Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cześć...


Niepewny

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć w sumie już kiedyś pisałem ale postanowiłem raz jeszcze o to zapytać... 

 

Piotrek, 24. 

 

Mam specyficzny problem i nie wiem czy to kwestia jakiejś choroby, złego wychowania czy innych czynników ale rzutuje to na całe życie... no i osobiście jestem przekonany że mój mózg nie pracuje jak trzeba. 

 

Nie mam znajomych bo nie umiem rozmawiać z ludźmi, nie jestem ani trochę wygadany prędzej lakoniczny, w rozmowie jestem bierny. Szczególnie dostrzegam to jak np. siedzę na discordzie z kilkoma osobami i jest miła atmosfera do której ja nic nie wnoszę od siebie bo odzywam się tylko jak ktoś mnie zaczepi a tak nawet jakbym chciał nie mam do powiedzenia dosłownie nic. Nie czuje lęku, nie mam jakiejś fobi że nie mówię nie o to chodzi po prostu jakby nie mam myśli w głowie i potrafię tylko odpowiadać na pytania - a to też nie do końca mi wychodzi bo często ludzie kompletnie nie zgadzają się z moim zdaniem. Widzę świat po swojemu. 

 

I tak jeździłem kiedyś na zbiory borówek i zawsze starałem się być pozytywnie nastawiony ale szybko ludzie dawali mi do zrozumienia że nie chcą mieć ze mną nic wspólnego. Była agresja słowna wobec mnie, gadali za plecami i się z tym nie kryli, traktowali mnie jak powietrze a nawet dochodziło do gorszych akcji raz jeden chłopak gasił mi zapałki na przedramieniu - uwierzcie mi nic przyjemnego a tego typu sytuacji w różnych okresach życia miałem więcej co utwierdza mnie w przekonaniu że coś jest ze mną nie tak i ludzie to na co dzień widzą...

 

Problem z byciem odrzuconym dziwakiem trwa dosłownie od najmłodszych lat sam dostrzegłem że coś jest nie tak dopiero w wieku 17/18 lat gdy codziennie stałem pod ścianą w szkole i zaczęła mi doskwierać samotność. 

 

Jestem świadomy tego że zachowuje się jakbym był mniej inteligentny ale nic nie mogę z tym zrobić jednocześnie jak robiłem wędrówki po psychiatrach spotykałem się z różnymi diagnozami, jeden ze schizofrenia (na to też mam orzeczenie dzięki czemu wgl pracuje bo z tzw. wolnego rynku wypadłem z różnych prac za nieporadność, brak samodzielności i chyba całoksztalt). Ktoś tam powiedział że jakaś depresja, ktoś tam ze zaburzenia osobowości a ktoś inny że wszystko w porządku ... 

 

W sumie z byciem nikim się po części pogodziłem, zapominam o tym przed komputerem ale co jakiś czas wraca i człowiek myśli "co by było gdyby"... Poza tym boje się że w przyszłości wyląduje na ulicy bo rodzice usilnie starali się załatwić mi rentę i dopiero sąd przyznał czyli ZuS albo oszczędza albo tak jak ja twierdzi że aktualna diagnoza co mam choć dla mnie korzystna nie musi być trafna... Ja jestem niemal pewny że jestem na coś chory bo nigdy nie potrafiłem się komunikować ze społeczenstwem, zero kolegów dziewczyny też nigdy nie miałem dosłownie życie na  marginesie jak byłem dzieciakiem czasem dzwonili domofonem i zapraszali na boisko bo brakowało kogoś do składu ale już wtedy nie byłem angażowany do niczego więcej i to się ciągnie aż do dziś...

