
Morsmortuaest
Użytkownik-
Zawartość
24 -
Rejestracja
-
Częściowo się zgadzam. Uważam, że ludzie nie potrafią też odróżnić religii od wiary. Jestem Chrześcijaninem i dla mnie np. homoseksualizm nie jest naturalny, czy zgodny z pewną normą, która i tak wynika z biologii z natury. Ale nie mogę potępiać ludzi o takich skłonnościach. Powinno się im raczej pomagać. A co do strajku kobiet, to zauważcie, że pierwszym postulatem nie jest tzw. aborcja na życzenie, czy aborcja bez granic tylko obalenie rządu. To powinno zmusić trochę do myślenia.
-
Wszystko można porównać z niczym. Żyć Ci się nie chcę?
-
Koniec czego?
-
Niech Ci seksuolog przepiszę Parogen. Weźmiesz 2h przed stosunkiem i powinno być ok.
-
Dobrze. Nauczcie się nie używać myślenia jeżeli to nie jest konieczne. A najlepiej w ogóle nie myślcie. Myślicie, że przestaniecie żyć? Mózg można nazwać największym kłamcą. Przypomnijcie sobie jak byliście dziećmi, potrzebowaliście wtedy myśleć. Albo przyjrzyjcie się dzieciom, czy one myślą nadmiernie? Wątpię, a są szczęśliwe.
-
potrzebuję porady co do tego jak ruszyć dalej tzn. wstecz z traumą
temat odpowiedział Morsmortuaest → na siege → Kroki do wolności
Dokładnie wybaczyć. Przede wszystkim samemu sobie. -
Dobrze się wyspałam.
-
A może jakieś spektrum autyzmu?
-
Dziękuję Tylko jest problem w tym, że nie wszystko co jest logiczne jest też prawdziwe Dlatego potrzebna jest też wiara. A może wszystko tak na prawdę sprowadza się do tego, czy w coś wierzymy, czy nie?
-
Mogę podać własne definicję, bo książkowe musiałbym długo szukać, a mi się nie chcę. Szczęście jest to subiektywne odczucie niezależne od OUN. Tzn. nie można go wytworzyć działając tylko na sam mózg farmakologią, nie można go zmierzyć itd. Świadomość to stan. Albo to świadomość tworzy wszystko, albo jest tylko wytworem mózgu jako Ośrodkowego układu nerwowego. Ja się skłaniam bardziej ku temu, że świadomość jest podstawowym stanem, bez którego nie ma możliwości obserwacji. Co za tym idzie tworzy wszystko. Prawda jest tym co jest. Kłamstwo tym czego nie ma. Tak bym to zdefiniował.
-
Na te pytania nie ma chyba obiektywnej odpowiedzi. Trzeba to po prostu czuć. Tak mi się wydaje.
-
Ponieważ aby, o czymś dyskutować potrzebne są definicje. Bo inaczej się pogubimy. Nie będziemy wiedzieli o czym rozmawiamy.
-
Co to jest szczęście? Co znaczy być szczęśliwym? Co to jest świadomość? Co to jest prawda? Według Ciebie? Bez definicji z internetu. Jak chcesz możesz przytoczyć z jakiejś pracy naukowej.
-
Czy mąż bierze jakieś leki? Stres potrafi zabić seksualność. Może być też tak, że Pani mąż miał zakodowany w głowie pewien schemat, że po 30 jest już stary. Że nie osiągnął tego co sobie do tego czasu zaplanował. Szczera rozmowa na ten temat z mężem. Jeżeli to nie pomoże, to pozostaje wizyta u wspomnianego seksuologa. Brak woli ze strony męża do wizyty, też jest pewną przesłanką, która może mieć podłoże psychiczne.
-
Pozwolę się nie zgodzić. Oba cele nie mają sensu. Pierwszy musi wiązać się z pewnym egoizmem. Dlaczego? Ponieważ Twoje szczęście, może być dla drugiego człowieka nieszczęściem. Drugi choć bardzo szlachetny nic Ci nie da jeżeli nie jest odwzajemniony. Więcej nie jest to takie proste. Ale to oczywiście tylko moja opinia.