Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pośmiejmy się z siebie


Alexandra

Rekomendowane odpowiedzi

Swego czasu, kiedy korzystałam z komunikacji publicznej miałam następującą sytuację: siedziałam w tramwaju, na jednym z przystanków wsiadło więcej pasażerów, m.in. jakiś pan, któremu pewna pani wskazała wolne miejsce. On nie skorzystał i jechał stojąc. W pewnym momencie motorniczy gwałtownie zahamował, stojący ludzie "polecieli" jeden na drugiego, a wyżej wspomniany pan nadepnął mnie. Ponieważ nienawidziłam, kiedy ktoś się do mnie dotykał, tak mnie to rozwścieczyło,że, wykorzystując zamieszanie w tramwaju, kopnęłam tego gościa i udawałam, że to nie ja. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oboje z synem mamy "zwyczaj", by dokładnie sprawdzać drzwi po wyjściu z mieszkania, czy aby na pewno są zamknięte. Gdy wychodzę ja, to szarpnę je raz, czasami dla niepoznaki (naprzeciwko mam babcię z judaszem !) zamieszam ręką w torbie i znów sobie szarpnę. Mój syn musi to zrobić określoną liczbę razy a i tak później musi jeszcze włożyć rękę pomiędzy drzwi a framugę czy przestrzeń pomiędzy nimi nie jest za duża (to wskazywałoby na niedomknięcie -wiem że to głupie). Mimo tej dokładności w zamykaniu zdarza mu się wrócić i zacząć cały proces od nowa. Pewnego razu wspomniana wyżej babcia-zwiadowca, spotykając mnie po pracy mówi: "............... , a Pani syn jest taki dokładny i tak dokładnie zamyka te drzwi".

Cóż.......... powiedziałam synowi, by był bardziej dyskretny. Mimo to bardzo uśmialiśmy się z tej sytuacji, bo babcia pewnie taką scenę obserwowała przez judasz każdego ranka i zastanawiała się dlaczego my tak długo tańczymy przy tych drzwiach :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natrętna, widzę, że to u was taka rodzinna sprawa ;)

 

w wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu były drzwi na tzw. zatrzask z gałką zamiast klamki. nawet gdyby zapomnieć ich zamknąć na klucz, to i tak nikt by się nie dostał. ta świadomość ratowała mnie przed wracaniem na 4 piętro upewnić się, że zamknęłam. ale sprawdzanie przed wyjściem 10 razy gazu w kuchence, kranów, czajnika elektrycznego, suszarek/prostownic, tosterów/opiekaczy, czy klapa laptopa zamknięta (bo jeszcze ktoś się zacznie koło niego krzątać)... czasem myślę, że lepiej by mi się żyło w lepiance bez tych wszystkich urządzeń, małe zagrożenie wybuchu albo pożaru. w czasach, kiedy trzymałam jeszcze oszczędności w zwitku skarpet dochodziło przeliczanie przed każdym wyjściem, czy kwota się zgadza. 7 razy dla pewności. ciężko mi się ze sobą żyje, serio :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natrętna, widzę, że to u was taka rodzinna sprawa ;)

 

w wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu były drzwi na tzw. zatrzask z gałką zamiast klamki. nawet gdyby zapomnieć ich zamknąć na klucz, to i tak nikt by się nie dostał. ta świadomość ratowała mnie przed wracaniem na 4 piętro upewnić się, że zamknęłam. ale sprawdzanie przed wyjściem 10 razy gazu w kuchence, kranów, czajnika elektrycznego, suszarek/prostownic, tosterów/opiekaczy, czy klapa laptopa zamknięta (bo jeszcze ktoś się zacznie koło niego krzątać)... czasem myślę, że lepiej by mi się żyło w lepiance bez tych wszystkich urządzeń, małe zagrożenie wybuchu albo pożaru. w czasach, kiedy trzymałam jeszcze oszczędności w zwitku skarpet dochodziło przeliczanie przed każdym wyjściem, czy kwota się zgadza. 7 razy dla pewności. ciężko mi się ze sobą żyje, serio :?

