Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co dziś zrobiliśmy konstruktywnego


Priscilla_126

Rekomendowane odpowiedzi

mnie niestety każdy odsuwał od siebie :( wiele razy mnie wystawiano, umawiano się gdzieś ze mną za szkołą, szłam w to miejsce o określonej godzinie, nikogo nie było, a potem dostawałam od nich telefon, jak się ze mnie śmieją... :( 

raz mnie wrzucili w zasadzkę, pobili w krzakach :( 

zawsze w każdej szkole byłam ofiarą, a nawet z nikim nie gadałam, chyba że ktoś siadał przy mnie

jadłam w toaletach, na korytarzach śmiano się ze mnie

 

nigdy nie zrozumiałam, dlaczego to ja była kozłem ofiarnym

 

nauczyłam się żyć bez ludzi, ale tęsknię za tym, czego nigdy nie doświadczyłam...

no ale nie ma co narzekać, to przeszłość, świat wygląda teraz zupełnie inaczej

mnie też już mało co złamie, jest jak jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, little angel napisał(a):

ie zrozumiałam, dlaczego to ja była kozłem ofiarnym

Ludziom wiele nie potrzeba. Wystarczy się jakoś różnić od reszty lub nie potrafić się bronić. Ludzie w grupie to syf, bo zaczynają nimi rządzić najniższe instynkty. Choć oczywiście nie w każdej, wydaje mi się że czasem wystarczy jedna czy dwie pojebane osoby, żeby podburzyć grupę. 

Choć ja teraz co tydzień chodzę na spotkania motocyklslistów, czasem na jakiś wyjazd z nimi i złego słowa powiedzieć nie mogę. Każdy każdemu pomaga, ludzie sympatyczni, choć raczej prości. 

 

A ja właśnie wybrałem się na mazury. Mała przerwa w trasie:

IMG_20250920_124510376_HDR.jpg

Edytowane przez Mic43

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.09.2025 o 14:54, Verinia napisał(a):

Ludzie to skuwiele. Mnie odrzucono w podstawówce i gimnazjum. Nabawiłam się fobii szkolnej i społecznej. Długo z tego wychodziłam. 

 

Teraz trzymam dystans. Nie muszą mnie lubic. Jestem outsiderką. 

 

A co im w Tobie nie pasowało?

Ja w sumie mam podobne doświadczenia choć raczej z własnego wyboru. Nie chciałam się z nimi jednoczyć byli za głupi i dziecinni dla mnie. Małpki w zoo mądrzejsze. 

 

Miałam starszych albo młodszych kolegów, koleżanki, rówieśnicy w  podstawówce i gimnazjum dopóki nie dołączyłam do gimnazjum plastycznego byli nie na moim poziomie  umysłowym i duchowym zupełnie.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj wykonałem wszystkie powierzone mi zadania. Ostatnim z nich było dyskutowanie w internecie (czyli np tutaj)

Staram się rozwijać moją osobą. Na mój sposób i w moim tempie.

 

Z dnia na dzień, jestem lepszą kopią samego siebie.

 

Rozwój a nie Rewolucja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, You know nothing, Jon Snow napisał(a):

 

A co im w Tobie nie pasowało?

Ja w sumie mam podobne doświadczenia choć raczej z własnego wyboru. Nie chciałam się z nimi jednoczyć byli za głupi i dziecinni dla mnie. Małpki w zoo mądrzejsze. 

 

Miałam starszych albo młodszych kolegów, koleżanki, rówieśnicy w  podstawówce i gimnazjum dopóki nie dołączyłam do gimnazjum plastycznego byli nie na moim poziomie  umysłowym i duchowym zupełnie.

 

 

Koleżanka liderka stwierdziła, że już się ze mną nie będzie przyjaźnić. Wszyscy zaczęli się ode mnie odsuwać. Siedziałam sama w ławce. Nikt ze mną nie rozmawiał. A wcześniej byłam tam jedną z najbardziej lubianych osób. I tak to się ciągnelo do 2 gimnazjum. Wtedy zaprzyjaźniłam się w klasie z jedna dziewczyna. W liceum miałam już fobie społeczna, balam się chodzić do szkoly. Miałam depresję. Ale były okresy, gdy rozśmieszałam klasę i wtedy mnie lubili.

 

Źle wspominam szkołę.

 

Poza szukola byłam inna. Odważna, towarzyska i głośna.

 

 

Zawsze marzyłam o plastyku 😍

Edytowane przez Verinia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja /cenzura/owo wspominam liceum właśnie. Doszedłem do klasy 2 miesiące później. Do tego do podstawówki chodziłem na wsi, w Warszawie jednak trochę inne panowały zwyczaje. 

Jakoś tak od połowy roku zacząłem być izolowany, a potem wręcz nielubiany. Do tej pory nie wiem dlaczego. Trwało to już chyba do końca liceum, na pewno do końca trzeciej klasy. Z resztą sam się już wtedy izolowałem. Dopiero jakoś w klasie maturalnej zacząłem próbować coś z tym zrobić. 

I potem na studiach bardzo chciałem mieć znajomych, ale to już było trochę za późno, no i ludzie na których trafiłem bardziej skupieni byli jednak na nauce, perspektywie pracy itp. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie udało mi się doczyścić kabinę prysznicową. Po przetestowaniu miliona różnych środków chemicznych i technik. Poza tym standard: sprzątnęłam jedną łazienkę (drugą wczoraj), kuchnię, pranie, zmywanie, opieka nad dzieckiem. A jeszcze będę robić rosół i być może upiekę ciasto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłam zapiekankę z cukinii, cebuli, mozarelli, pomidorów, makaronu i kiełbasy 🙂

 

Zdałam moduł trzeci na 100% 😮 kursu Psychologia Osobowości.

 

Byłam u lekarza, badania są lepsze, ale nie są jeszcze dobre. 

 

Skończyłam czytać książkę "Szklany klosz" Sylvii Plath. (bardzo mi się podobała)

Może pobiorę sobie ebooka jej dzienników.

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem kierowcą dla mojej mamy dziś. 

I to tyle. Patrzę co tutaj wymieniacie i trochę mi dziwnie, bo ja tak nie potrafię. Dla mnie chyba coś naprawdę wielkiego i złożonego musiałoby być żebym uznał taką sprawę za coś "dobrego". Wszystko jest niewystarczające. Zwykłe przeczytanie książki, posprzątanie w domu, itd. często przynosi ogromne wyrzuty sumienia i wewnętrzny głos, że to nic nie warte, straciłem czas bo nie poprawiłem swojego życia, a inni wtedy robili ważne rzeczy. Nie tak jak ja. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Happyandsad napisał(a):

Patrzę co tutaj wymieniacie i trochę mi dziwnie, bo ja tak nie potrafię. Dla mnie chyba coś naprawdę wielkiego i złożonego musiałoby być żebym uznał taką sprawę za coś "dobrego".

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Przynajmniej ja tak to odbieram. Ja wielu często tu wymienianych czynności nie nazwałabym w swoim przypadku konstruktywnymi, bo są dla mnie czynnościami naturalnymi, które i tak robię regularnie, bo albo muszę, albo chcę i lubię (np. czytanie książki dla przyjemności), ale też rozumiem, że np. dla osoby mającej problemy chociażby z koncentracją i skupieniem może to być konstruktywne bo jeśli jest w stanie skupić się na książce na dłużej to znaczy, że jest jakiś progres.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×