Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy ja zwariowałam?


robertina

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Choruję na nerwicę od wielu lat, zawsze miałam w niej dużą hipochondrię, ale ostatnio było lepiej, nawet normalnie chodziłam na uczelnię, aż dwa miesiące temu, jeszcze przed świętami mieliśmy spotkanie i taką pogadankę o chorobach psychicznych, prewencji itd. I tam usłyszałam o dokładnych objawach schizofrenii, co się dzieje w psychozie itd. i tak sobie wkręciłam, że zwariuję, że myślałam o tym cały czas do tej pory, co chwilę się oglądałam za siebie, czy nie mam jakiejś wizji, aż miałam takie dziwne uczucie w głowie, takiego jakby strachu, że coś zaraz zobaczę, czytałam o tym coraz więcej i więcej... to trwało do dzisiaj w nocy. A dzisiaj wstałam do łazienki i przez moment mi się zdawało, że ktoś stoi w korytarzu - aż podskoczyłam, ale jak się odwróciłam nikogo nie było. A teraz dzisiaj od rana, mam takie jakby obrazy, na sekundę mi się pojawia w głowie jakiś obraz, ja tego nie widzę (chyba, sama nie wiem), ale to się dzieje co jakieś 15 minut. To są różne rzeczy, coś co przed chwilą oglądałam w telewizji, albo jakieś coś straszne. Czytam teraz, że można sobie wywołać psychozę jak się bardzo o niej myśli. Czy to już schizofrenia? Czy powinnam wezwać pogotowie? Co mam robić, ja się boję, błagam, pomocy!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, robertina napisał:

Witam. Choruję na nerwicę od wielu lat, zawsze miałam w niej dużą hipochondrię, ale ostatnio było lepiej, nawet normalnie chodziłam na uczelnię, aż dwa miesiące temu, jeszcze przed świętami mieliśmy spotkanie i taką pogadankę o chorobach psychicznych, prewencji itd. I tam usłyszałam o dokładnych objawach schizofrenii, co się dzieje w psychozie itd. i tak sobie wkręciłam, że zwariuję, że myślałam o tym cały czas do tej pory, co chwilę się oglądałam za siebie, czy nie mam jakiejś wizji, aż miałam takie dziwne uczucie w głowie, takiego jakby strachu, że coś zaraz zobaczę, czytałam o tym coraz więcej i więcej... to trwało do dzisiaj w nocy. A dzisiaj wstałam do łazienki i przez moment mi się zdawało, że ktoś stoi w korytarzu - aż podskoczyłam, ale jak się odwróciłam nikogo nie było. A teraz dzisiaj od rana, mam takie jakby obrazy, na sekundę mi się pojawia w głowie jakiś obraz, ja tego nie widzę (chyba, sama nie wiem), ale to się dzieje co jakieś 15 minut. To są różne rzeczy, coś co przed chwilą oglądałam w telewizji, albo jakieś coś straszne. Czytam teraz, że można sobie wywołać psychozę jak się bardzo o niej myśli. Czy to już schizofrenia? Czy powinnam wezwać pogotowie? Co mam robić, ja się boję, błagam, pomocy!!!

Za bardzo się nakręciłaś i teraz masz co masz. Wiem to po sobie ja też potrafię sobie wmówić takie rzeczy że lepiej nie mówić🤦 a czym więcej czytam o tym itp to jest gorzej. Twój mózg po prostu zareagował tak jak chciałaś a raczej nie chciałaś. Przy nerwicy często tak jest że się nakręcamy, mało tego możemy dojść do takiego stopnia że sobie wmówimy tak chorobę że faktycznie trafiamy aż np do szpitala ( ja jestem takim przykładem 🤪). Robiono mi badania różne, bo wszystkie objawy wskazywały na to że naprawdę jestem chora a okazało się że w badaniach nic nie wyszło a wszystko to to bym efekt wmówienia sobie tego wszystkiego. Musisz przestać o tym myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy rozpoczęły się moje problemy i jakby straciłam panowanie nad sobą bo nie rozumiałam co do końca się ze mną dzieje też myślałam, że zwariowałam. Ówczesna moja Pani psycholog wyprowadziła mnie z błędu mówiąc, że  gdyby tak było to bym chodziła po mieście w koronie twierdząc, że jestem królową angielską. Jakoś to mnie przekonało wtedy ;)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Melodiaa napisał:

