogi, uleczyło mnie z wszelkich psychicznych utrapień. Nie wiem na czym ty opierasz swoje życie, ale zastanów się przed sobą, jakie skutki Ci to przynosi, dokąd to Cię prowadzi i jaką to ma wartość w perspektywie śmierci, wieczności. Pozdrawiam i Bożego prawdziwego dobra 🙂 

,

 

 

 

 

 

No właśnie mam wrażenie, że trochę ten swój światopogląd narzucasz. Szkodliwe może być to, że potrzebujący ludzie mogą uwierzyć w te rewelacje, bo i tonący brzytwy się chwyta. Każdy chce wierzyć, że coś pozbawi go wszelakich problemów, naprostuje ścieżki itp. Z tego samego powodu uważam za szkodliwe wróżki, jasnowidzów, płaskoziemców, antyszczepionkowców etc. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z @Mic43, że @domek w każdym swoim poście musi wspomnieć o swojej wierze i życzyć każdemu nawrócenia/błogosławieństwa czy czego tam. 
Ja np. żeby być szczęśliwą i rozwiązać swoje problemy nie potrzebuje do tego wyimaginowanego człowieka, to dlaczego w każdym temacie niezwiązanym z wiarą w żaden sposób czytam o tym jaki to użyszkodnik nie jest nawrócony.
I żeby nie było, nie mam nic do tego w co kto wierzy - może sobie wierzyć w garbate aniołki nawet, ale to już podchodzi bo chamskie narzucanie wszystkim wokół swoich poglądów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, acherontia styx napisał(a):

Zgadzam się z @Mic43, że @domek w każdym swoim poście musi wspomnieć o swojej wierze i życzyć każdemu nawrócenia/błogosławieństwa czy czego tam. 
Ja np. żeby być szczęśliwą i rozwiązać swoje problemy nie potrzebuje do tego wyimaginowanego człowieka, to dlaczego w każdym temacie niezwiązanym z wiarą w żaden sposób czytam o tym jaki to użyszkodnik nie jest nawrócony.
I żeby nie było, nie mam nic do tego w co kto wierzy - może sobie wierzyć w garbate aniołki nawet, ale to już podchodzi bo chamskie narzucanie wszystkim wokół swoich poglądów.

A mi @domek nie przeszkadza aż tak. Nie wydaje mi się by był zbyt nachalny ze swoimi postami. On chce głosić wiarę i tyle co jest karkołomnym zadaniem w dzisiejszych czasach gdzie ludzie utożsamiają wiarę z Kościołem który od lat jest jaki jest i sam sobie nie pomaga. Co mi ma szkodzić że raz na jakiś czas ktoś głęboko wierzący bedzie chciał przypomnieć nam że wiara istnieje i niektórym pomaga? Pozatym z tego co on pisze to on sam był kiedyś uzależniony od fapowania i wyleczył sie z tego więc nie mogę go trochę nie lubić 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Perłowy z tym, że ja nie mówię o jego wypowiedziach w tym temacie, ale w każdym, nieważne na jaki temat musi coś wtrącić i zaznaczyć. Nie ważne czy to temat o0 fapowaniu czy o dzisiejszym samopoczuciu czy o depresji. Tak jak pisałam, nie przeszkadzają mi ludzie wierzący, ale przeszkadza mi nachalne obnoszenie się z tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Perłowy napisał(a):

A mi @domek nie przeszkadza aż tak. Nie wydaje mi się by był zbyt nachalny ze swoimi postami. On chce głosić wiarę i tyle co jest karkołomnym zadaniem w dzisiejszych czasach gdzie ludzie utożsamiają wiarę z Kościołem który od lat jest jaki jest i sam sobie nie pomaga. Co mi ma szkodzić że raz na jakiś czas ktoś głęboko wierzący bedzie chciał przypomnieć nam że wiara istnieje i niektórym pomaga? Pozatym z tego co on pisze to on sam był kiedyś uzależniony od fapowania i wyleczył sie z tego więc nie mogę go trochę nie lubić 😉

U niego wiara jest zgodna z tym co kosciol zakłada, nie szkodzi że np historia przeczy tym założeniom (apokryfy = autorem jest szatan) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Dalja napisał(a):

U niego wiara jest zgodna z tym co kosciol zakłada, nie szkodzi że np historia przeczy tym założeniom (apokryfy = autorem jest szatan) 

Być może nie przeczytałem postu w którym by mowa była o tym ze jego wiara jest z tym co Kościół zaklada 😀

6 minut temu, Perłowy napisał(a):

Być może nie przeczytałem postu w którym by mowa była o tym ze jego wiara jest z tym co Kościół zaklada 😀

*zgodna 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Religia vs masturbacja:
"Zgodnie z obowiązującym od 1992 roku Katechizmem Kościoła Katolickiego, masturbacja jest traktowana jako jedno z „wykroczeń przeciw czystości”, obok rozwiązłości, gwałtu, nierządu, pornografii i prostytucji [1]. Opisując ją, autorzy Katechizmu powołują się na wcześniejszą deklarację Kongregacji Nauki Wiary Persona humana z 1975..." - Wikipedia.