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Czy znasz przyczynę dlaczego podczas zbiorów ludzie byli do Ciebie uprzedzeni? U mnie w pracy jest jedna osoba która też nie ma żadnych znajomych. Ogólnie to niemalże w ogóle się nie odzywa przez co jest nazywana przez innych -  ,,niemowa ''. Ja dzięki empatii umiem ją trochę zrozumieć, może gdybym bezpośrednio przeprowadzał tej osobie szkolenie zrozumiałbym bardziej dlaczego taka jest ale niestety wybrali do szkolenia kogoś innego. Myślałem często że może się nie odzywa bo po prostu nie ma nic ciekawego do powiedzenia? Nie oszukując przyznam szczerze że też czasami tak mam. Ogólnie to u mnie też jeżeli chodzi o kwestie przyjaciół to nie mam ich wcale, w podstawówce i gimnazjum miałem zaledwie kilku znajomych, w technikum trochę się ,,odkułem'' i już miałem ich trochę więcej, również nieudana miłość się pojawiła. Teraz też mam tylko znajomych ale tylko w pracy, poza pracą też jestem sam. Przyczyną swojego stanu upatruje w tym że mniej więcej do 18 roku życia trochę ,,bałem się życia'', jak były jakieś wycieczki, spotkania, wyjazdy starałem się je unikać, po prostu byłem taki aspołeczny co się obróciło o 180 stopni w późniejszym okresie bo teraz bardzo lubię kontakt z drugim człowiekiem.

 

Dlaczego tyle o sobie napisałem?

 

Może w tych informacjach wyszukasz coś podobnego do siebie i lepiej pozwoli Ci to poznać swój stan. Może też miałeś podobnie? U mnie prawdopodobnie kwestia tego że nie mam przyjaciół jest spowodowana tym że ,,za młodu'' za bardzo się bałem i obudziłem się trochę za późno, a wiadomo że im później tym jest gorzej. Nie musisz być na nic chory, czasami też mam momenty że mogę ,,przenosić góry'' a czasami ,,czuję się jak śmieć'', po prostu staram się unikać tego drugiego stanu. 

 

Na koniec. Zastanów się co mogło spowodować że czujesz się samotny, czym różnisz się od innych. Wcale nie musisz być na nic chory, tylko po prostu ,,nie jesteś taki jak wszyscy''. Jak wspomniałem u mnie w pracy sporo osób nie rozumie ,,niemowy'' ale może jakby uruchomili bardziej psychologiczne myślenie ( wydaje mi się że nie każdy je ma) to może zauważyliby trochę więcej i ,,niemowa'' może stałaby się ,,wygadana''? Kto wie.

 

Życzę powodzenia

Paweł 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, dziękuję za odpowiedź.

 

Ja na początku byłem wygadany ale nie koniecznie ludzie chcieli mnie słuchać, nie przytoczę przykładów z tego co mówiłem 15 lat temu bo to nie możliwe nawet jak masz bardzo dobrą pamięć ale mówiłem jakieś "bzdury", mówiłem i do dziś czasem mówię wyjątkowo szybko i miałem specyficzne poczucie humoru, powiedziałbym że nie logiczne (to nie mój wymysł ludzie otwarcie komentowali w stylu "hehe, heh, chyba rodzice rzadko żartują itd" coś w stylu przykładu który zapadł mi w pamięć raz kolega powiedział do mnie "pojedź moim rowerem po ten bilet" na co ja odpowiedziałem że "nie jestem pedałem" rozumiecie... wtf co nie? I tego typu wypowiedzi były u mnie na porządku dziennym ten przykład zapamiętałem bo mówiąc to bodajże w 2 LO dostałem oświecenia że coś z moim mózgiem jest właśnie nie halo, że takich dziwnych rzeczy nie mówi ktoś kto ma dobrze poukładane kable w głowie. I temu właśnie ludzie podczas zbiorów byli do mnie uprzedzeni nic nie wnosiłem do towarzystwa poza swoim dziwactwem. Ciężką pracą (myśleniem nad tym co mówię i analizowaniem myśli) udało mi się pozbyć dziwnych żartów - wypowiedzi stały się bardziej na poziomie ale dalej potrafiłem w wieku dorosłym myśleć ze ekstazy się pali i wiele innych i publicznie rzucać takie gafy. W pracy już "dowódca" rzuca do mnie tekstami typu Piotrek zacznij myśleć itd, a jeden z pracowników innej firmy powiedział ostatnio do mnie spuść z krzyża bo wolno łapiesz heh ;/ Gdyby to się zdarzyło raz w roku byłoby można obrócić to w żart powiedzieć że ma się gorszy dzień czy tam coś ale ja mam to na co dzień.