Ówczesna moja Pani psycholog wyprowadziła mnie z błędu mówiąc, że  gdyby tak było to bym chodziła po mieście w koronie twierdząc, że jestem królową angielską. Jakoś to mnie przekonało wtedy ;)

 

Tak to się mniej więcej odbywa. Z doświadczenia wiem, że człowiek będący w psychozie nie zdaje sobie z tego sprawy, wcale go nie niepokoi, że wariuje. Raczej go niepokoi, że ktoś go robi w konia, prześladuje, chce mu zrobić krzywdę, ale na pewno nie myśli, że jest chory. Może myśleć, że ma misję, że nawiedza go diabeł czy inni kosmici, ale te postacie są dla niego realne, nigdy nie pomyśli, że to przywidzenie czy urojenie. Ja rozmawiałem np. z piosenkarkami w trakcie słuchanych piosenek, dla mnie to była realna rozmowa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.02.2023 o 13:38, robertina napisał:

Witam. Choruję na nerwicę od wielu lat, zawsze miałam w niej dużą hipochondrię, ale ostatnio było lepiej, nawet normalnie chodziłam na uczelnię, aż dwa miesiące temu, jeszcze przed świętami mieliśmy spotkanie i taką pogadankę o chorobach psychicznych, prewencji itd. I tam usłyszałam o dokładnych objawach schizofrenii, co się dzieje w psychozie itd. i tak sobie wkręciłam, że zwariuję, że myślałam o tym cały czas do tej pory, co chwilę się oglądałam za siebie, czy nie mam jakiejś wizji, aż miałam takie dziwne uczucie w głowie, takiego jakby strachu, że coś zaraz zobaczę, czytałam o tym coraz więcej i więcej...

Tu jest odpowiedź na pytanie, które sama sobie poniżej zadałaś pod koniec wypowiedzi...

 

W dniu 1.02.2023 o 13:38, robertina napisał:

Czytam teraz, że można sobie wywołać psychozę jak się bardzo o niej myśli. Czy to już schizofrenia? Czy powinnam wezwać pogotowie? Co mam robić, ja się boję, błagam, pomocy!!!

 

Po Twojej wypowiedzi widać wyraźnie, że sama się nakręcasz - panicznie boisz się nie tylko tego, co cię czasem gdzieś tam spotka na zewnątrz, ale nawet tego, co sama sobie wyobrazisz, co sama sobie pomyślisz. Jesteś bardzo wyczulona na każdy bodziec, przewrażliwiona, wszystko starasz się podciągnąć pod chorobę, bo Twoją podstawową emocją jest lęk, który cię tak nakręca. Doskonale wiesz, co myślisz i co robisz za każdym razem, jednak nie umiesz nad tym zapanować - a to bez wątpienia jest dla mnie nerwica. 

 

Większość problemów zaczyna się w głowie. Nie tylko Ty tak masz. Dlatego opracowano skuteczne metody leczenia takich zaburzeń lękowych. Dlatego proponuję Ci następujące rozwiązania - zgłoś się najpierw do lekarza psychiatry, który cię zdiagnozuje i zadecyduje o odpowiednim dla ciebie leczeniu. Może to być w pierwszej kolejności farmakoterapia, która pomoże ci wyciszyć niektóre dezorganizujące myśli, byś mogła skupić się na bardziej życiowych sprawach, bo też przypuszczam, że nie możesz zapanować nad tym lękiem. Po tym jak leki odpowiednio stonują Twój lęk, to będziesz mogła podjąć psychoterapię (w odpowiednim dla ciebie nurcie), która pomoże Ci odnaleźć w sobie narzędzia do radzenia sobie z tym lękiem, który zawładnął Twoim życiem.