Masturbacja wg KK stoi obok gwałtu i prostytucji :) Czym była przed 1975? 🙂



 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.05.2025 o 19:07, kokeshi napisał(a):

Religia vs masturbacja:
"Zgodnie z obowiązującym od 1992 roku Katechizmem Kościoła Katolickiego, masturbacja jest traktowana jako jedno z „wykroczeń przeciw czystości”, obok rozwiązłości, gwałtu, nierządu, pornografii i prostytucji [1]. Opisując ją, autorzy Katechizmu powołują się na wcześniejszą deklarację Kongregacji Nauki Wiary Persona humana z 1975..." - Wikipedia.

Masturbacja wg KK stoi obok gwałtu i prostytucji :) Czym była przed 1975? 🙂



 

Właśnie dlatego zasady kościoła wywoluja u większości młodych osób .....

A czym się różni nierzad od prostytucji? A rozwiazlosc no to w takim razie określenie do małżeństwa ? Może ktoś wie

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Dalja warto pamiętać, że w dokumentach Kościoła pojęcia takie jak „nierząd”, „prostytucja”, „rozwiązłość” czy „masturbacja” są rozumiane przede wszystkim jako kwestie moralne, a nie prawne czy społeczne. Kościół posługuje się własnym językiem teologicznym, opartym na określonej wizji człowieka i seksualności. Różnice między tymi pojęciami są w dużej mierze związane z intencją i kontekstem:

  • Nierząd to ogólne określenie współżycia poza małżeństwem,

  • Prostytucja – relacja seksualna za pieniądze lub korzyści,

  • Rozwiązłość – często odnosi się do życia w sposób nieumiarkowany seksualnie, bez stałości, z wieloma partnerami.

Nie chodzi o to, że Kościół stawia te rzeczy „na jednym poziomie” pod względem skutków czy winy, ale że wszystkie traktuje jako odejście od swojej nauki o seksualności. A co do zmian – faktycznie, podejście Kościoła zmieniało się historycznie, ale dokument Persona humana z 1975 r. to jedno z pierwszych oficjalnych ujęć, które próbowało uporządkować temat seksualności w kontekście XX-wiecznych przemian społecznych.

 

Oczywiście katechizm KK nie obowiązuje osób niewierzących – to jasne. Ale jeśli ktoś chce być człowiekiem wierzącym i traktować swoją wiarę serio, to nie może wybierać tylko tego, co mu wygodne, a resztę odrzucać (a propos Twojego Właśnie dlatego zasady kościoła wywołują u większości młodych osób...) . Wiara to nie szwedzki stół. Można mieć wątpliwości, pytać, szukać zrozumienia – ale nie warto iść na łatwiznę, jeśli chce się być uczciwym wobec siebie i swojej religii. I jeszcze jedno – żeby coś rzetelnie krytykować, trzeba to najpierw dobrze poznać. Bo inaczej łatwo pomylić pojęcia i stworzyć sobie karykaturę tego, z czym się niby polemizuje. A to nie prowadzi ani do zrozumienia, ani do sensownej dyskusji.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dryagan napisał(a):

@Dalja warto pamiętać, że w dokumentach Kościoła pojęcia takie jak „nierząd”, „prostytucja”, „rozwiązłość” czy „masturbacja” są rozumiane przede wszystkim jako kwestie moralne, a nie prawne czy społeczne. Kościół posługuje się własnym językiem teologicznym, opartym na określonej wizji człowieka i seksualności. Różnice między tymi pojęciami są w dużej mierze związane z intencją i kontekstem:

  • Nierząd to ogólne określenie współżycia poza małżeństwem,

  • Prostytucja – relacja seksualna za pieniądze lub korzyści,

  • Rozwiązłość – często odnosi się do życia w sposób nieumiarkowany seksualnie, bez stałości, z wieloma partnerami.

Nie chodzi o to, że Kościół stawia te rzeczy „na jednym poziomie” pod względem skutków czy winy, ale że wszystkie traktuje jako odejście od swojej nauki o seksualności. A co do zmian – faktycznie, podejście Kościoła zmieniało się historycznie, ale dokument Persona humana z 1975 r. to jedno z pierwszych oficjalnych ujęć, które próbowało uporządkować temat seksualności w kontekście XX-wiecznych przemian społecznych.