 

Co ciekawe ostatnio miałem telefonik jak jakaś laseczka pytała czy mam folię bombelkową oczywiście nie wyczułem że to żart, pamiętam że zdarzało się że rówieśnicy ze szkoły tak do mnie wydzwaniali za czasów Lo i mieli ubaw bo byłem zdezorientowany pytaniem i nie łapałem że to żart. Nabrać to by wiele osób się mogło bo to wiadomo z nienacka ktoś dzwoni ale sam fakt że akurat do mnie były te telefony o czymś świadczy. A i jak dzwonią do mnie ludzie w sprawie książek bo ok -  nie wychodzi mi wśród ludzi ale też nie chce pisać że nie mam zupełnie nikogo, przez 24 lata poznałem kilka osób to wiecie co? Nie czaje o co b i muszą mnie naprowadzać aż w końcu załapie że o botanikę, pyta kolega czy mój Ojciec popracuje nim kilka godzin bo jutro ma klasówkę z matmy to ja pytam "y co? no ale jak to sobie wyobrażasz itd bo nie łapie" zamiast zapytać ile godzin...  chociaż to nie aktualny przykład bo dalej utrzymuję kontakt z tymi osobami tyle że już nie jestem czytelnikiem...

 

Nie wiem jak to widzisz, tylko nie pisz że wydziwiam i się użalam bo moja przygoda po Lo to 3 lata bezrobocia (zwolnienia z prostych prac z których większość sama ucieka typu wykładanie towaru) po czym ucieczka do ochrony i funkcjonowanie praca dom... 

Edytowane przez Niepewny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam aż tak dużych problemów z rozumieniem wypowiedzi, a mimo tego zdiagnozowali u mnie całościowe zaburzenie rozwoju i spektrum schizofrenii. Myślę, że Twój przypadek to przede wszystkim jakieś całościowe zaburzenie rozwoju (o czym świadczą poważne problemy z relacjami społecznymi od dzieciństwa, problemy ze zwykłym posiadaniem znajomości).

 

Na całościowe zaburzenia rozwoju (orzeczenie o niepełnosprawności z symbolem 12-C) w jednym z wielkich polskich miast są bezpłatne przejazdy po ukończeniu 26 r. ż. przy umiarkowanym stopniu niepełnosprawności, a w tym wieku za symbol 02-P (przyznawany np. za schizofrenię) jest "tylko" 50% zniżki przy umiarkowanym stopniu, 12-C to też schorzenie specjalne, podobnie jak 02-P, więc diagnoza np. zespołu Aspergera (F84.5 w ICD-10) może się w pewnych przypadkach okazać wręcz korzystniejsza niż samo rozpoznanie schizofrenii, dające tylko 02-P. Mi przyznali na ostatniej komisji i 12-C, i 02-P przy umiarkowanym stopniu niepełnosprawności, myślę, że dobrze zrobili, bo jestem ewidentnie dziwny i mam problemy/odmienności od małego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.02.2021 o 19:34, Morsmortuaest napisał:

A może jakieś spektrum autyzmu?

 

Autyzm to dość poważna sprawa ja bym się nawet zgodził że coś w tym może być ale dziwi mnie że mimo trudności jakie miałem nikt nie pomyślał że mogę być na coś chory. Najłatwiej zwalić na złe wychowanie jak to robili "dorośli", sam się nie skarżyłem bo nie dostrzegałem problemu dopiero z wiekiem zauważyłem że problem tkwi we mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektóre osoby z diagnozą całościowych zaburzeń rozwoju (jak zespołu Aspergera, który może być uznany za pewien rodzaj autyzmu) nie potrzebują orzeczenia o niepełnosprawności, żeby nie tak źle sobie radzić (np. mieć przyzwoitą czy nie jakąś "tragiczną" pracę, być w związku, może nawet założyć rodzinę, zdobyć prawo jazdy i jeździć samochodem, nie mieszkać z bliską rodziną (typu: rodzice, rodzeństwo, dziadkowie)).