 

Trudne emocje bywają ciężkie do okiełznania dla każdego z nas. Jednak kiedy są w nadmiarze, to niektórych z nas potrafią one wpędzić w nerwicę. Dlatego trzeba nauczyć się sobie z nimi radzić. Trudne emocje po coś są, to nie jest tak, że dano je nam bez powodu. One pomagają nam wyznaczać granice, ostrzegają nas przed zagrożeniem, sygnalizują nam pewne potrzeby. Jak widzisz, są cenne, tylko trzeba umieć z nimi żyć, podejmować z nimi dyskusję, a nie spychać je czy tłumić. Bo właśnie wtedy rodzi się nerwica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno da się sprowokować stany podobne do psychozy, nie będąc chorym

psychicznie. Tak samo, jak da się np wywołać zbiorowe halucynacje czy omamy u ludzi (np krzycząc w metrze, ze uwaga ktoś rozpylił gaz łzawiący, na pewno sporo ludzi będzie odczuwać pieczenie i łzawienie oczu, niektórzy tak dokuczliwe, ze zgłoszą się na pogotowie). 
Ja ostatnio miałam halucynacje słuchowe przed zaśnięciem, wystraszyło mnie to, tez od razu pomyślałam o schizofrenii, ale wyjątkowo jak wujek Google zawsze wszystkim wmawia śmiertelne choroby, tak tutaj okazuje się, ze to dość powszechny objaw, może być wywołany przemęczeniem, stresem, niektórymi lekami itd. Ale nie jest to przyjemne. Na szczęście nie słyszę nic strasznego czy kogoś, kto mówi bezpośrednio do mnie, namawia mnie do czegoś. Nie, najczęściej słyszę coś jakby skrawki rozmowy, pojedyncze słowa, zupełnie wyjęte z kontekstu. Ostatnio miałam wrażenie, ze ktoś stojąc koło mojego ucha zawołał „hej! Anka!” tak jak się wola koleżankę np. bez jakiejś złości itd, zwykle zawołanie. To nie jest moje imię i głos tez wydał się nieznajomy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.02.2023 o 15:19, MarekWawka01 napisał:

Większość problemów zaczyna się w głowie. Nie tylko Ty tak masz. Dlatego opracowano skuteczne metody leczenia takich zaburzeń lękowych. Dlatego proponuję Ci następujące rozwiązania - zgłoś się najpierw do lekarza psychiatry, który cię zdiagnozuje i zadecyduje o odpowiednim dla ciebie leczeniu. Może to być w pierwszej kolejności farmakoterapia, która pomoże ci wyciszyć niektóre dezorganizujące myśli, byś mogła skupić się na bardziej życiowych sprawach, bo też przypuszczam, że nie możesz zapanować nad tym lękiem. Po tym jak leki odpowiednio stonują Twój lęk, to będziesz mogła podjąć psychoterapię (w odpowiednim dla ciebie nurcie), która pomoże Ci odnaleźć w sobie narzędzia do radzenia sobie z tym lękiem, który zawładnął Twoim życiem.

 

Ja od wielu lat biorę leki - dwa różne rodzaje w bardzo dużych dawkach. To chyba 20, jakie wypróbowałam i tylko one działają w taki sposób, że jestem w stanie w miarę funkcjonować a nie latać w panice po mieszkaniu :( Lekarz powiedział, że z pozostałych leków zostały już tylko ciężkie psychotropy i nie chce mi ich dawać, bo jestem za młoda a, skoro te w marę działają to już przy tym zostaniemy. Psychoterapię przechodziłam 4 razy - nie było w zasadzie żadnego efektu :( 

 

Ja jestem po prostu beznadziejnym przypadkiem i muszę z tym jakoś żyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, robertina napisał:

 

Ja od wielu lat biorę leki - dwa różne rodzaje w bardzo dużych dawkach. To chyba 20, jakie wypróbowałam i tylko one działają w taki sposób, że jestem w stanie w miarę funkcjonować a nie latać w panice po mieszkaniu :( Lekarz powiedział, że z pozostałych leków zostały już tylko ciężkie psychotropy i nie chce mi ich dawać, bo jestem za młoda a, skoro te w marę działają to już przy tym zostaniemy. Psychoterapię przechodziłam 4 razy - nie było w zasadzie żadnego efektu :( 

 

Ja jestem po prostu beznadziejnym przypadkiem i muszę z tym jakoś żyć...