 

Oczywiście katechizm KK nie obowiązuje osób niewierzących – to jasne. Ale jeśli ktoś chce być człowiekiem wierzącym i traktować swoją wiarę serio, to nie może wybierać tylko tego, co mu wygodne, a resztę odrzucać (a propos Twojego Właśnie dlatego zasady kościoła wywołują u większości młodych osób...) . Wiara to nie szwedzki stół. Można mieć wątpliwości, pytać, szukać zrozumienia – ale nie warto iść na łatwiznę, jeśli chce się być uczciwym wobec siebie i swojej religii. I jeszcze jedno – żeby coś rzetelnie krytykować, trzeba to najpierw dobrze poznać. Bo inaczej łatwo pomylić pojęcia i stworzyć sobie karykaturę tego, z czym się niby polemizuje. A to nie prowadzi ani do zrozumienia, ani do sensownej dyskusji.

 

Oficjalnie tak jest i być w sumie powinno skoro ktoś tak ustanowił, jednak księża też potrafią być ludzccy, przymykają oko na masturbacje wśród młodych jeśli to nie jest dla nich szkodliwe. Ja miałam taką sytuację podczas pierwszej komuni świętej, że wyspowiadałam się księdzu z oglądania pornografii w dzieciństwie z rozbierania się, pokazywania narządów płciowych kolegą, koleżanką z którymi się bawiłam, nas to interesowło. Moja katechetka uznała, że jest to grzech cudzołóstwa, choć nazwa na to nie wskazuje. Ksiądz uznał, że dla Niego jest to tylko zdrada małżeńska i nie muszę się tak tym denerwować i przejmować, choć faktycznie nie powinnam się w to zagłębić w młodym wieku, ale rozumie naszą ciekawość. 

 

Najlepiej chyba być poganinem uznałam, ta religia daje więcej swobody i wolności, chociaż też różne są definicje pogaństwa. Ja wierzę przede wszystkim w moc Natury a Natura jednak z seksualnością też jest powiązana. Wierzę w Słońce, w inne wymiary, Kosmitów, a kościół też istnienie kosmitów, życia pozaziemskiego wyklucza, choć wierzy w niebo wstąpienie Marii czy Jezusa więc dla mnie jest to hipokryzja. Myślę, że to wszystko zależy od danego kapłana, od Jego otwartości, wyrozumiałości itd. I to jest też najważniejsze by żyć zgodnie z własnym sumieniem i jakimiś ustanowionymi zasadami moralnymi. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wytłumaczenie. Faktycznie może człowiek powinien wypisywać się z kościoła, jeśli jest wierzący ale w sumie nie jest katolikiem. Ps dałam tam kropki żeby specjalnie każdy wstawił sobie co uważa, również pozytywne może odczucia. Acz jak ktoś czuje źle z czyms no to czuje źle z czyms

Edytowane przez Dalja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Dalja napisał(a):

Dzięki za wytłumaczenie. Faktycznie może człowiek powinien wypisywać się z kościoła, jeśli jest wierzący ale w sumie nie jest katolikiem. Ps dałam tam kropki żeby specjalnie każdy wstawił sobie co uważa, również pozytywne może odczucia. Acz jak ktoś czuje źle z czyms no to czuje źle z czyms

Też o tym myślałam, ale to jednak nie ma sensu. Kościół, wiara katolicka, chrześcijaństwo też może nam dać coś dobrego. Tak jak dobrze jest się urodzić za granicą i mieć dwa obywatelstwa tak też lepiej pozostać w kościele moim zdaniem. 

Trzeba tylko wybierać odpowiednich księży do rozmów i w ogóle, zawsze można zmienić parafię, kościół, nie trzeba tkwić tam gdzie nam coś nie odpowiada. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@You know nothing, Jon Snow To prawda, że wiele zależy od konkretnego kapłana – jego podejścia, empatii i doświadczenia duszpasterskiego. Kapłani bywają również grzeszni, bo są tylko ludźmi. Nie są pod tym względem wyjątkowi. Myślę, że to najbardziej denerwuje ludzi, że pouczają a sami się nie stosują. Ostatnio było z tym bardzo kiepsko. Jednak abstrahując od samych księży - warto pamiętać, że w Kościele katolickim zasady moralne nie są prywatnym przekonaniem jednego czy drugiego księdza, tylko wynikają z nauczania, które ma swój sens i ciągłość. Oczywiście każdy z nas dorasta, dojrzewa, zmienia się – i to naturalne, że pewne sprawy budzą pytania, zwłaszcza jeśli dotyczą naszej seksualności i rozwoju.