 

Tylko czasami myślę, jakby to było, gdyby nie te nasze głowy. Czy życie miałoby sens. Taki luz... Jakoś trudno mi sobie to wyobrazić :smile:

A z synem dzięki tej rodzinnej dolegliwości mam dobry kontakt. Tylko czasami mąż czuje się wyalienowany, bo nie wie co my kombinujemy z tym przesuwaniem, dotykaniem, sprawdzaniem, sprzątaniem. Próbowałam mu to wytłumaczyć, ale tak "na zdrowo"jego mózg nie ogarnia tych naszych przymusów wykonywania pewnych czynności.

 

Odnośnie sprawdzania czy wyłączyłam żelazko. W związku z tym, że nigdy nie mogę mieć takiej 100 % pewności to po prasowaniu wyłączam żelazko, potem wyciągam wtyczkę z gniazdka. Przechodząc obok deski rzucam okiem na wtyczkę. Jeśli z jakiegoś powodu jestem spięta od rana i mam podejrzenie, że w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób wtyczka by się sama włączyła, to wówczas zabieram żelazko ze stałego miejsca i chowam w brodziku zasuwając szyby. Wówczas mam pewność że samo się nie włączy a jakby jeszcze w jakiś cudowny sposób się zagrzało to niczego nie spali, bo kąt kabiny jest cały wykafelkowany :mrgreen:

Takie to są te moje "sprytne" sztuczki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ze względu na lenistwo, perfekcjonizm i wstręt do kontaktu z brudem zmywanie naczyń zajmuje mi nawet 3 godziny + do godziny przygotowanie do zmywania.

 

Proponuję zmywarkę. Wiem, wiem zmywarka nie zrobi tego tak dobrze jak ja (czytaj TY), ale zawsze sobie tłumaczę, że woda w niej osiąga taką temperaturę, że zabije wszystko w 100% co mogłoby przeżyć na np sztućcach po myciu przeze mnie. Ponadto nawet nie włożyłam rąk do takiego wrzątku, bo by mi skóra zeszła :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proponuję zmywarkę. Wiem, wiem zmywarka nie zrobi tego tak dobrze jak ja (czytaj TY), ale zawsze sobie tłumaczę, że woda w niej osiąga taką temperaturę, że zabije wszystko w 100% co mogłoby przeżyć na np sztućcach po myciu przeze mnie. Ponadto nawet nie włożyłam rąk do takiego wrzątku, bo by mi skóra zeszła :mrgreen:

No ja bym wolał, żeby była zmywarka, ale to nie zależy ode mnie. Na szczęście bardzo rzadko muszę zmywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, Nigdy w swoim życiu nie zmywałem naczyń, nawet nie umiem.

to chyba jedne z najprostszych czynności choć ja podobno zmywam niedokładnie, ale niedokładność to moje drugie imię. Jedyny przypadek kiedy garnę się do zmywania to uroczystości rodzinne, bo wolę to niż pytania o moje życie których nie znoszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie chciałbym się zabrać niedługo za zmywanie naczyń, przynajmniej tylko po sobie, tak w celu aktywizacji bo moje nic nie robienie jest na skraju skrajności. Nie wiem tylko jak się za to zabrać. Możecie mi dać jakieś rady pod jaką temperaturą i ciśnieniem myć te talerze? Czy trzeba jakiś płyn czy wystarczy sama woda? Czy wodę najpierw napuszczać do zlewu czy ma ciągle lecieć? Przecież ten tłuszcz będzie cały się rozmazywał... A co jak będą zaschnięte jakieś sosy? No nie wiem... Nie wiem w ogóle jak to się robi. Jakieś rady? Jakim ruchem wykonywać? Tak aby było profesjonalnie ponieważ ja jestem w pewnym stopniu profesjonalistą. Albo zrobię to porządnie albo wcale. Może spodoba mi się i poszukam pracy w branży, będę miał w końcu jakiegoś skilla. Kiedyś próbowałem zmyć talerz ale matka popatrzyła i powiedziała co ty robisz, oddaj mi to. Wcale nie żartuje, pytam serio.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie chciałbym się zabrać niedługo za zmywanie naczyń, przynajmniej tylko po sobie, tak w celu aktywizacji bo moje nic nie robienie jest na skraju skrajności. Nie wiem tylko jak się za to zabrać. Możecie mi dać jakieś rady pod jaką temperaturą i ciśnieniem myć te talerze? Czy trzeba jakiś płyn czy wystarczy sama woda? Czy wodę najpierw napuszczać do zlewu czy ma ciągle lecieć? Przecież ten tłuszcz będzie cały się rozmazywał... A co jak będą zaschnięte jakieś sosy? No nie wiem... Nie wiem w ogóle jak to się robi. Jakieś rady? Jakim ruchem wykonywać? Tak aby było profesjonalnie ponieważ ja jestem w pewnym stopniu profesjonalistą. Albo zrobię to porządnie albo wcale. Może spodoba mi się i poszukam pracy w branży, będę miał w końcu jakiegoś skilla. Kiedyś próbowałem zmyć talerz ale matka popatrzyła i powiedziała co ty robisz, oddaj mi to. Wcale nie żartuje, pytam serio.