 

Jak to za młoda? Jesteś dorosła, to masz prawo brać leki dla osób dorosłych. Twój lekarz to chyba jakaś fujara za przeproszeniem. Wybrał bycie lekarzem, to niech się wykaże. A jak nie umie cię leczyć, to weź go zmień! Nie pozwól robić z siebie idiotki. Przepraszam, że tak dobitnie się wyrażam, ale po prostu szlag mnie trafia jak widzę, jacy nieudolni potrafią być lekarze. Tak to jest jak ktoś se kupuje dyplom na bazarze.

 

Jeśli chodzi o terapię to tutaj już musisz sama wybrać terapeutę. Takiego z którym będziesz miała od początku wspólny język. Wiesz, nie uważam, że jesteś "beznadziejnym" przypadkiem. Jesteś WYMAGAJĄCYM przypadkiem, lub po prostu trudniejszym w leczeniu. Po prostu możesz wymagać bardziej poszerzonej diagnostyki, bardziej indywidualnego podejścia. To nie Twoja wina, że poziom wiedzy jakiegoś tam lekarza jest taki, a nie inny. Każdy lekarz w czym innym może się lepiej znać. Nie da się wszystkiego wiedzieć, wszystkiego umieć, nawet w obrębie jednej dziedziny. Myślę, że da się Tobie pomóc! 

 

Ja mogę ci powiedzieć, że też nie byłem łatwym pacjentem. Zobacz jakie silne leki biorę (w podpisie) i one działają na mnie super! Diagnozę też w końcu mam trafną! W razie jakbyś chciała więcej pogadać, to zapraszam cię na priv. Pozdrawiam Cię i dużo zdrowia życzę! Marek 🙂

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie za bardzo lubię mówić o tym, co mi jest, bo mnie to wyjątkowo nakręca i od razu jest gorzej. Ja żyję na  zasadzie odwrócić uwagę i zapomnieć, że coś mnie boli, to dopiero mija. Ja w zasadzie nic nie robiłam na tych terapiach, tylko opowiadałam o całym swoim dzieciństwie i wszystkich momentach, kiedy mi coś nie wyszło. Jakby to naprawdę było ważne. Miałam szczęśliwe dzieciństwo a nerwica pojawiła się po jedynym traumatycznym doświadczeniu, jakie mnie spotkało przez połowę życia. I to ciągłe - dlaczego nie mam przyjaciół i rozpracowywanie, co to powoduje - no, na pierwszy rzut oka nie mam, bo unikam znajomości w realu, wiedząc, że przyjaźń to zbyt duże obciążenie, kiedy mam zaostrzenie nerwicy - każdy normalny przyjaciel chce się wtedy drugą stroną opiekować a ja potrzebuję w takich chwilach spokoju. Czułabym się nieuczciwie mówiąc takiej bliskiej osobie - weź zostaw mnie na miesiąc, nie przychodź wcale, bo ja nie dam rady gadać. To bez sensu. Ale, mam dwie bardzo bliskie przyjaciółki, które mieszkają w innych miastach, niż ja i nie mogę się z nimi na co dzień widywać, więc rozmawiamy przez komunikatory. Ale, czasem nawet 3 - 4 razy dziennie rozmawiamy. I okej. A, na samej nerwicy nikt się nigdy nie skupiał. Nawet, jeśli dana terapeutka była miła, jakby nie rozumiała, że nie zawsze wszystko się zaczęło przez złe dzieciństwo.

 

W ogóle, nawet lekarz zrozumiał, że ją mam po 3 latach szukania mi leków, bo przez ten czas nie rozumiał w ogóle o co chodzi. On jest beznadziejny, ale, ale niestety nie mam możliwości zmienić lekarza, bo mam też inne lęki, które uniemożliwiają mi przemieszczanie się a w mojej okolicy nie ma innego specjalisty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×