Kościół katolicki rzeczywiście stawia wysoką poprzeczkę, jeśli chodzi o życie moralne – ale robi to nie po to, by ograniczać, tylko by ukierunkowywać. Nie chodzi o to, żeby wszystko było zakazane, ale żeby człowiek miał szansę wzrastać w wolności, która nie jest „róbta co chceta”, tylko świadomym wyborem dobra. A sumienie – jak słusznie padło – ma ogromne znaczenie, ale dobrze ukształtowane sumienie, a nie takie, które mówi: „skoro coś mi pasuje, to znaczy, że jest OK”. Każdy może szukać swojej drogi – ale jeśli ktoś świadomie chce pozostać w Kościele, warto też przyjąć, że Kościół nie jest tylko wspólnotą „miłych ludzi” i „wyrozumiałych księży”, ale także wspólnotą, która ma swoje nauczanie i zasady – i one nie są znikąd. Nie trzeba się z nimi zgadzać bezrefleksyjnie, ale warto je poznać dogłębnie, zanim się je odrzuci lub zmiesza z innymi światopoglądami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masturbacja jest naturalna i zdrowa.

Współżycie przed ślubem jest naturalne i zdrowe.

Jest to zaspokajanie naturalnych potrzeb fizjologicznych, do których zaliczają się potrzeby seksualne.

Ciekawość jest naturalna i, najczęściej, zdrowa.

Chęć zdobywania nowych doświadczeń jest naturalna i, najczęściej, również zdrowa.

Poczucie winy jest toksycznym uczuciem.

Wstyd jest toksycznym uczuciem.

Wpajanie tych uczuć jest toksycznym działaniem wobec innych.

Uznawanie zaspokajania naturalnych potrzeb fizjologicznych jak masturbacja czy współżycie z dziewczyną/chłopakiem za grzeszne, jest wpajaniem toksycznych przekonań.

Zatem wpajanie katolickich wytycznych moralnych jest toksyczne. I jest uczeniem ich niezdrowego podejścia do własnej seksualności i cielesności.

 

Wprawdzie jest też coś takiego jak niezdrowa ciekawość oraz uzależnienie od dopaminy, jednak to już są mocno specyficzne sytuacje, a powyżej mowa o czym innym. Zresztą, zdaje się, że niezdrowej ciekawości nie ma wtedy, gdy nie robi się z czegoś tabu.

Fakt, że część ludzi kompulsywnie się objada i/lub ma zaburzenia łaknienia, nie oznacza, że jedzenie jest złe i szkodliwe i że należy głodzić się na śmierć.

A demonizowanie masturbacji przypomina demonizowanie jedzenia - np. tłuszczy, tylko dlatego, że tłuszcze trans są szkodliwe i że tłuszcze ogólnie są wysokokaloryczne. Choć tłuszcze same w sobie są bardzo potrzebne, np. ze względu na witaminy ADEK.

 

W świeckim systemie etycznym, kryteriami tego, czy coś jest złe, jest to, czy jest szkodliwe społecznie i świadome, czy nie.

W religijnym systemie etycznym wszystko sprowadza się do tego, czy coś jest, wg kapłanów, podobające się Bogu, czy nie.

Jeśli kapłani uważają, że coś się Bogu podoba, to uznają, że jest do dobre, a jeśli uważają, że się Bogu nie podoba, to uznają to za złe.

Jeśli Bóg nakazuje okrucieństwo, to wtedy okrucieństwo staje się dobrem, według ludzi religijnych.

Tyle że takie podejście jest niczym innym, jak relatywizmem moralnym. Mimo że wyznawcy autorytarnych i dogmatycznych religii, jak chrześcijaństwo, deklaratywnie potępiają relatywizm moralny. A ich własna moralność jest relatywna, tyle że jest w relacji do rozkazów Boga, a nie do natury człowieka.

 

O ile nie mam problemu z tym, że jakimś jednostkom religijna wiara daje nadzieję, poczucie sensu i ich wzmacnia itd., o tyle zupełnie czym innym jest wpajanie niezorientowanym i podatnym na manipulację ludziom toksycznych przekonań. Na temat ich cielesności, seksualności itd. I straszenie ich przy tym wiecznym potępieniem i piekłem. Coś takiego można zaklasyfikować tylko jako indoktrynację, jako tzw. wbijanie ludziom religii młotkiem do głów.

 

@Maat Szkoda, że za "cywilizację śmierci" nie uznano np. konkwisty, inkwizycji, kolonializmu, stalinizmu, nazizmu, reżimu Czerwonych Khmerów ani północnokoreańskiego reżimu, tylko... poglądy, że aborcja na życzenie kobiety jest dopuszczalna, w homoseksualizmie nie ma nic złego, a eutanazja, czyli pomoc w samobójstwie, jest lepsza niż uporczywa terapia przedłużająca tylko męki.

Szkoda też, że chrześcijaństwo gloryfikuje cierpienie i uznaje, że cierpienie uszlachetnia, a nie upadla.