 

......jak nie było zmywarki to myłam pod bieżącą wodą (żeby nie było widać pływających oczek i resztek jedzenia), dużo tej wody (żeby nie było widać pływających oczek i resztek jedzenia), i duuuuużo płynu (żeby nie było widać pływających oczek i żeby się łapy po naczyniach nie ślizgały bleeeeeeee). Myłam każde naczynie tak długo by skrzypiało. I nigdy nie myłam jak np moja mama czyli szklankę w środku i na zewnątrz. Bo szklanka ma jeszcze ucho, za które wszyscy łapią i spód o którym wszyscy zapominają. Brzeg szklanki koniecznie trzeba złapać pomiędzy dwa palce (kciuk i wskazujący, choć możesz sobie wybrać dwa inne, jeśli Ci się uda)i z gąbką z płynem objechać na około. Powód: szminki nie schodzą przy takim ogólnym myciu :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja współlokatorka 'myła' kubki poprzez nalanie wody, zamieszanie, wylanie i odstawiała na suszarkę. kubki były w środku czarne od wszelkiego osadu, np. po herbacie. biorąc z szafki talerz, czy sztućce musiałam je jeszcze raz myć, bo były całkowicie brudne, zaschnięte żarcie, tłuszcz, tłuste ślady paluchów. mycie kibla to było z kolei zalanie go domestosem i spuszczenie wody. nie do ogarnięcia, jak można być taką fleją :why: po powrocie do domu obiadki-sradki bez uprzedniej wizyty w łazience by umyć ręce. jak nas zaatakuje ebola, to tacy jak ona pójdą pierwsi do odstrzału..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....................... po powrocie do domu obiadki-sradki bez uprzedniej wizyty w łazience by umyć ręce. jak nas zaatakuje ebola, to tacy jak ona pójdą pierwsi do odstrzału..

 

 

:mrgreen: współczuję Tobie i to szczerze, ale uwierz mi, że jak nas zaatakuje ebola czy nawet wąglik to obawiam się, że to my pójdziemy pierwsi do piachu. Takich jak ona zarazy się nie imają :mrgreen: Oni mają w sobie/ na sobie tyle bakterii, że nic ich nie ruszy a dodatkowo są dostawcami nowych szczepów :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dajcie spokój z tym sprzątaniem, jak u mnie w pracy sprzątaczka poszła na 2 tyg. urlopu i nie zatrudnili nowej, to powróciły mi ataki paniki. Dwa tygodnie kubków i talerzy walających się po całej kuchni, bo ludziom się nawet zmywary nie chce otworzyć, a w klozecie brązowa narta, bo ciężko sięgnąć po szczotkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na ostatniej sesji u T. chyba po raz pierwszy byłam w stanie "pośmiać się z siebie", do tej pory jak czytałam przypadki innych to owszem śmieszyły mnie, ale w moim przepadku traciły ta właściwość :oops: .