 

Jeżeli ZUS komuś przyznał rentę socjalną i ma się pracę dzięki orzeczeniu o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym na schorzenie specjalne, to jest naprawdę poważne zaburzenie (są naprawdę poważne zaburzenia) u tej osoby. Mieć całkowitą niezdolność do pracy, i to w młodym wieku, to ciężki kaliber problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

https://szkolnictwo.pl/index.php?id=PU1449

 

Tak szczerze szukam w sobie nie wiadomo czego a trafiłem na taki artykuł i jak czytałem o postawie "ku ludziom" to sporo z przeszłości zachowań mi przeleciało przed oczami, teraz byłaby to raczej izolacja człowiek z jednej postawy do drugiej przeszedł... Tylko nie znalazłem jak taki nie leczony zaburzony rozwój w dzieciństwie objawia się w dorosłym życiu, są to zwykłe zaburzenia osobowości? Jeśli tak to czemu mam aż takie problemy z myśleniem ludzie mną manipulują z latwościom, nabieram się na głupie żarty i jestem obiektem kpin... Eh nie rozumiem nie wyleczę się z tego raczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.02.2021 o 22:15, Dalja napisał:

A czy próbowałeś komuś powiedzieć albo uprzedzić że masz takie trudności z komunikacją? Wtedy znajomi by byli wyrozumiali, o ile są dojrzałym ludźmi 

 

Szczerze od wielu lat nie utrzuję kontaktów praktycznie nie byłem u nikogo na urodzinach od chyba 3 klasy podstawówki a jacyś rówieśnicy byli w liceum jeszcze. Czasem odzywam się do kilku osób ale to pojedynczy ludzie i nie chce ich męczyć swoimi problemami. Pomysł myślę że by nie wypalił bo to tak jakbym od kogoś wymagał żeby mnie akceptował. Z drugiej strony nie mam na kim przetestować. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Niepewny napisał:

Pomysł myślę że by nie wypalił bo to tak jakbym od kogoś wymagał żeby mnie akceptował. Z drugiej strony nie mam na kim przetestować. 

Nie, dlaczego wymagać. Powiedzieć że zdajesz sobie sprawę z Twojego zachowania. Bardziej kogoś uprzedzić, a to czy Cię zaakceptuje to już jego sprawa. Bo ludzie gdy są z kims co "myśli wolnej", to sie z niego nabijają, lekceważą, skoro nie jest za bystry to się nawet nie połapie. A jakby nagle ich oświecił że jednak łapie, to by sobie darowali. Dlatego może warto się przyznać do trudności jakie mamy, wtedy inni zaczną patrzeć przychylnym okiem. Tym bardziej że u Ciebie nie chodzo o "wolniejsze myslenie" (ładnie mowiac), tylko jest problem z rozwojem, pewnie już w dzieciństwie byłeś zburzony. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.02.2021 o 12:02, Niepewny napisał:

Tylko nie znalazłem jak taki nie leczony zaburzony rozwój w dzieciństwie objawia się w dorosłym życiu, są to zwykłe zaburzenia osobowości? Jeśli tak to czemu mam aż takie problemy z myśleniem ludzie mną manipulują z latwościom, nabieram się na głupie żarty i jestem obiektem kpin..

No cóż, Twój problem to nie "zwykłe zaburzenia osobowości". Jakby to były tylko przeciętne zaburzenia osobowości, to nie dostałbyś orzeczeń o niepełnosprawności czy niezdolności do pracy, które dostałeś.

 

Ja zdaję się być mniej "łatwowierny" od Ciebie, ale mogę mieć problem "w drugą stronę" - "boję się" każdego obcego człowieka, że może chce mi zrobić coś strasznego (zabić, otruć itp.)... "Wolę" zachować daleko idącą ostrożność w kontaktach z innymi, np. nie podawać w Internecie, jak się nazywam, gdzie mieszkam czy nawet co studiowałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×