Jest też ironią i przejawem niekonsekwencji, że z jednej strony chrześcijaństwo uznaje domniemane wieczne życie po śmierci za ważniejsze i bardziej wartościowe od doczesnego i zbawienie za ważniejsze od czegokolwiek innego, a z drugiej, że jest tak zafiksowane na punkcie "obrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci".

Kaznodzieje sami się zapętlili.

 

Przy okazji, jest przejawem hipokryzji to, że Kościół potępia kontakty homoseksualne, a jednocześnie sam woli homoseksualnych duchownych niż heteroseksualnych, i z tego względu nie chce ani znieść celibatu, ani dopuścić kobiet do kapłaństwa. Taka dygresja.

 

A @domek z tego co pisze, po prostu popadł z jednej skrajności w drugą, zamiast znaleźć złoty środek. Przykre to.

 

@Dalja ma rację odnośnie pozytywnych skutków masturbacji. Jest też lekko szokujące, że @Verinia tak często zmienia zdanie, praktycznie z dnia na dzień. Przypomina mi to fragment misheard lyrics z Behemotha: "Prześcignę tu was, nie prześcignę tu nic". 🙂 

17 godzin temu, You know nothing, Jon Snow napisał(a):

Ja miałam taką sytuację podczas pierwszej komuni świętej, że wyspowiadałam się księdzu z oglądania pornografii w dzieciństwie z rozbierania się, pokazywania narządów płciowych kolegą, koleżanką z którymi się bawiłam, nas to interesowło. Moja katechetka uznała, że jest to grzech cudzołóstwa, choć nazwa na to nie wskazuje. Ksiądz uznał, że dla Niego jest to tylko zdrada małżeńska i nie muszę się tak tym denerwować i przejmować, choć faktycznie nie powinnam się w to zagłębić w młodym wieku, ale rozumie naszą ciekawość.

Widać po prostu trafiłaś na księdza, który ma choć tyle rozsądku, by odróżnić zwyczajną dziecięcą ciekawość od późniejszej, niezdrowej dorosłej fascynacji chorymi wzorcami seksualności i cielesności. A tu różnica jest diametralna.

Owszem, jak sama nazwa wskazuje, cudzołóstwo oznacza zdradę małżeńską. Mimo że "Katechizm Kościoła Katolickiego" przykazanie "nie cudzołóż" interpretuje bardzo, bardzo szeroko. O wiele szerzej niż samo cudzołożenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kiusiu napisał(a):

Masturbacja jest naturalna i zdrowa.

Współżycie przed ślubem jest naturalne i zdrowe.

Jest to zaspokajanie naturalnych potrzeb fizjologicznych, do których zaliczają się potrzeby seksualne.

Ciekawość jest naturalna i, najczęściej, zdrowa.

Chęć zdobywania nowych doświadczeń jest naturalna i, najczęściej, również zdrowa.

Poczucie winy jest toksycznym uczuciem.

Wstyd jest toksycznym uczuciem.

Wpajanie tych uczuć jest toksycznym działaniem wobec innych.

Uznawanie zaspokajania naturalnych potrzeb fizjologicznych jak masturbacja czy współżycie z dziewczyną/chłopakiem za grzeszne, jest wpajaniem toksycznych przekonań.

Zatem wpajanie katolickich wytycznych moralnych jest toksyczne. I jest uczeniem ich niezdrowego podejścia do własnej seksualności i cielesności.

 

Wprawdzie jest też coś takiego jak niezdrowa ciekawość oraz uzależnienie od dopaminy, jednak to już są mocno specyficzne sytuacje, a powyżej mowa o czym innym. Zresztą, zdaje się, że niezdrowej ciekawości nie ma wtedy, gdy nie robi się z czegoś tabu.

Fakt, że część ludzi kompulsywnie się objada i/lub ma zaburzenia łaknienia, nie oznacza, że jedzenie jest złe i szkodliwe i że należy głodzić się na śmierć.

A demonizowanie masturbacji przypomina demonizowanie jedzenia - np. tłuszczy, tylko dlatego, że tłuszcze trans są szkodliwe i że tłuszcze ogólnie są wysokokaloryczne. Choć tłuszcze same w sobie są bardzo potrzebne, np. ze względu na witaminy ADEK.

 

W świeckim systemie etycznym, kryteriami tego, czy coś jest złe, jest to, czy jest szkodliwe społecznie i świadome, czy nie.

W religijnym systemie etycznym wszystko sprowadza się do tego, czy coś jest, wg kapłanów, podobające się Bogu, czy nie.

Jeśli kapłani uważają, że coś się Bogu podoba, to uznają, że jest do dobre, a jeśli uważają, że się Bogu nie podoba, to uznają to za złe.

