Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzisiaj czuje się...


katrin123

Rekomendowane odpowiedzi

Czuję się beznadziejnie. Mam w środku ściśnięte wszystko ze stresu przed pracą i kontaktem z klientami. Przez te moje lęki nie mam na nic ochoty i mój związek się sypie…. Czuję się jakbym wpadła do głębokiego czarnego dołu… po raz kolejny :( modłę się codziennie wieczorem żeby się już nie obudzić, bo mi się po prostu nie chce żyć. Boję się. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez nie cierpię upałów i przez nie jestem niewyspany. Jestem urodzony w listopadzie i wolę 15 stopni niż 35 🙂

W dniu 13.07.2024 o 06:21, Beznadziejnamonia napisał(a):

Czuję się beznadziejnie. Mam w środku ściśnięte wszystko ze stresu przed pracą i kontaktem z klientami. Przez te moje lęki nie mam na nic ochoty i mój związek się sypie…. Czuję się jakbym wpadła do głębokiego czarnego dołu… po raz kolejny :( modłę się codziennie wieczorem żeby się już nie obudzić, bo mi się po prostu nie chce żyć. Boję się. 

Też miałem takie emocje w pracy aż nie wyrobiłem i sobie coś głupiego zrobiłem. Teraz od kilkunastu miesięcy szukam pracy i znowu jest mi źle bo nie mam pracy. Czy to błędne koło kiedyś się skończy?

Edytowane przez AVRL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 miesiąc mojego koszmaru i jestem na skraju. Mimo, że myśli samobójcze miałem często na antydepresantach, to wynikały właśnie z ich początkowego działanie i wynikały one z nakręcenia lęków oraz myśli, że zwariuję. Teraz to już po prostu wynika z tego, że nie ma już sił. Ile wy byliście w stanie wytrwać w depresji? Ja zawsze dawałem radę do 5 miesięcy i jakimś cudem zawsze do tego przychodziła remisja na jednym konkretnym zawsze tym samym leku. Jak wy, inni ludzie to robicie, że żyjecie w takim stanie żyć kilkanaście miesięcy, kilka lat? Ja już musiałem zrezygnować z pracy, lek który pomagał (każdy raczej całe życie ma jeden taki lek i nie wierzę, że inne leki mi pomogą - z resztą z doświadczenia. Myślę, że większość samobójstw wynika z utrzymującego się ponad pół roku stanu depresyjnego bez rokowania na poprawę. Jedyna moja nadzieja to, że po jakiejś dłuższej przerwie spróbuję jeszcze raz, bo jest szansa że receptory się odczulą. Tylko nie wiem, jak długo zniosę stan upokorzenia, że dorosły facet musiał wrócić do rodziców, został bez pracy, jest na ich utrzymaniu, przeszkodził im w przeprowadzce na własne mieszkanie o czym zawsz marzyli i jest chory psychicznie. Jak wy dźwigacie taki ciężar? Oczywiście nie mówię o ludziach, którzy mimo braku pełnej remisji mogą w minimalnym stopniu funkcjonować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beznadziejnie głupia i chyba leniwa. Tak, na pewno. I boję się popełnić błąd jakikolwiek.Boje się szefa i chłopaka który ma już dość moich smutków i depresji.  Jakbym miała takiego pracownika to już bym go dawno wyje… Jestem wkurwiona na to, że moja mama była zawsze nadopiekuńcza. Teraz jestem życiowa pizda która z niczym sobie nie radzi i albo uważa wszystkich za wrogów albo jest zbyt naiwna…

 

Psychiatra w przyszłą środę, psycholog 8 sierpnia. Boże daj mi siły…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.07.2024 o 09:16, Verinia napisał(a):

Wczoraj rozkminialam śmierć, po co to wszystko i o co chodzi w tym życiu. Totalna anhedonia i schopenhaeryzm. 

 

A dzisiaj jest cudownie. I sobie mówię, ze należy żyć i unikać bezczynności. Może i tak...

 

Także ten...

Ja tez mam sinusoidy ale nie ma takich ekstremów. Ale ogólnie cały czas towarzyszy mi myśl, że jestem nikim i że jak się porównam z przeciętnym człowiekiem to już lepiej nie żyć(a byłem tak blisko). Pewnie nie ustabilizuje się dopóki nie znajdę pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, AVRL napisał(a):

a tez mam sinusoidy ale nie ma takich ekstremów. Ale ogólnie cały czas towarzyszy mi myśl, że jestem nikim i że jak się porównam z przeciętnym człowiekiem to już lepiej nie żyć

Mam chyba identycznie. Co prawda bez momentów, gdy chcę się zabić przez bezsens dnia codziennego, tego co już straciłem i nigdy nie odzyskam/nie naprawię, po momenty euforii i piękna doświadczania życia, innymi słowy nie doświadczam manii, a to jest plus, bo nie jestem impulsywny.

 

Przeciętnie jestem bardziej zdołowany przez bagno w jakie wpakowałem się lata temu, bez myśli samobójczych, ponieważ zbyt mocno cenię sobie życie i to co potrafi od siebie dać. Gdybym miał oceniać ludzi w skali 1/10, cała reszta obok mnie, to 3-6/10, a ja naciągane 1/10. Coś, co daje mi najwięcej satysfakcji to dźwięki, nie ludzie, bo do nich straciłem zaufanie. Wszystko w kosmosie emituje dźwięki, niektóre układają się w harmonię, których ludzkie ucho nie jest w stanie przetworzyć. Zdaję sobię sprawę jak to brzmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×