 

A więc chodziło o to:

- Tłumaczę T., że uważam, iż ciuchy w szafie są zakażone, a w związku z przeprowadzka muszę je spakować, po czym zapytałam... czy można by "strzepnąć" z nich te bakterie. :lol:

Oczywiście rozważałam tez inne opcje: ponowne pranie, zamrożenie, czasami odkażałam żelem antybakteryjnym..., ale jak zaczęłam mówić o tym strzepnięciu to sama nie wytrzymałam i zakryłam twarz z tekstem "co ja mówię". ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

......jak nie było zmywarki to myłam pod bieżącą wodą (żeby nie było widać pływających oczek i resztek jedzenia), dużo tej wody (żeby nie było widać pływających oczek i resztek jedzenia), i duuuuużo płynu (żeby nie było widać pływających oczek i żeby się łapy po naczyniach nie ślizgały bleeeeeeee). Myłam każde naczynie tak długo by skrzypiało.

Mnie np. oczka nie przeszkadzają, ale resztki jedzenia, tłuszczu... obrzydlistwo.

Też zużywam bardzo dużo wody, najpierw pod wodą z pomocą drucianki strzepuję wszelkie resztki, potem muszę oczyścić pod wodą druciankę, potem myję naczynie płynem, a potem spłukuję płyn. A gdy muszę myć niby w komorze zlewozmywaka, to idzie jeszcze więcej wody, bo przed przystąpieniem do napełnienia komory idzie jeszcze na oczyszczenie komory ze wszystkich śmieci , co też trochę trwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeszcze mi się przypomniało jak to było u rodziny na wsi, brak bieżącej wody, wielka misa w zlewie, różowa poszczerbiona pamiętająca czasy transformacji w osiemdziesiątym dziewiątym, pełna niezidentyfikowanej zawartości brunatna woda i pływające w niej talerze, widelce... resztki szamania... i potem myk myk gąbeczką, która również nosiła na sobie ślady wiekowych potraw trzeć te talerze w akompaniamencie zimnej brudnej wody, aż piszczeć nie zaczęły. i na suszarkę. a potem wziąć taki talerz, czy inną łyżkę albo kubek i nic, tylko się na nie wyrzygać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym też wspomnieć o ręcznikach. Nie wiem jak u Was, ale u mnie idzie ich około 8 do 12 dziennie. Każdy używam raz. Mój syn również. Natomiast mój mąż najchętniej tarłby się ścierą pełną bakterii przez rok. I nie miałoby dla niego znaczenia czy najpierw wycierałby buzię a potem pupę czy odwrotnie. Dlatego po każdej wizycie mojego męża w łazience, wchodzę i zbieram wszystko do bębna pralki.

Najgorzej jest w pracy (tam nie mam wpływu na częstotliwość prania ręcznika do rąk, TEGO JEDNEGO !!!!!! :hide: ). Pierwszego dnia, pierwszy raz wycieram ręce po całości, używając go bez ograniczeń. Drugiego dnia i kolejnego (czym dalej tym gorzej) staram się wyszukiwać miejsca na nim najmniej "skażone". Najpierw są to narożniki, bo za te łapie najmniej osób a w efekcie końcowym, sięgam po miejsce przy metce za którą ręcznik jest powieszony (taki rąbek - na pewno nikt na to nie wpadł :yeah: ) a potem kończą mi się pomysły a do zmiany ręcznika jest jeszcze wiele dni. Torebka moja jest wypchana po brzegi: nawilżającymi chusteczkami, szmatkami do okularów, dodatkową bielizną (tak w razie czego). A nie mogę niczego targać ze soba do toalety, bo kiedyś szefowa przyuważyła jeden z moich "zabiegów" i powiedziała przy jakiejś okazji, nie wiem jakiej, że jej pracownica się brzydzi. Było mi głupio, bo za nic nie chciałam sprawić jej przykrości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×