Jeśli Bóg nakazuje okrucieństwo, to wtedy okrucieństwo staje się dobrem, według ludzi religijnych.

Tyle że takie podejście jest niczym innym, jak relatywizmem moralnym. Mimo że wyznawcy autorytarnych i dogmatycznych religii, jak chrześcijaństwo, deklaratywnie potępiają relatywizm moralny. A ich własna moralność jest relatywna, tyle że jest w relacji do rozkazów Boga, a nie do natury człowieka.

 

O ile nie mam problemu z tym, że jakimś jednostkom religijna wiara daje nadzieję, poczucie sensu i ich wzmacnia itd., o tyle zupełnie czym innym jest wpajanie niezorientowanym i podatnym na manipulację ludziom toksycznych przekonań. Na temat ich cielesności, seksualności itd. I straszenie ich przy tym wiecznym potępieniem i piekłem. Coś takiego można zaklasyfikować tylko jako indoktrynację, jako tzw. wbijanie ludziom religii młotkiem do głów.

 

@Maat Szkoda, że za "cywilizację śmierci" nie uznano np. konkwisty, inkwizycji, kolonializmu, stalinizmu, nazizmu, reżimu Czerwonych Khmerów ani północnokoreańskiego reżimu, tylko... poglądy, że aborcja na życzenie kobiety jest dopuszczalna, w homoseksualizmie nie ma nic złego, a eutanazja, czyli pomoc w samobójstwie, jest lepsza niż uporczywa terapia przedłużająca tylko męki.

Szkoda też, że chrześcijaństwo gloryfikuje cierpienie i uznaje, że cierpienie uszlachetnia, a nie upadla.

Jest też ironią i przejawem niekonsekwencji, że z jednej strony chrześcijaństwo uznaje domniemane wieczne życie po śmierci za ważniejsze i bardziej wartościowe od doczesnego i zbawienie za ważniejsze od czegokolwiek innego, a z drugiej, że jest tak zafiksowane na punkcie "obrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci".

Kaznodzieje sami się zapętlili.

 

Przy okazji, jest przejawem hipokryzji to, że Kościół potępia kontakty homoseksualne, a jednocześnie sam woli homoseksualnych duchownych niż heteroseksualnych, i z tego względu nie chce ani znieść celibatu, ani dopuścić kobiet do kapłaństwa. Taka dygresja.

 

A @domek z tego co pisze, po prostu popadł z jednej skrajności w drugą, zamiast znaleźć złoty środek. Przykre to.

 

@Dalja ma rację odnośnie pozytywnych skutków masturbacji. Jest też lekko szokujące, że @Verinia tak często zmienia zdanie, praktycznie z dnia na dzień. Przypomina mi to fragment misheard lyrics z Behemotha: "Prześcignę tu was, nie prześcignę tu nic". 🙂 

Widać po prostu trafiłaś na księdza, który ma choć tyle rozsądku, by odróżnić zwyczajną dziecięcą ciekawość od późniejszej, niezdrowej dorosłej fascynacji chorymi wzorcami seksualności i cielesności. A tu różnica jest diametralna.

Owszem, jak sama nazwa wskazuje, cudzołóstwo oznacza zdradę małżeńską. Mimo że "Katechizm Kościoła Katolickiego" przykazanie "nie cudzołóż" interpretuje bardzo, bardzo szeroko. O wiele szerzej niż samo cudzołożenie.

Bardzo się cieszę, że tak to rozlegle wyjasniles. Moja osoba zgadza się z tym w stu procentach. Czuję się winna powstaniu tego wątku,.bo mogłam swoimi wpisami namieszać nie jednej osobie. Ale tak... Zgadzam się z Tobą. Również jeśli chodzi o aspekt religijny, który poruszyłeś

 

Jeśli chodzi o mnie i o moją częstą zmianę zdań. Mam nadzieję, że jest to tymczasowe. Jestem świeżo po psychozie maniakalnej. Właściwie minął ponad miesiąc. Może niecałe dwa miesiące od mocnej manii/psychozy.

 

Cierpię na CHAD, mieszany ChAD.

Polega on na szybkiej zmianie faz, jednocześnie zły nastrój, dobry, drażliwość, i to wszystko w jednym dniu.

No i dołącza do tego zmiana zdań, tak jak i faz. Bardzo męczący stan. Mam go właściwie teraz,.ciągle. dodatkowo derealizacja i poczucie bycia na haju przez leki - ten stan akurat lubię.

No cóż..leczenie w toku.

 

 

Przepraszam za moją chwiejność i zmianę poglądow. Mecze się sama ze sobą, ale widzę jakiś mały progres 

 

Pozdrawiam serdecznie ☕💜❤️

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kiusiu napisał(a):

Masturbacja jest naturalna i zdrowa.

Współżycie przed ślubem jest naturalne i zdrowe.

Jest to zaspokajanie naturalnych potrzeb fizjologicznych, do których zaliczają się potrzeby seksualne.

Ciekawość jest naturalna i, najczęściej, zdrowa.

Chęć zdobywania nowych doświadczeń jest naturalna i, najczęściej, również zdrowa.

Poczucie winy jest toksycznym uczuciem.

Wstyd jest toksycznym uczuciem.

Wpajanie tych uczuć jest toksycznym działaniem wobec innych.

Uznawanie zaspokajania naturalnych potrzeb fizjologicznych jak masturbacja czy współżycie z dziewczyną/chłopakiem za grzeszne, jest wpajaniem toksycznych przekonań.

Zatem wpajanie katolickich wytycznych moralnych jest toksyczne. I jest uczeniem ich niezdrowego podejścia do własnej seksualności i cielesności.

 

Wprawdzie jest też coś takiego jak niezdrowa ciekawość oraz uzależnienie od dopaminy, jednak to już są mocno specyficzne sytuacje, a powyżej mowa o czym innym. Zresztą, zdaje się, że niezdrowej ciekawości nie ma wtedy, gdy nie robi się z czegoś tabu.

Fakt, że część ludzi kompulsywnie się objada i/lub ma zaburzenia łaknienia, nie oznacza, że jedzenie jest złe i szkodliwe i że należy głodzić się na śmierć.

A demonizowanie masturbacji przypomina demonizowanie jedzenia - np. tłuszczy, tylko dlatego, że tłuszcze trans są szkodliwe i że tłuszcze ogólnie są wysokokaloryczne. Choć tłuszcze same w sobie są bardzo potrzebne, np. ze względu na witaminy ADEK.

 

W świeckim systemie etycznym, kryteriami tego, czy coś jest złe, jest to, czy jest szkodliwe społecznie i świadome, czy nie.

W religijnym systemie etycznym wszystko sprowadza się do tego, czy coś jest, wg kapłanów, podobające się Bogu, czy nie.

Jeśli kapłani uważają, że coś się Bogu podoba, to uznają, że jest do dobre, a jeśli uważają, że się Bogu nie podoba, to uznają to za złe.

Jeśli Bóg nakazuje okrucieństwo, to wtedy okrucieństwo staje się dobrem, według ludzi religijnych.

Tyle że takie podejście jest niczym innym, jak relatywizmem moralnym. Mimo że wyznawcy autorytarnych i dogmatycznych religii, jak chrześcijaństwo, deklaratywnie potępiają relatywizm moralny. A ich własna moralność jest relatywna, tyle że jest w relacji do rozkazów Boga, a nie do natury człowieka.

 

O ile nie mam problemu z tym, że jakimś jednostkom religijna wiara daje nadzieję, poczucie sensu i ich wzmacnia itd., o tyle zupełnie czym innym jest wpajanie niezorientowanym i podatnym na manipulację ludziom toksycznych przekonań. Na temat ich cielesności, seksualności itd. I straszenie ich przy tym wiecznym potępieniem i piekłem. Coś takiego można zaklasyfikować tylko jako indoktrynację, jako tzw. wbijanie ludziom religii młotkiem do głów.

 

@Maat Szkoda, że za "cywilizację śmierci" nie uznano np. konkwisty, inkwizycji, kolonializmu, stalinizmu, nazizmu, reżimu Czerwonych Khmerów ani północnokoreańskiego reżimu, tylko... poglądy, że aborcja na życzenie kobiety jest dopuszczalna, w homoseksualizmie nie ma nic złego, a eutanazja, czyli pomoc w samobójstwie, jest lepsza niż uporczywa terapia przedłużająca tylko męki.

Szkoda też, że chrześcijaństwo gloryfikuje cierpienie i uznaje, że cierpienie uszlachetnia, a nie upadla.

Jest też ironią i przejawem niekonsekwencji, że z jednej strony chrześcijaństwo uznaje domniemane wieczne życie po śmierci za ważniejsze i bardziej wartościowe od doczesnego i zbawienie za ważniejsze od czegokolwiek innego, a z drugiej, że jest tak zafiksowane na punkcie "obrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci".

Kaznodzieje sami się zapętlili.

 

Przy okazji, jest przejawem hipokryzji to, że Kościół potępia kontakty homoseksualne, a jednocześnie sam woli homoseksualnych duchownych niż heteroseksualnych, i z tego względu nie chce ani znieść celibatu, ani dopuścić kobiet do kapłaństwa. Taka dygresja.

 

A @domek z tego co pisze, po prostu popadł z jednej skrajności w drugą, zamiast znaleźć złoty środek. Przykre to.

 

@Dalja ma rację odnośnie pozytywnych skutków masturbacji. Jest też lekko szokujące, że @Verinia tak często zmienia zdanie, praktycznie z dnia na dzień. Przypomina mi to fragment misheard lyrics z Behemotha: "Prześcignę tu was, nie prześcignę tu nic". 🙂 

Widać po prostu trafiłaś na księdza, który ma choć tyle rozsądku, by odróżnić zwyczajną dziecięcą ciekawość od późniejszej, niezdrowej dorosłej fascynacji chorymi wzorcami seksualności i cielesności. A tu różnica jest diametralna.

Owszem, jak sama nazwa wskazuje, cudzołóstwo oznacza zdradę małżeńską. Mimo że "Katechizm Kościoła Katolickiego" przykazanie "nie cudzołóż" interpretuje bardzo, bardzo szeroko. O wiele szerzej niż samo cudzołożenie.

Cześć, bardzo długi wywód... odniosę się tylko do dwóch kwestii:

- "''''Jeśli Bóg nakazuje okrucieństwo, to wtedy okrucieństwo staje się dobrem, według ludzi religijnych.

Tyle że takie podejście jest niczym innym, jak relatywizmem moralnym. Mimo że wyznawcy autorytarnych i dogmatycznych religii, jak chrześcijaństwo, deklaratywnie potępiają relatywizm moralny" - podaj proszę jeden przykład z nauk Jezusa Chrystusa który nakazuje okrucieństwo.

- "aborcja na życzenie kobiety jest dopuszczalna" - Już samo stwierdzenie "'aborcja na życzenie.." to absurd moralny. Jedno życie ma "życzenie" aby odebrać inne życie... To po prostu jest egocentryzm bez moralności. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, kokeshi napisał(a):

ssaki naczelne

jednak wolę się utożsamiać się z pojęciem "człowiek",

zwierzęta bardzo lubię i szanuję, mam dwa koty i dwa psy (w tym jeden, który się przybłąkał i okazało się, że jest kompletnie ślepy), kocham je i widzę/czuję ich inteligencję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten kapłan o którym wspomniałam, jest szczególnie dla mnie wyjątkowy ze wszystkich, nie chcę tu rozpisywać się o szczegółach w każdym razie dużo z Nim w życiu przeszłam, nawet dotyczącego mojego zdrowia i życia, potem gdy wróciłam do rodzinnego domu i nastał czas, świat, o którym wspominałam zobaczyłam go ponownie, gdy śpiewał podczas procesji , to było dla mnie ważne akurat w tym świecie wspomnień, pozostałości zobaczyć właśnie Jego. Dwa lata później zjawił się u mnie na kolędzie i gdy w końcu miałam okazję z Nim porozmawiać był zaskoczony, dlaczego wierząc w Jezusa Chrystusa nie mam na szyi krzyża, który zawsze nosiłam tylko pogański symbol. Mimo zrozumienia też go to jakoś zabolało, nie mógł też do końca zrozumieć, dlaczego wierząc w Jezusa, nie wierzę w Jego matkę. Wspomniał właśnie o mieszaniu światopoglądu, religii a ja w tym mieszaniu światopoglądu, po powybieraniu sobie tego co mi odpowiada czuję się dobrze. Są to moje świadome, dojrzalsze niż wcześniej decyzję i wybory. A też było mi z tym ciężko, gdyż jako dziecko lubiłam spędzać czas w kościele, a potem fałsz kościelny był dla mnie nie do wytrzymania. Tak go przekonałam, że aż mnie na koniec uściskał, powiedział, że najważniejsze że silnie w coś wierzę, i mimo mojego zagłębienia się w inne religie, nie odwróciłam się od Jezusa, że coś we mnie pozostało.

Uważam, że powinna być większa wolność w tej kwestii, pogaństwo jest dla mnie takie. Nikt mi w nim nie zabrania kochać Jezusa i oddawać cześć Naturze, sam Jezus nauczał by o Nią dbać. Drzew mogę dotknąć, tych postaci religijno - historycznych mimo dowodów na ich istnienie nie. Chociaż Jezus właśnie mi się ukazał, wcześniej Go tylko czułam w pobliżu a potem uratował mi życie, gdy dopadł mnie w Nocy bezdech senny, dlatego w Niego wierzę. 

 

Aborcję by zrozumiał, Jezus wiele rzeczy rozumiał był dla mnie największym nauczycielem w historii. Nie wierzę we wszystkie przytaczane słowa z Biblii, ja Go po prostu znam. 

W sytuacji zagrożenia zdrowia, życia matki, i dziecka, z powodu gwałtu, na pewno w tych dwóch sytuacjach by zrozumiał taką decyzję, tym bardziej, że świat się rozwinął i w godny sposób można tego dokonać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×